Okładka książki - Bogowie małego morza

Bogowie małego morza


Ocena: 4.86 (7 głosów)

Nowy cykl kryminalny Jędrzeja Pasierskiego, laureata Nagrody Wielkiego Kalibru

Jezioro Sławskie, nazywane od dziesięcioleci Śląskim Morzem. Mieszkańcy kurortu Sława szykują się do sezonu wakacyjnego. Przygotowania przerywa zbrodnia: na dryfującej stacji hydrologicznej zostaje znaleziony martwy mężczyzna. Na miejscu pojawia się inspektor Leon Szeptycki, który wraca tu po latach kariery we Wrocławiu.

Śledztwo szybko ujawnia zagadki: dlaczego stacja hydrologiczna od dawna była omijana przez ptaki? Czemu świadkowie kłamią, a drony krążące nad okolicą niczego nie nagrały? Wreszcie, co skrywa owiane legendami dno jeziora i dlaczego lokalni nurkowie odmawiają współpracy?

Szeptycki zmierzy się ze sprawą dotykającą jego życia - bolesnych blizn, przez które niegdyś opuścił Sławę. Urazów sprawiających, że unika uchodzącej do jeziora rzeki Cienicy, lecz wraca do tajemniczego pałacu Rechenbergów u brzegu akwenu. Wkrótce znajdzie fotografię trzech młodych mężczyzn, który przybyli niegdyś nad wodę pełni wiary, dzierżąc ze sobą skafandry i butle tlenowe...

Informacje dodatkowe o Bogowie małego morza:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788308086254
Liczba stron: 350

Tagi: Literatura kryminalna i detektywistyczna

więcej

Kup książkę Bogowie małego morza

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bogowie małego morza - opinie o książce

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗧𝗮𝗷𝗲𝗺𝗻𝗶𝗰𝗲 𝗪𝘆𝘀𝗽𝘆 𝗣𝘁𝗮𝘀𝗶𝗲𝗷

𝐵𝑜𝑔𝑜𝑤𝑖𝑒 𝑚𝑎ł𝑒𝑔𝑜 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎 Jędrzeja Pasierskiego to jedna z tych książek, które od pierwszych stron przyciągają uwagę i nie dają się odłożyć. Niby kryminał, a jednak ma w sobie coś więcej. Ta historia wciągnęła mnie nie tylko zagadką, ale też klimatem i spokojnym tempem opowieści, które doskonale współgra z miejscem, w którym rozgrywa się akcja. Szczególnie poruszyła mnie postać głównego bohatera, człowieka milczącego i zamkniętego w sobie, którego przeszłość jest mocno związana z tym miejscem. Wszystko, co próbował zostawić za sobą, nagle zaczyna wracać i nie daje o sobie zapomnieć. To nie jest tylko śledztwo, to także rozliczenie z tym, co kiedyś zostało zepchnięte w cień i ukryte w zakamarkach pamięci.

Nieczęsto zdarza się, by kryminał wzbudzał we mnie aż tyle emocji. Może dlatego, że ta opowieść wykracza poza ramy gatunku i niesie ze sobą coś znacznie bardziej poruszającego niż sama historia kryminalna. Spokojna narracja pozwalała zatrzymać się przy każdym zdaniu i poczuć nie tylko miejsce akcji, ale też to, co dzieje się między słowami i w emocjach bohaterów. Leon Szeptycki nie tylko próbuje rozwikłać zagadkę, ale sam staje się jej częścią. Jego przeszłość łączy się z miejscem, w którym dzieje się ta opowieść. To przestrzeń pełna ciszy i wspomnień, które wciąż są żywe. To nie jest zwykły kryminał. To opowieść o tym, co skryte i niedopowiedziane, a co z czasem i tak wypływa na powierzchnię.

Ta powieść to niezwykły miks gatunkowy, którego nie potrafiłabym jednoznacznie wpisać w żadne ramy. Wydaje się, że nie sposób przypisać jej do jednej kategorii, bo wymyka się prostym definicjom. Autorowi udało się stworzyć coś wyjątkowego i nietuzinkowego, a sposób, w jaki opowiada tę historię, zasługuje na szczególną uwagę. Napisał ją pięknym, dopracowanym językiem, co w literaturze cenię szczególnie mocno. Ogólnie rzecz biorąc, jestem pod ogromnym wrażeniem.

Wiekowy rybak Jakub Barycz spędza całe dnie nad zatoką Radzyńską i pewnego świtu zauważa nietypowe zachowanie ptaków. Maleńka drewniana platforma Instytutu Meteorologii, zwykle oblepiona przez ptactwo, jest tego dnia zupełnie pusta. Zaniepokojony rybak sprawdza, co się stało, i znajduje na niej nagie zwłoki mężczyzny. Na miejsce przybywa inspektor Leon Szeptycki, który po latach pracy we Wrocławiu wrócił do rodzinnej Sławy. Jest samotnym wilkiem, a Sławę traktuje jak swoje terytorium. Wrócił tu nie tylko po to, by pracować, ale by rozwiązać zagadkę rodzinną.

Szeptycki nie ma pojęcia, kim jest denat ani dlaczego ktoś zostawił jego ciało właśnie na tej platformie. Nikt z okolicznych mieszkańców go nie zna i nie potrafi powiedzieć, skąd się tam wziął. Jedynym tropem jest motorówka o nazwie Bestia, którą nocą widziano w pobliżu. Trudno ją pomylić z inną, ponieważ należy do lokalnego bossa, Piotra Wariana, zwanego Księciuniem. Kilka osób potwierdza, że Bestia była wtedy na jeziorze, a sam Warian udziela mętnych wyjaśnień. Im więcej Szeptycki z nim rozmawia, tym więcej pojawia się pytań. Liczył na jego pomoc, ale szybko przekonuje się, że ten nie zamierza współpracować z policją. Inspektor zna Wariana jeszcze ze szkolnych lat, lecz ostatnio zyskał na tym terenie ogromną władzę, przerastając nawet ojca. To miejsce rządzi się swoimi prawami, a jezioro jest jego terytorium.

Sam Szeptycki także nosi w sobie tajemnice i ciężar przeszłości, który wciąż go przygniata. Walczy z własnymi demonami. Jego życie pełne jest bolesnych wspomnień. Matka odeszła, żona odeszła, a rodzina obrosła legendą o rozwodach Szeptyckich od pokoleń. Autor zręcznie podsuwa kolejne elementy układanki, które odsłaniają wydarzenia sprzed lat oraz udział inspektora w tamtych sprawach. Policjanta szczególnie interesuje sprawa śmierci chłopca na czarnej sośnie, uznanej wtedy za samobójstwo. Szeptycki ma wiele wątpliwości, czy tak było naprawdę, ponieważ w tej sprawie jest zbyt wiele niewyjaśnionych kwestii.

Inspektor krok po kroku, z cierpliwością i determinacją, podąża śladami zbrodni. Zastanawia się nad wieloma niejasnościami w tej sprawie: brakiem ptaków na platformie, obecnością motorówki Bestia, dronami, które niczego nie zarejestrowały, świadkiem twierdzącym, że zamordowany co rano pływał w jeziorze, oraz kontuzjowanym pracownikiem instytutu, który nie mógł wykonać kontroli. Czy zbrodnia była zaplanowana, czy morderca zwyczajnie skorzystał z nadarzającej się okazji? Inspektora zastanawia fakt, dlaczego ktoś pozbawił ofiarę ubrań. Czy miało to utrudnić identyfikację? W dzisiejszych czasach każdy z nas jest jedną wielką ewidencją, a brak dokumentów i odzieży nie jest poważną przeszkodą, by ustalić tożsamość zamordowanego.


Przełom następuje, gdy udaje się ustalić tożsamość denata. To Adam Borowski, pracownik uniwersytetu, którego poszukiwała jednostka naukowa. Ważne okazuje się także zdjęcie trzech młodych mężczyzn, którzy dawno temu przybyli nad jezioro, pełni nadziei i wiary, by nurkować i przeżyć przygodę. Jednym z nich był Borowski. Jego powrót po latach do tego miejsca zakończył się dla niego tragicznie i budzi ciekawość inspektora. Leon trzyma pewne informacje dla siebie. Jest przekonany, że tamtej nocy na jeziorze były dwie motorówki, a kiedy nurkowie znaleźli obok platformy charakterystyczny klucz, którego brakuje w skrzynce narzędzi ojca, zastanawia się, czy powinien o tym mówić zwierzchnikom.

Sława to miejsce, które od pokoleń kryje zbrodnie i tajemnice. 𝐵𝑜𝑔𝑜𝑤𝑖𝑒 𝑚𝑎ł𝑒𝑔𝑜 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎 to określenie władców jeziora, od legendarnych Jurgów, przez biznes Króla jeziora, po Księciunia. Fabuła jest misternie skonstruowana, a cień podejrzeń pada niemal na każdego. Morderca był tu cały czas, obserwował i planował zbrodnię, zostawiając jednak wiele śladów. Ludzie po cierpieniach stają się nieostrożni, a zmowa milczenia i niewiarygodni świadkowie miały oszukać wszystkich, oprócz Szeptyckiego.


𝐵𝑜𝑔𝑜𝑤𝑖𝑒 𝑚𝑎ł𝑒𝑔𝑜 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎 to jedna z lepszych książek, które przeczytałam w tym roku. To inteligentny kryminał opowiadający o przeszłości, która prędzej czy później wystawia swój rachunek. Autor doskonale oddaje relacje rodzinne Szeptyckiego z córką i ojcem oraz pokazuje rozliczanie się z traumami. Styl pisania Jędrzeja Pasierskiego jest staranny, a Pojezierze Sławskie, z jeziorami, przystaniami i lasami, stały się niemal bohaterem książki.

Tytuł 𝐵𝑜𝑔𝑜𝑤𝑖𝑒 𝑚𝑎ł𝑒𝑔𝑜 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎 jest wieloznaczny i głęboko osadzony w kontekście fabuły. Jezioro Sławskie, nazywane „Śląskim Morzem”, staje się centrum wydarzeń, a jego dno kryje wiele tajemnic. To miejsce „pamięta” wydarzenia sprzed lat i splata losy bohaterów. Kim tak naprawdę są bogowie małego morza? Myślę, że odpowiedź znajdziecie w książce.

Czy Szeptycki i jego córka Hania zostaną w Sławie? Miejsce jest piękne, ale pełne demonów. Ich życie zdaje się wracać do normy, jednak nagle wszystko burzy list do ojca, który inspektor przejmuje. Tajemnice zdają się nie mieć końca. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazka_w_kwiatach
ksiazka_w_kwiatach
Przeczytane:2025-06-29,

Twórczość Jędrzeja Pasierskiego poznałam przy okazji siódmego tomu serii kryminalnej z Niną Wawriłow, zatytułowanego „Źródło”. Powieść ta bardzo mi się podobała, dlatego jak tylko zobaczyłam zapowiedź „Bogowie małego morza”, powieści kryminalnej będącej początkiem nowej serii, z wielkim entuzjazmem sięgnęłam po książkę.

 

Jezioro Sławskie, zwane Śląskim Morzem, tętni życiem w oczekiwaniu na sezon letni, gdy dochodzi do zbrodni – na stacji hydrologicznej dryfującej po wodzie zostaje znalezione ciało mężczyzny. Do Sławy po latach wraca inspektor Leon Szeptycki – nie tylko jako śledczy, ale także jako ktoś, kto ma z tym miejscem osobiste rachunki do wyrównania.

 

Pierwszy tom cyklu z inspektorem Leonem Szeptyckim wciąga atmosferą, tajemnicą i niezwykłym klimatem miejsca, które samo w sobie staje się jednym z bohaterów powieści. Choć początek rozwija się dość powoli, warto dać tej historii czas – z każdą stroną opowieść nabiera głębi i tempa, a na końcu trudno się od niej oderwać. Jednak ten spokojny rytm ma swoją funkcję: pozwala zanurzyć się w klimacie miejsca, gdzie czas płynie inaczej, a lokalne legendy są równie żywe jak współczesne plotki. Gdy śledztwo rusza, napięcie rośnie, a tajemnice zaczynają wypływać na powierzchnię – dosłownie i w przenośni. Zagadki mnożą się z każdą stroną: milczący świadkowie, dziwne zachowania ptaków, niedziałające drony i tajemnice spoczywające na dnie jeziora.

Jędrzej Pasierski doskonale łączy elementy klasycznego kryminału z psychologiczną głębią postaci oraz melancholijnym portretem miasteczka, w którym przeszłość wciąż rzuca cień na teraźniejszość. Autor umiejętnie buduje napięcie, kreśląc złożony obraz śledztwa, które prowadzi nie tylko przez tropy zbrodni, ale także przez ukryte w pamięci blizny głównego bohatera. Pasierski nie oferuje jedynie zagadki do rozwiązania – proponuje także refleksję nad pamięcią, winą oraz tym, jak przeszłość potrafi determinować nasze wybory.

Podsumowując, tak jak wspominałam na początku, mimo iż początek jest niespieszny, warto przez niego przebrnąć – późniejsze rozdziały nagradzają cierpliwość czytelnika z nawiązką. „Bogowie małego morza” to świetny początek serii – oryginalny, nastrojowy i pełen niedopowiedzeń. Leon Szeptycki to bohater, do którego pragnie się wracać – ludzki, złożony i pełen sprzeczności. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.

Link do opinii
Avatar użytkownika - olgamajerska
olgamajerska
Przeczytane:2025-06-16, Ocena: 4, Przeczytałam,

piękne to jezioro 

a wody jego 

tak tajemnicze i tęskne

tak ciemne i skryte 

za przeszłością niosą się 

echem tragedii 

dźwiękiem wspomnień 

i ciszą...

 

dumne to jezioro 

a głębia jego 

tak nieodkryta i mętna 

tak zdradliwa i krucha

w toni tej rozlega się głos 

szeptem powidoków 

tamtych chwil beztroskich 

i ciszą...

 

i czarna sosna 

miejscem była tragedii 

przeszłości głosem 

i młode życie otuliła 

wiecznym snem

tamte chwile

tamten czas 

szeptem drążącym wracają...

 

to Śląskie Morze 

rozległe, niezmierzone 

świadkiem było ciemności 

i nagle życie już odwrócone 

dryfuje na falach senności 

 

a blizny tak drapią 

wciąż kłują głęboko

za siostrą żal i wspomnienie 

a myśli tak meczą

ulatują wysoko 

to przeszłości jest zawodzenie 

 

tonie jeziora znają czernie 

kiedyś złą prawdę skruszą 

tkwić będą przez czasy wiernie 

staną się ciemną duszą 

 

I spojrzał na wodę. A w niej przeszłość ujrzał. 

Pod mętną wodą tajemnic się niosła.

Wszystko to podmuchy, podszepty. 

Delikatne ślady ku prawdzie. 

Zaledwie muśnięcia. 

Kruche smagnięcia.

Duszy ściśnięcia. 

Wszystko tutaj. W Sławie. 

Nad jeziorem ciemną tonią otulonym. 

I na Ptasiej Wyspie, gdzie kości. 

Ktoś odszedł kiedyś. Ktoś odszedł teraz. 

Mroczne te odejścia. Utraty. Ostatnie oddechy. 

Życie jest sumą ludzkich decyzji. 

Czasem tych płynących z ciemnej toni duszy. 

Życie jest sumą przeszłości, dudniącą w odbiciu duszy. 

