- Łazi tu ten duch. Sporo ludzi go widziało, ale tylko niektórzy się przyznają. Głupio widzieć ducha, nie?
Nie wiem, po co nam podobizny obcego faceta, ale z nudów pstryknęłam.
Buty najciemniejsze, koszula najjaśniejsza. Aż się zaciekawiłam, w jakim kolorze ma bieliznę.
To najważniejsza rzecz, jakiej nauczyłem się w życiu: najpiękniejsze, co może się człowiekowi przydarzyć, to bycie kochanym przez drugą osobę.
Odbieranie życia ma w sobie więcej pierwiastka boskiego niż dawanie.
Ale tu się nie zatrudnia miejscowych. Tu zatrudnia się obcokrajowców. A im gorzej mówi człowiek po polsku, tym lepiej. Mniej powie, gdy będzie się wymagało, by mówił.
Cienie skrywają się za drzewami, choć tak, aby były widoczne, bo tylko wtedy ich obecność ma sens. Ambroży kroczy, cienie udają, że ich nie ma, podobnie jak udaje prokurator, chociaż wzajemnie wiedzą o swojej obecności.
Robi to, co umie najlepiej – knuje, a gdy knuje, to zachowuje się, jakby był w innym świecie.
Na nowotwór ojciec Grubego umierał siedem lat. A oprócz umierania zajmował się już tylko pędzeniem i spożywaniem bimbru.
- Łazi tu ten duch. Sporo ludzi go widziało, ale tylko niektórzy się przyznają. Głupio widzieć ducha, nie?
Książka: Wakacje z trupami