Najnowsza powieść Donny Leon z serii o komisarzu Guido Brunettim to inteligentna, powoli rozwijająca się, pełna dygresji historia pewnego niezupełnie oficjalnego śledztwa Brunettiego. Raz jeszcze komisarz Guido Brunetti decyduje się nagiąć policyjne zasady dla znajomej, choć Elisabetta Foscarini, kobieta prosząca go o przysługę, nie jest jego przyjaciółką. Jednak jej matka była niegdyś dobra dla matki Brunettiego, co sprawia, że czuje się zobowiązany do spłacenia tego długu i zgadza się zająć sprawą. Zięć pani Foscarini, Enrico Fenzo, powiedział żonie, że mogą być w niebezpieczeństwie z powodu czegoś, w co jest zamieszany. Ponieważ Fenzo jest księgowym, Brunetti podejrzewa, że przyczyną musi być działalność finansowa jednego z jego klientów. Po krótkim przyjrzeniu się tej sprawie Brunetti już zamierza powiedzieć znajomej, że nie widzi powodu do obaw, gdy miejsce pracy jej córki zostaje zdewastowane. To zmusza Brunettiego do skierowania uwagi na samą rodzinę Elisabetty.
Donna Leon po raz kolejny zabiera czytelnika w podróż po Wenecji, pokazując, jak to piękne miasto zmaga się z trudami pandemii. Nie zabraknie też charakterystycznych dla prozy autorki głębokich refleksji na temat społeczeństwa i problemów, z którymi zmagają się na co dzień.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2025-06-11
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Give Unto Others
(...) Do komisarza Brunettiego przychodzi dawna znajoma , Elisabetta Foscarini. Kobieta boi się o córkę, której mąż oznajmił, że mogą być w niebezpieczeństwie, jeśli ktoś dowie się w co jest zamieszany. Policjant zgadza się pomóc, przez wzgląd na przeszłość, i robi to nieoficjalnie. Wciąga w śledztwo współpracowników, którzy krok po kroku odkrywają coś czego nikt się nie spodziewał. Z początku błaha sprawa zaczyna przybierać niebezpiecznych rumieńców...
"Fundacja" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Donny Leon. Przyznam, że sięgając po książkę nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jakże mile zostałam zaskoczona. Autorka stworzyła serię kryminałów o komisarzu Guido Brunettim, która stanowi powiew świeżości w tym gatunku książek. Nie jest to "pospolity" kryminał z nagłymi zwrotami akcji, dreszczem emocji (choć były momenty podnoszące ciśnienie), ociekający krwią. Powiedziałam bym, że mamy tutaj doczynienia z inteligentną odmianą powieści kryminalnej, gdzie czytelnik dostaje dużą dawkę tematyki obyczajowej, związanej z problemami Wenecji, szczególnie, że akcja toczy się w okresie pandemicznym, a raczej już na jej końcówce. Obserwujemy życie wenecjan, którzy starają się podnieść po czasie zamknięcia, izolacji, braku turystyki. Autorka ukazuje nam oczami komisarza, piękno miasta z elementami jego historii. Dużą rolę odgrywają tutaj również relacje międzyludzkie, zaglądamy za kulisy finansowania działalności charytatywnej i związane z tym nierzadko przekręty. A sama sprawa jakiej podjął się Brunetti wymyka się czytelnikowi spod kontroli, by finalnie zaskoczyć.
Jestem zachwycona fabułą tej opowieści. Postacie wykreowane przez autorkę zdają się takie realne, na wyciągnięcie ręki, a sama historia wciągnęła mnie i niesamowicie zaintrygowała. Wspaniale się ją czytało i dlatego też bardzo wam polecam. Szczególnie jeśli jesteście fanami włoskich klimatów i zagadek z nieoczywistym zwrotem akcji.
Elisabetta Foscarini prosi komisarza Brunettiego o przysługę, a ten decyduje się jej pomóc, mimo, że nie jest ona jego przyjaciółką. Matka kobiety była kiedyś dobra wobec matki komisarza i ten czuje się zobowiązany do spłaty tego długu. Brunetti postanawia nagiąć policyjne zasady i rozpoczyna nieoficjalne śledztwo...
Drogi Czytelniku,
Wyrusz w niesamowitą podróż do malowniczej Wenecji ukrytej pod mgłą szalejącej na całym świecie pandemii.
Uwierzysz, że to już trzydziesty pierwszy tom serii o komisarzu Brunettim?
Początek dla wielu może okazać się żmudny. Autorka niespiesznie opisuje sytuację, kroczy ścieżkami Wenecji, buja się na włoskiej gondoli. Powoli, powolutku... W powietrzu wisi coś dusznego. Śledztwo, które dopiero się zaczyna. Poszlaki, które wychodzą na światło dzienne. Tu nic nie gna na łeb na szyję. W tym przypadku akcja toczy się tak, jak zazwyczaj dzieje się to w prawdziwym życiu. Po drodze występuje wiele wątpliwości, pojawia się dużo informacji, jednak złożenie ich do kupy zajmuje nieco więcej czasu...
,,Fundacja" to historia, która wychodzi poza schemat zwykłego kryminału. Opiera się ona na relacjach psychologicznych między bohaterami, w której nie ma napaści z bronią, strzelanin, czy krwawych zbrodni. Momentami całość sprawia wrażenie nieco rozciągłej, przynudzającej, a to wszystko po to, żeby potem zrzucić z góry bombę, która razem z zakończeniem pozostawia czytelnika w szoku.
To było moje kolejne spotkanie z twórczością Autorki i z pewnością nie ostatnie. Jej kryminały są inne od tych, które czytam na codzień, ale są również ciekawe. Mają też wiele do przekazania czytelnikowi, tylko pytanie, czy on to dostrzeże...
W ,,Fundacji", czyli 31. tomie cyklu z komisarzem Brunettim (można czytać oddzielnie!) Donna Leon serwuje czytelnikom popandemiczny obraz Wenecji. Jej fabuła (jak w każdym tomie cyklu) toczy się nad wyraz spokojnym rytmem, narracja jest bardzo uważna, skupiona na detalach, dzięki czemu możemy się dokładnie przyjrzeć Wenecji wychodzącej z pandemii, Wenecji bez turystów, w której większość biznesów pozamykana została na cztery spusty. To smutny czas, kiedy ludzie unikają bliskości bardziej niż dotychczas, a równocześnie po prostu siedzą w domu i się nudzą - powoduje to wiele dziwnych interwencji policji. Ogólnie jednak czas jest, więc komisarz Brunetti obiecuje starej znajomej, że przyjrzy się prywatnie jej sprawie - a ta tyczy się jej zięcia, księgowego, który chyba wplątał się w coś, co może zagrażać bezpieczeństwu nie tylko jego, ale i jej córce. Historia skupia się na ludziach, na ich zachowaniu i emocjami, jakie nimi kierują, a że obracamy się tu w środowisku ludzi zamożnych, to ich żądza władzy i pożądanie pieniędzy są dużo bardziej wyraźne niż u innych śmiertelników. A jednak mimo wszystko to nadal ludzie - a na tych komisarz Brunetti zna się jak mało kto. Poprzez intrygę "Fundacji" autorka kusi się nie tylko o obraz chciwości, pragnienia posiadania więcej i więcej, ale też skupia się na przemijaniu, na chorobie, która tak wszystkich przeraża - demencji i chorobie Alzhaimera, jak i temu, jak wiele w naszym życiu przyjmuje zasady gry w głuchy telefon. "Fundacja" jest kryminałem bardzo spokojnym od początku do końca, ale nie znaczy to, że intryga nie zaskakuje, a klimat nie powala - bo powala, po zaledwie dwóch przeczytanych tomach serii mogę przyznać, że już ją kocham!
