Jedyną prawdziwą odpowiedzialnością, jaką mamy, jest być szczęśliwym
Oliva ma trzydzieści lat. Nie ma stałego zatrudnienia, mieszka z rodzicami i wkrótce weźmie ślub z Bernardem, wymarzonym zięciem każdej matki.
Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że Oliva cierpi na bezsenność, miewa tachykardię i że czasem czuje w sobie pustkę, której nie da się wypełnić. Życie jest jak morze, zapewnia ją psycholożka, po prostu należy utrzymać równowagę na desce surfingowej. Lecz oto nadciąga monstrualna fala, która zaraz porwie Olivę. Po latach milczenia ekscentryczna ciotka Vivienne posyła do niej liścik z prośbą o przyjazd do jednej z najsłynniejszych paryskich księgarni ,,Shakespeare and Company".
Oliva nie spodziewa się, że czeka ją podróż, która wywróci jej życie do góry nogami...
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: Shakespeare in Paris
Starałam się, naprawdę. Nawet przekartkowałam do końca, od połowy czytając tylko dialogi i czasem opisy, natomiast to chyba po prostu nie jest książka dla mnie... Ciężko mi opisać, co tam nie zagrało: sama historia ciekawa, ale sposób jej snucia mnie irytował. Ciągle nie pojawiająca się ciotka irytowała (i w sumie tylko dlatego doczytałam, żeby wiedzieć, czy się w końcu pojawi).
Tym razem nie trafiłam z wyborem lektury, ale kto wie, może inny czytelnik będzie zachwycony.
Jak długo można ukrywać siebie przed bliskimi? Udawać, że jest inaczej niż się czuje. Odsuwać na bok własne samopoczucie i potrzeby. Pozwalać włożyć się w schemat i prowadzić za rękę.
Kiedy tak się zdarza, to czasami udaje się powiedzieć stop, postawić wyraźną granicę. Jednak są sytuacje gdy potrzebna jest ciotka Vivienne by zadział się wreszcie pierwszy krok do przodu.
Jak potoczą się losy Olivi gdy zdecyduje się na wyjazd do Paryża?
Czy wpadłam i nie chciałam z tej książki wyjść?
Nie...
Czy zaspokoiła moje potrzeby w stosunku do literatury pięknej?
Nie...
Czy spędziłam z nią dobry czas?
Tak...
Czasami nie trzeba nic więcej niż historia, która zdaje się być znana, nie zaskakująca, a jednak pełna ciepła. Taka w której wygodnie posiedzieć, ogrzać się, utulić, nawet jeśli trochę trąci myszką czy banałem. Trafiła do mnie w idealny czas, kiedy to jest potrzeba opowieści nie zmuszającej do wielkich rozważań, za to dającej po prostu rozrywkę.
Czasami tylko miałam ochotę wstrząsnąć Olivią i spytać się czego chce, skąd w niej tyle lęku i niepewności. Na całe szczęście, miała swoją ciotkę, która nie bała się żyć po swojemu.
Sam styl pisania Autorki bardzo mnie przekonuje, lekko i bez zgrzytów, tak jak lubię. Chętnie przeczytam więcej spod tego pióra. Choć przyznaję, że oceniam książkę w kategorii powieści obyczajowe, a nie literatury pięknej.
Moja ocena to 7/10
Nic tak nie leczy mojej skołowanej duszy i nieuczesanych myśli jak czytanie. To takie proste, zapadasz w fotelu lub innym siedzisku, masz co pić - kawa, herbata - co podgryzać - czasami i wszystko wskakuje na właściwe tory. Jedyne, co mi towarzyszy, to cisza i koty.
#drobnechwilewolności zachwyciły mnie prawie od początku. Podeszłam do powieści z lekkim dystansem, chociaż czytałam dużo dobrych opinii. Piękna okładka, co sroce okładkowej nie może umknąć, wydawnictwo, które cenię za nagłaśnianie ciekawych lektur, czyli podstawowe składowe właściwe i na miejscu. Cieszy mnie jednak, że nie biorę do czytania wszystkiego jak leci, a poczuć drobny dyskomfort przy wyborze uważam za wskazany; zmusza nas do zastanowienia, wychodzenia przed szereg i mierzenie się z niewiadomym, czasem nieznanym.
Powieść aluzyjna, przepełniona po kokardkę przemyśleniami i znakami. Prowadzi czytelnika drogą bohaterki, a ta, sama, nie wiedząc jeszcze o tym, kroczy ku wolności. Zostawia za sobą powinności, obowiązki, znane i oczywiste. Jednak czy to uwolnienie się jest szczęściem? Co nim jest?
o Lekko i przystępnie
brak banalności
o Ciepło i refleksyjnie
Skupienie na detalach codzienności
o Intymnie i osobiście
- z humorem i dystansem
o Symbolicznie
małe wolności
Oliva, dotarła do mnie, zaprzyjaźniła się i opowiedziała swoją historię. Pozwoliła zobaczyć marzenia, poznać interesujących ludzi, których spotkała, spontanicznie dotknąć życia.
Przypomniała, że do rozpoczęcia podróży potrzebny jest pierwszy krok.
