Druga część trylogii o nowojorskiej akademii kształcącej egzorcystów, których głównym zadaniem jest ściganie i unicestwianie istot z mroku.
Najlepsi adepci Black Bird Academy - w tym Leaf, Falco, Craine i Zero - zostają zaproszeni do Londynu na coroczne zawody łowców demonów. Niespodziewanie gildia złodziei wspomnień wprowadza chaos do wielkiego turnieju. Kiedy Falco nagle traci pamięć, Leaf podąża tropem gildii i odkrywa mroczny sekret. Ścieżka do rozwikłania tajemnicy prowadzi przez akademię. aż do samego Falco. Czy Leaf będzie mogła jeszcze komuś zaufać? A co dopiero kogoś pokochać?
Niebezpieczne demony, gorący egzorcyści i przeklęta miłość.
Idealne połączenie dark academia i urzekającego New Adult romantasy!
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-10-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 600
Tytuł oryginału: Fürchte das Licht
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
„Bezradność, strach i wściekłość spowodowane tą sytuacją, w połączeniu z poczuciem strachu, wtrąciły mnie w mroczną przepaść. I nie miałam pojęcia, jak zdołam się z niej wyzwolić”.
Leaf nadal musi mierzyć się z konsekwencjami posiadania egzystencji lorda demonów. Sprawa robi się o wiele poważniejsza, gdy zwraca na siebie uwagę najwyższego zwierzchnika Zakonu. Poddana testom i przesłuchaniom musi radzić sobie sama. Do tego zostaje zmuszona do udziału w igrzyskach egzorcystów, gdzie najlepsi z najlepszych walczą o chwałę.
Czy uda jej się wyjść cało z sytuacji? Czy tym razem los będzie dla niej łaskawszy?
Nie wyobrażacie sobie jak ja czekałam na kontynuację tej historii. Książka pochłonęła mnie całą, moje myśli wędrowały tylko wokół jednego: jak to wszystko się skończy.
Jestem świeżo po lekturze książki i sama nie wiem co mam Wam o niej napisać. Nadal nie dowierzam, co się tam wydarzyło. Takie sekrety i tajemnice wyszły na światło dziennie, że nawet nie jesteście sobie tego w stanie wyobrazić.
Ledwie zaczęłam czytać, a już byłam na zakończeniu. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam zaspokoić moją ciekawość. Teraz trochę żałuję, że tak szybko przeczytałam, bo dłużej będę musiała czekać na kolejny tom.
Autorka wykreowała bohaterów, których nie sposób wielbić. Sama nie wiem, kogo bardziej lubię Craina, Falco czy Lore’a. Każdy z nich jest inny, wszyscy skrywają wiele tajemnic, jednak każdy jest wyjątkowy. Z drugiej strony są uzależniający na całego.
Fabuły nie sposób przewidzieć. Niespodziewane zwroty akcji to mało powiedziane, tutaj przygotujcie się na bomby, zrzucane będą na Was na każdym kroku.
„Słyszałem dźwięki, których nie znałem, czułem nie mój ból, smakowałem zdradę, a potem nadeszły wspomnienia, na których mi zależało”.
I cóż ja biedna mam teraz począć. Muszę z niecierpliwością oczekiwać na dalszy ciąg, a kończy się w takim momencie, że miałam chęć rzucić książką.
Czuję, że cała seria trafi do topki moich książek. Po dwóch tomach już uwielbiam Leaf i egzorcystów z Black Bird Academy. A co to będzie dalej, to sama nie wiem.
Macie już stworzoną listę, najlepszych książek tego roku? A może liczycie jeszcze, że znajdzie się w końcu ta jedyna, która was zachwyci?
Przeczytałam właśnie drugi tom cyklu Black Bird Academy “Bój się światła” Stelli Tack i dosłownie jestem zachwycona. Pierwszy tom był dobry, jednak drugi bije go na łopatki, dosłownie drżę z niepokoju, co wydarzy się w kolejnym. Na sam koniec dostaliśmy takie zwroty akcji, że można poczuć się jak na rollercoasterze. A końcowe strony? BAJKA! A dostępnego! W pierwszym tomie zapoznawaliśmy się ze światem egzorcystów, szkolonych w akademiach, którzy chronią świat przed demonami, za to w drugim tomie dostaliśmy prawdziwą petardę, autorka w końcu uchyliła rąbek tajemnicy i przedstawiła nam prawdziwie diabelski plan, który może doprowadzić do końca świata.
Historia Leaf, Falco i demona Lore tak mnie pochłonęła, i tak mną zawładnęła, że ciężko było mi ją czytać, ponieważ jednocześnie chciałam się dowiedzieć, jak to się skończy i
jednocześnie nie chciałam tej historii opuszczać. Czytałam pomału, przez co zżyłam się jeszcze bardziej z tą historią. Jednak był jeden mały zgrzyt podczas lektury tej książki, trafiałam na tak dziwnie przetłumaczone słowa, że zastanawiałam się, czy redakcja tej książki nie przebiegała w zbyt dużym pośpiechu.
Lore i Leaf nie są już jednością, demon nie zamieszkuje już ciała Leaf i nie może jej podpowiadać. A bardzo przydałby się Leaf jakiś głos rozsądku, bo wpadła w niemałe tarapaty. Fakt niespodziewanej wizyty “starej znajomej” chłopaka, którego darzy uczuciem Leaf, jest już mało istotny, ale jakże uciążliwy. Leaf wraz z innymi najlepszymi egzorcystami Black Bird Academy zostaje wysłana do Londynu na coroczne zawody łowców demonów, które są bardzo niebezpieczne. Trudność zadań niekiedy przeraża doświadczonych łowców, a co dopiero młodą Leaf, która niedawno pozbyła się demona z jej ciała. Do tego tajemnica, którą ukrywa Leaf, jest tak mroczna i bolesna, że zdradzenie jej, może kosztować ją życie. Jak sobie poradzi w tak trudnej sytuacji.
Co wolicie, trylogie, serie, czy jednotomówki?
Jestem fanką grubych tomów i długich serii, dlatego tak bardzo rozpaczam, że trylogia Black Bird Academy zbliża się wielkimi krokami do końca. Z utęsknieniem czekam na trzeci tom ale również się go boję, bo jak się pożegnać z takimi elektryzującymi bohaterami. Sama nie wiem. Często przeżywam to co się dzieje w książce, ale jeszcze tak głośno nie komentowałam wszystkiego. Głośno się śmiałam, wyklinałam i prychałam z frustracji podczas lektury tego tomu. “Nie bój się światła” Stelli Tack zaczęło się tak intensywnie, że zastanawiałam się, czy nie pomyliłam książek albo, że coś mnie ominęło.
Bardzo podobała mi się zmiana, jaka nastąpiła we wszystkich bohaterach. Opiekuńczość Zero i Craina była taka odświeżająca, za to napalony Falco niekiedy mnie zaskakiwał, przez co nie wiedziałam, komu kibicować. Ciągle w głowie miałam myśl, “a może by tak Leaf zmieniła obiekt swoich zainteresowań”. Nie wiem, w którą stronę autorka popchnie ten wątek romantyczny i sama nie wiem którą stronę wybieram sama, ponieważ autorka porządnie namieszała w życiu wszystkich lubianych przeze mnie postaci.
Crain to najwspanialsza postać w tej historii, wiecznie pijany, sarkastyczny i uparty, ale zarazem opiekuńczy i oddany, jego cięty język mnie zachwycił i mam nadzieję, że jego wątek zostanie zakończony w taki sposób, że nie będę chciała rzucić książką przez okno.
Wątek romantyczny w tej książce poszybował na inny wymiar, autorka dała nam praktycznie wszystkie możliwe wątki, jakie można wepchnąć w taki romans, hate to love, aranżowane małżeństwo, miłosny trójkąt, co chcecie, to dostaniecie.
Oczywiście poza wątkiem romantycznym mamy również świetnie poprowadzoną intrygę, która od lat, a nawet wieków nabierała kształtu, by w końcu wybuchnąć nam w twarz i pozostawić nas w totalnym szoku.
Jestem zachwycona tą trylogią, a drugi tom na pewno ominęła klątwa drugiego tomu. “Bój się światła” jest świetne i nie mogę się doczekać tomu trzeciego, na który czekam z utęsknieniem. A wam chce polecić ten tom jak i poprzedni, a wydawnictwu Jaguar podziękować za książkę.
"Nie zostawię cię na lodzie. Jesteś najbardziej ekscytującą i prawdopodobnie najlepszą rzeczą, która spotkała mnie w całej mojej egzystencji, Leaf Young. Nigdy dotąd nie czułem się równie pełny życia i bez względu na to, co się stanie, zawsze będziesz moja"
Współpraca reklamowa @wydawnictwojaguar
Zbliżają się coroczne zawody łowców demonów. Przed Leaf wiele trudności.
Czy Leaf da sobie radę podczas zawodów? Co z Lore? Gdzie się podziewa? I jakie tajemnice ujrzą światło dzienne?
Po zniknięciu Lore Leaf wpadła w dosyć duże kłopoty. Demon coś jej zostawił, jednak żadne z nich nie zdawało siebie sprawę z tego co to spowoduje. Leaf dalej przebywa w akademii i dalej prawie każdy egzorcysta z chęcią by się jej pozbył. A nawet bardziej niż wcześniej, czego wyrazem jest sąd, podczas którego nie brakuje brutalnych działań. Ostatecznie sam Intendent Zakonu łaskawie decyduje się darować jej życie, ale pod pewnymi warunkami. Dziewczyna ma wziąć udział w zawodach w Londynie i zrobić wszystko, aby doprowadzić ich do Lore. Sam udział nie byłby problemem, gdyby nie to, że ma wygrać. Czy jej się to uda? Cóż, jak się nie uda żadna z tych rzeczy to źle się to dla niej skończy. Leaf nie ma żadnego wyjścia, musi się podporządkować. Jakby było za mało wrażeń jak na jeden dzień to tego samego dnia również poznaje narzeczoną Falco. Narzeczoną, o której mężczyzna nigdy nie wspominał.
Leaf rozpoczyna przyspieszone i dosyć intensywne szkolenie, które ma jej pomóc wygrać w igrzyskach. Ponadto zaczyna towarzyszyć jej ktoś, pewna pozostałość po Lore. Czy szkolenie okaże się wystarczające, aby zwyciężyć?
Leaf to postać, co do której mam trochę mieszane uczucia. Nie jest to bohaterka, która w jakikolwiek sposób się wykazuje. Dziewczyna przechodzi szkolenie i tak, zdaję sobie sprawę, że nie jest w stanie wszystkiego przyswoić i wszystkiego się nauczyć, ale ona dosłownie nic nie potrafi. Tak jakby nigdy żadnego szkolenia nie było. Nawet nie potrafi walczyć. Z każdej sytuacji wychodzi obronną ręką, ale to tylko dlatego, bo ma szczęście albo ktoś ją ratuje. Chyba nie było ani jednej takiej sytuacji, w której dała sobie radę sama. A przynajmniej ona jako Leaf. Nie ma żadnych umiejętności i jak ona ma przetrwać igrzyska? Do tego jeszcze zwyciężyć? Nawet jej wiedza teoretyczna jest bardzo słaba. Niby chodzi na te wszystkie zajęcia, ale gdzie tu efekty? Ponadto, widać, że czuję coś do Falco, zależy mu na nim, ale jak pojawia się Lore to tak jakby zapomina o jego istnieniu? Nie wiem jak to do końca określić.
"Chciałam go kopnąć i uciec. Chciałam go uderzyć.
Chciałam mu powiedzieć, jak bardzo za nim tęskniłam i że zabrał część mnie, gdy odszedł.
Chciałam mu powiedzieć, jak bardzo go nienawidzę, bo przez niego już nigdy nie będę sobą.
Chciałam wszystkiego i nie chciałam nic.
Chciałam jego.
Chciałam Lore.
Jego całego, w rozpaczliwy, prymitywny, animalistyczny i absolutnie niezdrowy sposób"
Leaf nie brakuje jednak odwagi. Nie poddaje się a w jej przypadku bardzo dużo to znaczy. Musi być silna. Czuje się samotna, bezradna, prawie każdy z chęcią by się jej pozbył lub ją wykorzystał, ale walczy. Może liczyć naprawdę na niewiele osób. Do tego musi się bardzo pilnować, żeby jej tajemnica nie wyszła na jaw. A co nią jest?
"Ja! Ja dam radę. Nie ma już nas, już nie, bo Lore się zmył i zostawił mnie samą w tej kupie gnoju"
Falco - dalej go nie lubię. Naprawdę go nie lubię i nie polubię. Z pewnych względów on mi po prostu przeszkadza. W tej części nie mam mu za bardzo co zarzucić, bo znacznie się poprawił. No może tylko to, że ma narzeczoną i nie raczył Leaf o tym poinformować. Swoją drogą strasznie okropną narzeczoną. Ta jej ślepa nienawiść w stosunku do Leaf, ślepota na wszystko dookoła była strasznie irytująca.
Wracając do Falco to wiele robi dla Leaf, cały czas ją ratuje, szkoli i pomaga. A nawet podejmuje pewną decyzję dla jej dobra, która może źle się dla niego skończyć. Jednak sam chyba do końca nie wie co on chce. Mimo tego, że nie wzbudził mojej sympatii to w żadnym razie nie ma to wpływu na ocenę przeze mnie książki. Wolałabym gdyby po prostu Leaf znalazła sobie inny obiekt westchnień.
"Ja nie zrobię z ciebie egzorcystki – szepnął i przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie. - Zrobię z ciebie legendę"
Lore, Lore. Dlaczego? Dlaczego autorka ci to zrobiła? Dlaczego twoja obecność jest tutaj tak znikoma? Z niecierpliwością czekałam na książkę właśnie ze względu na Lore. Uwielbiam go, tutaj również, ale jest tu go zdecydowanie za mało. Rozstanie Leaf dosyć go zmieniło. No i początkowo obawiałam się, że ta zmiana będzie na niekorzyść, ale niesłusznie. Tęskniłam za jego ciętym językiem i dowcipami. Naprawdę tęskniłam i na szczęście tutaj tego nie brakuje. Za mało mi również interakcji Leaf z Lore. Zdecydowanie za mało, ale jak już się pojawiają to są bardzo satysfakcjonujace. Demon tęskni za nią, chciałby się nią opiekować i stara się jej pomóc, ale niestety jego działania bardziej wpędzają ją kłopoty niż pomagają.
"W życiu zabiłem dziesiątki, setki, jeżeli nie tysiące ludzi i demonów, i nawet okiem nie mrugnąłem, ale teraz było inaczej, ja byłem inny i o to także obwiniałem Leaf. Nienawidziłem jej i tęskniłam za nią w równym stopniu"
W książce nie brakuje akcji. Dzieje się znacznie więcej niż w przypadku pierwszego tomu. Mamy tu zawody, o których jednak nie ma za dużo i do tego pojawiają się nowi bohaterzy. Leaf staje się wręcz pionkiem, każdy chce ją wykorzystać. Powiem szczerze, że dosyć smutne jest to w jaki sposób egzorcyści ją traktują. Tak, demon, to zagrożenie, ale jednak nie raz się wykazała. Dla mnie egzorcysci raczej nie mają czym się pochwalić. Przepełnieni nienawiścią, wręcz nie widzą tego co mają przed oczami. A raczej nie chcą widzieć, bo są tak pełni wyższości, tego że są kimś, wyjątkowi, że nie dostrzegają oczywistych rzeczy. Tak się uparli, żeby złapać Lorę, że nie widzą nic innego. Oni starają się złapać go, a z kolei demon stara się za wszelką cenę powstrzymać swoją siostrę. I tak w kółko.
Wątek romantyczny jest tu oczywiście obecny. Nie jest go dużo, ale jest. Fajny, ale nie pogniewam się, jak to się nie uda. Zresztą, czy w obecnej sytuacji jest szansa na miłość? Jest tyle przeszkód, trudności i przeciwieństw. No właśnie. Naprawdę, nie pogniewałabym się gdyby autorka zdecydowała się skierować uczucia bohaterki w innym kierunku. Cóż, jeszcze jest dla mnie nadzieja w postaci finałowego tomu😂
W tej części zdecydowanie dużą sympatię wzbudził we mnie Crain. Jest to prawdziwy przyjaciel, który zawsze pomaga. Sam ma dosyć poważne problemy rodzinne, które zapija alkoholem. Jego kontakty z ojcem nie są dobre i stara sobie z nimi radzić na swój sposób. Zdecydowanie nie jest to dobry sposób, ale pomaga. Zresztą, wystarczy poznać jego ojca.
Im bliżej końca historii tym więcej się dzieje i wszystko przyśpiesza. Leaf coraz bardziej się zmienia, ma problemy z kontrolą. Z Falco również się coś dzieje a to wszystko zmienia w życiu bohaterki. Nie brakuje zwrotów akcji, a ten który zdarzył się na końcu? Bardzo nieładnie kończyć książkę w takim momencie. Bardzo nieładnie! Potrzebuję szybko trzeci tom.
"Black Bird Academy. Bój się światła" to drugi tom z serii i ten jeszcze bardziej mi się podobał,imo tego, że chciałam żeby wiele rzeczy poszło w innym kierunku. Najbardziej na czym tu ubolewam to to, że tak mało było Lore, bo jego postać naprawdę bardzo dużo robi w historii. Mam nadzieję, że w finałowym tomie będzie go znacznie więcej. Książkę czyta się dosyć szybko mimo swojej objętości, choć ja bardzo lubię takie grubaski. Nie zabrakło też słowniczka z objaśnieniami. Akcja jest dosyć dynamiczna, a czytając książkę poznajemy kilka perspektyw - Leaf, Falco, Lore i kto jeszcze. Ale kto? Bardzo polecam, miłego!
"Black Bird Academy. Bój się światła" to drugi tom serii. Pierwsza część była genialna, całkowicie mnie kupiła, a w szczególności główni bohaterowie Lore i Leaf - demon i opętana przez niego dziewczyna.
Uważam, że drugi tom jest dosyć dobrą kontynuacją. Nie dorównuje pierwszemu tomowi, niestety w seriach zwykle tak bywa. Mimo to bardzo podobała mi się ta historia.
Wiele się tutaj dzieje. Akcja książki rozpoczyna się od momentu kiedy skończył się "Zabij mrok". Dowiadujemy się o co chodzi z narzeczoną Falco czy dlaczego Leaf przeżyła kiedy Lore opuścił jej ciało.
Zebrała się rada i postanawiają na razie nie zabijać dziewczyny, jednak musi wziąć udział w zawodach łowców demonów. Czy da radę? Czy je przetrwa? A w tym wszystkim jeszcze Falco traci pamięć...
Uwielbiam Craine'a i Zero! To są cudowne postacie, pełne humoru (szczególnie Craine!). Brakowało mi tutaj demona Lore, było go zdecydowanie za mało w tej książce. Pojawiły się również wątki, które niezbyt mi się spodobały - w moim odczuciu była to niekiedy trochę droga na skróty, aby dodać coś do fabuły i się za bardzo nie wysilić. Takie utarte problemy. A szkoda.
Szybko czyta się ten tytuł i trudno się od niego oderwać. Wydarzenia są zaskakujące i jest ich wiele. Nie da się nudzić! Do tego ten humor! Ja go po prostu uwielbiam.
Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, po prostu musicie ją przeczytać! Polecam! A mnie nie pozostaje nic innego jak z niecierpliwością czekać na trzeci tom!
,,Bój się światła,, to drugi tom ,,Black Bird Academy", trylogii o nowojorskiej akademii kształcącej egzorcystów. Ich głównym zadanie jest ściganie i unicestwianie demonów. Do tego miejsca trafia Leaf, w której znajduje się demon. W tej części dowiadujemy się kim o on jest i co zostawił przez przypadek w ciele dziewczyny.
Leaf, Falco, Craine i Zero zostają zaproszeni na zawody łowców demonów. Nie wszystko jednak przebiega tak jakby chcieli. Gilda złodziei wprowadza chaos do wielkiego turnieju. Leaf odkrywa sekrety gildii. Komu będzie mogła zaufać dziewczyna? Przekonacie się sami.
,,Black Bird Academy" to seria, którą pokochałam od pierwszego tomu. Autorka stworzyła fantastyczny świat, pełen demonów i innych stworzeń. Bohaterowie tutaj są barwni, wyraziści i potrafią dostarczyć wielu emocji. Najbardziej polubiłam Leaf, która czy tego chciała czy nie stała się kimś więcej niż człowiekiem. Walczy o przetrwanie, a w tej walce wydaje się samotna i bezradna. Ale myślę, że w 3 tomie może to się zmienić.
Akcja książki jest taka jaką lubię. Dość dynamiczna. Cały czas coś się dzieje, a zaskakujące zwroty akcji sprawiają, ze oczy otwierają się szerzej. Narracja prowadzona jest z perspektywy różnych bohaterów. Głównie Leaf i Falco, ale autorka oddaje również głos Lore i Craina.
Jedynie czego mi tu nadal zabrakło to miłosnego wątku. Wątek ten jest wyczuwalny, ale bardzo w małym stopniu. Jestem ciekawa jak zostanie on rozwinięty w ostatniej części.
Drugiego takiego miejsca jak Black Bird Academy ze świecą szukać. To właśnie tu, na jednej z nowojorskich wysp, kształci się egzorcystów, których głównym...
Przeczytane:2024-11-26, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Zbliżają się coroczne zawody łowców demonów. Biorą w nich udział najlepsi adepci Black Bird Academy, między innymi Leaf, Falco, Craine i Zero. Zostają oni zaproszeni do Londynu. Niestety wielki turniej nie idzie tak, jak powinien, pojawiają się złodzieje wspomnień, wprowadzając niemały chaos. Nie wiadomo, komu można zaufać, a na dodatek Falco nagle traci pamięć. Przed Leaf trudne zadanie. Czy da radę? Czy tajemnica zostanie rozwiązana? Jak w tym wszystkim odnajdzie się Leaf? Co zrobi Falco?
Książka jest literaturą młodzieżową i tak jak tom pierwszy, tak i drugi czytała ja moja 17-letnia córka. Cała recenzja jest jej oczami :) Zarys historii jest dość krótki, ale Amelka stwierdziła, że nie można zdradzić więcej, jednocześnie nie zdradzając zbyt dużo.
Tom pierwszy Amelce się podobał, dlatego z zaciekawienie, ale również z niemałymi oczekiwaniami sięgnęła po kolejny. Jakie wrażenia ma po przeczytaniu? Tak samo pozytywne, jak i w przypadku tomu pierwszego. Historia, jaką znalazła w książce, jej się podobała. Wciągnęła ją praktycznie od samego początku i z zainteresowaniem czytała ją aż do ostatnich stron. 600 stron, które ma książka przeczytała w ciągu paru dni, a to nie mały wyczyn biorąc pod uwagę inne obowiązki, jakie ma.
Historia momentami mroczna, momentami wywołująca uśmiech na twarzy. Akcja według córki sprawnie poprowadzona, z ciekawymi zwrotami. Podczas czytania towarzyszyło jej wiele różnych emocji.
Bohaterowie pozostali ciekawi, dobrze wykreowani.
„Bój się światła” to książka, która mojej 17-letniej córce zdecydowanie się podobała i poleca.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA