Kiedy ginie piękna, młoda kobieta, która jeszcze chwilę temu błyszczała na scenach świata, media wariują. Gazety krzyczą nagłówkami, kamery szukają sensacji, a tłumy chcą wiedzieć „dlaczego?”. I właśnie tak było w przypadku Agnieszki Kotlarskiej. Miss Polski, Miss International, twarz, którą znała cała Polska. A jednak najbardziej zapamiętano tragedię jej ostatniego dnia... nożownik pod bramą domu, mąż ranny, kilkuletnia córeczka patrząca na scenę, której nie powinno zobaczyć żadne dziecko. Sprawa nagłośniona w prasie i telewizji. Brutalna, wstrząsająca, niewiarygodna.
Po tę książkę sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze uwielbiam reportaże. Zawsze fascynowały mnie historie prawdziwe, które odkrywają tło, emocje, bohaterów z krwi i kości. Po drugie, kiedy w grę wchodzi morderstwo, obsesja i dramat rodziny, czuję, że muszę poznać odpowiedź na pytanie, jak to było naprawdę? I tu „Miss. Zabójstwo Agnieszki Kotlarskiej” okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie jest to typowy reportaż kryminalny. To historia człowieka i świata, który pękł w miejscu, którego nikt się nie spodziewał.
Autorka prowadzi nas od początku. Sierpień 1996 roku – moment tragiczny, ale zanim do niego dochodzi, poznajemy Agnieszkę. Dziewczynę, która nie marzyła o koronie, ale została w nią wtłoczona ambicją matki. Agnieszkę jako modelkę, która kilka razy uciekała, kilka razy wracała. Poznamy równiesz Agnieszkę jako kobietę szczęśliwą żonę, mamę, jej ułożone życie i dom. Kto mógł przypuszczać, że ktoś obserwuje ją w milczeniu, karmiąc swoją obsesję?
Dla mnie najbardziej poruszające było to, że autorka nie skupiła się tylko na zbrodni. Ona rozebrała tę historię na części. Poznamy dokumenty, rozmowy z rodziną, znajomymi, kulisy świata mody lat 90., ale też rozmowa ze… sprawcą. Sama ta informacja wystarczyła, żebym wstrzymała oddech. Co myśli człowiek, który zabija? Czy ma żal? Czy w ogóle rozumie, co zrobił? Czy tej tragedii można było uniknąć? Jak cienka jest granica między podziwem a obsesją?
W książce znalazłam też coś, co mnie zaskoczyło. Są nimi zdjęcia, których wcześniej nigdzie nie widziałam. Intymne, autentyczne, przywracające pamięć o Agnieszce jako kobiecie, nie tylko ofierze.
Emocje? Cała paleta. Złość. Bezradność. Współczucie. Smutek. Podziw. Od pierwszych stron czułam, że czytam historię, która jeszcze długo we mnie zostanie. Rekonstrukcja ostatnich godzin życia Agnieszki przechodzi momentami przez gardło jak cierń. A opowieść o dorastaniu jej córki w cieniu strachu ojca, łamie serce.
Najbardziej podobało mi się to, że autorka traktuje Agnieszkę z ogromnym szacunkiem. Nie robi sensacji. Pokazuje człowieka. Pokazuje cierpienie, ale też miłość, która została brutalnie przerwana. To nie jest książka o śmierci. To jest książka o życiu, które ktoś odebrał.
Polecam tę książkę każdemu, kto chce czegoś więcej niż tylko „true crime”. To reportaż, który wciąga, porusza i zmusza do myślenia. O granicach, o rodzinie, o tym, jak łatwo można przeoczyć niebezpieczeństwo stojące pod bramą własnego domu.
To jest historia, której nie da się zapomnieć. I warto ją poznać.
Historia zbrodni miłoszyckiej, za którą niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Małgosia ma 15 lat, długie, brązowe włosy odgarnięte za uszy i grzywką opadającą...