To nie jest historia o bohaterstwie.
W karczmie na uboczu, pośród śmiechów i oparów alkoholu, nienaturalna cisza zwiastuje nadciągające zło.
Gdy zapomniane siły wychodzą z mroku, jedynym ratunkiem okazują się wiedza przekazywana szeptem i spalone w pośpiechu zioła. Ocaleni staną się wybrańcami losu, lecz cena za przeżycie może się okazać zbyt wysoka.
Bo w świecie, w którym bogowie zapomnieli, że ich powinnością jest ochrona wszystkich istot, a inkwizycja ściga każdego, kto spróbuje złamać ustalony porządek, cud rzadko bywa darem.
Częściej jest wyrokiem.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-10-22
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: b.d
Liczba stron: 284
Ostatnio na blogu pojawia się sporo polskiej fantastyki i muszę tu przyznać, że ten trend idzie w dobrym kierunku, a nasi rodzimi pisarze naprawdę doskonale sobie radzą w tym gatunku, i za każdym razem potrafią zaskoczyć czymś nowym i totalnie nieszablonowym. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią Kamili Szczepańskiej- Górnej, której pióro i uwielbiam i za każdym razem, gdy sięgam po jej nową powieść, mam gwarancję, że dostanę dzieło dopieszczone w każdym nawet najdrobniejszym szczególe.
Kamila Szczepańska- Górna stworzyła niezwykłą opowieść, w której nie brakuje elementów ezoteryki, wędrówek w przeszłość i widzeń przyszłości, mściwych i żądnych krwi bóstw czy tajemniczych znaków i pogromców heretyków, nie brakuje tu klasycznych potyczek między dobrem i złem.
Autorka pięknie podkreśliła, czym jest szczera braterska miłość, która pokonuje wszystkie przeszkody w tym tę największą, wydawałoby się nie do przekroczenia- śmierć, a także prawdziwa przyjaźń i wzajemne poświęcenie tych, którym przyszło stanąć ramie w ramię, by bronić swoich wartości i ideałów, by uratować to, co wydaje się nie do uratowania.
Jestem pod wrażeniem tej powieści, bo nic tu nic nie jest oczywiste, a dobro nie zawsze jest do końca dobre i taka sama sytuacja ma się ze złem, bo wszystko zależy od tego, z której strony "barykady" staniemy, kogo posłuchamy i spojrzymy na ten sam problem jego wzrokiem.
Autorka pięknie pisze o poszukiwaniu swojego własnego "JA", o wewnętrznych demonach, które gnają człowieka do poszukiwań i odkrywania prawdy o sobie, o tęsknocie za czymś nie do końca znanym, a jednak tak bardzo bliskim i nierozerwalnym z naszą przeszłością, teraźniejszością i niejednokrotnie przyszłością.
Pięknie opisuje stworzony przez siebie świat, snuje opowieść niezwykle ciepło i pomimo wielu trudnych tematów i poruszających sytuacji niesie nadzieję na to, że ostatecznie wszystko jakoś się poukłada, a ten, który pogubił się w życiu, ma szansę wrócić na dobrą jego ścieżkę.
Jest to historia, która autentycznie zachwyca, porywa i zaskakuje od pierwszych stron, a im dalej zagłębiamy się w fabułę, tym bardziej staje się ona ciekawsza, bardziej intrygująca i podsycająca niepokój o dalsze losy postaci, zostawia czytelnika z pytaniem o to, co jest nam przeznaczone i jak to przeznaczenie się wypełni, co będzie dalej, czy znów się narodzimy?
Nie brakuje tu intryg, zagadek i tajemnic, które domagają się ujrzenia światła dziennego.
Nie będę streszczać fabuły, bo w tym przypadku się tyle dzieje, że chyba niemożliwe jest, by wybrać jeden przewodni wątek a każdy kolejny szczegół, który mogłabym przez przypadek zdradzić, łączy się z innymi, tworząc zawiłą całość, którą trudno opisać w kilku zdaniach.
Sam styl Autorki jest płynny i bardzo przyjemny. Autorka nie popada w logiczne sprzeczności, choć emocjonalnej skrajności tu nie brakuje, fabuła jest przemyślana w najdrobniejszym szczególe i fantastycznie poprowadzona. Mistrzowsko rozmieszcza punkty zwrotne, są one tajemnicze, ciekawe i bardzo, bardzo zaskakujące.
Czytelnik angażuje się w tę historię całym sobą, do tego stopnia, że trudno jest zawyrokować, kto jest przyjacielem a kto nie, momentami zaczyna się podważać intencje bohaterów, całkowicie zatracając czujność, a oni to doskonale wykorzystują, przybierają maski, udowadniają, że każdy nosi w sobie kilka obliczy.
