Ameryka Środkowa w najdzikszym wydaniu
Jak złapać stopa w Salwadorze, zachowując przy tym wszystkie organy? Czy można nie wybuchnąć płaczem podczas wybuchu wulkanu? I skąd w lodówkach w Nikaragui biorą się… bomby hand-made?
Witajcie w Ameryce Środkowej. „Droga Drogo” zabierze was w podróż w rytmie reggaetonu, doprawioną tequilą i tęsknotą za serkiem wiejskim. Będzie to jednak nie tylko wyprawa pełna wzruszeń, uniesień oraz zapierających dech w piersiach widoków, lecz także… prawdziwa lekcja życia.
Ośmiomiesięczna wędrówka po Ameryce Środkowej pokaże wam świat na nowo. Poznajcie historię o wydeptywaniu własnych ścieżek oraz o odkrywaniu najdalszych zakątków - zarówno tych na mapie, jak i wewnątrz siebie.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-12-05
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 262
Język oryginału: polski
To, co najbardziej mnie zachwyciło to barwne i niezwykle żywe opisy podróży. Zu Perexi z pasją opowiada o miejscach, które odwiedza – od wulkanów Nikaragui po zatłoczone ulice Salwadoru. Czuje się zapach ulicznego jedzenia, słyszy dźwięki lokalnej muzyki i widzi niezwykłe krajobrazy, które autorka tak sugestywnie opisuje. Szczególnie warto docenić jej spojrzenie na kulturę i tradycje Ameryki Środkowej – od miejscowych zwyczajów po szczegóły, które łatwo umknęłyby mniej uważnemu podróżnikowi.
Nie brakuje też humoru – opowieści o łapaniu stopa w Salwadorze, wielkich ropuchach czy „bombach hand-made” w lodówkach potrafią autentycznie rozbawić. Autorka potrafi przekazać, że podróż to nie tylko zdjęcia na Instagramie, ale także prawdziwe wyzwanie, pełne momentów, które uczą pokory i dystansu do siebie.
Jednak szybko pojawia się pierwszy zgrzyt. Dużą część książki autorka poświęca swoim relacjom z mężczyznami poznanymi podczas podróży. O ile kilka takich historii mogłoby wzbogacić narrację i dodać jej osobistego charakteru, o tyle w pewnym momencie książka zaczyna bardziej przypominać pamiętnik o miłosnych uniesieniach niż reportaż podróżniczy. Wątki te dominują nad opowieściami o samych miejscach, kulturze czy nawet wyzwaniach podróżniczych, co może rozczarować czytelników szukających inspiracji i wiedzy o Ameryce Środkowej.
Narracja jest momentami chaotyczna – przeskoki między wątkami sprawiają, że czytelnik może poczuć się zagubiony. Autorka nie zawsze trzyma spójny rytm opowieści, co w połączeniu z dużym skupieniem na wątkach romantycznych sprawia, że książka traci na dynamice.
Mimo tych niedociągnięć książka ma jedną niezaprzeczalną zaletę: pokazuje, że taka podróż może być przygodą życia. Autorka odważnie wyrusza w nieznane, odkrywa siebie, stawia czoła trudnościom i uczy się patrzeć na świat z nowej perspektywy. To inspiruje i zachęca do tego, by samemu ruszyć w świat – z plecakiem, otwartym sercem i odrobiną odwagi.
"Droga Drogo, czyli szlak latino” to książka, która ma ogromny potencjał, ale nie w pełni go wykorzystuje. Zachwycające opisy podróży i wgląd w latynoskie tradycje zostają przyćmione przez nadmiar wątków romantycznych i brak narracyjnego porządku. Jednak dla tych, którzy szukają opowieści pełnej pasji, wzlotów i upadków – a przede wszystkim marzą o wielkiej przygodzie – będzie to lektura warta uwagi.
Uwielbiam czytać o podróżowaniu, kiedy ktoś opowiada o wszystkim, z perspektywy turysty, wtedy czasami można poczuć się, jakby samemu się tam było i widziało to na własne oczy, takie opowieści sprawiają, że apetyt na przygodę niesamowicie rośnie.
