Para reporterów śledczych działu historycznego pomorskiej gazety - Nina Kiryłło i Eryk Morski - dostaje polecenie zbadania niewyjaśnionej sprawy kryminalnej sprzed lat, zanim ta ulegnie przedawnieniu. Dotyczyła ona brutalnego morderstwa, popełnionego na zamożnej wdowie po dygnitarzu partyjnym z okresu PRL i zarazem kolekcjonerze dzieł sztuki. Kobieta przed śmiercią była torturowana. Śledczy podejrzewali włamanie w celach rabunkowych, połączone z zabójstwem, co byłoby prawdopodobne, gdyby nie to, że z willi ofiary nic cennego nie zginęło.
A tymczasem na jaw wychodzi fakt, że zaledwie parę lat wcześniej w równie tajemniczych okolicznościach śmierć poniosła prawie stuletnia ,,hrabina", poetka, matka zamordowanej kobiety. Dziennikarze błądzą we mgle, coraz bardziej zyskując przekonanie, że wszelkie tropy wiodą w odległą przeszłość. Na wschód. Wkrótce sami znajdą się w niebezpieczeństwie...
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 264
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗞𝗼𝘀𝘇𝗺𝗮𝗿𝘆 𝘇 𝗽𝗿𝘇𝗲𝘀𝘇ł𝗼ś𝗰𝗶
Czasem sięgam po książkę autora, którego wcześniej nie znałam, i już po kilku stronach czuję, że to będzie dobra decyzja. Tak właśnie było z 𝐻𝑟𝑎𝑏𝑖𝑛ą Anny Klejzerowicz. Nie miałam wcześniej styczności z jej twórczością, nie znałam Emila Żądło ani Felicji Stefańskiej, a jednak od razu dałam się wciągnąć w mroczną i intrygującą historię. Głównymi bohaterami są Nina Kiryłło i Eryk Morski, reporterzy śledczy z działu historycznego pomorskiej gazety. To nie policjanci ani detektywi, lecz ludzie, którzy potrafią grzebać w dokumentach, wyciągać zapomniane sprawy i łączyć fakty, których nikt wcześniej nie zauważył. Ich dociekliwość i zawodowa pasja prowadzą do odkrycia tajemnic, które przez lata pozostawały w ukryciu. W pewnym momencie na scenie pojawiają się Emil Żądło i jego partnerka, postacie dobrze znane stałym czytelnikom autorki, dla mnie jednak nowe i nieznane, a mimo to świetnie wpasowane w opowieść. 𝐻𝑟𝑎𝑏𝑖𝑛𝑎 to kryminał gęsty od niedomówień, z wyraźnie zaznaczoną warstwą historyczną i atmosferą niepokoju, która utrzymuje się do samego końca.
Nina Kiryłło jest doświadczoną i cenioną dziennikarką śledczą, lecz jej rola w gazecie zmieniła się, gdy szefostwo powołało nową komórkę, zwaną przez pracowników z przymrużeniem oka „archiwum x”. Eryk Morski przyjechał do Gdańska ze stolicy. Przegląd Pomorski stał się jego nowym miejscem pracy, a on sam wyraźnie odczuwał różnicę między warszawskimi standardami a kameralną atmosferą lokalnej redakcji, co bardzo mu odpowiadało.
Nina od lat przyjaźniła się z Marzeną Kowalską, nieformalną szefową redakcji, duchową przewodniczką i sercem Przeglądu. To ona nadawała ton i charakter miejscu, a dla zespołu od zawsze była kimś na kształt naczelnej. Nina budowała legendę gazety, będąc jednocześnie jej szarą eminencją. Cieszyła się szacunkiem i podziwem, mimo swoich dziwactw. Formalny naczelny pojawiał się rzadko, niemal wcale.
Decyzja o przeniesieniu Niny do nowej komórki była dla niej ciosem. Nie zamierzała grzebać w przeszłości, skoro pasjonowały ją sprawy kryminalne, a nie zakurzone dramaty historii. Na domiar złego miała pracować w duecie z nieznanym człowiekiem z Warszawy. Początkowo była do niego sceptycznie nastawiona, choć Kowalska zapewniała, że Eryk Morski to człowiek miły, zrównoważony i kompetentny. Do niedawna pisał dla ogólnopolskiego miesięcznika historycznego.
