Okładka książki - Dom mego ojca

Dom mego ojca


Ocena: 5.67 (6 głosów)

INSPIROWANA PRAWDZIWĄ HISTORIĄ KSIĘDZA HUGH O'FLAHERTY'EGO, KTÓRY RYZYKOWAŁ ŻYCIE, ABY WYDOSTAĆ TYSIĄCE LUDZI Z OKUPOWANEGO RZYMU W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ.

Wrzesień, rok 1943: Rzym znajduje się pod niemiecką okupacją. Szef Gestapo, Paul Hauptmann, rządzi Wiecznym Miastem z zimną bezwzględnością. Dyplomaci, uchodźcy, Żydzi i uciekinierzy z więzień alianckich szukają schronienia w Watykanie - neutralnym i niezależnym państwie usytuowanym w sercu Rzymu. Grupa przyjaciół, na czele z odważnym irlandzkim księdzem, podejmuje śmiertelną walkę, starając się pomóc tym, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie. Pełna emocji i intryg, pięknie napisana powieść opowiada niezapomnianą historię o miłości, wierze, poświęceniu i odwadze.

Informacje dodatkowe o Dom mego ojca:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788384020753
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: My Father's House

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Dom mego ojca

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dom mego ojca - opinie o książce

To bardzo poruszająca książka napisana w pewnych momentach z wielką czułością. Jeśli ktoś mówił tutaj o sobie, która już nie żyła, to odnosił się do niej z szacunkiem i uznaniem. Wspomnienia zapisane są formie, która podkreśla, że ten czas już minął. Każdy rozdział jest opisany ze wskazaniem miejsca, roku oraz sytuacji do której ma dojść. To ważne, gdyż lata różnią się ogromną rozbieżnością, choć dotyczyć mogą zbliżonych wydarzeń. Opisana jest w motywie religijnym, gdzie odnoszą się do niej z szacunkiem, jak i uznaniem do kapłana, który cieszył się szacunkiem. Jest to opowieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z życia księdza Hugh O'Flaherty'ego. To tutaj dowiecie się jak bardzo skory był do pomocy, aby wydostać ludzi z okupowanego Rzymu w czasie drugiej wojny światowej. Mamy ukazane tutaj momenty, kiedy poszczególne osoby były w potrzebie, a on nie odmawiał im dobrego uczynku. Zawsze starał się nie ujawniać swojej godności, lecz bywały sytuacje, że przewidując przykry koniec, stawał do nich z wyprostowanym czołem oznajmiając jak bardzo ktoś powinien brzydzić się swojego uczynku. I mówił to z taką powagą i godnością, że natychmiast towarzysze zamieniali się w malutkie myszki żałujące swojego występku. Podobało mi się to jak stawiał wszystko na jedną kartę pewien tego, że mu się uda. Z czułością opisane były też urywki z pamiętnika hrabiny Giovanny Landini, która ze szczerością opisywała jak po pogrzebie męża utraciła upragnioną ciążę. Określa jak wiele w życiu osiągnęła, jak wielki dobytek posiadała, lecz jak wszystko straciło sens z odejściem jej ukochanego. Ta cała książka składa się ze skoków czasowych ukazując najbardziej przepiękne i drastyczne wydarzenia jakich może dostąpić człowiek. Jak głód każdego dnia sprawiał, że brakowało sił na sam oddech. Jak trwali i wierzyli, że jeszcze się uda, że stanie się cud i wszystko wróci do normy, że będą bezpieczni. W ogóle już nie dziwi mnie fakt, że książka została uznana za najlepszą Washington Post 2023 roku. Podpisuje się również pod tymi słowami, gdyż prawdziwość wszystkiego, co dotychczas spotkałam w swoim życiu nigdy nie była tak wielka jak w niej. Gorąco polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - brunetkabooksrec
brunetkabooksrec
Przeczytane:2025-05-25, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,