Droga Drogo, czyli szlak latino to książka bardzo niepozorna, ma mniejszy format i jest dość cienka, ale zawiera w sobie naprawdę dużo opowieści i po przeczytaniu czuje się, jakby przeżyło się bardzo długą podróż. Autorka podchodzi do całości bardzo żartobliwie, tekst utrzymany jest w swobodnym stylu, w którym czuje się spokój, pewność siebie i walkę o to, żeby nic nie stanęło na przeszkodzie podczas realizacji marzeń. Sam początek to historie z lotnisk, gdzie bohaterka zakładała na siebie kilka kurtek, żeby tylko mieć mniejszy bagaż lub jak nakłamała, że jedzie w dane miejsce tylko na dwa miesiące, byleby pracownicy dali jej już spokój. Już po tych fragmentach poczułam wielką sympatię do tego kobiety, ponieważ widać, że pomimo przeciwności potrafi sobie radzić w życiu i opisuje to wszystko z takim humorem, że aż ciężko nie uśmiechnąć się przy czytaniu.
Książka dotyczy podróży i rzeczywiście mamy tutaj opisaną Amerykę Środkową, wiele miejsc, kulturę, jedzenie i dużo pięknych widoków, ale tak naprawdę jest to historia kobiety, która postanowiła coś zmienić w swoim życiu i ruszyła w nieznane. Bardzo spodobały mnie się opisy relacji, które miała z innymi ludźmi, albo krótkie podsumowania tego, jak ocenia dane miejsce, mamy tutaj również kilka kolorowych zdjęć, które choć trochę pozwalają wczuć się czytelnikowi w ten klimat.
Nie spodziewałam się tego, że ta książka tak mnie wciągnie, ale to wszystko za sprawą właśnie tego, że relacja z podróży przekazywana jest tak, jakby autorka opowiadała to swojej przyjaciółce. Piękne jest również to, że będzie odpowiednia dla ludzi starszych, ale też młodzieży, każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jeżeli ktoś planuje podróż dokładnie w te same rejony, to na pewno ten przewodnik będzie świetny do przeczytania przed taką wyprawą, dzięki niemu można trafić w bardzo ciekawe miejsca.
Przeczytane:2025-05-07, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
Podróże i książki – to duet, który zawsze mi towarzyszy. Po intensywnym dniu uwielbiam zanurzyć się w nową historię, zwłaszcza gdy jestem w trasie jako przewodnik.
Tym razem sięgnęłam po tę książkę, przekonana, że to strzał w dziesiątkę. Początkowo wszystko wskazywało na udany wybór, ale z każdym kolejnym rozdziałem mój entuzjazm powoli gasł. Jakby początkowy zachwyt ustępował miejsca rozczarowaniu, aż w końcu zostało tylko zmęczenie lekturą.
“Droga drogo” to opowieść młodej dziewczyny (autorki) o podróży przez Amerykę Środkową – pełnej przygód, zaskakujących zwrotów akcji i osobistych refleksji. Przez osiem miesięcy przemierzała kolejne kraje różnymi środkami transportu, poznając lokalne kultury i mierząc się z wyzwaniami życia w drodze.
Pierwsze rozdziały, opisujące przygotowania i nie zawsze trafne decyzje przed wyruszeniem w świat, były dla mnie jak podróż do własnej przeszłości. Czytając, przypominałam sobie swoje pierwsze samotne wyjazdy – towarzyszącą panikę, ekscytację i niepokój przed nieznanym. Z uśmiechem na ustach zdecydowałam, że właśnie ta książka będzie moją towarzyszką podróży po Rumunii.
Ale im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej moje początkowe zainteresowanie ustępowało miejsca znudzeniu, irytacji, a momentami wręcz złości. Co poszło nie tak?
Zabawne anegdoty szybko ustąpiły miejsca licznym libacjom alkoholowym, a malownicze opisy krajobrazów i kultury krajów zostały przyćmione przez kolejne romantyczne historie. W pewnym momencie poczułam ich przesyt – zamiast fascynującej relacji z podróży, dostałam opowieść, w której główną osią zdawały się być relacje miłosne, a nie odkrywanie świata.
Jako podróżniczka miałam okazję poznać wielu wyjątkowych ludzi – każdy z własnymi marzeniami, motywacjami i podejściem do podróżowania. Dlatego doskonale rozumiem, że każdy przeżywa swoją wyprawę inaczej i że każda podróż może być niezwykła na swój sposób. Zostawia ona za sobą piękne wspomnienia, które wywołują uśmiech przy każdym powrocie pamięcią do minionych przygód.
Nie oceniam więc autorki ani jej wyborów – oceniam książkę, od której po prostu oczekiwałam czegoś innego.
Główną bohaterką jest sama autorka, która na każdej stronie dzieli się swoimi przygodami, emocjami i doświadczeniami. W jej podróży przewija się wiele postaci drugoplanowych – gospodarze, przypadkowo poznane osoby, towarzysze podróży, a także osoby, z którymi nawiązuje romantyczne relacje.
Choć bohaterowie są dobrze opisani, momentami brakowało mi w nich głębi. Odniosłam wrażenie, że postaci pojawiające się tylko na chwilę były przedstawione z większą dbałością o szczegóły niż te, które towarzyszyły autorce przez dłuższą część jej wyprawy. W efekcie trudno było mi nawiązać emocjonalną więź z kimkolwiek – zabrakło mi prawdziwego zanurzenia w ich historie, które pozwoliłoby bardziej przeżywać ich losy.
Książka porusza kilka ważnych motywów, które towarzyszą każdej podróży. Najsilniej wybrzmiewa temat odkrywania siebie – testowania własnych granic, mierzenia się z samotnością i ekstremalnymi wyzwaniami. Drugim istotnym motywem jest wolność podróżowania, uczucie trudne do porównania z czymkolwiek innym, zwłaszcza w czasach, gdy ta wolność bywa jedynie pozorna.
Pojawiają się także wątki konfrontacji z nieznanym oraz relacji międzyludzkich, choć odgrywają one raczej poboczną rolę. Autorka często podkreśla, jak podróż wpłynęła na jej sposób postrzegania siebie i świata.
Niestety, zamiast zgłębiania kultury i historii odwiedzanych miejsc, na pierwszy plan wysuwają się wątki romantyczne oraz liczne przygody alkoholowe. W efekcie może to rozczarować czytelników, którzy oczekiwali większego skupienia na podróżniczym aspekcie tej opowieści.
Autorka pisze lekkim, humorystycznym językiem. Opisy odwiedzanych miejsc są barwne, sugestywne i działają na wyobraźnię, pozwalając niemal poczuć atmosferę podróży.
Dużym plusem są zdjęcia z wyprawy, które autorka umieściła w dwóch kilkustronicowych sekcjach – dodają one autentyczności i pozwalają jeszcze lepiej wczuć się w opowiadaną historię.
Niestety, chaotyczna narracja i częste zmiany wątków sprawiają, że momentami trudno się skupić. Zdarzało mi się gubić sens opowieści, a im dalej w lekturę, tym częściej czułam zmęczenie jej strukturą.
“Droga drogo” to książka pełna żywych, plastycznych opisów Ameryki Środkowej. Autorka pisze lekko i humorystycznie, a jej styl potrafi rozbawić, zwłaszcza na początku opowieści. Dodatkowo uchyla rąbka tajemnicy na temat wyzwań, jakie niesie ze sobą samotna podróż przez świat, nadając historii autentyczności.
Niestety, książka ma też swoje słabsze strony, które skutecznie odbierały mi przyjemność z lektury. Moim zdaniem autorka zbyt mocno koncentruje się na wątkach romantycznych i licznych imprezach, co odbywa się kosztem eksploracji odwiedzanych miejsc. Dodatkowo chaotyczna narracja i brak spójności sprawiają, że momentami trudno się wciągnąć – zdarzało mi się gubić wątek co kilka stron.
Biorąc pod uwagę wszystkie zalety i wady oraz fakt, jak trudno było mi zarówno czytać tę książkę, jak i pisać jej recenzję, moja ocena jest niska. Miała potencjał, by stać się inspirującą powieścią podróżniczą, ale nadmiar wątków romantycznych i imprezowych skutecznie mnie zniechęcił.
Sięgając po nią, miałam inne oczekiwania – liczyłam na głębszy wgląd w kulturę Ameryki Środkowej, na historie, które pokażą codzienność mieszkańców, ich zwyczaje i sposób życia. Niestety, książka nie spełniła tych założeń i raczej nie zaspokoi potrzeb czytelników poszukujących wartościowej relacji z podróży.