W niej inspektor Leon zatapia się i szuka odpowiedzi. Emanuje spokojem, choć potrafi też zaciekle drążyć.

Kruszy przeszłość na małe cząstki. 

Drzemie w nim głęboko gdzieś skryta tajemnica. 

 

Spokojny kryminał. Dla mnie trochę zbyt spokojny. Mieści się jednak w tej niespieszności wiele emocji. Cichych. Ukrytych. Pochowanych po kątach tej powieści. One dłubią i skubią. Trafiają do duszy. Bo jest strata. Drży przeszłość, co gubi człowieka. Brzmi niezmiennie. Wszystko to zatopione w portrecie Jeziora Sławskiego. Które jest tutaj niemym bohaterem. Jest piękne. Polecam.

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytanaiska
zaczytanaiska
Przeczytane:2025-06-08,

Wczesny świtem wędkarz odkrywa na platformie stacji hydrologicznej nagie zwłoki mężczyzny. Inspektor Leon Szeptycki przybyły do Sławy po wielu latach nieobecności zapląta się w sieć niepokojącej przeszłości i podejrzanych układów. Do kogo zaprowadzi go śledztwo?

Powieść podąża nieśpiesznie, wije się pomiędzy czasem teraźniejszym i przeszłością. Dobrze zamaskowana prawda niechętnie oddaje kolejne fanty. To co zostaje jej wyrwane zaskakuje, przeraża i intryguje. Śledztwo prowadzone jest metodycznie, małymi krokami bez szaleńczych zwrotów akcji. Przypomina interaktywną zagadkę kryminalną, w którą wciągnięty jest również czytelnik. Snucie domysłów, przesuwanie kart z podejrzeniami, wielokrotne oglądanie tego samego śladu drażnią naszą ciekawość i krzyczą o więcej. Często rozwiązanie zagadki jest na wyciągnięcie ręki, jest to jednak droga w jedną stronę. Dobijamy do ściany i widzimy jak bardzo się myliliśmy.

Leon to nietypowy śledczy. Burze życia ponownie wyrzuciły go na brzegi Jeziora Sławskiego. Nieudane małżeństwo, samotne ojcostwo odbijają się na jego duszy. Jest to jednak silny bohater, nieufny, wrażliwy i mocno zdeterminowany. Bardzo zależy mu na córce, próbuje budować relacje z ojcem. Zmaga się nie tylko ze śledztwem, ale również z przeszłością, podejrzanymi układami panującymi w Sławie oraz pewną zmową milczenia.

„Bogowie małego morza” mamią gęsto atmosferą, otaczają pajęczyną dziwnych zdarzeń i skrzętnie skrywanych sekretów. Trzeba wykazać się pewną dozą cierpliwości, bo sporo tutaj opisów, zdarzają się też powtórzenia, ale warto przez nie przebrnąć aby dotrzeć do satysfakcjonującego wielowątkowego zakończenia

Link do opinii

Na stacji hydrologicznej na jeziorze Sławskim miejscowy rybak odnalazł ciało. Inspektor Leon Szeptycki bada sprawę bezimiennych zwłok, ale choć sam pochodzi ze Sławy, miejscowość odgradza się przed nim murem milczenia. Lokalne układy, dawne znajomości, przebrzmiałe uczucia i tajemnice z przeszłości nie pozwalają śledczemu w pełni wczuć się w okoliczności sprawy. Jednak Leon jest jak ta kropla, która cierpliwie drąży skałę. Z nikłych poszlak, fragmentów opowieści, półprawd i półsłówek buduje obraz zbrodni, która wstrząśnie sennym miasteczkiem.

