Okładka książki -  Anioły z rzeźni

Anioły z rzeźni


Ocena: 4.4 (5 głosów)

Gdy już nie masz nic do stracenia, możesz pozwolić sobie na wszystko.

Robert Arseńczuk, psychiatra i psychoterapeuta, to świadomy swoich wad cynik. Drwi z pacjentów, bliskich, a nawet z samego siebie. Łamie zasady etyki lekarskiej i prowadzi destrukcyjny tryb życia, który znieczula go na rzeczywistość.

Wszystko zmienia się, gdy poznaje Martę. Wyjątkowa kobieta pomaga mu na nowo uwierzyć w ludzi, chłodzi jego cynizm i narcyzm, przywraca sens pracy. Niestety… szczęście zostaje mu brutalnie odebrane.

Wstrząśnięty tragedią Robert stawia sobie jeden cel: znalezienie winnych. W jego realizacji przeszkadzają, a jednocześnie pomagają mu pacjentki – bliźniaczki, z którymi nawiązał patologiczną relację.

Arseńczuk nie cofnie się przed niczym, by odkryć prawdę o tym, co się stało. Nawet jeśli sam miałby zatracić się w narastającym chaosie…

Informacje dodatkowe o Anioły z rzeźni :

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-05-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788383737393
Liczba stron: 188
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Anioły z rzeźni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Anioły z rzeźni - opinie o książce

Avatar użytkownika - brunetkabooksrec
brunetkabooksrec
Przeczytane:2025-09-13, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,


"Anioły z rzeźni" to thriller psychologiczny autorstwa Kevina Nolbertabi jest przeznaczony dla dorosłego czytelnika, który nie boi się zmierzyć z mrocznymi zakamarkami ludzkiej psychiki.
Głównym bohaterem jest Robert Arseńczuk,  psychiatra i psychoterapeuta, który prowadzi destrukcyjny tryb życia, cynicznie drwi z pacjentów i łamie zasady etyki zawodowej 💔 Jego życie zmienia się, gdy poznaje Martę, kobietę, która przywraca mu wiarę w ludzi. Niestety, szczęście zostaje brutalnie przerwane, a Robert postanawia odnaleźć winnych tej tragedii. W trakcie śledztwa nawiązuje patologiczną relację z bliźniaczkami,  pacjentkami, które jednocześnie pomagają mu i utrudniają poszukiwania.
Autor  pisze surowym, pozbawionym iluzji językiem, który wciąga czytelnika od pierwszej strony. Narracja jest intensywna, pełna wulgaryzmów i mocnych opisów, co nie wszystkim może odpowiadać, ale idealnie oddaje charakter bohatera i mroczny klimat powieści. Autor nie unika kontrowersyjnych tematów, takich jak samotność, obsesja i moralny upadek.

✅️ Zalety w książce to oryginalny bohater, Robert Arseńczuk to postać niejednoznaczna, pełna wad, ale przez to niezwykle ludzka. Jego przemiana i walka z wewnętrznymi demonami są fascynujące! 😈➡️😇 Wciągająca fabuła.  Mimo że wątek kryminalny pojawia się dopiero po około 100 stronach, książka trzyma w napięciu dzięki psychologicznej głębi i emocjonalnemu rollercoasterowi 🎢🔍 Mocne przesłanie. Autor  zmusza do refleksji nad ludzką naturą, stratą i granicami moralności. To nie jest typowy thriller, ale raczej studium destrukcji i rozpaczy.

🚫 Słabe strony to  kontrowersyjne zakończenie. Finał jest zbyt otwarty i pozostawia niedosyt 😕 Język❗️ Wulgaryzmy i brutalne opisy mogą odstraszyć osoby wrażliwe. 🚫📢
Błędy edytorskie. W tekście zauważalne są drobne błędy gramatyczne, które powinna wychwycić korekta.

📌 Dla kogo jest ta książka?

"Anioły z rzeźni" to idealna propozycja dla miłośników thrillerów psychologicznych z ciężkim, mrocznym klimatem. Spodoba się tym, którzy cenią sobie nieoczywistych bohaterów i głębokie psychologiczne portrety. To nie jest lektura na relaksujący wieczór, ale doświadczenie, które zostaje w głowie na długo! 🧩🔦
"Anioły z rzeźni" to książka, która wstrząsa i zmusza do myślenia 😲💭 Mimo kilku niedoskonałości, jest to pozycja warta uwagi  dla czytelników szukających czegoś więcej niż typowy kryminał. Kevin Nolbert stworzył książkę, która boli, ale też porusza. Jak nóż, który tnie, ale i oczyszcza.

