Lubicie książki z wątkiem sportowym?
“Hokeiści są seksowni, to udowodnione naukowo.”
Skoro Hunter Marshall tak twierdzi, to z pewnością tak jest. Nawet badania niepotrzebne. Z tym facetem się nie dyskutuje.
Po tym jak niesamowicie zaskoczyła mnie książka “One Shot”, gdy tylko zobaczyłam “Enforcera” i jego opis, wiedziałam, że znów chcę poczuć te emocje. Nie dość, że książki Leny mogę brać w ciemno, to autorka bezdyskusyjnie, potrafi tak opisywać wątki, które zwykle albo omijam albo podchodzę do nich sceptycznie i z nadmierną ostrożnością, że ja się w nich w momencie zakochuję.
I właśnie “One shot” był dla mnie takim pierwszym zachwytem nad romansem dwóch mężczyzn. A teraz mamy tu, w “Enforcerze” powtórkę, a zarazem coś zupełnie innego. Bo prócz podobnego wątku romantycznego i sportu, nic ich nie łączy. Ale mimo to, obie wzbudziły mój totalny zachwyt.
Co może zmienić w naszym życiu jeden dzień? W życiu Huntera - dzień tragedii jakiej doświadczyła jego siostra, był apokalipsą dla całej rodziny i rzucił cień na kolejne lata ich życia. Zmienił wiele, w nim samym, w jego postrzeganiu pewnych faktów, w jego sercu, które już na zawsze będzie pokryte bliznami, w psychice, co da się odczuć, w tej książce bardzo często. Tak, w tej książce czuć bardzo wiele, wraz z nie tylko dwójką, bo większą ilością bohaterów, przeżyć tu można ogrom emocji. Jesteście na to gotowi?
Grupka zawodowych hokeistów, przyjęła pod swój dach nowego zawodnika. Hunter już na wstępie pokazał Damienowi, że łatwego życia miał z nim nie będzie. To nie jest typ otwarty, przyjazny i towarzyski. W sumie opis jego stosunku do innych ludzi, miałam wręcz wrażenie, że dotyczy mnie samej - mamy w tej kwestii wiele wspólnego. Ale choć to trudny i wredny gbur, to zarazem człowiek niezwykle lojalny, umiejący wykazać się troską i wyrozumiałością do osób, którym ufa i na których mu zależy. Jednak aby się do tej grupy zaliczać, trzeba się postarać.
Z kolei Damien… Jego o wiele łatwiej polubić, choć też jest ostrożny, nieufny i tajemniczy. Także ten bohater ma swoje problemy, które mogą zrujnować mu życie i karierę, którą liczy, że zrobi w hokeju.
Co tych dwoje łączy ? Oboje są biseksualni. W sumie Hunter dopiero nieśmiało próbuje wybadać swoje preferencje. Ale też jeden i drugi zakłada profil na portalu randkowym. Poznają się zarówno oficjalnie pod wspólnym dachem gdzie możemy obserwować subtelny slow-burn z ewidentnym hate-love, ale również wirtualnie, nie wiedząc …kto rzeczywiście odpisuje, a tam już raczej zanosi się na friends to lover. Ale że się zanosi to czy rzeczywiście jest na to szansa?
Tak, to romans, więc powinna tu pojawić się miłość. Coś tam może wykiełkuje ale to już musicie sami wyczytać i sprawdzić. Jednak nie tylko ona się oczywiście tu liczy. Co mi się tu niesamowicie spodobało to sposób w jaki Lena podeszła do hokeja. Ja jestem wybitnie zielona w tym temacie, absolutnie się nie interesuje tymi kijami i krążkami ale czytając opisy rozgrywek… Ja to czułam ! Jakbym była na trybunach czy samym lodowisku! Nigdy - choć wiele książek z wątkiem sportu za mną - tak tego nie przeżywałam, nie czułam tych emocji graczy tak intensywnie jak tu. Jakim cudem Lena potrafi to tak fenomenalnie opisać jakby sama grała latami? Nie mam pojęcia, ale podziwiam.
Co też ważne w tej ksiażce: relacja między zawodnikami, zarówno tymi z drużyny Huntera, jak i z Piraniami - wrogami, którzy napsują nerwów i krwi; relacje rodzinne, które szczególnie w przypadku Huntera są wyraźne, piękne i tu bardzo istotne. Autorka też porusza w ciekawy sposób zarówno tę tematykę seksualności jak …innych, poważnych, trudnych i życiowych kwestii, których wolę nie wymieniać, żeby nie ryzykować spojlera, aczkolwiek autorka sama wymienia je już na wstępie, w swego rodzaju ostrzeżeniu, żebyście wiedzieli czego się po tej historii spodziewać.
“Enforcer” potrafi rozbawić ale też przede wszystkim to moim zdaniem jest pewnego rodzaju lekcja życia. Lena porusza struny emocji czytelnika praktycznie w każdym rozdziale w inny sposób, chwilami subtelnie i delikatnie, chwilami szarpnie wręcz i będziemy te emocje wraz z bohaterami przeżywać wyjątkowo intensywnie. Ale co trzeba jej przyznać, umie zachować balans, niczego nie jest ani za dużo ani za mało. I naprawdę świetnie się to czyta. Nawet te sceny gorące, namiętne, które bywa, że wywołują dyskomfort, tu jedyne co - przynajmniej u mnie - wywołały to solidne rumieńce. Niepozorny queerowy romans potrafi naprawdę pozytywnie zaskoczyć. Tylko mu na to pozwólcie.
To dylogia, jej pierwszy tom, czyli odczuwam obecnie niedosyt. Będę czekać niecierpliwie na ciąg dalszy i nieco się boję co tam czeka bohaterów. Ale zarazem będę trzymać za nich kciuki.
Serdecznie dziękuję wydawnictwu - to moja pierwsza współpraca z Yaną i bardzo udana. Muszę przy okazji przyznać, że potraficie pięknie wydawać książki. Polecam Kochani.
Piąty, finałowy tom serii „Bellomo”, w którym niektóre serca zostaną złamane… Tym razem poznacie dalsze losy Rodziny z perspektywy każdego...
Lexi była świadoma, że przeprowadzka do Creek Valley zmieni jej życie. Nie wiedziała jednak, jak bardzo. Gdyby ktoś jej powiedział, że stanie oko w oko...