Recenzja książki: Umykająca panna młoda

Recenzuje: truskawka2

Piękna lekarka, Genevieve, za chwilę ma poślubić Dawida - swojego szefa ze szpitala. To wymarzony mężczyzna. Jak sama powtarza sobie w myślach: doskonały w każdym calu. On też nie może się doczekać wielkiej chwili. Pisze na bileciku dołączonym do kwiatów: Wkrótce będziesz tylko moja.

Ślub też ma być jak z bajki. Jak mówi przyszła panna młoda: Wszystko układało się wzorowo (...) Wzorowo, jak życzył sobie Dawid. Skąd więc trapiące Genevieve wątpliwości i lęki? Sama nie potrafi tego pojąć, ale decyduje się posłuchać głosu instynktu. Ucieka przez okno łazienki.

W ucieczce, a potem w dojściu do siebie, pomaga jej przyjaciel, Wolf. W pełni zasługuje na swoje imię. Ma w sobie pierwotną dzikość wilka, choć i psią wierność. Genevieve nie wie, że z jego strony to więcej niż przyjaźń. Wkrótce odkrywa, że jej uczucia są podobne, choć boi się do tego przyznać, by nie niszczyć przyjaźni. Czy oboje posłuchają serca? Czy ucieczka przez okno okaże się otwarciem drzwi do szczęśliwej przyszłości?

Książka przypomina filmy Hitchcocka. Zgodnie ze złotą zasadą reżysera zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie (erotyczne – i nie tylko) rośnie. Całość pochłania się jednym tchem, momentami – zapartym. Polecam!

dr Kalina Beluch