"Dom mego ojca"  to powieść historyczna inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z czasów II wojny światowej, skupiona na działalności irlandzkiego księdza Hugh O’Flaherty’ego, który w okupowanym Rzymie organizował sieć pomocy dla uchodźców, Żydów i alianckich żołnierzy. Joseph O’Connor tworzy narrację pełną napięcia, moralnych dylematów i głębokich refleksji nad ludzką naturą.  Akcja powieśco rozgrywa się w 1943 roku, gdy Rzym znajduje się pod kontrolą nazistów, a szef gestapo Paul Hauptmann terroryzuje miasto. Watykan, jako neutralne państwo, staje się schronieniem dla prześladowanych, a ksiądz O’Flaherty, ryzykując życie, prowadzi niebezpieczną grę z okupantem. Joseph O’Connor nie tylko odtwarza realia wojenne, ale też podkreśla rolę Kościoła w ukrywaniu ofiar, co stanowi odpowiedź na kontrowersje wokół postawy papieża Piusa XII.  Autor  pisze z rozmachem, łącząc dokumentalną precyzję z literacką finezją. Jego opisy Rzymu – zapach ulic, dźwięk kroków na bruku, kontrast między sacrum Watykanu a brutalnością wojny – tworzą hipnotyzujący obraz. Dialogi są rzadkie, ale celowe, podkreślając samotność bohaterów i wagę milczenia w czasach terroru. Narracja często przybiera formę retrospekcji lub wywiadów, co dodaje realizmu, ale bywa też wyzwaniem dla czytelnika, wymagając skupienia na chronologii wydarzeń.  Postać księdza O’Flaherty’ego jest portretowana jako człowiek rozdarty między wiarą a koniecznością łamania zasad dla wyższego dobra. Jego przeciwnik, Hauptmann, to nie stereotypowy zły nazista, ale złożony antagonistą, którego fanatyzm wynika z przekonań, a nie czystego okrucieństwa. Grupa współpracowników księdza – dyplomaci, uchodźcy, zwykli mieszkańcy – dodaje historii ludzkiego wymiaru, pokazując, jak codzienne gesty solidarności stają się aktami heroizmu.  Atuty książki to z pewnością  zasługuje na wyróżnienie głębia psychologiczna. Joseph O’Connor unika prostych odpowiedzi, eksplorując motywacje bohaterów, ich lęki i wątpliwości.  Bardzo obrazowy język. Opisy Rzymu i Watykanu są tak sugestywne, że czytelnik niemal fizycznie odczuwa atmosferę miasta.  Historyczna wiarygodność. Powieść oparta na badaniach archiwalnych, z posłowiem tłumaczącym kontekst. 
Są też minusy. Nierówna dynamika. Przeskoki w fabule i zbytnia oszczędność w rozwijaniu wątków pobocznych.  Emocjonalny dystans. Mimo poruszającej tematyki  odczuwałam brak bezpośredniego zaangażowania w losy postaci. 

"Dom mego ojca" to lektura dla miłośników historii II wojny światowej, którzy cenią niuanse moralne i literacki kunszt. Nie jest to typowy thriller wojenny, ale raczej medytacja nad odwagą, wiarą i kosztem poświęcenia. Polecam ją również tym, którzy poszukują opowieści o zapomnianych bohaterach. Joseph O’Connor przywraca pamięć o ludziach, którzy w cieniu watykańskich murów ratowali świat przed barbarzyństwem. 
Książka zostaje w pamięci długo po ostatniej stronie, choć momentami brakuje jej pulsującego rytmu. Mimo to, to obowiązkowa pozycja dla tych, którzy wierzą, że literatura może być mostem między przeszłością a teraźniejszością.

Moja ocena: 7/10⭐️

Czytajcie!


BRUNETTE BOOKS

Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazka_w_kwiatach
ksiazka_w_kwiatach
Przeczytane:2025-05-04,

„Dom mego ojca” autorstwa Josepha O'Connora to powieść inspirowana prawdziwą historią księdza katolickiego Hugh O'Flaherty'ego, który podczas II wojny światowej ryzykował życie, aby ratować ludzi z okupowanego Rzymu.

 

Rok 1943. Rzym znajduje się pod niemiecką okupacją, a miastem rządzi bezwzględny szef Gestapo, Paul Hauptmann. Dla wielu ludzi najlepszym, a być może jedynym schronieniem wydaje się być Watykan. Irlandzki ksiądz Hugh O'Flaherty wraz z grupą przyjaciół każdego dnia naraża życie, by pomóc szczególnie dyplomatom, Żydom oraz uciekinierom z więzień alianckich.