Ależ to było dobre! Świetna, wielowątkowa historia kryminalna, której korzenie sięgają dziesięcioleci wstecz, osadzona w malowniczym krajobrazie Pojezierza Sławskiego, z tajemnicami, rodzinnymi sekretami, otoczona warstwą społeczno-obyczajową małomiasteczkowego środowiska. Fabuła toczy się niespiesznie, jakby współgrając ze spokojną atmosferą Sławy, małymi krokami zdążając do wyjaśnienia zagadki, rozbijając gruby kokon tajemnic z przeszłości. Dla Leona Szeptyckiego, który po latach powrócił na stare śmieci, jest to też czas rozliczeń i próba wyjaśnienia i zrozumienia wydarzeń, które lata temu rozegrały się nad Cienicą. Narracja toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych. Teraźniejszość i wydarzenia z czerwca 1980 r. zazębiają się, tworząc pełny obraz wydarzeń, wypełniony tajemniczymi samobójstwami, podejrzanymi zaginięciami i tak zwyczajnie, po prostu, ludzkimi dramatami. Przyznam, że historia nie raz przyprawiła mnie o gęsią skórkę, napięcie towarzyszy nam cały czas i jest umiejętnie utrzymywane i podsycane kolejnymi wydarzeniami. Podobał mi się styl dedukcji inspektora Szeptyckiego i to, w jaki sposób wyłuskiwał informacje z pozornie nieistotnych rzeczy. Bardzo dobry, wnikliwy śledczy, choć z bardzo nieufną i asekuracyjną postawą, nie tylko w sprawach zawodowych.

Na uwagę zasługuje też jeden wątek poboczny, który jest tłem osobistej historii Szeptyckiego, ale jest swego rodzaju wiwisekcją małżeństwa i relacji po jego rozpadzie. Odejście współmałżonka, rozwód, samotne rodzicielstwo zwykle rozpatrywane są w kontekście kobiet. Pasierski pokazał ten destrukcyjny proces z perspektywy męskich emocji i trudów samotnego ojcostwa. Cieszy mnie to bardzo, bo, jak wspomniałam, zazwyczaj to kobiety postrzega się jako ofiary, a mężczyzn wini za rozpad związku.

To pierwsza książka Jędrzeja Pasierskiego, jaką przeczytałam. I choć z początku nie mogłam złapać rytmu narracji, który jest bardzo opisowy i dygresyjny, zdarzają się też powtórzenia, to jednak historia sama w sobie zwyciężyła i szybko wkręciłam się w styl autora.

Niecierpliwie czekam na kontynuację, bo niektóre fakty z przeszłości wciąż pokrywa gruby kożuch tajemnic. No i liczę trochę na Martę Piekarz... Bo Edzia to mi jednak nie pasuje...

Link do opinii
Avatar użytkownika - kryminalnatalerz
kryminalnatalerz
Przeczytane:2025-07-03, Ocena: 4, Przeczytałam,

"Bogowie małego morza" to pierwszy tytuł Jędrzeja Pasierskiego, który ukazał się pod szyldem Wydawnictwa Literackiego. Jest to pierwszy tom nowego cyklu kryminalnego z inspektorem Leonem Szeptyckim, który prawdopodobnie toczyć się będzie wokół Jeziora Sławskiego. Miejscem akcji tomu pierwszego jest położona nad jeziorem miejscowość Sława, w której zamknięta społeczność stałych, wieloletnich mieszkańców miesza się z wakacyjnym napływem turystów. To tam po 15 latach życia we Wrocławiu wraca Leon Szeptycki, który zająć ma się sprawą morderstwa na stacji hydrologicznej. By to zrobić, musimy odkryć sekrety przeszłości, historii z lata 1980 roku, zatem powieść toczy się dwutorowo, z naciskiem na czasy współczesne. Intryga prowadzona jest spokojnie, jest wielowątkowa i skomplikowana, jednak lekko się rozmywa przez bardzo dygresyjny styl autora, w którym momentami przemyślenia i spostrzeżenia postaci na tematy ogólne są ważniejsze od niej. Czas przeszły kładzie nacisk na warstwę obyczajową, ma ciekawe nawiązania do historii miejsca, które zresztą w całej powieści oddane jest bardzo dokładnie i ciekawie. Niestety kreacje postaci nie są dopracowane, ciężko zrozumieć ich zachowanie i dynamikę co po niektórych relacji, co mnie samej niestety odebrało przyjemność z lektury. Polecam więc ten tytuł fanom powieści kryminalnych bardzo spokojnych, z mocnym wątkiem obyczajowym, ale bez nacisku na psychologię postaci. A ja nie przekreślam jeszcze cyklu, wiem, że autor przecież potrafi dobrze i ciekawie pisać!

Link do opinii

Jesteście #teammorze czy #teamjezioro?

Na dryfującej stacji hydrologicznej na Jeziorze Sławskim zostaje znalezione ciało mężczyzny. Sprawą zbrodni zajmuje się inspektor Leon Szeptycki, który wrócił w rodzinne strony po latach pracy we Wrocławiu.

W toku śledztwa pojawiają się kolejne pytania. Świadkowie słyszeli motorówkę, prawdopodobnie należąca do Księciunia, lokalnego biznesmena. Ten zaś nie chce udostępnić nagrań ze swoich dronów, krążących nad jeziorem.
Ponadto sprawa prowadzi do pałacu Rechenbergów, który przed laty był świadkiem tragedii.
Czy podwaliny dzisiejszej zbrodni leżą w przeszłości? Co skrywa Jezioro Sławskie? Czy Leon Szeptycki odnajdzie się w rodzinnej Sławie?

"Bogowie małego morza" to nowy cykl kryminalny Jędrzeja Pasierskiego, laureata Nagrody Wielkiego Kalibru. Dla mnie to pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale z całą pewnością nie ostatnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem pióra autora.

"Bogowie małego morza" to wciągająca, mająca niesamowity klimat historia. Fabuła jest niespieszna, akcja toczy się swoim tempem, a jednak trudno się od niej oderwać. Znajdziecie tu dwie linie czasowe. Jednak z nich zatytułowana "Trzej nurkowie" opowiada historię sprzed lat, kiedy ofiara współczesnej zbrodni wraz z dwoma kolegami, po raz pierwszy przyjechała do Sławy.
Ta historia jest fascynująca, pełna marzeń, ale i tajemnic. Czuć napięcie i oczekiwanie na to, co może się wydarzyć.

Mocną stroną książki jest jej obyczajowe oblicze. Autor świetnie oddaje klimat małego, turystycznego miasteczka i relacji między mieszkańcami. Główny bohater, inspektor Leon Szeptycki, po powrocie z Wrocławia, musi ponownie odnaleźć się w tym środowisku. Każde miejsce budzi stare wspomnienia. Żyć tu musi się też nauczyć córka Leona, którą ten sam wychowuje. Relacja ojca i córki to taki dodatkowy smaczek. Jak wiadomo, życie z nastolatką nie należy do najłatwiejszych.

Jeżeli chodzi o kryminalną część, to jest ona na najwyższym poziomie. Ciężko się tu do czegokolwiek przyczepić, poza tym, że nie chciałam, żeby ta historia się kończyła. Mam nadzieję, że autor nie każe długo czekać na kolejny tom. W oczekiwaniu będę nadrabiała poprzednie książki Jędrzeja Pasierskiego. Od którego tytułu zacząć?

Link do opinii
Avatar użytkownika - matkawiedzma
matkawiedzma
Przeczytane:2025-06-15, Ocena: 5, Przeczytałem, 2025 PRZECZYTANE,

Duszny, gęsty klimat i szelest przemilczeń - tak najkrócej można oddać nastrój tej powieści. Pasierski buduje atmosferę niepokoju z mistrzowską precyzją. Mrok wspomnień inspektora Szeptyckiego przenika się z obrazami przeszłości, stopniowo odsłaniając przed nami historię śmierci mężczyzny, którego ciało znaleziono na stacji hydrologicznej. Woda - symboliczna i fizyczna - jest tu wszędzie. Jakby od niej wszystko się zaczynało i na niej wszystko miało się zakończyć.

