Tulia przez prawie 30 lat nie dostała prezentu urodzinowego.
Nie mogła nosić krótkich spódnic. Wyrażać głośno swojego zdania. Nie było jej wolno spotykać się z ukochanym chłopakiem. Bo nie należał do Świadków Jehowy.
Wiedziała, że ktoś od razu doniesie o jej ,,grzechach" i godzinami będzie musiała opisywać je przed komitetem sądowniczym. Wierzyła, że tak właśnie powinno być. Bo powinna być posłuszna Jehowie. Bo tak mówili jej wszyscy, którym ufała.
Czemu więc zaczęła wątpić? Co sprawiło, że w kloszu, pod którym żyła, pojawiły się pierwsze pęknięcia?
Osobista historia o życiu w świecie, gdzie radość jest grzechem, prywatność jest sprawą zboru, a odejście - zerwaniem ze wszystkimi, których się kocha. Opowieść o dziewczynie, która wybrała wolność.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2025-09-10
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
" [...] Odstępcy to najgorszy sort ludzi, a każde wypowiedziane przez nich słowo jest kłamstwem. Żywią się zemstą, przemawia przez nich Szatan. [...]"
Tulia Topa w swojej książce "Jak rozbiłam szkło" opisuje 30 lat swojego życia, w którym była Świadkiem Jehowy, oraz to, jak stała się odstępcem, czyli jak przejrzała na oczy. Szczerze wam powiem, że to jest przerażająca historia.
Mówi się, że religia katolicka dużo nakazuje, a w porównaniu do Świadków Jehowy, to mały pikuś. Ten odłam religii ma mnóstwo nakazów i zakazów, a ludzie ślepo idą za tym. Ufają, że ich religia jest najważniejsza. A wszystko, co jest poza nią, jest pomiotem szatana. Jej członkowie nie mogą celebrować swoich urodzin, bo według nich obrażają tym swojego Boga. Niby w jaki sposób?
Nie wolno im się kontaktować z odstępcami. Nie ma zgody na transfuzję krwi. Totalna porażka. Jeżeli dorosły podda się transfuzji krwi, to automatycznie staje się wykluczonym. Brak słów. Poznacie jeszcze dużo więcej zakazów, które wami wstrząsną. Moim zdaniem to zacofana religia, w której kobieta ma usługiwać mężczyźnie, a nie odwrotnie. Do tego w sypialni pomiędzy małżonkami jest ktoś jeszcze. Kto to taki? Autorka doskonale wam to wyjaśni.
Tutaj na każdym kroku straszy się szatanem i Armagedonem. Gorzej niż w naszym Kościele.
Po przeczytaniu tej książki odnoszę wrażenie, że ta religia jest religią terroru i istnej manipulacji. Jej członkowie są poddawani praniu mózgu i niestety tego nie zauważają. Świadkowie Jehowy są kontrolowani i oczywiście surowo karani.
Mnie wkurza sam fakt, że strasznie się narzucają. U mnie w Anglii są namolni aż do bólu, ale ja mam na nich sposób. Mówię, że jestem wyznania Rzymsko-Katolickiego i szybko uciekają tam, gdzie pieprz rośnie. Chyba będę musiała wywiesić karteczkę z tekstem: proszę nie dzwonić, bo nie rozmawiam ze Świadkami Jehowy. Dodatkowo spotykam ich przy każdym większym sklepie. Tak próbują złowić niewinne owieczki. To chyba jest jedyna religia, która każe jej wyznawcą chodzić po domach i głosić ich nowiny, a raczej straszyć ich Armagedonem. To powinno być zakazane i prawnie karane.
Tulia Topa bardzo dokładnie opisała swoje życie. Ona sama napisała, że przez religię nie miała dobrego kontaktu ze swoją siostrą. To było dla mnie nie do pomyślenia. Jedna rodzina żyjąca razem, a jednak tak bardzo osobno. Wszyscy zapatrzeni byli w głoszenie, a nie we własną rodzinę. To jest przykre.
Dziwię się, że mimo tylu negatywnych opinii, ludzie cały czas przechodzą na ich religię. Tym faktem jestem przerażona.
Mimo trudnego tematu książkę "Jak rozbiłam szkło" bardzo szybko się czyta.
Moim zdaniem ta autobiografia powstała ku przestrodze dla innych i dlatego, żeby autorce ulżyło. Może kiedyś jej rodzice przejrzą na oczy i zaakceptują wybór swojej córki.
Zauważyłam oczywiście dzięki autorce, że u nich niestety poluźnione są więzy krwi i najważniejsza dla nich jest ich religia. Dla niej są w stanie poświęcić życie własnego dziecka, a nawet zerwać z nimi całkowicie kontakt. To jest dla mnie nie do pomyślenia.
Ta książka jest zakazana dla wszystkich Świadków Jehowy. Ciekawe dlaczego? Czyżby bali się, że inni też przejrzą na oczy? To pytanie jest retoryczne. Każdy z was zna odpowiedź lub się jej domyśla.
Okładka jest świetna. Przyciąga wzrok.
Uważam, że każdy powinien przeczytać tę książkę.
,,Jak rozbiłam szkło" to moje kolejne spotkanie z książką dotyczącą Świadków Jehowy. Tulię pierwszy raz zobaczyłam jakiś czas temu na tiktoku i bardzo mnie zainteresował jej profil, gdzie w szczery sposób opowiada o przeszłości i życiu we wspólnocie. Kiedy dowiedziałam się, że wydaje książkę z niecierpliwością na nią czekałam, a dzięki wydawnictwu Znak Jednym Słowem miałam możliwość ja przeczytać!
Tulia Topa urodziła się w środowisku Świadków Jehowy. Od najmłodszych lat była silnie manipulowana i indoktrynowana. Początkowo bardzo chciała podporządkować się wszystkim zasadom i zdobyć szacunek wśród bliskich. Jednak kiedy zaczęło do niej docierać to, że Świadkowie Jehowy to tak naprawdę sekta postanowiła odejść. Mimo, że wiązało się to z utratą kontaktu z najbliższymi.
,,Jak rozbiłam szkło" to powieść, która porusza. Powieść, która zostaje w czytelniku na długo po odłożeniu. Jest to książka osobista, szczera, ale i bolesna. Tulia pokazuje nam w tej książce jak silnie kontrolowane jest to środowisko. Krótkie spódnice, prezenty urodzinowe, święta? Bezwzględny zakaz. Spotkania z chłopakiem spoza organizacji? Nie do pomyślenia! Kontrola tutaj jest wszechobecna, a strach odczuwalny na każdym kroku. Ludzie są tak silnie zmanipulowani, że wierzą iż myśli ,,nieczyste" mogą być powodem do donosu, co może się skończyć kilkugodzinnymi przesłuchaniami, a nawet wyrzuceniem ze wspólnoty! Prywatność to coś o czym Świadkowie Jehowy mogą zapomnieć. Dla nich nie istnieje takie pojęcie. Nawet po ślubie są kontrolowani czy mężczyzna, a zwłaszcza kobieta wypełniają obowiązki małżeńskie.
Autorka jednak nie skupia się na samym obrazie kontroli i restrykcji. Po kolei śledzimy jej losy i bierzemy udział w procesie jej ,,budzenia się". Zaczynamy zauważać momenty kiedy Tulia orientuje się, że coś tu nie gra. Coś jest mocno nie tak. Śledzimy jej losy od momentu sprostania, poprzez wątpliwości aż do momentu kiedy postanawia odejść. Ta decyzja trudna, bo wiążąca się z utratą kontaktu z rodziną, jednak Tulia wykazuje się dla mnie niezwykłą odwagą, ponieważ mimo dramatycznych skutków postanawia odejść i żyć normalnie.
Coś o czym muszę wspomnieć to sam sposób narracji. Autorka ma tak prosty, zrozumiały i trafiający do czytelnika język, że poznawanie jej losów to czysta przyjemność. Nie dostaniemy tutaj przesadnych, czy niepotrzebnych emocji. Książka ta jest bardzo autentyczna a to dzięki temu, że jest do bólu szczera. To historia nie skupiająca się jedynie na bólu i wewnętrznym cierpieniu. To historia opowiadająca o nadziei, odkrywaniu świata a także odzyskiwaniu siebie. Jednak wiecie co mnie najbardziej uderzyło? Dla większości z nas ubieranie się jak chcemy, czy świętowanie urodzin to codzienność. Natomiast Tulia mając trzydzieści lat cieszy się z tak błahych rzeczy. To pokazuje nam jak niewiele trzeba nam tak naprawdę do szczęścia.
Wiecie co? ,,Jak rozbiłam szkło" to powieść, która uświadomiła mi jedno. Świadkowie Jehowy to nie religia, to nie wspólnota. To jest sekta! Kontrola na każdym kroku, zastraszanie to ich codzienność. Niejednokrotnie czytając relacje Tuli miałam łzy w oczach. Jednak dzięki niej to oczy mi się otworzyły, a Świadkowie Jehowy już zawsze pozostaną dla mnie sektą, bo mechanizmy jakimi się kierują nie są normalne i dla mnie akceptowalne.
Reasumując, ,,Jak rozbiłam szkło" to powieść, którą bardzo gorąco polecam wszystkim chcącym poznać organizacje Świadków Jehowy od środka. To co o nich wiemy jest bardzo powierzchowne. Relacja Tuli otwiera nam oczy i pokazuje, że nasza wiedza na ich temat jest minimalna. To historia o odwadze, przełamywaniu się i sile jaka jest w człowieku chcącym wyrwać się z toksycznego środowiska. Bardzo gorąco polecam książkę ,,Jak rozbiłam szkło".
IG: libresunn
Tytuł mówi wszystko i właśnie tego spodziewajcie się po jej lekturze. To wyznanie autorki dotyczące dorastania w środowisku braci i sióstr Świadków Jehowy. Począwszy od chrztu bo właściwie od tego się zaczyna historia Tuli, poprzez ciężki okres dorastania i dojrzewania, aż do powolnego ale skutecznego wychodzenia z tej organizacji.
Byłam ciekawa tej książki z dwóch powodów. Po pierwsze, odkąd pamiętam towarzyszy mi pewien strach przed tzw Jehowymi. W naszej gminie kilka razy w roku odwiedzają domy chcąc "porozmawiać" i co tydzień stoją nieopodal coponiedziałkowego jarmarku.
Po drugie, w sąsiedztwie szkoły podstawowej mają swoją siedzibę. Dom Królestwa Bożego i niejednokrotnie zastanawia mnie co tam robią.
Czy lektura zaspokoiła moją ciekawość?
I tak i nie.
Brakło mi tutaj rozwinięcia tematów wiary, to w co i dlaczego wierzą. W zasadzie wiadomo, i tym mogę przeczytać gdzieś indziej.
Za to potwierdziły się moje podejrzenia odnośnie manipulacji i hermetyczności tego środowiska. Niby wszystko pięknie ładnie, kiedy chcą porozmawiać to są do rany przyłóż jednak spróbujecie przedstawić im swój punkt widzenia...nie dotrze do nich nic. Są nakierunkowani i zindoktrynizowani do tego stopnia, że równie dobrze możecie mówić do ściany.
Autorka opisuje swoje doświadczenia, ubolewając nad ogromną niewiedzą odnośnie intymności. Dopiero niedawno została wykluczona, a najboleśniejszą tego konsekwencją jest odrzucenie przez rodziców.
Całość jest dosyć ciekawa, jednak najbardziej podobały się pytania i odpowiedzi na końcu. Chociaż nie powiem, dowiedziałam się sporo o tym jak wygląda życie wewnątrz wspólnoty Świadków Jehowy. Zapoznajcie się z tą lekturą, a może i Wy dowiecie się czegoś nowego.
I tu nie ma co stawiać oceny odnośnie książki... nie ma powodu, aby robić jakiś ranking... To trzeba przeczytać i przekonać się, że tu gdzie my żyjemy jest fajnie... mamy wolność, której Tulia nie miała przez wiele, wiele lat...
Gdy tylko zobaczyłam okładkę książki w sieci pomyślałam, że muszę ją mieć. Uwielbiam książki, które opisują rzeczy prawdziwe, takie z życia wzięte. A już w szczególności takie, gdzie autorka opisuje swoje życie. W tym przypadku było podobnie - prawdziwa historia w dodatku taka do której mało osób ma dostęp. Bo Świadków Jehowy chyba każdy zna, prawda? Zapewne często widzicie stojących na ulicach, albo przychodzących do domu. Co prawda po domach chodzą coraz rzadziej, przynajmniej na mojej dzielnicy, ale... wszyscy wiemy o kim mowa.
Właśnie w tej książce autorka opisuje swoje życie w gronie takich osób. Nie udaje, nie zakłamuje rzeczywistości. Napisała tak jak to było... opisała wszystkie zakazy, nakazy i... powiem wam, że nie wyobrażam sobie życia w czymś takim. I mogę śmiało powiedzieć, że Tulia Topa jest osobą odważną, ale i mądrą skoro zostawiła tamte życie, bo chciała zacząć w końcu to normalne... takie w jakim każdy z nas żyje.
Cieszę się, że przeczytałam tą książkę, bo dowiedziałam się nieco więcej o Świadkach Jehowy niż do tej pory wiedziałam. I naprawdę niektórymi rzeczami byłam zaskoczona.
Zakazy, nakazy, strach przed Armagedonem, ubieranie się według ich norm społecznych, zadawanie się z odpowiednimi ludźmi, ukrywanie się przed innymi, życie pod dyktando Ciała Kierowniczego... kto by to wytrzymał? Normalny człowiek chyba nie... a jeżeli do tego dochodzi brak urządzania imprez urodzinowych czy świąt to już w ogóle... szkoda gadać...
Opinia jest krótka, ale... czy coś można więcej napisać? Już sam tytuł książki przekonuje do zapoznania się z lekturą, a gdy przeczytamy opis okładkowy i dowiemy się, że to z życia wzięte to... jeżeli ktoś lubi poznawać takie historie to weźmie się za nią bez recenzji czy opinii.
Przeczytane:2025-10-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 52 książki 2025, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, konkurs,
"𝐉𝐚𝐤 𝐫𝐨𝐳𝐛𝐢ł𝐚𝐦 𝐬𝐳𝐤ł𝐨. 𝐌𝐨𝐣𝐞 𝐝𝐨𝐫𝐚𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐰ś𝐫ó𝐝 Ś𝐰𝐢𝐚𝐝𝐤ó𝐰 𝐉𝐞𝐡𝐨𝐰𝐲" to książka wyjątkowa. Autobiografia młodej kobiety, która wzrastała w zborze Świadków Jehowy.
Zdecydowała się zawalczyć o własne życie, bez rygorów i ograniczeń, które w tej organizacji zauważała na każdym kroku. Po dwudziestu siedmiu latach rozbiła tę szklaną hermetyczną bańkę, w której dotąd żyła. Wyszła na świat, który Świadkowie Jehowi uważają za grzeszny i zły.
"Stale mi przypominano, że świat zewnętrzny jest zły i skażony, że szczęście dają jedynie duchowe postępy, a każde odstępstwo od zasad Jehowy to grzech. Miałam idealne warunki, aby przyswoić ten surowy sposób myślenia, bo karmiono mnie nim każdego dnia. To nie była tylko edukacja - to forma propagandy. Toksycznej, bo bazującej na lęku, poczuciu winy i wstydzie."
"Przez lata wpajano mi, że wzajemna kontrola i ocena służy wyższym, dobrym celom. Że istnieje tylko jedna prawidłowa droga w życiu - i jeśli ktoś jeszcze nią nie kroczy, to trzeba mu "pomóc", ingerując w jego życie."
Pani Tulia Topa jest dzielną i mądrą kobietą, nie piszę tego tylko dlatego, że wystąpiła z tej organizacji, ale dlatego, że zrobiła to po wielu przemyśleniach i mądrze. Nie chciała żyć według systemu patriarchalnego, gdzie kobieta ma być posłuszna i podporządkowana mężczyznom. Od dziecka dziewczynki uczy się tego. Kobieta ma sprzątać, gotować, rodzić i wychowywać dzieci, ale też ubierać się w taki sposób, żeby nie tylko nie przynosić wstydu swojemu mężczyźnie, lecz żeby inny mężczyzna nie zawiesił na niej wzroku...
W mojej okolicy mieszka całkiem spora liczba Świadków Jehowy, mam nawet sąsiadów należących do do tego związku wyznaniowego, więc wiem co nieco o nich. Chociaż zazwyczaj są bardzo skryci, nie chcą (a może nie mogą) zdradzać swoich sekretów. Lecz z obserwacji tez można się sporo dowiedzieć. Na przykład tego, że już nawet dzieci nie mają przyjaciół wśród osób spoza organizacji. Świadkowie Jehowy nie obchodzą ani Bożego Narodzenia, ani Wielkanocy, ani oczywiście żadnych innych świąt, czy to katolickich, czy państwowych. Nie obchodzą też urodzin...
"Dzieci Świadków Jehowy wyglądają na ułożone, grzeczne i skromne. Zawsze ładnie ubrane, dziewczynki w sukienki lub spódniczki, chłopcy w małe garnitury, robią duże wrażenie."
W każdej religii są zasady i rygory, lecz nie powinny one ograniczać podejmowania własnych życiowych decyzji oraz życia zgodnie z własnymi przekonaniami. Żadna religia nie powinna wpędzać w ciągłe poczucie winy, grzechu i strachu.
W ostatnim rozdziale autorka przytacza najczęściej zadawane pytania i udziela na nie odpowiedzi. Niektóre z nich mogą nawet zaskoczyć, choć część odpowiedzi znałam wcześniej.
Polecam, warto poznać Świadków Jehowy od środka.
Książkę przeczytałam dzięki BONITO i Dobre Chwile.