 

Uwielbiam powieści inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, zwłaszcza te, których fabuła dotyczy okresu II wojny światowej. Sięgając po książkę Josepha O'Connora, byłam pewna, że historia, którą przelał na papier, będzie przepełniona emocjami.

„Dom mego ojca” to intrygująca i bardzo emocjonująca opowieść. Autor w sposób obrazowy odzwierciedla realia II wojny światowej oraz życie w okupowanym Rzymie. Idealnie oddane emocje i uczucia bohaterów oraz atmosfera panująca w mieście sprawiają, że czytelnik, śledząc wydarzenia z kart powieści, wspólnie z bohaterami odczuwa ich strach, niepewność i chwile niepokoju.

To powieść o niezwykłej odwadze, sile i determinacji w walce z okupantem, na kartach której autor przybliża sylwetkę bohaterskiego księdza. Od pierwszych stron wciągnęłam się w tę historię i z ciekawością śledziłam wydarzenia. Niemniej jednak nie jest to książka, która w pełni mnie zachwyciła. Były momenty, w których odczuwałam chaos; przeskoki czasowe i wypowiedzi innych postaci powodowały, że odrywałam się od głównego wątku i gubiłam się w fabule. Mimo tych niewielkich mankamentów uważam, że „Dom mego ojca” zasługuje na uwagę. To dobrze napisana opowieść, która z pewnością zadowoli miłośników powieści historycznych.

Link do opinii

BŁOGOSŁAWIENI, KTÓRZY SIĘ SMUCĄ, ALBOWIEM ONI BĘDĄ POCIESZENI *

 


Nakładem wydawnictwa Filia ukazała się powieść Josepha O'Connora „Dom mego ojca”. To fabularyzowana opowieść o księdzu Hugh O'Flahertym, który w czasie wojny zbudował skomplikowaną siatkę ułatwiającą uciekinierom z obozów jenieckich wydostanie się z okupowanego przez Niemców Rzymu. To powieść, która powinna znaleźć się w księgozbiorze każdego, kto ceni inspirowane prawdziwymi wydarzeniami historie.

 


Rzym, 1943 rok. Wieczne Miasto, mimo że przetrwało wiele stuleci będąc pomnikiem majestatu i ludzkiej potęgi, przeżywa jeden z najtrudniejszych momentów swojego istnienia. Trwająca od kilku miesięcy niemiecka okupacja staje się koszmarem dla jego mieszkańców. Kontrolę nad miastem przejmuje słynący z okrucieństwa szef Gestapo Paul Hauptmann. Rzymianie cierpią niewyobrażalny głód i nędzę. Każdy kolejny dzień przynosi nowe prześladowania. Wyjątkowo sroga zima zdaje się drwić z uciśnionych. Jednakże nawet w najczarniejszym mroku tli się światełko nadziei. Istnieje Chór. Grupa blisko związanych ze sobą osób, na czele której stoi pewien niezwykle odważny ksiądz. To oni są światłem dla tych, których szanse na przeżycie wojny są znikome. Żydzi, alianccy jeńcy, a także zwykli obywatele, którzy padli ofiarami straszliwej machiny zagłady, mają szansę wydostać się z miasta dzięki pomocy Chórzystów - ludzi, którzy poświęcają własne bezpieczeństwo, zdrowie i narażają życie, by ocalić tych najsłabszych. Niemiecki dręczyciel, Hauptmann, stawia sobie za cel rozpracowanie i zniszczenie sieci umożliwiającej ludziom ucieczkę. Jest przeciwnikiem bardzo ambitnym, zdeterminowanym i niebezpiecznym... Jak wiele należy poświęcić, by ocalić to, co najważniejsze?

 


