Jak ogień niszczy wszystko na swojej drodze: podziały na kobiece i męskie, przynależność klasową, ideologie, sposoby opowiadania. Drzewo krwi to wstrząs dla naszych najgłębszych przekonań i poglądów.
Niemiecka Nagroda Książkowa i Szwajcarska Nagroda Książkowa.
Ponad 350 000 sprzedanych egzemplarzy.
Tę historię opowiada Kim, osoba niebinarna. Ma dwadzieścia sześć lat, po coming oucie i ucieczce z prowincjonalnego przedmieścia mieszka w Zurychu. Poszukując języka, którym może wyrazić to, kim był_, kim jest i kim się staje, odnajduje go w szalonej eksperymentalnej narracji, bezlitośnie intymnej, odważnej, wyzwalającej, łamiącej wszelkie reguły i chwytającej za serce.
,,... pozwolić traumom naszych rodzin w końcu wytrysnąć, potokiem z wymiocin i kału, i spermy, i krwi, i łez. Przeciąć linię krwi i nie przekazywać tego gówna dalej".
To sprowokowane demencją babci poszukiwanie własnych korzeni, rodzinna księga strachu i wstydu - najdokładniejszej siły pamięci. Opowieść o przodkiniach, które znikły nagle z domowych przekazów; czarownicach podtrzymujących tajemną więź z naturą; buntowniczkach, które nie mieściły się w strukturach społeczeństwa, religii i płci. Osobista i polityczna historia milczenia.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-03-06
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: Blutbuch
Język oryginału: niemiecki
Przeczytane:2024-03-04, Ocena: 6, Przeczytałam,
Kandydatka do moich najlepszych książek tego roku? Macie ją przed sobą. Trudno mi o niej pisać, gdy od kilku godzin nie słabną bombardujące chaotycznie myśli, które nie pozwalają uciszyć szalejącej wewnątrz burzy.
Zgadzam się z tłumaczką, Elżbietą Kalinowską, że to tekst, który „wali na odlew” odwagą, intymnością i bolesną szczerością. To tak intensywna podróż w głąb autofikcyjnej historii Kim de L’Horizon, spowita metaforycznymi odniesieniami do natury i poszukiwania własnej tożsamości, że nie sposób wyjść z niej niepoturbowanym. I nie sposób napisać zwykłej, uporządkowanej recenzji.
Książka prowokuje do refleksji nad kwestiami tożsamości płciowej, dziedzictwa rodowego i sposobów wyrażania siebie. Osoba autorska czyni metaforyczne poszukiwania drzewa krwi, symbolizującego związek z przodkami i rodzinne korzenie, punktem wyjścia do zgłębienia własnej tożsamości. W próbie znalezienia odpowiedzi na pytania o swoje pochodzenie odkrywa tajemnice i historie w szczególności kobiecej linii rodu.
Osoby nieheteronormatywne czy niebinarne z pewnością znajdą w tekście wiele z własnych doświadczeń i emocji, a dla pozostałych może być próbą zrozumienia, jak to jest urodzić się w obcym ciele, które budzi strach zamiast akceptacji, jak to jest, gdy ograniczony barierami język okazuje się zbyt ubogi, by wyrazić siebie.
Ale wbrew pozorom nie kwestie płci wysuwają się tu na pierwszy plan, a pogmatwane relacje z babką i matką, rodzinne historie spowite tajemnicą i wspomnienia z dzieciństwa, również te zepchnięte w niepamięć, kładące się cieniem i kształtujące osobowość w okresie dojrzewania. Tak wiele dowiadujemy się też o dawnej i współczesnej Szwajcarii, której konserwatyzm i brak tolerancji uderza w kobiety i różnorakie mniejszości.
Nie jest to książka, którą czyta się łatwo. Może stanowić wyzwanie zarówno przez brak wyraźnie zarysowanej fabuły, dużą swobodę językową, jak i złożoność treści. Jej dosadność momentami szokuje, ale też zaskakuje trafnością spostrzeżeń i nazywania emocji.
"...nie umiem mówić o rzeczach, które są dla mnie naprawdę ważne, piszę, bo dopóki piszę, wprawdzie nie mówię, ale też nie milczę."
To książka, o której nie można milczeć i dlatego piszę, choć nie umiem ująć w słowa tego, jak wielkim przeżyciem była dla mnie jej lektura zarówno na płaszczyźnie literackiej jak i emocjonalnej.