Postacie są ciekawe, bardzo złożone, każda z nich to indywiduum, nie ma tu nikogo, kto jest nudny lub robi tylko za przysłowiowe tło. Każda z nich obdarzona jest unikatowymi cechami, przez co nie zlewa się z otoczeniem, jest wyrazista i niepowtarzalna.
Książka liczy niecałe 300 stron, ale cechuje ją ład, porządek i dbałość o każdy szczegół, to też sprawia, że bardzo lekko i z wielką przyjemnością poznajemy tę historię, stając się tym samym jej częścią.
Tak jak napisałam wyżej, książka jest niezwykła, chce się ją czytać bez końca, nie chce się jej odkładać. Bardzo się cieszę, że mogłam ją poznać.
Z wielką przyjemnością poznam ciąg dalszy tej powieści, bo wróbelki ćwierkają, że taka być może powstanie, wszystko zależy od nas czytelników.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak to historia, która niesie w sobie uniwersalne prawdy i wartości, dlatego też każdy w niej się odnajdzie, każdy znajdzie coś dla siebie i gwarantuję, że dla każdego będzie to coś zupełnie innego. Ja jestem zauroczona tą opowieścią. Jest to wciągająca opowieść o odwadze i poszukiwaniu własnej tożsamości, która zabiera czytelnika w tajemniczy świat, gdzie ludzie, wróżki i elfowie potrafią połączyć swoje moce, stanąć po jednej stronie i ruszyć do walki z mściwymi bóstwami.
„Bogowie nie umierają sami” – już sam tytuł intryguje, ale… do rzeczy.
Miałam już kontakt z piórem autorki, kiedy czytałam historię niebezpiecznej Elizy i zakochanego w niej bez opamiętania Nikodema. Teoretycznie więc wiedziałam, czego się spodziewać. Wartkiej akcji, zwrotów w fabule i pełnej gamy emocji. Ani trochę się nie pomyliłam, bo to wszystko otrzymałam w tej pozycji, ale – jeśli mam być szczera – te banalne sformułowania nie oddają tego, co przeżyłam w tej książce.
Karczma. Czworo nieznajomych, a każdy inny. Bard, wróżka, elf i osiłek z przeszłością. Ich losy splatają się zupełnie nieoczekiwanie, kiedy biesiadników dopadają mroczne bestie, a oni usiłują przetrwać noc w pokoju na piętrze. Aczkolwiek tylko trojgu towarzyszymy aż do końca opowieści.
Jedno wiem na pewno. Nie jest to kolejna smętna historia fantasy typu od zera do bohatera bądź ckliwa opowiastka rozprawiająca o płomiennych uczuciach pokonujących nie tylko międzygatunkowe bariery. Ta opowieść jest inna i… Muszę przyznać, że nie oczekiwałam takiego arcydzieła.
Czytając „Bogowie nie umierają sami”, czułam się, jak za dzieciaka sięgającego po dobrą fantastykę, gdy to jeszcze na topce utrzymywały się opowieści Tolkiena o krasnoludach, elfach i ludziach eskortujących niziołków przez Śródziemie, by stawić czoła potędze złowieszczego Mordoru. Co prawda, tu nie napotkałam żadnego krasnoluda, ale ta cudowna adrenalina nie opuściła mnie ani na moment.
Mamy tu wszystko, co w dobrej fantastyce powinno się znaleźć. Magia, miecz, zaklęte i zakazane rytuały, potwory, spiskujących bogów, przeklęte dusze usiłujące po prostu przetrwać za wszelką cenę, a nawet inkwizycję. Cudowna mieszanka, z której powstać może tylko pierwszorzędny eliksir o nieznanych jeszcze konsekwencjach wypływających z jego spożycia.
Nie zliczę, ile huśtawek nastrojów dopadło mnie na trzystu stronach perfekcyjnej opowieści. Śmiałam się i wzruszałam. Odczuwałam stany abstrakcyjnie różne od wesołości, przez irytację, żal, gniew, a nawet smutek. A wszystko to wywarzone w perfekcyjnie zachowanych proporcjach.
Czego zabrakło? Ktoś może by rzekł, że miłości, ale nic z tych rzeczy. Autorka serwuje nam uczucia i relacje w szerokim spektrum. Przeżywamy przyjaźń, doznajemy wad oraz zalet więzi rodzeństwa, kosztujemy smaku straty i zdrady.
Nieprzewidywalność to jeden z elementów, za który pokochałam tę opowieść. Niby już coś się dzieje, niby wiemy, dokąd zmierza historia, a tu bęc! I znów wiemy, że nic nie wiemy. Spiski w tle kontra mieszanka wybuchowa, jaką tworzy nasza wielka trójca to idealny przepis na misz-masz i eksplozję Wezuwiusza.
Książka zawiera ostrzeżenia, a te należy wziąć pod uwagę, zanim się po nią sięgnie. Niemniej każdy miłośnik fantastyki powinien zaznajomić się z Zadarem, Valem i Taliną.
[współpraca barterowa/ recenzencka]
Witajcie moi kochani
Dziś chciałabym przedstawić Wam oryginalną historię.
Tytuł: Bogowie nie umierają sami
Autor: Kamila Szczepańska-Górna
Wydawnictwo: Erxos
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Autorce - - współpraca reklamowa
#współpracareklamowa #współpracabarterowa #współpracarecenzencka
Zadar spędza swój wieczór tradycyjnie. W karczmie, wśród nieznajomych ludzi, przy mocnym trunku. Jednak wydarzenia tego pozornie spokojnego dnia odmieniły jego życie. Bowiem po skończonym wieczorze udał się na spoczynek do izby, którą dzielił z wróżką oraz dwojgiem innych mężczyzn. Naturalnie nie zaznał spokoju, a tylko grozę, ponieważ od wróżki dowiedział się, iż na nich wszystkich czyha śmierć. Udało im się przetrwać tylko dzięki zdolnością kobiety. Lecz nie byli świadomi tego jaką cenę muszą za to zapłacić. Na domiar złego ich tropem podąża inkwizycja, która nie zna litości dla ludzi parających się czarną magią.
To była bardzo dobra lektura.
Fabuła zainteresowała mnie już od pierwszej strony powieści. Bowiem czworo nieznajomych, dosłownie przypadkowych ludzi, zamknęło się w małym pokoju w karczmie, aby chronić się przed ciemnością oraz nieuchronną śmiercią. Idealny początek niesamowitej przygody. I tak oto Zadar, Talina, Valfraed oraz Barret połączyli swe siły, aby poznać przyczynę masowej śmierci niewinnej ludności oraz pozbyć się ciążącej na nich klątwy.
Akcja powieści rozwijała się bardzo dynamicznie. Wiele się działo, bohaterowie nie mieli ani chwili odpoczynku, a przygody których doświadczali były po prostu niesamowite, ale i niebezpieczne. Jednak co gorsze nie zawsze były one szczęśliwe. Wręcz przeciwnie, ponieważ bohaterowie kroczyli ciemną i niebezpieczną drogą, pełną śmierci oraz mroku. Mimo tego w podróży nie zabrakło chwili na czarny humor oraz refleksje nad życiem i wiarą. To właśnie wiara w bogów, a zarazem i jej brak motywowała ich do dalszego działania.
Jeżeli chodzi o bohaterów to bardzo ich polubiłam. Tworzyli oni bardzo zgraną grupę mimo rozmaitych charakterów dzięki czemu nie można ich było nie obdarzyć sympatią. Każdy z nich miał w sobie coś wyjątkowego, co sprawiło, że z chęcią wyruszyłam z nimi w tę niebezpieczną podróż. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam ich losy. I miałam nadzieję, że w końcu los się do nich uśmiechnie. Ciekawa byłam ich drogi i zastanawiałam się dokąd ona ich doprowadzi.
Zakończenie nastąpiło dla mnie niestety zbyt szybko. Jednak mnie usatysfakcjonowało. Ponadto dało mi nadzieję, że to jeszcze nie koniec przygód Zadara i jego przyjaciół. I, że kiedyś jeszcze się z nimi spotkam.
Ogólnie książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Została napisana bardzo lekkim stylem, dzięki czemu nie czułam upływającego czasu. Niestety w końcu nadszedł koniec historii. A ja poczułam ogromny niedosyt. W pierwszej kolejności z powodu zakończenia historii. Tak bardzo chciałabym móc już teraz poznać dalsze losy bohaterów. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać. Zabrakło mi jeszcze jednej rzeczy, mianowicie charakterystyki i opisów wykreowanego świata. Lubię poznawać nowy świat, w którym żyją bohaterowie powieści. Jestem go bardzo ciekawa. Tu jednak mi tego zabrakło. Na szczęście nie przeszkadzało mi to w ogólnym odbiorze powieści, ale byłoby to dla mnie idealnym dopełnieniem historii.
Reasumując ,,Bogowie nie umierają sami" to powieść wciągająca już od pierwszych stron. Mająca ogromny potencjał. To fantastyka pełna niesamowitych przygód, nietuzinkowych bohaterów, inkwizycji oraz bogów, którzy mają swoje plany.
Serdecznie polecam, strona.394
Poza dobrem i złem.Życiem i śmiercią.Moralnością. Thriller psychologiczny i powieść obyczajowa. Klara, młoda, zdolna programistka, dalej wiodłaby nudne...
Kontynuacja „98% Klary” Seryjny czy płatny morderca – którego wolisz spotkać na swojej drodze? Między kłamstwem a prawdą. Bólem i...
Przeczytane:2025-12-08, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
(czytaj dalej)