Jestem z natury sceptyczna, ale lubię czasem obejrzeć horror lub film o duchach, by poczuć dreszczyk niepokoju.
Taki dreszcz i to niejeden przeszedł mnie również przy lekturze najnowszej powieści Kamila Piechury „Zmorowisko” łączącej w sobie elementy kryminału, thrillera i powieści grozy. A ta groza jest niemal namacalna. Oplata czytelnika niczym mgła - złowieszcza, ciężka i nie do końca z tego świata. Ale nie tylko dlatego nie jest to proza dla wrażliwców, bo Autor nie stroni też od dosadnych, cielesnych opisów atakujących zmysły. Przy czytaniu niemal czujemy smród ekskr3mentów i rozkładających się ciał, słyszymy skrzypienie starych schodów, widzimy mrok. Nieprzenikniony mrok, którego nie pozbędziemy się zapalając światła. Przyzywa nas otchłań zarówno przerażającego Czarnego Domu na zboczu Łysej Góry, jak i ta ukryta w człowieku.
A ten dom, którego nie zbudowano, który zaistniał? Czy w opowiadanej o nim legendzie jest choć odrobina prawdy? Coś musi w tym być, skoro Autor czyni to mroczne, niepokojące domiszcze niemal bohaterem powieści. To ono zdaje się pulsować złem, zarażać nim i kondensować je w sobie. To w nim łączą się przeszłe i współczesne traumy i koszmary spowite metalicznym zapachem krwi. To w nim thriller styka się z horrorem, a granice pomiędzy rzeczywistością, a ułudą zacierają się z każdą chwilą.
I to tam dochodzi do zbrodni. Troje studentów zostaje brutalnie skat0wanych. Czwarty znika bez śladu. Do sprawy zostaje przydzielona Lidia Ewert i jej partner, Adam Kors. Jednak śledztwo utyka w martwym punkcie na długie miesiące. I tu zaskoczenie, bo w momencie gdy czytelnikowi wydaje się, że pójdziemy nadal tą drogą, Autor robi niespodziewaną rewoltę porzucając dopiero co poznanych przez nas bohaterów, by rzucić światło na tę historię z zupełnie innej perspektywy.
Przez chwilę zaglądamy przez ramię ambitnemu dziennikarzowi, by za moment znaleźć się na planie „Duchowiska” - kanału przyjaciół i łowców duchów, którzy mieli zbijać wyświetlenia na legendach i niedopowiedzeniach, a tymczasem trafiają na coś, co odciska piętno na ich psychice. I co tu się dzieje! Nie można oderwać się od tej historii nawet na moment! To miejsce wciąga nas niczym oś piekła, a Autor manipuluje nie tylko napięciem, ale i naszym postrzeganiem rzeczywistości.
Najbardziej wstrząsnął mną przytaczany we fragmentach tchnący obłędem dziennik pewnego profesora, który mieszkał w tym domu wraz z rodziną pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. A to, w jaki sposób Autor połączył tu przeszłość z teraźniejszością po prostu zwaliło mnie z nóg.
Dawno nie czytałam tak wyrazistego, wyłamującego się utartym schematom i tak wciągającego thrillera. I już wiem, że po każdą kolejną książkę Autora sięgnę w ciemno i Was też do tego gorąco zachęcam.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-07-16
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 456
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan
Istnieją rany niezdolne do zabliźnienia. Robert Ruso jest fotografem dobiegającym czterdziestki, który po rozwodzie przeniósł się z Krakowa do rodzinnej...
Napisany z rozmachem, pulsujący grozą thriller o najnowszej technologii i złu starym, jak ludzkość. Wyborna lektura! ROBERT MAŁECKI Dla Oliwiera...