Z czasem Nina musiała przyznać, że Morski faktycznie jest sympatyczny. Zaskoczyło ją, jak dobrze im się razem pracuje. Eryk okazał się pracowity i dociekliwy, a w krótkim czasie wytypował tematy warte uwagi. Choć dzielił ich wiek, coś ich łączyło, może samotność lub poczucie wyobcowania. Od początku nadawali na tych samych falach. Nina podobała się Erykowi nie tylko z wyglądu, ale przede wszystkim jako człowiek, ze względu na charakter i sposób myślenia. Mimo początkowych oporów, zaczęła czerpać przyjemność ze wspólnej pracy. Zakładała, że przybysz z Warszawy będzie ją drażnił, a tymczasem polubiła go niemal od razu. Był naturalny, bez fałszu, z dystansem do siebie i bardzo pracowity. I tak samo jak ona, dostał od życia po głowie, co łączy takie doświadczenia. Już po kilku dniach rozumieli się bez słów i idealnie się uzupełniali.
Całe dnie spędzali w redakcji lub w terenie. Wieczorami często spotykali się u siebie na rozmowy przy piwie, bo mieszkali blisko, na sąsiednich osiedlach. Omawiali to, co udało im się ustalić. Pracowali nad sprawą kradzieży obrazu z Muzeum Narodowego w Gdańsku, gdy nagle pojawiło się nowe zlecenie. Nina była wściekła, Eryk podekscytowany. Mieli zająć się niewyjaśnioną sprawą sprzed lat, nim ulegnie przedawnieniu. Dotyczyła brutalnego morderstwa zamożnej wdowy po partyjnym dygnitarzu i kolekcjonerce sztuki. Kobieta przed śmiercią była torturowana, ale z domu nic nie zginęło. Napad rabunkowy został wykluczony.
Choć mieli zajmować się rekonstrukcją historyczną, sprawa uruchomiła w nich tryb dziennikarzy śledczych. Nina pragnęła sprawiedliwości, nawet po latach. Śledztwo było trudne, ale nie odpuścili. Docierali do kolejnych osób, które mogły coś wiedzieć o zamordowanej. Wkrótce odkryli, że dwa lata wcześniej w tajemniczym pożarze zginęła matka ofiary, znana jako „hrabina”, poetka. Podejrzewali, że te dwie śmierci są powiązane.
Śledztwo pochłonęło ich bez reszty. Tropili, pytali, docierali do świadków, niektórzy już nie żyli. Dowiedzieli się, że już na początku pojawiały się przeszkody. Kiedy śledczy zaczęli ustalać fakty, prokurator nakazał zamknąć sprawę. Nie wiadomo, czy wszystkie akta się zachowały. Wokół śledztwa zrobiło się niebezpiecznie. Ktoś ewidentnie próbował ich zniechęcić. Najpierw stłuczka Niny, potem przebite opony w samochodzie Eryka. Wiedzieli, że są obserwowani i że komuś przeszkadzają. W Starych Bąkach nie byli mile widziani, nawet przez lokalną policję.
Nina znała realia pracy dziennikarza śledczego. Wiedziała, że ci, którzy mają coś do ukrycia, bywają bezwzględni, a dla niektórych odebranie życia to tylko kwestia decyzji. Wypadek Niny zmienił ich relację. Z przyjacielskiej stała się bardziej osobista. Nina nie była gotowa na związek, natomiast Eryk nie widział w tym problemu.
Gdy utknęli w martwym punkcie, zainteresowali się dawną przyjaciółką zamordowanej. Trafili do jej wnuczki, która posiadała listy i tajemniczą księgę przechowywaną niegdyś przez babcię Barbarę. Podejrzewali, że to tej księgi szukali oprawcy Skrzyckiej. Ostatecznie udało im się rozwikłać zagadkę, choć mieli poczucie, że wchodzą z butami w cudze życie. Obie kobiety nie zginęły przypadkiem. Dziennikarze czuli, że są im winni prawdę.
Doceniam sposób, w jaki autorka buduje tło historyczne. Nie podaje faktów jak z podręcznika, lecz wplata je w opowieść, tworząc spójną i pełną napięcia narrację. Słychać tu echa wojny, przemilczane przesiedlenia, powojenne dramaty i rodzinne sekrety przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wszystko przedstawione z wyczuciem, bez moralizowania i taniej sensacji.