Ocena: 7/10 ⭐

Czy już czytaliście "Anioły z rzeźni"? Jakie były Wasze odczucia? 😊📖💬

BRUNETTE BOOKS

Link do opinii
Avatar użytkownika - ubookmi
ubookmi
Przeczytane:2025-06-10, Ocena: 4, Przeczytałam,

Sięgając po książkę o takim tytule, spodziewałam się mocnego kryminału, śledztwa, akcji i napięcia. Tymczasem dostałam coś zupełnie innego. To historia psychiatry, który sam bardziej potrzebuje pomocy niż jego pacjenci.

Robert Arseńczuk zmaga się z uzależnieniami, wewnętrznym wypaleniem i cynizmem. Zamiast wspierać ludzi, często ich ignoruje i bagatelizuje ich problemy. Jego życie stopniowo osuwa się w chaos, który jeszcze pogłębia się po poznaniu Marty. Ich relacja początkowo wydaje się przypadkiem, ale szybko zamienia się w coś więcej. Miłość, która między nimi się rodzi, daje Robertowi siłę, pozwala mu przez chwilę uwierzyć w ludzi i w siebie. Niestety, ta dobra passa nie trwa długo. Marta umiera, a jej śmierć staje się początkiem końca. Robert próbuje zrozumieć, co się wydarzyło, ale z czasem zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością.

Książka napisana jest prostym, bardzo codziennym językiem. Czasem bywa wręcz potoczna, co sprawia, że historia momentami traci na powadze. Krótkie rozdziały nadają jej charakter dziennika albo wewnętrznej spowiedzi. Z jednej strony to pozwala na szybkie tempo lektury, z drugiej, momentami wprowadza chaos i poczucie, że coś umyka. Myślę, że opowieść mogłaby zyskać, gdyby była bardziej rozbudowana i lepiej uporządkowana.

Ciekawym motywem jest pokazanie, jak miłość potrafi uleczyć człowieka, ale też całkowicie go złamać. Jak może stać się ostatnią deską ratunku, ale też gwoździem do trumny. Uczucie, które dodaje skrzydeł, potrafi również sprawić, że przestajemy mieć siłę, by lecieć dalej.

To była w porządku książka. Taka do przeczytania raz, bez wielkich emocji, ale z pewnym potencjałem. Nie zostanie ze mną na długo, ale cieszę się, że po nią sięgnęłam, bo miała w sobie kilka interesujących spostrzeżeń na temat ludzkiej psychiki, relacji i destrukcyjnej siły samotności.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zapiskimola
zapiskimola
Przeczytane:2025-07-06, Ocena: 3, Przeczytałem,

"Anioły z rzeźni" - Kevin Nolbert

 

3/5 ?

 

"Mam nad sobą dwa drobne anioły i leżę we krwi, kiedy zarżnięta zwierzyna spoczywa u moich stóp. Wiem, że trafiłem do rzeźni, jednak nie wiem jeszcze, jaka rola jest mi w niej pisana."

 

Gdy już nie masz nic do stracenia, możesz pozwolić sobie na wszystko - widząc te słowa z tyłu książki miałam takie..

 

MAM CIARY, POKOCHAM TO!

 

Czy tak się stało? No nie..

 

Jednak nie uważam tej książki za złą. Nie do końca mi siadła, ale czytałam gorsze. Nie uważam czasu z nią spędzonego za jakiś tragiczny. 

 

Jestem pewna, że wiele osób doceni ją bardziej niż ja i super, w końcu każdy lubi coś innego.

 

Ale do rzeczy!

 

Robert Arseńczuk - czyli bohater, a raczej antybohater, który wywoływał we mnie taką niechęć.. Ale naprawdę, TAKĄ NIECHĘĆ.. 

 

I wiecie co?

 

I mi się to właśnie podobało. W sensie.. Nie wiem, przez to, że tak mnie odrzucał wiem, że autor napisał go po prostu dobrze. 

 

Zboczyłam z tematu ?

 

Mamy Roberta, doktora, który jest psychiatrą, a dla mnie też trochę psycholem ? 

 

Drwina to powinno być jego drugie imię..

 

Poznaje Martę, która jest jest.. trochę jego kotwicą. 

Jednak.. Marta umiera.

 

A Robert zamierza znaleźć winnego..

 

"Cokolwiek się zdarzy, chcę tylko poznać prawdę. Po tym niech wali się świat."

 

Tytuł podpowiadał mi, że to będzie coś brutalnego. Prawdziwa rzeź. I na to właśnie byłam nastawiona, a wyszło.. trochę inaczej. 

 

Thriller, który ma niecałe 200 stron.. i ja czuję tą małą ilość stron. Zabrakło mi.. czegoś więcej. Zabrakło mi trochę rozwinięcia, czegoś, co wbiło by mnie w fotel. 

Takie sto stron więcej by nie zaszkodziło.

