Wszystko dobre, co się dobrze kończy
OWPA „Waszyngton“ od sześciu tygodni przebywa w świecie Dryblasów. Powoli kończą się zapasy wody i pożywienia – trzeba coś zrobić, aby przetrwać. Bez przetrwania trudno myśleć o powrocie do domu. Jeden z księżyców systemu, w którym utknęli ludzie, wydaje się wart rekonesansu. Ten udaje się, ale tylko pod pewnymi względami. Znaleziono wodę, wymyślono uzupełnienie diety, ale wrogo nastawieni Obcy wiedzą już, że ktoś pojawił się w ich świecie. I chyba nie są zachwyceni. Pytanie do załogi Waszyngtona: jak szybko i bezpiecznie opuścić układ Dryblasów?
Środek ciężkości czyli ósmy tom cyklu Frontlines Marko Kloosa kończy serię w dobrym stylu. Major Greyson i załoga OWPA „Waszyngton“ walczą o przeżycie, ale robią to w brawurowy sposób. Przede wszystkim mamy dużo akcji, a to w fantastyce z zacięciem militarnym jest ważne. Akcja to nie proste bij-zabij. To nieustanne poczucie zagrożenia, stawianie czoła problemom i rozterkom, świadomości osamotnienia w nieprzyjaznym otoczeniu. To świadomość oddalenia od bliskich – dziewięćset lat świetlnych od Ziemi to słabo wyobrażalna odległość. Ważne są zachowania i postawy postaci, ich nieustępliwość wobec problemów, wzajemne zaufanie, współdziałanie, wiara w szczęśliwe zakończenie misji powiązana z działaniem. Marko Kloos dobrze oddaje atmosferę. Emocje przenikają strony książki jak cząsteczki neutrino przestrzeń kosmiczną. Dialogi są miejscami trochę filmowe, ale pasują do wydarzeń, do akcji. Sporo w Środku ciężkości jest podniosłości. Cóż, Amerykanie lubią patos i można ich zrozumieć – pomaga on razem stawiać czoła przeciwnościom.
Ciekawym rysem ostatniego tomu cyklu Frontlines są Obcy czyli Dryblasy. Pada na nich nowe światło, i to jest fascynujące. Marko Kloos zachowuje cechy swojego stylu: stawia na dynamikę wydarzeń, wielość scen, obrazowość, opisywanie relacji. Środek ciężkości próbuje – udanie – pokazać postawy ludzi w sytuacjach skrajnych. W sytuacji zagrożenia zarówno własnego życia, jak i losów ludzkości. Jako żołnierz Kloos rozumie pewne sytuacje i ich złożoność. Rozumie rozterki zwykłego żołnierza i dowódcy, którego odpowiedzialność jest większa. Interesującym elementem zakończenia jest też pewien szczegół – załoga Waszyngtona spędziła w kosmosie 6 tygodni. Z ich punktu widzenia. Na Ziemi upłynęły w tym czasie 3 lata.
Czy Środek ciężkości jako zakończenie cyklu jest satysfakcjonujący? Owszem. Nie kończy przy tym definitywnie wielu wątków. Jego zakończenie pozostaje w sumie otwarte. Autor będzie musiał z czasem zdecydować, czy to wykorzysta.
Minęły cztery lata, odkąd Ziemia rzuciła cała swoją militarną potęgę przeciwko obcym. Ludzkość cofnęła się znad krawędzi zagłady. W Układzie Słonecznym...
W obejmującym sześć planet systemie Gaja przypominająca Ziemię Gretia dąży do stabilizacji w obliczu międzyplanetarnej wojny. Zawiązuje się niepewny sojusz...