"Ludzkie życie było takie kruche, a jednak nie powstrzymało to mrocznych partii mojego umysłu od wędrówki. Od zastanawiania się, gdzie byli. Zastanawiania się, jak cierpieli, czy ktoś z nich o mnie pamiętał."
"Żmija i skrzydła nocy" to pierwszy tom cyklu "Królestwo Nyaxii", który niewątpliwie namiesza w gatunku fantastyki. Ciernie znajdujące się na okładce nie są tam bez powodu, gdyż ta historia jest pełna bólu, zawodu, zawiści, które towarzyszą bohaterom każdego dnia. Nie jest to cukierkowa powieść o miłości, w której wszystko kończy się dobrze. Przed bohaterami wiele momentów, które będą doprowadzały ich na granicę śmierci.
Walka o przetrwanie. Z tym określeniem najbardziej kojarzy mi się ta książka. Człowiek w świecie wampirów nie ma racji bytu. Przynajmniej na długi czas. Są wykorzystywani do, delikatnie ujmując, zapełniania brzucha i zaspokajania żądzy, która towarzyszy im cały czas. Oraya, człowiek, adoptowana córka króla wampirów, żyje pod kloszem ojca. Jednak nie jest on w stanie mieć w pełni kontrolę nad Orayą.
Oraya bierze udział w turnieju, w którym wygra tylko jeden wampir lub w jej przypadku, jedna osoba. Tylko zwycięzca wyjdzie z tego cało. Żywy. Okrutne próby przetrwania nie będzie przechodziła w pojedynkę. Zawiera sojusz z jednym z uczestników, który jeszcze bardziej namiesza w jej życiu.
Przy tego typu powieściach zawsze wiadomo, że jeśli jest nadzieja na lepsze jutro, to zaraz wydarzy się coś, co zwali czytelnika z nóg. Tak było tym razem. Niespełna 500 stron burzliwych wydarzeń i relacji dostarcza emocji, które nie pozwalają odłożyć książkę na bok. Wciągnęłam się w tę historię od samego początku i bardzo byłam zdegustowana faktem, że na kontynuację trzeba będzie czekać.
Oraya to silna bohaterka, waleczna, która twardo stąpa po ziemi pełnej wampirów. Jednak pod tą twardą maską skrywa się wrażliwa dziewczyna, której nie jest obojętny los własny i jej ojca. Oraz królestwa. Wiele się zmienia, gdy w jej sercu zaczyna kiełkować uczucie i sprawy dotąd jasne i pewne przestają już takimi być.
Podoba mi się jej relacja z Raihnem, który od początku ma kredyt zaufania u czytelnika. Nie można być go pewnym, ale im bliżej się go poznaje, tym wyżej punktuje. Końcówka tomu totalnie namieszała, ale mam nadzieję, że moje podejrzenia się sprawdzą i w kolejnych nie będzie tak źle to wyglądało.
Książka podzielona jest na części, a każda z nich zaczyna się urywkiem z przeszłości głównej bohaterki. Jedynym narratorem jest ona sama, dzięki czemu znamy jej emocje i rozterki. Szkoda, że do głosu nie doszedł Raihn, ale kto wie, może jeszcze się to zmieni?
"Żmija i skrzydła nocy" to emocjonująca fantastyczna historia, która wzbudzi w Was zachwyt. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie mogę jej porównać do wszystkim znanego "Zmierzchu", ponieważ są tu inne motywy. Tym bardziej zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Jestem kupiona przez Carissę Broadbent i z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnego tomu.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 504
Tytuł oryginału: The Serpent and the Wings of Night
Tłumaczenie: Paulina Ziarko
Dodał/a opinię:
gdziejatamksiazk
Każda wojna pociąga za sobą ofiary. Nawet ta wywołana w właściwych pobudek. Nawet ta wygrana. Tisaanah przehandlowała swoją wolność w zamian za bezpieczeństwo...
Przy ołtarzu mocy ofiarą jest miłość. Po krwawym turnieju znanym jako Kejari, Oraya jest teraz więźniem we własnym królestwie i opłakuje utratę jedynej...