 

Książka jest też mocno napchana wulgaryzmami - co mi akurat nie przeszkadzało. Wiem, że dla wielu osób to duży minus pewnych książek, aczkolwiek ja tak nie zwracam na to uwagi, nie boli to moich oczu, a wręcz.. jeśli to są przekleństwa, które podbijają wagę danej sytuacji, to jestem na tak.

Może dlatego, że sama klnę jak szewc ?

 

Nie mówię nie, jeśli chodzi o książki tego autora. Bardzo chętnie poznam kolejne jego dzieła i być może będzie tak, że następna książka mnie w sobie rozkocha. 

 

Powiem więcej, bardzo na to liczę!

 

To nie jest polecajka, ale nie mówię też, żeby trzymać się od tej lektury z daleka. Jestem pewna, że znajdzie swoich zwolenników i najlepiej, żeby każdy z was sam sprawdził, jak się w niej odnajdzie.

 

Wiem na przykład, że @love_ksiazkowe bardzo się ona podobała, a zazwyczaj nam się podoba to samo, więc.. niech każdy sam poznał "Anioły z rzeźni" ?

 

A samego autora, którego darzę ogromną sympatią po kilku naszych rozmowach, ściskam mocno. Wierzę, że twoja kolejna książka dużo bardziej trafi do mojego serducha.

 

"Tak oto miesza się kłamstwo z prawdą. Zauroczenie we śnie z jego rozciągnięciem na jawie. Wykalkulowana chęć spotkania i faktyczne spotkanie, do którego dochodzi przypadkiem."

 

Współpraca reklamowa z @kevin_nolbert

Link do opinii

Niektóre książki nie opowiadają historii, one otwierają rany. Wnikają pod skórę, tam, gdzie nawet najbliżsi nie zaglądają. Rozszarpują duszę, odzierają ze złudzeń, zostawiając czytelnika nagiego wobec najgłębszych lęków. ,,Anioły z rzeźni" to właśnie taka pełna bólu, surowa, pozbawiona iluzji książka. To literatura, która nie szuka poklasku, nie próbuje się przypodobać. Ona po prostu mówi prawdę. A prawda bywa jak nóż.

 

Od pierwszych stron wchodzimy w przestrzeń gęstą jak dym po pożarze. Narracja nie osładza niczego, nie tłumaczy, nie chroni. Prowadzi przez krainę rozpaczy, samotności i destrukcji, której nie sposób zatrzymać. Każdy akapit to kolejny krok w dół, nie w piekło, lecz w bezdenną otchłań ludzkiej psychiki. W miejsce, gdzie emocje nie są już ani dobre, ani złe. Są tylko nieuniknione.

 

To nie jest thriller w tradycyjnym rozumieniu. To raczej studium rozkładu. Obraz człowieka, który od dawna stoi na krawędzi, i nagle ktoś brutalnie popycha go w otchłań. I on leci z głową pełną pytań, z sercem rozdrapanym do krwi, z duszą, która być może nigdy nie była cała. A my, czytelnicy, lecimy razem z nim. Bez uprzedzenia. Bez spadochronu.

 

W tej historii nie ma światła. Jeśli już to takie, które przypomina światło w Sali operacyjnej. Bezlitosne. Odsłaniające wszystko, co zazwyczaj ukryte. Żałoba, rozpacz, wina, obsesja, a każda z tych emocji ma tutaj swoją twarz, swoje brudne pazury, swoje ślady krwi. Nie ma miejsca na nadzieję. Jest tylko potrzeba prawdy, tak wielka, że potrafi spalić wszystko, co jeszcze w człowieku pozostało żywe.

 

Choć książka liczy niespełna dwieście stron, zostawia po sobie więcej niż niejeden opasły tom. Jest jak zastrzyk adrenaliny, szybka, intensywna, ale z długim okresem półtrwania. Nawet po zamknięciu ostatniej strony nie można jej tak po prostu zostawić. Ona zostaje. W myślach. W ciele. W lustrze, w które patrzysz z lekkim niepokojem.

 

,,Anioły z rzeźni" nie są historią dla każdego. Nie próbują być uniwersalne. One mówią do tych, którzy wiedzą, jak wygląda rozpacz po stracie, do tych, którzy znają zapach pustki i smak nieprzespanych nocy. Do tych, którzy nie boją się zajrzeć w ciemność i nie po to, by znaleźć odpowiedzi, ale by zrozumieć pytania.

