Sięgając po książkę o takim tytule, spodziewałam się mocnego kryminału, śledztwa, akcji i napięcia. Tymczasem dostałam coś zupełnie innego. To historia psychiatry, który sam bardziej potrzebuje pomocy niż jego pacjenci.
Robert Arseńczuk zmaga się z uzależnieniami, wewnętrznym wypaleniem i cynizmem. Zamiast wspierać ludzi, często ich ignoruje i bagatelizuje ich problemy. Jego życie stopniowo osuwa się w chaos, który jeszcze pogłębia się po poznaniu Marty. Ich relacja początkowo wydaje się przypadkiem, ale szybko zamienia się w coś więcej. Miłość, która między nimi się rodzi, daje Robertowi siłę, pozwala mu przez chwilę uwierzyć w ludzi i w siebie. Niestety, ta dobra passa nie trwa długo. Marta umiera, a jej śmierć staje się początkiem końca. Robert próbuje zrozumieć, co się wydarzyło, ale z czasem zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością.
Książka napisana jest prostym, bardzo codziennym językiem. Czasem bywa wręcz potoczna, co sprawia, że historia momentami traci na powadze. Krótkie rozdziały nadają jej charakter dziennika albo wewnętrznej spowiedzi. Z jednej strony to pozwala na szybkie tempo lektury, z drugiej, momentami wprowadza chaos i poczucie, że coś umyka. Myślę, że opowieść mogłaby zyskać, gdyby była bardziej rozbudowana i lepiej uporządkowana.
Ciekawym motywem jest pokazanie, jak miłość potrafi uleczyć człowieka, ale też całkowicie go złamać. Jak może stać się ostatnią deską ratunku, ale też gwoździem do trumny. Uczucie, które dodaje skrzydeł, potrafi również sprawić, że przestajemy mieć siłę, by lecieć dalej.
To była w porządku książka. Taka do przeczytania raz, bez wielkich emocji, ale z pewnym potencjałem. Nie zostanie ze mną na długo, ale cieszę się, że po nią sięgnęłam, bo miała w sobie kilka interesujących spostrzeżeń na temat ludzkiej psychiki, relacji i destrukcyjnej siły samotności.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-05-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 188
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
ubookmi