,,Drobne chwile wolności " Lorenza Gentile
To ciepła, refleksyjna opowieść o trzydziestolatce na zakręcie życia. Główna bohaterka, Oliva "odgrywała" w życiu pewną rolę, była ,,poprawną wersją siebie" dla innych. Autorka obnażyła jej codzienność: bezsenne noce, tachykardię przy wschodzie słońca, "ciasne" ściany rodzinnego domu w Mediolanie.
Na początku byłam sceptyczna co do niej, a jednak od momentu podjęcia decyzji o wyjeździe do Paryża zaczęłam tę kobietę rozumieć i nawet lubić. Z jednej strony chciała zadowolić bliskich, a z drugiej pobyć ze swoją ekscentryczną ciotką Vivienne, niegdyś ukochaną, potem znikającą w cieniach rodzinnych napięć, która zaprosiła Olivę do Paryża, do księgarni Shakespeare and Company. I wtedy ta opowieść zyskała dla mnie zupełnie inny wydźwięk.
Paryż w tej książce to nie tylko dekoracja. Był żywy, z krętymi uliczkami, zapachem kawy, rozmowami z nieznajomymi i tą charakterystyczną lekkością bytu. Autorka pokazała beztroski świat "mieszkańców" księgarni, gdzie tempo spada, ale intensywność przeżyć rośnie. I tak jak Oliva, zaczęłam dostrzegać, że wolność nie musi być rewolucją, a czasem wystarczy chwila spokoju, kubek kawy i cisza. Odcięcie się od otaczającego świata.
Spotkanie z Victorem, magiczna księgarnia, cukiernicza pasja, codzienność mieszkańców paryskiego mikroświata - to wszystko uczyło Olivę jak przestać udawać, że wszystko gra, kiedy w środku wszystko się sypie. Czułam, jak bohaterka odkłada na bok oczekiwania matki i narzeczonego, uczy się odmawiać i po raz pierwszy od lat robić coś tylko dla siebie.
Nie było tu fajerwerków, była za to gorzka prawda o życiu. Nie było dynamicznych zwrotów akcji ani makabrycznych zagadek, za to znalazłam coś znacznie cenniejszego: intymny portret kobiety, która po latach nauczyła się wreszcie słuchać siebie.
Warto. Czytajcie.
Gea ma dwadzieścia siedem lat i pracuje jako złota rączka w mediolańskiej kamienicy. Marzy o podróżach w kosmosie, ale nigdy nie opuszcza granic swojego...
Przeczytane:2025-04-23, Ocena: 3, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, 26 książek 2025,
Mieszka z rodzicami, jest (tylko) stażystka w jednej z firm, niebawem wychodzi za mąż. Cierpi na bezsenność i miewa ataki tachykardii. Tak w skrócie wygląda życie trzydziestoletniej Olivy.
Któregoś dnia otrzymuje list od dawno niewidzianej ciotki Vivienne wraz z biletem do Paryża. W przeszłości były sobie bardzo bliskie, więc tęsknota czasami daje o sobie mocno znać. Mimo upływu lat nie wie dlaczego tak nagle zniknęła.
Może spotkanie w stolicy Francji z ulubioną krewną pomoże Olivy odnaleźć odpowiedzi na nurtujące ją od lat pytania. Wreszcie nadszedł ten moment, żeby prawda w końcu wyszła na jaw.
Pozytywne opinie na temat danej książki działają na potencjalnego czytelnika jak magnez. Mnie też skusiły, tylko co wtedy gdy po skończonej lekturze nie podzielam z innymi tego zachwytu? Tak też się dzieje w przypadku "Drobnych chwili wolności". Początek był obiecujący i zachęcił mnie do dalszej lektury, ale im dalej w las robiło się po prostu nudno.
Lubię gdy w czytanej książce coś się dzieje, lubię ciekawie poprowadzoną fabułę, lubię gdy akcja potrafi mnie zaskoczyć. Niestety w powieści Lorenzy Gentile nie ma czegoś takiego i bardzo nad tym ubolewam. Pomysł autorka miała świetny, ale wykonanie nie podbiło mojego czytelniczego serca. Chyba po raz pierwszy lektura książki była dla mnie tak męcząca, wręcz usypiająca.
Kreacja bohaterów też nie zachwyca. Oliva jest dorosłą, inteligentną kobietą, ale bardzo pogrubioną. Wyjazd ma jej pomóc odnaleźć drogę po której powinna podążać i odkryć siebie na nowo. To, w jaki sposób się zachowywała było chwilami dziwne, i trudne do zrozumienia.
Bez wątpienia na plus zasługują opisy Paryża. Czytając książkę odbyłam fascynującą podróż do tego jakże interesującego miasta siedząc sobie wygodnie w fotelu. No i oczywiście księgarnia ". Shakespeare and Company". Wielka szkoda, że nie została szerzej przedstawiona bo chciałoby się znacznie więcej.
"Drobne chwil wolności" to mój pierwszy tegoroczny książkowy zawód. Liczyłam na ciekawą, wciągającą, wypełnioną po brzegi emocjami historię. Niestety nic z tych rzeczy. Jednak przeglądając opinie innych recenzentów ta powieść ma swoich fanów. Mnie nie urzekła, ale może tobie przypadnie do gustu.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca