Wydawnictwo: MG
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 224
"Wspaniały romans. Oglądamy Warszawę okresu międzywojnia. Piękny Andrzej Sanicki, uwikłany w gorący romans z rozwódką, musi wypełnić ostatnią wolę matki...
Trójka przyjaciół - Rosomak, Pantera i Żuraw - spędza lato w oddalonej od cywilizacji leśnej chacie. Swój czas poświęcają pomocy zwierzętom, pracy na roli...
Przeczytane:2025-09-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
„Jaskółczym szlakiem” to powieść, która snuje się cicho, lecz pozostawia w czytelniku echo dawnego świata – świata ziemiaństwa kresowego, gdzie pragnienia, obowiązki i pamięć splatają się w jedno. Już od pierwszych stron czuć wewnętrzną złożoność opowieści: młody Kostuś (Konstanty), wychowany na obczyźnie w Algierze, przybywa do rodzinnego Polesia, podążając za marzeniem starszej pani – poznania żony i powrotu do źródeł. To wędrówka nie tylko przez przestrzeń, ale przez pamięć, wartości i oczekiwania – zarówno jego, jak i tych, których spotyka.
Spotkanie z Polską to zderzenie z rzeczywistością trudniejszą niż wyobrażenia: niegdyś dostojne dwory są dziś zniszczone, a dawni gospodarze – podzieleni losem – odwrotnie niż kiedyś szczycą się ziemią i nazwiskiem, dziś stoją pośród gruzów i zaniedbanych posiadłości . Kostuś, który zna ojczyznę jedynie z opowieści i legend rodzinnych, staje w obliczu obrazów zupełnie odmiennych: domy sprzedane, przyroda wycięta, postaci odległe w swoich przywarach i słabościach.
Rodziewiczówna używa języka subtelnych obserwacji i ironii, by oddać ducha epoki, która przeminęła, a w której duchowość i duma z narodowej tożsamości wciąż tliły się, choć gaszone przez upadek materialny i społeczny . W centrum tej panoramy stoi Kostuś – swawolny, młody, bogaty, poszukujący – i zarazem zagubiony między tym, kim był w obcym świecie, a tym, kim powinien być tutaj, w ojczyźnie. Jego romans z krajem jest subtelny, pełen sprzeczności, a miłość do Heleny – delikatna, niemal symboliczną „jaskółką” sygnalizującą nadzieję – rozwija się powoli, w cieniu konwenansów rodzinnych i zaborczej rzeczywistości .
To historia nie o romantycznym uniesieniu, lecz o odpowiedzialności: wobec rodziny, ziemi, tradycji. Rodziewiczówna odmalowuje portrety kobiece z czułością, przekazując świadomość, że to one, mimo ograniczeń epoki, potrafią wpływać na losy – podejmować decyzje o wielkiej wadze dla rodzin i przyszłości . Przesycone humorem, ale i gorzką prawdą są sceny biesiad, plotek, gier towarzyskich – pokazują erozję wartości ziemiaństwa, które dryfuje między tęsknotą za minionym prestiżem a koniecznością pracy i realiami upadku.
Czytając tę powieść, poczułam się przeniesiona do świata pełnego ciepła, ale i rozczarowania – tego świata, który odchodzi, choć wciąż przyciąga milczącą wdzięcznością i żalem. Każda strona tej książki ściska serce – bo warsztat autorki pozwala poczuć ulgę spotkania z ojczyzną i równocześnie smutek jej upadku. To opowieść o powrocie, którego idea okazuje się bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać.
W opisie rzeczywistości kresowej, zanurzonej w nostalgii i dbałości o tożsamość, odnajduję pytania, które pozostają aktualne: co znaczy służyć ojczyźnie? Czy powrót do korzeni zawsze jest powrotem do domu, czy często to zderzenie oczekiwań z rzeczywistością? Kostuś, wędrując między miejscem, którego nigdy nie znał, a idealizmem, który wzbudza w nim polskie korzenie, staje się lustrem dla naszych dzisiejszych rozterek: jak odnaleźć prawdziwe przynależności, kiedy świat się zmienia, a wartości wydają się ulotne?
„Jaskółczym szlakiem” proponuje czytelnikowi zatrzymanie – zaproszenie, by w milczeniu zastanowić się nad siłą pamięci i ceną, jaką płacimy za utratę stabilności i autentyczności. Kostuś nie otrzymuje gotowych odpowiedzi, a jego miłość do Heleny, delikatna i zdystansowana, pozostawia echo nadziei – że pomimo wszystkiego warto odnaleźć sens w zakorzenieniu, i że chociaż powrót może być bolesny, jest też tajemnicą odczytania samego siebie.
Gdy zamknęłam książkę, czułam coś nieuchwytnego: nostalgię, która nie ciążyła, lecz rzucała światło na coś, co być może każdy z nas nosi w sobie – tęsknotę za spójnością, pięknem, bliskością, którą czasem daje przeszłość. „Jaskółczym szlakiem” jest powieścią, która ulotnie odlatem, lecz pozostawia we mnie pokrzepienie – bo pokazuje, że nawet rozpadający się świat nadal żyje – w pamięci, w sercach, w cichych decyzjach, by powrócić i trwać.