Uwielbiam ten niespieszny klimat książek Donny Leon. Kiedyś uważałam, że jak akcja nie leci na łeb na szyję, to nie zaciekawi czytelnika. Na przełomie kilku lat bardzo mocno mi się to zmieniło. Poznałam książki między innymi tej autorki i otworzyły mi się oczy. Dostrzegłam wtedy, że powoli rozwijające się historie mają nam również wiele do zaoferowania i także są ekscytujące i ciekawe. To było takie miłe zaskoczenie. Cieszę, się, że na te pozycje trafiłam, gdyż ominęłyby mnie niesamowite przygody choćby Brunettiego, który jest dla mnie bohaterem mocno intrygującym.Kolejną książką, która powiększy moją kolekcję na półeczce, jest pozycja Donny Leon ,,Fundacja" , która ukazała się również w pięknej szacie graficznej z malowanymi brzegami u Wydawnictwa Noir sur Blanc. Oni to potrafią stworzyć klimat. W paczce z książkami znalazłam niesamowowicie pachnący włoski napój bogów. Czytanie przy takim aromacie było bardzo przyjemne.Jednak do rzeczy. Dzisiaj mamy śledztwo, ale takie mniej oficjalne i do tego w mrocznym klimacie Wenecji wychodzącej dopiero z mroku pandemii. Brunetti angażuje w nie rodzinę oraz przyjaciół, ale to żadna nowość. Ci ludzie są już jak starzy znajomi dla czytelnika. Brunetti zajmując się sprawą przyjaciółki jego matki, nagina trochę zasady i podejmuje się śledztwa po cichu. Na tapetę bierzemy dziś zięcia tejże przyjaciółki. Podejrzenia są takie, że jest zamieszany w jakąś nielegalną działalność finansową. Czy to dobry trop? Jego rodzina staje w obliczu niebezpieczeństwa, a śledztwo po cichu nabiera pędu, gdyż dochodzą inne sytuacje np. zdewastowanie miejsca pracy córki Elisabetty. Całe podążanie razem z bohaterami do rozwiązania jest cudowne, bo tak naprawdę nie liczy się rozwiązanie, liczy się przygoda, a rozwikłanie sprawy to już taka wisienka na torcie. Osoby, które kochają kryminały właśnie w takim innym klimacie, pokochają tę serię.Oprócz wątku samego śledztwa autorka porusza okres po pandemii, który dla społeczności nie był łatwy. Strach nadal gościł między ludźmi, maseczki nadal były w obiegu i pojawiały się na twarzach ludzi, przedsiębiorstwa, sklepy bardzo podupadły i dopiero na nowo zaczynają się otwierać, zanikły relacje międzyludzkie, które dla człowieka są potrzebne do dobrego funkcjonowania. Zresztą znamy ten czas, sami go przeżywaliśmy, wiemy, ile przyniósł strat i cierpienia, bólu i strachu.Autorka nigdy nie koloryzuje. Ona stawia sprawy jasno. Ukazuje wady i zależy zarówno Wenecji, jak i społeczeństwa. Bardzo cenię sobie to u niej. Dodatkiem w tej książce jest troszkę informacji na temat życia samego Brunettiego.Pochłonęłam i rozkoszowałam się tą historią. Może nie dla każdego styl Donny Leon będzie się podobać. Nie wszyscy lubią akcję, która toczy się swoim, aczkolwiek powolnym tempem. Jednak myślę, że warto poznać jej kryminały.
,,Najgorsze zło, pomyślał Brunetti, to takie, które nie czuje potrzeby, by się usprawiedliwiać."
,,Czasem to, co nazywamy neutralnością, jest po prostu wygodnym milczeniem."
Ludzie często wydają sprzeczne opinie o. Zwłaszcza gdy darzą ich miłością.
Przechodząc przez życie, ludzie pozostawiali ślady wspomnień u innych: swoich szkolnych przyjaciół, lekarza rodzinnego, księdza w kościele parafialnym, pierwszej osoby, którą pocałowali lub którą poślubili. Wszyscy byli świadkami zachowań innych i dorastali, przyglądając się, jak dobrze bądź źle się zachowują, spędzają czas w dobrym bądź złym towarzystwie, odnoszą sukcesy albo doznają niepowodzeń w szkole, w pracy lub w miłości. Sąsiedzi zbierali dane osobowe na długo przedtem, zanim mogły to czynić komputery. Różnica polegała na tym, że sąsiedzi i znajomi znali przyczyny rozwodu, nieukończenia studiów, przeprowadzki do mniejszego mieszkania, utraty pracy, natomiast mikroprocesory mogły dostarczyć jedynie pisemnych rejestrów. Mikroprocesory czytają dokumenty; przyjaciele starają się czytać w sercu.
Lubicie włoskie kryminały? Szczerze mówiąc nigdy wcześniej takiego nie czytałam, dlatego , gdy wydawnictwo zaproponowało mi współpracę przy książkach Donny Leon byłam ich niesamowicie ciekawa.