Zakończenie zaskakuje. Sięga głęboko w przeszłość jednej z zamordowanych. I choć trudno uwierzyć, że zemsta może zatoczyć tak szerokie kręgi, porusza równie mocno jak sama zbrodnia. Intryga kryminalna oparta jest nie tylko na historii, ale też na wiedzy o dziełach sztuki, które przewijają się w tle wydarzeń.
W posłowiu autorka pisze, że od lat porusza w swoich książkach wątki historyczne. Zazwyczaj trudne, bo i historia Polski nie należała do łatwych. Anna Klejzerowicz dzieli się refleksjami, splatając zdarzenia z przeszłości z wątkami kryminalnymi, aby pokazać, jak historia wpływa na teraźniejszość i przyszłość. Ten wpływ bywa budujący, ale równie często destrukcyjny. Kresy Wschodnie pojawiły się w jej twórczości po raz pierwszy. To historia wciąż żywa i budząca silne emocje. Choć fabuła książki jest zmyślona, bazuje na prawdziwych wydarzeniach. Postaci i miejscowości są fikcyjne, ale tło historyczne jest jak najbardziej autentyczne. Współczesne zbrodnie opisane przez autorkę są wymyślone, choć inspirowane podobnymi, które wydarzyły się naprawdę.
𝐻𝑟𝑎𝑏𝑖𝑛𝑎 nie jest książką bez wad. Czasem tempo akcji zwalniało bardziej, niż bym chciała, a niektóre wątki prowadzące do rozwiązania były zbyt przewidywalne. Mimo to ta historia na długo pozostanie we mnie. Wracają sceny i pytania, a także niepokojące przeczucie, że historia nigdy naprawdę się nie kończy. Przeszłość cicho czeka, by znów dać o sobie znać. Czasem ukrywa się w miejscu, gdzie nikt nie zagląda, między cieniami wspomnień i śladami, które ktoś chciał na zawsze wymazać.
Ilu jeszcze ludzi o wątpliwej przeszłości żyje dziś spokojnie, udając kogoś, kim nie są. Farbowane lisy wśród porządnych obywateli. Biada tym, którzy odkryją ich prawdziwą tożsamość.
𝑃𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑛𝑎 𝑏𝑦ć 𝑔ó𝑟ą, 𝑛𝑖𝑒 𝑘ł𝑎𝑚𝑠𝑡𝑤𝑎. 𝑍ł𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑡𝑟𝑦𝑢𝑚𝑓𝑜𝑤𝑎ć.
Po książki Anny Klejzerowicz sięgam z czystą przyjemnością, zaczęłam czytać jej powieści kryminalne wiele lat temu i dopóki autorka będzie pisać ja będę je czytać.
Nowi bohaterowie to dziennikarze śledczy Nina i Eryk. Seria z Emilem Żądło jest wprawdzie moją ulubioną, chociaż i Felicja Stefańska mnie przyciągnęła, ta historia jest z innymi bohaterami, ale ku mojej uciesze pojawia się w niej również stary znajomy 😉
Stare sprawy będące na pograniczu przedawnienia nie są łatwe do rozwiązania, dlatego do końca nie byłam pewna, czy dziennikarzom uda się pozytywnie załatwić sprawę.
Autorka jak zwykle kreuje bardzo ciekawie głównych bohaterów i chociaż Nina początkowo wydaje się nieco irytująca to myślę, że pod koniec książki będzie miała wielu sympatyków, właśnie ze względu na swoją ciekawą osobowość. Kobieta odważna w tym co mówi, indywidualistka i dobra reporterka.
Akcja książki nie jest zbyt dynamiczna, ale z pewnością nie można się przy niej nudzić, ponieważ prawie cały czas coś się dzieje i na jaw wychodzą kolejne zaskakujące fakty dotyczące śmierci obu zamordowanych pań.
Praca reporterów z pewnością różni się od pracy policji, ale kiedy ktoś z organów ścigania wyraźnie próbuje zatuszować coś co powinno wypłynąć na światło dzienne, to tylko dziennikarze potrafią dojśc do tego.
Autorka przedstawia nam hermetyczną społeczność małej miejscowości, w której wielu wie dużo, ale woli milczeć, chociaż są i tacy, którzy chętnie dzielą się informacjami.
Prowadzone przez dziennikarzy śledztwo jest trudne do rozwiązania, ale Nina i Eryk się nie poddają grzebiąc coraz głębiej i wyszukując kolejne osoby, które mogłyby na temat którejś z zamordowanych kobiet coś powiedzieć.
Zakończenie jest dość zaskakujące, sięgające daleko w głąb przeszłości jednej z zamordowanych. I chociaż trudno uwierzyć w to, że zemsta potrafi wciągnąć w intrygę nawet ludzi nie związanych bezpośrednio z jakąś sprawą, to szokuje to na równi z samą zbrodnią.
Ciekawie poprowadzona intryga kryminalna opiera się na wiedzy sięgającej czasów sprzed drugiej wojny światowej, ale również na wiedzy odnoszącej się do dzieł sztuki, o których również autorka wspomina w fabule.
Wśród bohaterów pojawia się Emil Żądło i jego partnerka, których z pewnością poznało już wielu czytelników wcześniejszych kryminałów autorki, bardzo się cieszę, że o nim nie zapomniała.
Akcja powieści toczy się w Gdańsku oraz w pewnej małej kaszubskiej miejscowości, ktoś kto zna Gdańsk i jego okolice z łatwością wyobrazi sobie miejsca, w których przebywają bohaterowie tej książki.
Jeżeli ktoś szuka dobrego, ale nie brutalnego w przekazie kryminału na urlop czy wakacje, śmiało może sięgnąć po tę właśnie lekturę. Myślę, że nikt się nie będzie przy niej nudził. Jeśli chodzi o mnie to pochłonęłam ją w trzy wieczory, a to chyba o czymś świadczy.
Zagadkowa, nieco z nutką horroru okładka to preludium do powieści, mam nadzieję, że zachęci na równi z opisem fabuły.
Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom dobrych kryminałów, ponieważ znajdziecie w niej i odrobinę romansu i namiastkę tajemnicy sprzed lat i odrobinę dramatyzmu.
Nie wiem jak Ty, ale ja mam słabość do kryminałów, które zaglądają w oczy przeszłości, tych, które nie zadowalają się prostym pytaniem ,,kto zabił?", tylko idą o krok dalej - pytają: dlaczego, co wtedy przemilczano, komu prawda się nie opłacała. ,,Hrabina" Anny Klejzerowicz to właśnie taka powieść - mroczna, wielowarstwowa, przesiąknięta atmosferą tajemniczych willi, zapomnianych grzechów i historii, która nie chce zostać zapomniana.
Na pierwszy rzut oka mamy tu klasyczny trop: dziennikarze Nina i Eryk, znani już z wcześniejszych książek autorki, dostają zlecenie zbadania sprawy brutalnego morderstwa starszej kobiety. Tyle że coś się tu nie klei - ofiara, wdowa po wpływowym działaczu z czasów PRL, była torturowana, ale... nic z jej domu nie zginęło. Ani jeden cenny obraz, ani jedna rzeźba z imponującej kolekcji. Motyw rabunku odpada. A to dopiero początek. Bo chwilę wcześniej w dziwnych okolicznościach umiera jej matka - legendarna ,,hrabina", niemal stuletnia poetka, otoczona aurą niedopowiedzeń.
Czy to przypadek? Czy ktoś chce zatrzeć ślady sprzed dekad? Im dalej Nina i Eryk wchodzą w tę historię, tym więcej kurzu i trupów wysypuje się z przeszłości. Klejzerowicz prowadzi nas przez opowieść jak po zbutwiałym dywanie - niby idziesz do przodu, ale czujesz, że coś tam pod spodem się rusza.
Doceniam, jak autorka buduje tło historyczne - to nie jest zbiór suchych faktów, ale organiczna część opowieści. Są tu echa wojny, przemilczane przesiedlenia, powojenne dramaty i rodzinne sekrety ukrywane przez pokolenia. Wszystko podane z dużym wyczuciem - bez moralizowania, ale też bez taniej sensacji.
Czytałam ,,Hrabinę" w nocy - i przyznam, że kilka razy miałam ciarki. Nie ze strachu, ale z poczucia, że oto odkrywam coś ważnego. Że historia tych kobiet, tej rodziny, tych śledztw i milczeń, ma w sobie prawdę większą niż typowy kryminał. A przy tym styl Klejzerowicz pozostaje niezwykle przystępny - klarowny, zrównoważony, bez przesady. Nie znajdziesz tu fajerwerków - ale znajdziesz głębię.
Czy ,,Hrabina" to książka bez wad? Nie. Są momenty, które trochę się ciągną, a niektóre tropy można przewidzieć. Ale to wciąż historia, która zostaje w głowie. I która pokazuje, że czasem prawda leży gdzieś pomiędzy zapomnianym grobem a zniszczonym pamiętnikiem.
Dla kogo ta książka? Dla tych, którzy nie szukają tylko odpowiedzi na pytanie ,,kto zabił?", ale chcą też odkryć ,,dlaczego to wszystko miało miejsce". Dla miłośników tła historycznego, rodzinnych tajemnic i narracji, która snuje się powoli, ale zostawia ślad.
Ocena: 7,5/10 - za klimat, konstrukcję fabularną i subtelną psychologię postaci. Punkt odjęty za lekką nierówność tempa.
Lasy w okolicy Kryszewa kryją tajemnicę. W zrujnowanej kuźni głęboko w lesie dochodzi do tajemniczego morderstwa wysoko postawionego radnego. Niedługo...
CZY DOBRO - TAK JAK W BAŚNI - POKONA ZŁO? Wyjątkowo długa i mroźna zima, małe miasteczko pod Gdańskiem i morderca, który zbiera krwawe żniwo. W lasach...
Przeczytane:2025-08-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, 12 książek 2025, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku,
Nie spodziewałam się, że tak szybko przesiąknę tą opowieścią. Napisana z perspektywy postaci, więc mogliśmy poznać ich sekrety, choćby ukazane w czasie, kiedy przychodzą do domu. Główna postać kobieca jest bardzo skryta. Nikt nie wie ile ma lat, ani czy ma jakąkolwiek rodzinę, gdyż sama nikogo do siebie nie dopuszcza. Jest długoletnią dziennikarką nauczoną pracować samemu. Bardzo nie lubi narzucania jej tematów, które musi opisać w gazecie. Jej upartość nie znała granic, choć zmieniło się to dzięki nowemu pracownikowi, którego jej przydzielono. Erykowi nie podoba się ksywka ,,Misiu", którą dostał na wstępie. Wie, że ostatnio mu się przytyło, jednak zgania to na krab nieudanego życia prywatnego. Swoją szczerością i przytulnością, oraz dużo młodszym na oko wiekiem od Niny, budzi jej sympatię. To jemu pierwszemu zwierza się z rzeczy, które znała jedynie jej przyjaciółka. Oboje przełamują pierwsze lody, gdzie to Nina topnieje gdzie chce i staje się lodowata gdzie potrzebuje. Obecnie zajmują się sprawą, którą im narzucono. Oboje kręcą nosem na dawny przedział wiekowy tamtej historii, jednak z perspektywy Eryka, gdzie mocno podkręci napięcie, sami z wyczekiwaniem będziemy śledzili, co się wtedy wydarzyło. Na plus im idą obecne udogodnienia, lepsze sprzęty i rozwój intelektualny. W ten sposób za pomocą burzy mózgów będą natrafiali na kolejne informacje obijające się o podpalenie, krętactwa, nieprzypadkowe morderstwa, oraz tuszowanie spraw. Najciekawszy moment zacznie się od momentu, kiedy dowiemy się, że pierwsza bogata dama obawiała się o swoje życie i męczona była tajemniczymi telefonami. Następnie w późniejszym czasie jej córkę spotkało podobny los. Czy możliwe by było, żeby z przypadku zdjęto z powierzchni ziemi bardzo bogate osobowości? Kto odziedziczył wielki majątek? Jak uzyskać odpowiedzi na wiele pytań, gdzie większość osób z tamtych czasów nie żyje?
Jak dla mnie to dłuższe opowiadanie, które tak mnie wkręciło, że poświęciłam na nią połowę nocy:-) Tutaj każdy element bardzo ciekawi i nie zwracamy uwagę na szybki obrót wydarzeń. Stosunki między bohaterami do końca nie są oczywiste, więc i to buduje nasze napięcie. Książki, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i działa sztuki zawsze nakręcają czytelnika, gdyż psychicznie dają nam nadzieję na wzbogacenie się. Przez to człowiek po nich naprawdę prześwietla swoje życie i szacuje co może zrobić, żeby osiągnąć status postaci z opowieści. Duża liczba dialogów i przejrzystość druku również działają na plus. Co zatem pozostaje? Przeczytanie jej:-) Według mnie naprawdę warto:-)