Coś dla fanów Daisy Jones & The Six i Jednego dnia. Historia miłości Percy i Joego trzyma w niepewności do samego końca… Stworzona na wielki ekran! „The i Paper”
Jest rok 2000. Kiedy Joe puszcza Percy jedną ze swoich piosenek, dziewczyna od razu wie, że:
po pierwsze, ma przed sobą przyszłą gwiazdę,
po drugie, pomoże wydobyć z jego muzyki „to coś”,
po trzecie, zawsze będzie grała w tym duecie drugie skrzypce.
Mimo uzasadnionej zazdrości Percy podejmuje współpracę z przystojnym muzykiem. Dzięki jej surowej krytyce piosenki Joego zyskują status hitów. Razem tworzą elektryzującą muzykę, a proces twórczy uświadamia im coś jeszcze – ich miłość jest nieuchronna i bez wątpienia skończy się złamanym sercem.
Czy kiedy Joe stanie w świetle reflektorów, Percy uda się przełknąć zazdrość i cieszyć się z sukcesu przyjaciela? I czy on poradzi sobie bez niej?
Deep Cuts to nieodkładalna powieść o pasji i namiętności, miłości i tęsknocie, a przede wszystkim o potrzebie mówienia własnym głosem.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2025-06-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Deep Cuts
Język oryginału: angielski
"Deep Cuts" opowiada historię Percy- dziewczyny bojącej się sięgnąć marzeń. Choć z czasem się to zmienia. Percy poznajemy w 2000 roku, kiedy jest studentką. Przez osiem lat obserwujemy jej życie. Jej sukcesy, wybory moralne czy porażki, które ukazują nam coraz więcej z jej życia. Choć najwięcej w nim jest Joego. Ta relacja naprawdę miała swoje wzloty i upadki. Momentami aż chciałoby się udusić i jedno i drugie. Bo oboje przez swoje kompleksy bardzo długo nie potrafili sięgnąć po to, na czym im najbardziej zależało... "Deep Cuts" to niepozorna historia, od której nie mogłam się oderwać. Relacje między bohaterami, w tle ważne wydarzenia i problemy społeczne, a do tego masa muzyki i zespołów o których nie miałam pojęcia. Jednak nawet taki laik muzyczny jak ja potrafił docenić kunszt "Deep Cuts". Książka reklamowana jest jako idealna dla fanów Daisy Jones & The Six. Ja tej historii nie czytałam ani nie oglądałam, ale jeśli jest choć w połowie tak dobra jak "Deep Cuts" to się za nią zabiorę.
Z tą książką było u mnie jak z pierwszym przesłuchaniem debiutanckiego albumu - na początku chaos, emocjonalny szum, w którym trudno się odnaleźć. Ale potem... potem przyszło ponowne uderzenie akordu i już wiedziałam: to będzie historia, która zostawi po sobie czuły chaos i kilka rozbitych nut...
Deep Cuts to opowieść o dwójce młodych ludzi - Percy i Joe - których połączyła muzyka, a rozdzielało wszystko inne. Ona - wrażliwa, przenikliwa, bezkompromisowa. On - pełen talentu, pewności siebie i głodu sceny. Ich współpraca iskrzy, a dźwięki, które wspólnie tworzą, są tak elektryzujące, że trudno nie poczuć ich napięcia - zawodowego i emocjonalnego.
To historia miłości - tej do muzyki i tej do drugiego człowieka. I jak to z miłością bywa, nikt nie wie, czy przyniesie więcej spełnienia czy bólu.
Bo Percy i Joe przypominają żurawia i czaplę - nieustannie mijają się w pół kroku, choć cały czas są blisko. Ich relacja to ciągłe "prawie", "może", "nie teraz". A przecież ich uczucia są niemal namacalne. To przeznaczenie, które co chwilę zderza się z przeszkodą - charakteru, ambicji, braku dojrzałości. Bo choć nie mogą bez siebie żyć - ani artystycznie, ani emocjonalnie - to ich wspólna droga pełna jest nieporozumień i niedopowiedzeń.
W tej powieści wszystko jest muzyką. Relacja Percy i Joego to symfonia pełna dysonansów i harmonii. Ich uczucia, wybory, każde "tak" i każde "nie" - wszystko układa się w dźwiękowy krajobraz tej historii. A piosenki? Są jak baloniki - lekkie, kruche, unoszące się między nimi, przypominające o chwilach szczęścia, frustracji, bliskości.
Dla mnie muzyka zawsze była pamięcią - i właśnie tak jest tu przedstawiona. Każdy utwór to rytm wspomnień, to subtelny soundtrack codzienności. Deep Cuts idealnie oddaje to doświadczenie - bo choć opowiada o miłości, to przede wszystkim jest pochwałą artystycznej prawdy i potrzeby mówienia własnym głosem.
To powieść dla tych, którzy kochają zbyt mocno. Dla tych, którzy żyją dźwiękami. Dla tych, którzy potrafią zakochać się w melodii, zanim padną jakiekolwiek słowa. Nieodkładalna. Poruszająca.
Przeczytane:2025-08-09, Ocena: 2, Przeczytałem,
Niektóre blizny zostają na zawsze - nawet jeśli nie widać ich na skórze.
Rok 2000 kojarzy mi się z piosenkami Britney Spears w czerwonym lateksowym kombinezonie śpiewającej o facecie, którego uczucia zdeptała.
Kojarzę też swój zachwyt muzyką Sarah Connor.
I choć swoją największą muzyczną inspirację , czyli zespół 30 Seconds To Mars odkryłam dziesięć lat później zawsze chętnie sięgam po książki w których muzyka jest istotną częścią fabuły.
Tak było z powieścią Deep Cuts Holly Brickley.
Jest to historia dwójki młodych ludzi, którzy początkowo nie mieli ze sobą nic wspólnego, choć wiedzieli o swoim istnieniu uczęszczając do tego samego college'u- Joey Morrow i Percy Marks.
Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna wraz ze znajomymi Megan i Trentem trafia do baru w którym pracuje chłopak.
Zaczynają z pozoru błahą konwersację o muzyce i kiczowatej popowej piosence , którą Eileen - bo tak ma na imię, chociaż używa drugiego- zaczyna nucić.
Wkrótce studentka literatury trafia do świata dźwięków wrażliwego barmana i przepada z kretesem, choć oczywiście nie obyło się bez komplikacji. W grze są zazdrość o talent i druga kobieta.
A także niezagojone psychiczne traumy.
Co wydarzy się między nimi i czy ta relacja w ogóle ma przyszłość?
Autorka i recenzje obiecują zwroty akcji.
Czy rzeczywiście się ich doczekałam?
Zacznę od tego, że sam pomysł na tę opowieść miał naprawdę spory potencjał.
No bo.. mężczyzna z małego miasteczka dzięki pomocy nieoczekiwanej przyjaciółki odnoszący spektakularny sukces uwikłany uczuciowo w dwie bardzo różne relacje brzmi dobrze. Serio.
Tylko ,że.. tu coś ewidentnie nie gra. Przynajmniej w moim odczuciu, oczywiście subiektywnym.
Podobały mi się historie wiązane z poszczególnymi piosenkami , ale.. sposób ich podania już nie.
Wszystko dlatego, że miałam nieodparte wrażenie, że bohaterka chce się posługiwać wyrafinowanymi frazami dla opisania swojej miłości do utworów o których snuje opowieści.
Miało być psychologicznie, szaro moralnie i niecodziennie a wyszło.. snobistycznie.
Nie wiem.. po nie potrafiłam się wczuć w ten klimat, nie czułam tych wszystkich ekstremalnych emocji, wszystko wydawało mi się jakiejś takie przegadane i płaskie.
Jednym słowem nieco się rozczarowałam. Ale mimo to , myślę, że książka znajdzie grono odbiorców i zachęcam do wyrobienia własnej opinii na jej temat. ?