 

To nie jest opowieść, którą się po prostu czyta. To doświadczenie. Wstrząs, który coś w człowieku przesuwa. Może nie na zawsze. Może tylko na chwilę. Ale ta chwila wystarcza, by poczuć się innym. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytana__m
zaczytana__m
Przeczytane:2025-05-21, Ocena: 4, Przeczytałem,

Robert pracuje jako psychiatra i psychoterapeuta. W swojej karierze zawodowej poznał już niejednego wariata, czego oczywiście nie może głośno powiedzieć nikomu z uwagi na swoje dobre imię, ale niestety takie są realia. Przychodzą do niego ludzie z prawdziwymi problemami, ale też tacy, o których można byłoby napisać scenariusz do dobrego komediodramatu. 

 

Robert wie, że nie jest człowiekiem idealnym. Z biegiem lat zaczyna dostrzegać w sobie swoje wady, z którymi toczy codzienną walkę.  Jest osobą, która ma destrukcyjną osobowość i ciężki charakter. Mieszka sam, bo z Moniką, swoją byłą żoną, rozwiódł się już kilka lat temu. Ta jednak do dnia obecnego żąda od niego alimentów, aby dalej mogła żyć na poziomie. Za tym, że Robert tak łatwo się jej podporządkowuje stoi jednak ciemna historia... 

 

Robert ma też przyjaciela, któremu na imię Marek. Mężczyźni znają się od lat i zdaje się, że ufają sobie bezgranicznie. Razem wychodzą na męskie popijawy w miasto, a czasami Marek razem ze swoją kobietą Gosią zapraszają Roberta na niedzielne obiady. 

 

Życie Roberta zmienia się, gdy wchodzi on w bliższą relacje z Martą. To właśnie ona stopniowo nadaje jego życiu sens, przywraca mu wiarę w ludzi, ale przede wszystkim w samego siebie. Jego szczęście jednak nie trwa długo, bo pewnego szalonego dnia Marta zostaje znaleziona nieżywa w jego domu. 

 

Robert po raz kolejny traci chęć do życia, a jedyne co pozwala mu funkcjonować i przeżyć kolejny dzień to zemsta. Mężczyzna za wszelką cenę próbuje dowiedzieć się, co stało się jego ukochanej i kto za tym wszystkim stoi... a może to on sam? 

 

Czasami człowiek gubi się w pędzie życia, zapominając o tym, co jest istotne. Częściowo jego życie opiera się na przeszłości i na tym, w jaki sposób ona go ukształtowała. Brak emocji, sceptyczne ocenianie innych, czy ciągłe dążenie do niszczenia siebie, czy też innych nie pojawia się nigdy znikąd. Ono zawsze ma gdzieś swój początek. Jest jak ciemny tunel, którym podąża człowiek. Aż w końcu trafia na światło, które niesie ze sobą nadzieje. Tym właśnie światłem dla głównego bohatera była Marta... A fakt, że los postanowił mu ją odebrać było przysłowiowym gwoździem do trumny. 

 

Książka jest krótka, ma niecałe 200 stron. Idealnie nadaje się na jedno podejście. Napisana jest lekkim, powiedziałabym nawet, że takim codziennym językiem, przez co główny bohater i ludzie, którzy go otaczają stają się bardzo autentyczni. Czy można polubić, czy nawet pokochać postać Roberta? Tutaj myślę, że każdy na to pytanie musi odpowiedzieć sobie sam. 

 

Jeśli chodzi o fabułę - może się ona wydawać ciekawa, chociaż z początku potrzebuje ona czasu, aby nabrać rozpęd. Potem zaś czytelnik z większą ciekawością śledzi poczynania głównego bohatera i jego Aniołków z Rzeźni, w napięciu oczekuje też na rozwiązanie zagadki, kto stoi za śmiercią Marty... 

 

Nie będę ukrywała, że po tej historii spodziewałam się czegoś bardzo mocnego. Czegoś, co wbije mnie w fotel. Marzyłam wręcz o rozlewie krwi, czy wypruwanych flakach (takie moje zboczenie czytelnicze). Jednak w tym przypadku tytuł okazał się mylny. Dodatkowo częste przekleństwa nie sprawiły, że ta historia w moich oczach ,,urosła". Takich brzydkich słów było zdecydowanie za dużo. Nie podobało mi się również to, w jaki sposób główny bohater opowiadał o swoich pacjentach. W końcu zawód psychiatry/terapeuty powinien wzbudzać zaufanie i wspierać w dążeniu do rozmów o swoich doświadczeniach, czy problemach. A tutaj? Autor stworzył skuteczną antyreklamę dla osób pracujących w tej branży. Czy takie rzeczywiście są realia? 

 

Bardzo długo zastanawiałam się również skąd ten tytuł. ,,Aniołki z rzeźni" - brzmi krwawo, prawda? Tylko tej krwi i rzeźni dla mnie było zbyt mało. Jednak zagadka tytułu zostaje rozwiązana, tego możecie być pewni. 

 

Myślę, że tej historii każdy z Was powinien wystawić własną opinię. 

Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy