Koci ¿ywot
Koto¶, Kotolek, Kotowszczaczeñ – oto pieszczotliwe zdrobnienia imienia pana Kotowskiego. A w³a¶ciwie pana kota Kotowskiego, bowiem to w³a¶nie futrzak jest bohaterem (i narratorem) niezwykle ciep³ej ksi±¿eczki Krystyny Piotrowskiej – Breger „Ja, Kotowski”.
Po traumatycznych prze¿yciach z dzieciñstwa (straci³ matkê podczas wêdrówki przez drogê) znalaz³ swoj± przystañ u boku Kini, jej mamy, a czasami nawet taty. Choæ wci±¿ boi siê huku, przez który zmieni³o siê ca³e jego ¿ycie, to powoli asymiluje siê z nowym otoczeniem. U¶wiadomienie sobie, ¿e skoñczy³o siê „przeciskanie pomiêdzy trawami”, le¿enie w cieple futerka mamy czy jej przywo³ywanie i czekanie w bezpiecznym, bo wybranym przez ni± miejscu, jest bolesne, ale na szczê¶cie porcjê pieszczot dostarcza mu teraz nowa w³a¶cicielka.
Kotowski (to imiê widnieje w oficjalnych dokumentach, zapisane przez weterynarza, do którego zosta³ zaprowadzony, pomimo jawnych protestów) g³askanie za uszkami bardzo lubi, podobnie jak surowe miêso, a szczególnie drobiow± i cielêc± w±tróbkê. Imæ pan Kot ceni sobie niezwykle stabilno¶æ zarówno w jedzeniu, jak i w otoczeniu, a wszelkie zmiany w starannie u³o¿onym harmonogramie dnia (drzemka – ¶niadanko – toaleta – zabawa itd.) s± niemile widziane. No, chyba, ¿e po d³ugiej nieobecno¶ci w domu pojawia siê tata, przelewaj±cy na futrzaka ca³± têsknotê za domem i funduj±cy mu dodatkow± porcjê pieszczot.
Kotek, jak to kotek, swój rozumek ma, ale nawet on nie mo¿e zrozumieæ pewnych spraw, zachowañ i decyzji cz³owieczej rodziny. Dlaczego na przyk³ad zosta³ zabrany od Kini i umieszczony u jakiego¶ mê¿czyzny, który choæ jest ca³kiem mi³y, to nie zast±pi jego m³odej pani, a na dodatek niezbyt siê nim interesuje. Przez wszystko, Kotowski znajduje siê sam, samiusieñki na dworze, a tu ju¿ otoczenie nie jest tak przyjazne. Ma³y bohater bêdzie musia³ przetrwaæ w trudnych „polowych” warunkach, a prawo do jedzenia czy poruszania siê po obcym terenie nierzadko - wywalczyæ pazurami…
Te i inne przygody swojego kota Piotrowska-Breger opisuje w taki sposób, ¿e mamy wra¿enie czynnego w nich uczestniczenia. Dziêki zastosowanemu zabiegowi narracyjnemu dzieci (i ich rodzice) mog± poznaæ ¶wiat widziany oczyma zwierzêcia, poznaj± jego zwyczaje, my¶li i pogl±dy. U¶wiadamiaj± sobie równie¿ zagubienie kota w obliczu zmian czy gwa³townych zdarzeñ, takich jak zagraniczny wyjazd (w trakcie którego kocimiêtka uczyni³a z pana Kotowskiego ma³ego furiata) czy pojawienie siê w domu ob³o¿nie chorej babci Kini, remont mieszkania oraz (nie daj, koci Bo¿e!) obecno¶æ nowego kota o imieniu „Zefir” w pobli¿u.
„Ja, Kotowski” to nowe spojrzenie na otaczaj±c± nas rzeczywisto¶æ i choæ podczas lektury nie wpad³am w zachwyt, to jednak przyjemnie spêdzi³am czas z kocim pieszczochem. I nawet, je¶li demonstruj±c dezaprobatê wobec braku zainteresowania swoj± osob±, nasz bohater zrobi „co nieco” pachn±cego pod ko³derk± taty, to i tak korzy¶ci i przyjemno¶ci z posiadania kota s± niepoliczalne. A teraz wybaczcie, nabra³am ochoty na mleko… miau…