Akcja książki rozgrywa się w malowniczej Wrnecji , a jej głównym bohaterem jest komisarz Guido Brunetti , który na prośbę swojej żony zgadza się zająć sprawą jednej ze znanych w mieście fundacji.
,,Istituto Santa Chiara" ma za zadanie opiekę nad osobami starszymi. Niestety Elisabetta podejrzewa , że w ekskluzywnym ośrodku dochodzi do nadużyć.
Szybko okazuje się ,że intuicja nie zawiodła kobiety- personel jest w większości chciwy , nadużywa władzy jaką ma nad pacjentami , uciekając się do manipulacji i przemocy psychicznej.
Autorka z dużą wrażliwością pokazuje jak trudna jest starość i jak bardzo osoby w podeszłym wieku są bezbronne wobec obojetnisci otoczenia.
To nie jest kryminał o morderstwie.
To dramat społeczny z przesłaniem moralnym.
,,Fundacja" Donny Leon to cichy, ale uderzający głos w obronie słabszych. Zamiast huku strzałów - szept prawdy. To nie jest książka o morderstwie, ale o moralności. I właśnie dlatego zostaje w pamięci.
Komisarz Guido Brunetti marzy, żeby uciec od tłumów i sierpniowych weneckich upałów. Zanim dołączy do wypoczywającej w górach rodziny, będzie musiał przyjrzeć...
Pewnego ranka z weneckiego kanału zostaje wyłowione ciało nieznanego mężczyzny z pokiereszowaną twarzą. Sekcja zwłok wykazuje, że wykrwawił się na śmierć...
Ocena: 6, Przeczytałam, Posiadam,
Sprawiedliwy, sumienny i zaangażowany w swoją pracę na rzecz utrzymania porządku i zapewnienia bezpieczeństwa lokalnym mieszkańcom - komisarz Guido Brunetti powraca w kolejnej odsłonie kryminalnych przygód w ogarniętej pandemią Wenecji, na kartach książki autorstwa Donny Leon pt. „Fundacja”, która ukazała się nakładem Oficyny Literackiej Noir sur Blanc, w przekładzie Marka Fedyszaka.
Tym razem, w pandemicznej rzeczywistości, Naszemu stróżowi prawa przyjdzie zmierzyć się ze sprawą nie tyle urzędową, co osobistą. Spotkanie z bliską znajomą sprzed lat, wiadomość o napadzie na lokalny gabinet weterynarii i wieść o powstałej w Belize, tajemniczej fundacji uruchomią całą lawinę wydarzeń, której Nasz spostrzegawczy, obdarzony znakomitym zespołem współpracowników bohater będzie musiał stawić czoła. Tylko, czy będzie umiał oddzielić wspomnienia z przeszłości od tego, co tu i teraz? Sprawdźcie sami, podczas lektury tej niezwykle ciekawej, wielowątkowej opowieści.
„Fundacja” pozwala Nam zrobić krok wstecz. Poznać fragmenty młodości Brunettiego, pochylić się nad losem jego rodziny, zobaczyć, jak długą drogę przeszedł, by stać się commisario. Ale ta powieść to też bolesne, nie tylko dla Wenecjan, wspomnienie strat, jakie w wyniku pandemii poniosły kraje nią ogarnięte, a zwłaszcza zwykli ludzie, którzy stracili swoich bliskich, majątki, a czasem nawet sens życia.
Kto choć raz czytał prozę Donny Leon, ten wie, że jej powieści to wypieszczone pod względem narracyjnym, złożone i nieoczywiste historie, dla których warto poświęcić czas. Autorka wkłada serce w kreacje bohaterów swojej prozy, a to procentuje. Nie tylko postać komisarza Brunettiego, ale też świetnie sportretowane, charyzmatyczne kobiety, które Nasz protagonista napotyka na swojej drodze, są świadectwem talentu pisarskiego autorki i niebywałej dbałości o szczegóły. Wątki związane z nieoficjalnym śledztwem jedynie dopełniają całości, pozwalając czytelnikowi niespiesznie delektować się obrazem weneckich uliczek, lokalnych kawiarenek i podróży po mieście, które Brunetti odbywa wsiadając do vaporetto.