„Dom mego ojca” to dla polskiego czytelnika okazja do poznania historii, która wydarzyła się naprawdę, a o której nic nie wiemy. Opowieść o prałacie O'Flahertym i grupie jego przyjaciół, to dosadna, dramatyczna historia, która zasługuje na to, by o niej mówić. Niezwykła, nieco szalona, poruszająca. Jest czymś pokrzepiającym świadomość, że w najtrudniejszych i najbardziej okrutnych czasach, znajdowali się ludzie, którzy przedkładali bezpieczeństwo innych ponad własne. Ludzie, którzy potrafili odnaleźć w sobie potężne pokłady empatii i odwagi. Ludzie, którzy mimo strachu i niepewności, twardo dążyli do realizacji celu. Na ulicach jednego z najpiękniejszych miast na świecie, monumentalnego świadka historii ludzkiej wielkości, działy się rzeczy tak bardzo podłe, bestialskie i mroczne, że nawet dziś, trudno jest nam je oswoić. W czasach, gdy ludzkość pokazała swe najstraszliwe oblicze, kiedy umierały moralność i dobro, wciąż trafiały się jednostki, które potrafiły zjednać siły w imieniu nadrzędnych wartości. Nieco mrukliwy, o potężnej posturze, trochę niezgrabny - ksiądz Hugh O'Flaherty po opuszczeniu rodzinnej Irlandii pełnił posługę kapłańską w wielu miejscach świata. Miejscem, które stało się dla niego drugim domem był Rzym i sąsiadujący z nim Watykan. To tam odnalazł cel i ludzi, którzy stali się jego przyjaciółmi. To tam podjął trudną, ale i heroiczną decyzję o zaaranżowaniu sieci wspomagającej uciekinierów z obozów jenieckich. Ściśle skonsolidowana szajka zrzeszająca ludzi narażających swoje życie, by zorganizować pieniądze, ubrania, fałszywe dokumenty, by ratować tych, dla których nie było już nadziei. Kilka tysięcy ludzi, których udało się wywieźć z okupowanego miasta. „Dom mego ojca” to powieść łącząca cechy dramatu i thrillera. Oparta na kanwie prawdziwych wydarzeń opowieść o odwadze, poświęceniu, miłości i wielkiej przyjaźni. O ludziach zdolnych obalać mury.

 


Joseph O'Connor karmi nas słowami w stylu, który jest jednocześnie oszczędny i bardzo bogaty w alegorie. Nie każdemu czytelnikowi forma tej wypowiedzi przypadnie do gustu. Zdania są krótkie, szorstkie, rzeczowe. Uderzają jak pociski. O'Connor ukazuje sylwetkę księdza Hugh i wydarzenia z jego udziałem oczami kilku narratorów. Mamy tutaj zarówno narrację w czasie rzeczywistym jak i retrospekcje. I to one chyba są szczególnie znaczące. Zapisy wywiadów i przesłuchań, których członkowie Sieci Ucieczek udzielili już po wojnie. Wspomnienia te, z perspektywy czasu, stanowią swoisty wykres przeżyć. Powieść napisana na najwyższym poziomie. Meandrująca między dramatem wojennym, historią przyjaźni i thrillerem. O'Connor zmusza nas do stania się obserwatorami zdarzeń. Wyciąga dłoń i chwyta nas mocno za kark. Chce byśmy patrzyli. Zarówno na upadek ludzkości, jak i jej najbardziej bohaterskie powstanie.

 


Nocą wszystkie widma zdają się być do siebie podobne. Nocą trudno jest ominąć pułapki wyobraźni. Nocą śmierć chichocze złowieszczo... Gdy zapada zmrok grupa odważnych, a może kompletnie szalonych, ludzi wychodzi poza krąg pozornego bezpieczeństwa. Kierują się tam, gdzie ci, których kostucha głaszcze kościstym palcem, drżą w objęciach strachu. W czasach, gdy ludzie obnażyli najnikczemniejsze ze swoich oblicz, gdy ręka opętanej ideologii zadała największy ból, znaleźli się tacy, którzy byli w stanie sprzeciwić się złu. Pozornie nie łączyło ich nic. Jedynie chór zgodnych serc. I on - ksiądz, który nie bał się wątpić. I chyba tylko Bóg nie miał z tym zbyt wiele wspólnego... Elektryzująca powieść oparta na prawdziwej historii. Przejmująco dosadna, wstrząsająca epopeja o tym, że kiedy żniwo pogardy dotyka niewinnych, tylko wiara we wspólny cel może skierować nas na właściwą drogę. Kunsztownie napisana, bez ozdobników, a jakże pobudzająca najdelikatniejsze struny w sercu odbiorcy. Podnosi morale, dodaje wiary w to, że ciągle jeszcze literatura jest sztuką. Wdzięczni powinnyśmy być Josephowi O'Connorowi za przedstawienie nam historii ludzi, którzy nie mają prawa utonąć w mroku dziejów. Fabularna opowieść, która przenika do trzewi. W trakcie lektury nie opuszczała mnie myśl, że ta historia musi zakończyć się źle... Czy tak właśnie było? Jeżeli lubicie literaturę bazującą na autentycznych wydarzeniach, kręte wojenne drogi zwykłych ludzi i siłę, jaką daje świadomość, że nawet w najciemniejszych czasach zapłonąć potrafi iskra, która wznieca wielki ogień, to jest to książka dla Was. Absolutnie zniewalająca. Diabeł najmocniej poleca.