 

Szeptycki wraca do rodzinnej Sławy, by dać sobie szansę na nowy początek. Sam o sobie mówi, że jest stary jak świat. To poturbowany, samotny wilk chroniący swoją nieliczną watahę w osobie nastoletniej córki i równie samotnego ojca. Ich wspólne życie to labirynt niedopowiedzeń. ,,Są tajemnice, których nie wolno ruszać" - mówi ojciec. Ale Szeptycki nie umie się zatrzymać. Po kawałku, uparcie, wydobywa na światło dzienne to, co miało zostać pogrzebane.

 

To zaledwie początek nowego cyklu, a już pozostawia czytelnika z poczuciem niedosytu. Pasierski celowo nie zamyka wszystkich wątków - zwłaszcza tych rodzinnych, które pulsują pod powierzchnią wydarzeń.  ,,Szepty i Szumy" zapowiadają się na scenerię jeszcze wielu dramatów. Tamtejsza cisza jest złudna. Podszyta bólem, przemilczeniami i historiami, które dopiero czekają, by zostać opowiedziane.

 

Pasierski jak zawsze trafia celnie - psychologia postaci, tempo narracji, symbolika przestrzeni - wszystko tu gra. Niełatwa, ale wciągająca. Pełna napięcia, ale i czułości wobec postaci. I bardzo dobra zapowiedź czegoś większego. Czekam na ciąg dalszy.

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - baska
baska
Przeczytane:2025-06-15, Ocena: 5, Przeczytałam,

Poturbowany w życiu prywatnym policjant wraca w swoje rodzinne strony położone nad jeziorem Sławskim, mała miejscowość licząca około 3tys mieszkańców i dziesięć razy tyle w sezonie letnim.  
Ot typowy letni kurort, pewnego poranka jednak coś zanurza codzienność.. na samym środku jeziora, a dokładnie na dryfującej stacji hydrologicznej pojawiają się zwłoki mężczyzny.
Szeptycki wraz z lokalną policją spróbują ustalić co się stało.. im dalej brną tym bardziej na jaw wychodzą długie cienie przeszłości.. jak się szybko okazuje to miejsce skrywa wiele.

Sam kurort owiany jest tajemnicami sprzed lat, podobno mieściła się w nim tajna baza Hitlerjugend gdzie testowane były U-Booty, przez lata płetwonurkowie amatorzy próbowali odnaleźć tego dowody więc przez lata pojawiały się różne grupy łowców przygód..

Dostajemy typowy małomiasteczkowy, duszny klimat.  Z wierzchu wydaje się, że nic ciekawego sie tu nie dzieje, jednak pod powierzchownym lukrem kryją się ciche układy, latami ustalona hierarchia i przymkniecie władzy na niektóre występki..

Akcja książki jest stonowana,  jednak im bliżej końca tym zaczyna być coraz bardziej dynamicznie, na szachownicy pojawiają się kolejne elementy, a tajemnice i winy skrywane latami wychodzą na  światło dzienne.  Główny bohater spowity jest w mgle mniejszych i większych problemów, które ciągną się za nim od wczesnych lat młodzieńczych, dostajemy sporą dawkę jego emocji i przemyśleń. Zakończenie może sugerować, że rozwiązaniem przeszłości zajmie się w kolejnym tomie :)

Link do opinii
Inne książki autora
Martwy klif
Jędrzej Pasierski0
Okładka ksiązki - Martwy klif

Rybacy znajdują ciało mężczyzny dryfujące u brzegów Karsiboru. To tylko wierzchołek góry lodowej: ktoś po kolei morduje wychowawców starego domu dziecka...

Czerwony świt
Jędrzej Pasierski0
Okładka ksiązki - Czerwony świt

20 marca 2015 roku cała Polska wpatruje się w niebo i podziwia zaćmienie słońca. W tym czasie w swoim lofcie na warszawskiej Pradze umiera Sara Kosowska...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy