Okładka książki jest utrzymana mniej więcej w stylu poprzednich wydanych pozycji. Mamy kobietę na środku, a przed nią natura. Stoi wśród kwiatów, słońce zachodzi... Ma swój urok i przyciąga spojrzenie. W dotyku jest matowa ze śliskimi dodatkami. Są skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka zdań o autorce, a na drugim fragment książki. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Co ważne, ma wiele graficznych wstawek, które idealnie współgrają z całością. Wizualnie naprawdę pięknie się prezentuje.
Moje kolejne spotkanie z autorką, tym bardziej że "na świeżo", ponieważ udało mi się spotkać z autorką na Targach Książki w Krakowie. Wymieniłyśmy kilka zdań, dostałam dedykację na tym egzemplarzu, o którym dzisiaj piszę, a i pamiątkowe zdjęcie też się pojawiło. Cieszę się naprawdę, bo uważam Ilonę Gołębiewską za jedną z najlepszych polskich autorek. Pokazuje nam wartości między wersami, bez scen łóżkowych. Potrafi stworzyć na tyle wciągającą historię, która będzie bliska nam, bez zbędnego koloryzowania rzeczywistości. Poza tym, jej pióro jest tak barwne, że chyba nie ma nikogo, kto byłby w tym lepszy. Z każdą jej przeczytaną książką umacniam się w przekonaniu, że nikt nie potrafi tak pięknie pisać, że po zamknięciu oczy wszystko jest się w stanie "zobaczyć". Bardzo, bardzo polecam! Mam pokaźną kolekcję jej tytułów, wraz z najnowszym brakuje mi tylko trzech, ale spokojnie, wszystko jest do nadrobienia.
Poznajemy bohaterów książki i od razu nasuwa się jedna myśl: kolejni realni bohaterowie. Mierzą się z problemami tak jak my. Nie mają nic, czym by się wyróżniali na tle naszej codzienności. Hania jest tutaj główną postacią i już od samego początku było mi jej szkoda. Trzymałam mocno kciuki, by podniosła się po życiowych zawirowaniach, a mając małe dziecko i niestabilność w życiu - nie oszukujmy się, nie jest łatwo. Wraca w rodzinne strony i mieszka z najbliższymi sobie, wracają wspomnienia, uczucia...
Może nie miałam tutaj bohatera, którego bardzo bym polubiła, ale... Są to postacie realne, że na spokojnie byśmy ich spotkali na ulicy. Każdy z nich jest inny i mierzy się z innymi problemami, a nawet i przeszłość się upomina...
Jak wspomniałam wyżej, autorka pisze prawdziwe historie, które mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Sytuacje i problemy, które spotykają i nas. Między wersami możemy wyczytać wartości, które są dla nas (albo powinny) być ważne. Zauważane. A nie traktowane po macoszemu, spychane w najdalsze kąty... Nie mamy tutaj tylko relacji damsko-męskiej, czy rodzinnej na różnych poziomach. Wybaczenie, pogodzenie się z przeszłością, druga szansa - to między innymi o tym jest ta historia. Czasami nigdy nie jest za późno, by podarować komuś lub czemuś jeszcze jedną szansę...
Akcja ma odpowiednie tempo, więc na pewno nie będziecie się nudzić. Wszystko jest wyważone i na swoim miejscu. Pomysł na fabułę jak najbardziej trafny i czekam na kolejne koleje losu sióstr z młyna.
Może emocji tutaj nie czułam takich, co by mnie miały rozłożyć na łopatki, ale są i wiem, że niektórzy mogą je poczuć. Ja jestem weteranką i naprawdę muszą być dosadne, by je czuć... Mimo to jest to wciąż jak najbardziej książka godna Waszej uwagi.
Szczególnie polecam ją fanom twórczości autorki, ale i wszystkim zainteresowanym. Autorka swoim barwnym piórem "kupuje" nas od razu. Dzięki bohaterom prowadzi nas przez zwyczajne życie postaci, które tak naprawdę mogłoby spotkać również nas. Dlatego bardzo polecam - to powieść obyczajowa, która zostanie na dłużej w głowie przez wartości, ale i przystępny język. Zachęcam serdecznie do sięgnięcia po ten egzemplarz.
Nowa powieść autorki bestsellerowego Powrotu do starego domu! Alicja wiedzie szczęśliwe życie w swoim starym domu w Pniewie. Nagle na jaw wychodzą...
Przeszłość jest niczym cień. Czasami widać go wyraźnie, a niekiedy podąża za nami niezauważenie. Ewa Kuszewska wie o tym najlepiej. Na co dzień mieszka...