Recenzja książki: Rzeka szaleństwa

Recenzuje: Sławomir Krempa

Trzeba przyznać jedno: Marek Wiśniewski opublikował książkę doskonale napisaną, umiejętnie łącząc w "Rzece szaleństwa" elementy kryminału, powieści przygodowej i thrillera psychologicznego z prozą o nieporównanie większym ciężarze gatunkowym. Zapewne dzięki tak dobrze wyważonemu połączeniu jego debiut nie tylko należy ocenić bardzo wysoko, ale wypada też stwierdzić, że to książka, która spodobać się ma szansę naprawdę szerokim rzeszom czytelników. 


Ale po kolei: Michał to około trzydziestoletni człowiek, absolwent historii, dla którego jednak praca stała się jedynie źródłem frustracji. Imał się więc nasz bohater różnych zajęć, aby w końcu zostać zatrudnionym podczas pewnego rejsu, w ramach którego na barce polskimi rzekami przewieziona ma być tajemnicza bazaltowa kolumna. Rzecz w tym, że szybko okazuje się, iż w zasadzie Michał na pokładzie jest zupełnie bezużyteczny, za to dwaj towarzysze podróży naszego bohatera poczynają zachowywać się co najmniej dziwnie. Co gorsza, także Michała dręczą koszmary na jawie, zdaje mu się, że widzi cienie przeszłości i ludzi, którzy dawno odeszli.


Czym jest transportowany rzeką monument i czy to on tak dziwnie wpływa na bohaterów? Jaką rolę odegra w tej historii tajemniczy zleceniodawca - Kurtz? I czy ta opowieść rzeczywiście zakończy się wraz z końcem rejsu? Te pytania dręczyć będą bohaterów książki, ale i jej czytelników. Jak wiele się wyjaśni, a jak wiele spraw pozostanie niedopowiedzianych? Trzeba przyznać, że Wiśniewski sprawnie balansował będzie na skraju tajemnicy, sprawiając, że czytelnik nie będzie mógł oderwać się od lektury aż do samego końca. 


W pierwszej płaszczyźnie "Rzeka szaleństwa" to kawał solidnej literatury popularnej. Sprawnie napisanej, wciągającej, trzymającej w napięciu. Mamy tu nietypową (bo rozgrywającą się na rzece) powieść drogi, mamy elementy powieści przygodowej, thrillera i kryminału. Choć akcja nie pędzi na łeb, na szyję, a Wiśniewski stawia raczej na atmosferę, suspens niż na nagromadzenie dramatycznych wydarzeń, miłośnicy kryminału powinni być tą powieścią więcej niż usatysfakcjonowani. Jeśli na tym poziomie postanowią pozostać, stracą wiele, ale nie umniejszy to przyjemności płynącej z lektury. Jeśli jednak postanowią posmakować również kolejnej płaszczyzny, czeka ich o wiele większa nagroda. 


Szczególnie w drugiej części bowiem Wiśniewski postanawia włączyć się do dyskusji na temat psychomanipulacji i rozmaitych praktyk z pogranicza psychologii i New Age. Wraz z Michałem trafiamy do położonego na uboczu ośrodka, gdzie charyzmatyczna Elżbieta prowadzi swą praktykę. Pomaga niezadowolonym ze swojego życia ludziom, zmieniając ich, czyniąc ich innymi, niż byli wcześniej. Tylko czy oznacza to szczęście dla jej pacjentów? Czy rzeczywiście oczekują oni takiej przemiany? Czy wiedzą – wreszcie – na co się decydują?    
Ale Wiśniewski zdaje się sięgać jeszcze głębiej. Zdaje się pytać, na ile od nas samych zależy to, kim jesteśmy? Na ile jesteśmy zdolni do decydowania o sobie? Jakie są granice naszej wolności? Autor pyta, skłania do refleksji, ale łatwych odpowiedzi nie udziela – to zresztą ratuje go przed popadnięciem w banał i tanią dydaktykę.  Niedopowiedzenie jest wielką siłą tej powieści. Wielką i pozostającą nie do przecenienia. 


Z drugiej strony mamy w przypadku powieści Wiśniewskiego konkrety. Bardzo plastyczny, choć w dialogach momentami nadto może dosadny język, wspaniałe opisy i dobrze prowadzoną narrację. Mamy wiarygodnych bohaterów i – pozostające jakby w tle – polskie realia i życie tak bardzo polskich nieudaczników. Mamy wreszcie nawiązania do dzieł kultury (choćby - najbardziej oczywiste - do "Jądra ciemności" Conrada) i grę z konwencją, które bardziej obytym czytelnikom dostarczą wiele zabawy. 


Czy można autorowi "Rzeki szaleństwa" coś zarzucić? Można. Bardzo wiarygodna w sumie powieść traci nieco na nadreprezentacji elementów New Age. I choć ostatecznie Wiśniewski wątpliwości rozwiewa na rzecz bardzo jasnych rozwiązań, piramidalna intryga pewnej femme fatale wydaje się nieco nierzeczywista. 


Nadmierne podkreślanie tego faktu byłoby jednak zwyczajnym czepialstwem, "Rzeka szaleństwa" to bowiem debiut bardzo udany, powieść, której lektura większości czytelników sprawić może naprawdę dużo przyjemności. Po książkę Wiśniewskiego po prostu warto sięgnąć – niezależnie od tego, czy kocha się kryminały, czy literaturę piękną z konwencją tą grającą. W końcu i "Zbrodnia i kara", i "Imię róży" to w pewnej mierze także powieści kryminalne.

Kup książkę Rzeka szaleństwa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Rzeka szaleństwa
Książka
Rzeka szaleństwa
Marek P. Wiśniewski
Recenzje miesiąca
Niewolnica elfów
Justyna Komuda
Niewolnica elfów
Jak (nie) zostać królową
Katarzyna Redmerska ;
Jak (nie) zostać królową
Lucek
Iwonna Buczkowska ;
Lucek
Mykoła
Michał Gołkowski ;
Mykoła
Jak ograłem PRL. Z gitarą
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Z gitarą
Bapu, opowieść o dobrym maharadży
Monika Kowaleczko-Szumowska
Bapu, opowieść o dobrym maharadży
Faza kokonu
Joanna Gajewczyk ;
Faza kokonu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy