Gdy przemoc odbiera nadzieję, pragnienie wolności staje się jedynym ratunkiem
Lata 70. i 80. na mazowieckiej wsi – czas, gdy pomoc jest luksusem, a codzienność często stawia surowe i bezlitosne wyzwania. W takim świecie dorasta Zosia Korcz, dziewczyna naznaczona bólem, dla której dom rodzinny jest miejscem cierpienia, a nie bezpiecznym azylem. Tam, gdzie powinna znaleźć miłość i wsparcie, spotyka się wyłącznie z przemocą i chłodem ze strony apodyktycznej matki. Gdy wreszcie nadchodzi chwila, w której postanawia uciec, los zadaje jej kolejny cios.
Zamiast upragnionej wolności, Zosia trafia w ręce mężczyzny, który obiecuje bezpieczeństwo, a w rzeczywistości staje się kolejnym oprawcą. W świecie pełnym obojętności i bezsilności, dziewczyna stara się wyrwać z kręgu cierpienia, walcząc o siebie i przyszłość, którą chciałaby stworzyć dla swoich dzieci. Czy uda jej się odnaleźć siłę, by przerwać cykl przemocy i zbudować życie, o jakim zawsze marzyła?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-01-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 318
Język oryginału: polski
Ból, który przenika ściany małego wiejskiego domku, jest niemożliwy do zrozumienia. Jak można bliską osobę krzywdzić? Dom to miejsce, gdzie każdy powinien czuć się bezpiecznie i spokojnie, znaleźć bliskość i miłość od rodziny. A co otrzymała Zofia Korcz od rodziców? Jaki dom stworzyli jej rodzice?
Zosia dorasta w biednej rodzinie, w małej mazowieckiej wsi. Matka znęca się nad dziewczyną, bije i upokarza. Ból, który zadaje jej rodzicielka jest ogromny. A gdzie jest ojciec? Stoi z boku i nie ma odwagi się przeciwstawić żonie. Udaje, że nic złego się nie dzieje. Córka nie może liczyć na jego jakąkolwiek pomoc. Pewnego dnia dziewczyna zostaje skrzywdzona przez mężczyznę. Ten, który zadał jej kolejny ból, zostaje wkrótce jej mężem. Obiecuje jej życie w szczęściu i miłości, ale rzeczywistość pisze kolejny brutalny scenariusz. Gdy na świat przychodzą dzieci, Zofia obawia się, czy będzie umiała stworzyć dla nich normalny dom. Przecież wzorce jakie wyniosła ze swojego gniazda rodzinnego napawają strachem i niepewnością. Czy starczy jej sił, aby uchronić dzieci i zbudować im dom pełen miłości i nadziei? Czy jej dom będzie dla dzieci azylem i bezpiecznym schronem, do którego zawsze będą wracały z utęsknieniem?
Dom bólu to wstrząsająca powieść, która pokazuje brutalność, jaką może nieść życie, kiedy dorastamy w atmosferze przemocy i braku miłości. Kamila Jannasz stworzyła historię o Zosi Korcz, kobiecie, której życie zostało naznaczone przez doświadczenie traumy – zarówno emocjonalnej, jak i fizycznej. Ta książka nie jest łatwa w odbiorze, ale to opowieść o przełamywaniu bólu, szukaniu nadziei i o niełatwej drodze ku uzdrowieniu.
Zosia to postać, którą trudno zapomnieć. Jej życie zostało wypełnione nieustannym bólem i poczuciem odrzucenia. Główna bohaterka zmaga się z emocjonalnymi bliznami, które pozostają po latach maltretowania przez matkę. W jej dorosłym życiu często pojawiają się powtarzające się schematy – Zosia ma problem z zaufaniem innym, szczególnie mężczyznom, a jej relacje są obarczone lękiem i nieufnością. Jest postacią, której silne pragnienie zmiany i chęć odzyskania kontroli nad swoim życiem jest widoczne, ale droga do tego celu jest pełna wątpliwości i trudności. Wraz z rozwojem akcji Zosia zmienia się – uczy się walczyć o siebie i stara się znaleźć ścieżkę wyjścia z otaczającego ją mroku.
Ważnym tematem, który Jannasz porusza w książce, jest także proces uzdrowienia i poszukiwania wewnętrznej siły do przezwyciężenia własnych demonów. Zosia nie tylko stara się zrozumieć swoją przeszłość, ale także szuka sposobów na to, jak iść naprzód, jak odbudować swoje życie po traumie.
Autorka posługuje się językiem, który jest pełen emocji i realizmu. Nie unika trudnych tematów, w tym przemocy, traumy i depresji, ale robi to w sposób, który zmusza do refleksji nad życiem bohaterki. Język jest mocny i pełen intensywnych emocji, ale także subtelny, gdy chodzi o ukazanie psychologicznych przeżyć Zosi. Opisy jej wewnętrznych zmagań są pełne szczegółów, które pozwalają czytelnikowi lepiej zrozumieć, co dzieje się w jej umyśle i sercu.
Dom bólu to książka, która na długo pozostaje w pamięci. Jannasz stworzyła opowieść pełną emocji, która nie jest łatwa do przetrawienia. To książka o cierpieniu, o tym, jak ono kształtuje nas jako ludzi i jak może nas zniszczyć, ale także o tym, jak z tej ciemności można się wydostać. To powieść, która skłania do refleksji nad własnym życiem, nad tym, co nas kształtuje i jak trudne bywa wybaczenie, zarówno sobie, jak i innym. Jest to lektura, która porusza najgłębsze pokłady emocji, ale także daje nadzieję i przypomnienie, że w każdym "domu bólu" może kryć się również szansa na uzdrowienie.
Lektura trudna i bolesna, ale bardzo potrzebna. Polecam gorąco.
Witam Was ponownie bardzo serdecznie moi drodzy książkomaniacy.
Przychodzę do Was z książką, o której jest zbyt cicho, książka, która wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji w stosunku do osób, które dopuściły się przemocy zarówno fizycznej jak i słownej wobec własnego dziecka. Bo ważniejsze było co ludzie powiedzą a nie to co myśli i czuje dziecko i o czym marzy.
Zosia przez całe życie nie miała łatwo. Niejednokrotnie otarła się o śmierć, zamknieta w komórce,nie mogąc zaczerpnąć tchu po tym jak matce coś się nie spodobało i tak pobiła dziewczynkę, że ta z trudem łapała oddech, bo w jej chorej głowie ważniejsi byli inni nie własne dziecko.
Później w dorosłym życiu nie miała lepiej wpadła z deszczu pod rynnę, pod skrzydła przemocowego męża. Ile bólu może znieść człowiek? Jak widać w tym przypadku wiele.
Poruszająca historia o niespełnionych marzeniach, trudnym dzieciństwie, o brutalnej przemocy rodzica wobec dziecka.
Książka smutna, pełna emocji, problemów o których powinno się rozmawiać i nie zamiatać ich pod przysłowiowy dywan.
Przeczytane:2025-05-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Dziś przychodzę do Was z kolejną historią, która rozerwała moje serce na strzępy i choć od chwili, w której skończyłam ją czytać, nadal nie mogę się pozbierać i przestać o niej, choć na chwilę myśleć. Jest to debiut, który w moim odczuciu naprawdę powinien zostać zauważony. Ja już teraz czekam na kolejne historie, które wyjdą spod pióra pani Jannasz.
Opis wydawcy zdradza wystarczająco dużo, by zainteresować czytelnika, więc nie będę go ponownie powielać, by przez przypadek nie zdradzić czegoś istotnego, co mogłoby zdradzić zakończenie tej powieści- swoją drogą niewyobrażalną i zaskakującą (jak na tamte lata!) decyzję podjęła bohaterka- z ciekawością przeczytałabym kontynuację tej historii.
Uprzedzę także, że nie jest to miła i lekka lektura, tak jak nie było miłe życie bohaterki tej historii- poniewieranej i nieszanowanej przez własną matkę, która dla innych we wsi stawała się uosobieniem dobroci i religijności (!) a dla własnej córki była katem, który nie zważał za co, gdzie i jak bije, wmanewrowanej w małżeństwo z człowiekiem który upokorzył ją w najgorszy możliwy sposób i później sytuacja powtarzała się wielokrotnie, człowiekiem, którego się bała, a kolejne lata spędzone z "mężem" ten strach tylko podsycały i z dnia na dzień gasiły radość życia, topiąc ją każdego dnia w strachu, alkoholu i braku widoków na poprawę.
Autorka zaznacza, że jest to fikcja, jednak zbudowana na autentycznych wydarzeniach i wspomnieniach. Warto przystanąć na chwilę i zastanowić się ile jeszcze takich Zosiek, jest wokół nas, ile z nich wyrwało się z jednego piekła, by trafić do kolejnego? Czy kolejne pokolenia kobiet muszą wynosić ze swoich rodzinnych domów tak bardzo krzywdzące schematy i przekładać je na swoje własne rodziny? Czy wyrwanie się z takiego kręgu zła jest możliwe?
Autorka genialnie oddała mentalność polskiej wsi lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych minionego wieku. Pokazała, jak bardzo było to hermetyczne i zamknięte społeczeństwo, gdzie wszystko, co złe zostawało w domu, a najważniejsze było to, co powiedzą obcy ludzie, co nakaże ksiądz dobrodziej. Że nie było to sielskie i anielskie życie, do jakiego często gęsto wracamy we wspomnieniach...
Po lekturze tej książki dotarło do mnie, że taka była i (w sumie nadal) jest rzeczywistość milionów kobiet, kobiet, które w tak małych społecznościach nadal nie mają siły, by przeciwstawić się temu, co dzieje się z nimi i ich rodzinami, szczególnie dziećmi, bo nadal tkwią w mentalnym przyzwoleniu na to, to, że to mężczyzna jest głową rodziny i wszystko zależy od niego.
Jestem tą historią autentycznie wstrząśnięta, a zarazem pełna podziwu dla kobiet tamtego czasu, które mimo wszystko walczyły o siebie, o swoje marzenia, rodziny, a nasza bohaterka Zosia stała się "zlepkiem" ich wszystkich, i udowodniła, że pomimo trudności zawsze warto wziąć swoje życie w swoje ręce, choć zakończenie, tak jak wspomniałam, rozdarło mi serce.
Autorka stworzyła książkę niezwykle emocjonującą, realnie bolesną, ale i dająca nutkę nadziei. Napisana przystępnym językiem, pomimo bólu jaki wywołuje i łez, które niejednokrotnie cisną się do oczu, nie chce się jej odkładać przed poznaniem zakończenia. Kibicuje się tej bohaterce od samego początku, choć przyznać trzeba, że niektóre jej decyzje wprowadzają w zdumienie. Postaci jest dość sporo, ale każda z nich jest tu ważna, wiele wnosi do tej powieści i pokazuje, że każdego dni, pomimo wielu zmian nie tylko ustrojowych nadal nosimy maski.
Szczegółowe opisy, wyzwalają w czytelniku mnóstwo emocji, jednakowo tych złych, ale pojawiają się również te dobre.
Cieszę się, że mogłam poznać tę historię i chciałabym, by dotarła ona do jak najszerszego grona odbiorców, byśmy przestali przymykać oko na dziejącą się tuż obok przemoc.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Obraz, który wyłania się z tej powieści, cały smutek, który z niej wyziera, zmusza czytelnika do refleksji i docenienia tego co sam ma. Każdy w tej historii się odnajdzie. Tego jestem pewna.