 


* Ewangelia według świętego Mateusza

Link do opinii
Avatar użytkownika - czytanienaplatan
czytanienaplatan
Przeczytane:2025-03-21, Ocena: 6, Przeczytałam,

Kiedy sięgnęłam po „Dom mego ojca” Josepha O’Connora nie spodziewałam się, jak głęboko ta historia zakorzeni się w moich myślach. To nie jest książka, którą można czytać spokojnie, popijając herbatę w wygodnym fotelu. To opowieść, która uwiera, drąży sumienie i zmusza do zastanowienia. Wciąga jak wciągają trzymające w napięciu kryminały, a jednocześnie rozbrzmiewa poetycką narracją, która miejscami wydaje się aż zbyt piękna na tle brutalnej rzeczywistości.

Rzym, 1943 rok. Wojna zagęszcza powietrze, mury Watykanu zdają się być ostatnią bezpieczną przystanią, a ludzie, których naziści chcieliby unicestwić, szukają w nich schronienia. W tym świecie pełnym cieni pojawia się ksiądz Hugh O’Flaherty. Niepozorny irlandzki duchowny o umyśle ostrym jak brzytwa i sercu, które nie pozwala mu biernie przyglądać się śmierci niewinnych.

Powieść nie podaje nam opowieści na tacy, nie prowadzi za rękę. Jej forma jest wymagająca, a narracja złożona z wywiadów, raportów i retrospekcji, sprawia, że składamy historię niczym fragmenty mozaiki. Poznajemy losy tych, którzy byli częścią tej ryzykownej misji – ośmiorga uczestników chóru, który stanowi przykrywkę dla tajnych działań. Ale to nie tylko ich głosy słyszymy. Wśród nich pojawia się Paul Hauptmann, Niemiec, SS-man, ojciec, mąż, człowiek, który powinien być jednowymiarowym czarnym charakterem, a jednak nie takim ukazuje go Autor.

To właśnie ta niejednoznaczność sprawia, że możemy czuć się wręcz rozdarci wewnętrznie czytając i zadając sobie pytania: gdzie leży granica człowieczeństwa? Ile trzeba odwagi, by zaryzykować życie dla obcych? I ile potrzeba strachu, by wyzbyć się resztek sumienia? O’Flaherty i jego chór robią wszystko, by ocalić ludzkie istnienia, a Hauptmann również walczy, ale nie o życie, lecz o swoją pozycję, kontrolę, ślepe posłuszeństwo.

Nie jest to historia, którą się pochłania, ona wymaga uważności. Nie znajdziemy tu rozbuchanej akcji, nie będziemy oddychać w rytm pościgów i wybuchów, choć nie zabraknie i mrożących krew w żyłach sytuacji. To książka, w której czasami bardziej czujemy upływ czasu niż bicie serca. Forma, choć przemyślana, chwilami dystansuje nas od postaci, a reportażowy styl sprawia, że bardziej obserwujemy niż współodczuwamy. A jednak… te momenty, w których przenikamy do myśli Hauptmanna, gdy patrzymy na Watykan oczami O’Flaherty’ego, zostają z nami na długo.

„Dom mego ojca” jest jak mozaika rozbitych wspomnień, które trzeba ułożyć na nowo, by dostrzec pełny obraz przeszłości. To książka o odwadze, poświęceniu i moralnych wyborach, jakie trzeba podejmować w świecie, który nie zna litości. Nie daje łatwych odpowiedzi, nie upraszcza, nie ugładza. Jest jak echo dawno minionych dni, które wciąż odbija się od murów Watykanu i ulic okupowanego Rzymu. A kiedy zamknęłam ostatnią stronę, wiedziałam, że ta historia zostanie ze mną na długo.

Link do opinii

"Nigdy nie możemy spodziewać się cudów, które kryją się w codzienności. Czasami to kwestia uważnego patrzenia."

 

Trudno nie zgodzić się z powyższym cytatem. Czasami wystarczy zatrzymać się na chwilę i uważnie przyjrzeć się otaczającemu światu, aby dostrzec piękno i niezwykłość, które są tuż obok nas, ponieważ codzienność skrywa wiele małych cudów, które często umykają naszej uwadze. Mojej uwadze z pewnością umknęła postać irlandzkiego kapłana i bohatera, ojca Hugh O'Flaherty'ego, która zainspirowała Josepha O'Connora do napisania powieści "Dom mego ojca". 

Autor kreśli postać Hugh jako człowieka o wielowymiarowym charakterze - odważnego dyplomaty, przyjaciela, który nie boi się sprzeciwić władzy i papieżowi, a przede wszystkim nieugiętego obrońcy najbardziej bezbronnych.

Kiedy gestapo w Rzymie, kierowane przez bezwzględnego Herberta Kapplera, stosowało tortury, zastraszanie i zamordowało kilku rzymskich księży, Hugh doskonale zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, z jakim się mierzył, jednak stawił mu czoła. Dzięki wierze, uporowi, sprytowi, niezwykłemu instynktowi, mistrzowskiemu kamuflażowi oraz wykorzystywaniu swojej pozycji i neutralności Watykanu, uniknał schwytania przez Niemców, gdy musiał opuścić jego bezpieczne granice, aby udać się na misje ratunkowe. Organizując siatkę ucieczkową, wśród niewielkiej grupy równie niezwykłych przyjaciół, przyczynił się do uratowania ponad 6500 osób: więźniów nazistowskich obozów koncentracyjnych, Żydów mieszkających w Rzymie, brytyjskich jeńców wojennych i zestrzelonych lotników alianckich, ukrywając ich w klasztorach, w swoim starym kolegium, czy we własnej rezydencji. Herbert Kappler - szef SD i Gestapo w Rzymie oraz SS-Obersturmbannführer, na rozkaz Hitlera, dążył do zlikwidowania tej siatki i schwytania O'Flaherty'ego. Czyż to nie cud, iż mimo wielu prób, Kapplerowi nigdy nie udało się schwytać księdza?

"Dom mego ojca" ukazuje nie tylko odwagę i poświęcenie tego wyjątkowego kapłana i jego przyjaciół. Doskonale oddaje klimat okupowanego Rzymu, ukazując zarówno brutalność niemieckich wojsk, jak i walkę dobra ze złem, i wiary z okrucieństwem. 

Autor pisząc tę książkę korzystał zarówno z dostępnych dokumentów, relacji rodziny i przyjaciół księdza oraz nagrania audio z 1963 roku, co dodaje opowieści autentyczności. Bezpośrednią narrację przeplata ze wspomnieniami niektórych bohaterów książki, których relacje pojawiły się dwie dekady później, lecz mówią w pierwszej osobie, dzieląc się tym, co myślą o głównym bohaterze, i co utkwiło im w pamięci z tamtych, pełnych dramatyzmu chwil. Autor przyznaje się do swobody w interpretacji niektórych szczegółów, dowolności charakterystyki postaci, wydarzeń i chronologi oraz stworzenia samego Hugh jako własną wersję, pasującą do narracji. 

Nie zmienia to faktu, iż Joseph O'Connor stworzył nie tylko opowieść o jednym człowieku, najmroczniejszych wydarzeniach z czasów II wojny światowej, ale też opowieść o solidarności, odwadze, granicach moralności, polityki i religii w obliczu wojny. O pięknie i niezwykłości, które budzą się w ludziach podczas wojny, mimo chaosu, przemocy i cierpienia, prowokując do niezwykłych postaw. Fakt, że Herbert Kappler przyjął chrzest od Hugh w 1959 roku, skłania czytelników do zastanowienia się, czy była to jedynie gra czy może próba przemiany i odkupienia, a także nawiązania pozytywnych relacji z wartościami moralnymi i religijnymi, które reprezentował O'Flaherty. Nie brakuje w niej więc także tematów do przemyśleń. Uważam, że "Dom mego ojca" to wartościowa i inspirująca lektura, czy dla was również nie wiem - o tym musicie przekonać się sami.

Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy