Latawiec z betonu

Ocena: 5 (5 głosów)

40 lat. 16 klatek schodowych. I jedna krowa na balkonie.
Pofalowane betonowe morze. Czysty modernizm. Porzucona wśród trawy rzeźba. A może 860-metrowy moloch z przytłaczająco niskimi sufitami, klaustrofobicznymi mieszkaniami, kapryśną windą dojeżdżającą na wybrane piętra oraz idealne miejsce dla samobójców?

Znudzony i zmęczony upałem twórca falowca wyrusza w podróż krętymi ścieżkami mieszkaniowego labiryntu, odkrywając, że zupełnie niechcący udało mu się zakrzywić czas. Inżynier odbywa krótkie podróże w przyszłość. Przeżywa kształtowanie się Solidarności, dowiaduje się, czym są e-mail, Ikea, odwiedza sąsiadów, którzy prowadzą gospodarstwo rolne na dziesiątym piętrze, a także wysłuchuje gorzkich opowieści o konstrukcji bloku. 

Realizm magiczny powieści przeplata się z satyrą, historią Gdańska i Przymorza, ważnymi dla Polski wydarzeniami, sprawiając, że Latawiec z betonu to literacki majstersztyk, który na długo pozostaje w pamięci.

Kiedy przyszli pierwsi ludzie - rybacy, pasterze i dokerzy - nie wiedzieli, że z dziełem diabła mają do czynienia, ale myśleli, że to wiatr od morza tak ten dom pofalował, że wije się w pyle i kurzu budowy. I nazwali go falowcem. I zamieszkali w nim. 

Jestem z falowca. Klatka C, trzecie piętro, sześciometrowy pokój od strony zawsze zacienionej galerii. Spędziłam tam dwadzieścia lat. Uroczyście przysięgam, że wszystko w fascynującej książce Moniki Milewskiej jest prawdą. Zboczeńcy, UFO nad falowcem, karaluchy i mrówki faraonki, ściany pokryte lodem podczas zimy stulecia i dzieci szukające pęknięć w bloku z ograniczonym terminem użycia. Tylko krowy na balkonie nie pamiętam, być może jednak mieszkała w klatce A. Nie mogłam się oderwać od przygód Inżyniera – konstruktora falowca. Sam sobie winien.
Magdalena Grzebałkowska

Informacje dodatkowe o Latawiec z betonu:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-03-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-277-1567-8
Liczba stron: 224

więcej

Kup książkę Latawiec z betonu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Latawiec z betonu - opinie o książce

Avatar użytkownika - czytanienaplatan
czytanienaplatan
Przeczytane:2018-08-04, Ocena: 5, Przeczytałam,

Czy to sentyment do czasów PRL-u, w których się urodziłam, czy zabawnie napisana historia sprawiły, że tak przyjemnie czytało się książkę Moniki Milewskiej? Zapewne jedno i drugie. W każdym razie świeżo po przeczytanej lekturze, chodzę z niegasnącym uśmiechem na ustach.
Akcja książki dzieje się w falowcu, gigantycznym betonowym monstrum na miarę socjalizmu, i za jego sprawą. Mieszkający w nim inżynier, główny projektant falowca, odkrywa, że dzięki załamaniu czasoprzestrzeni, odwiedzając kolejne klatki budynku może przenosić się w przyszłość. 
Spotykając mieszkańców bloku dowiaduje się nie tylko, jak kolejne pokolenia oceniają dzieło jego życia, ale jest też świadkiem przełomowych momentów w historii Polski, aż do czasów współczesnych.
Satyryczne przedstawienie przeszłości, ale również teraźniejszości wywołuje uśmiech, ale również daje do myślenia.
Świetna pozycja zarówno dla tych, którzy pamiętają absurdy PRL-u, jak i tych, którzy znają je z opowiadań rodziców.

Link do opinii

Dziś śmiejemy się i wstydzimy wszelkich reliktów PRL-u, postrzeganych jako zimne widma socjalizmu, które kiedyś były najważniejszymi osiągnięciami polskich inżynierów! Chlubą (do pewnego czasu) okrył nas drugi (wtedy) pod względem długości budynek mieszkalny, tzw. falowiec, zbudowany w latach 70. XX wieku na gdańskim Przymorzu.

 
Monika Milewska swoją książkę rozpoczyna od rozdziału stylizowanego na biblijną opowieść o stworzeniu świata. Jak i w Księdze Rodzaju, tak i w „Latawcu z betonu” obserwujemy stopniowe powstawanie świata (falowca), chwilowe szczęście w tym swoistym Raju, ale i grzechy Inżyniera. To właśnie bezimienny, 35-letni, Inżynier jest tu przewodnikiem, oprowadzającym czytelnika po swoim dziele życia niczym Wergiliusz po dantejskim piekle.


Projektant najdłuższego falowca Europy jest niezwykle dumny ze swego dzieła. Nie tylko zdobył sławę, ale i uznanie władzy, która hojnie obsypuje zdolnego inżyniera benefitami (a to talon na telewizor dostanie, a to telefon mu zakładają, pierwszemu!). Oczywiście nie ma niczego za darmo, skoro władza jemu, to musi i on władzy – ale dużo nie potrzeba, wystarczy jakiś raporcik raz w miesiącu, imprezka z kolegą i jakiś mały donosik od czasu do czasu. I nawet nie ciąży mu już tak bardzo odejście żony z córkami. Teraz przecież jest kimś! Co prawda to nie jest kariera we Francji, ale od czegoś trzeba zacząć.


Nastaje czerwiec 1975r. Inżynier korzysta z należnego mu urlopu, rozpoczyna podróż po swoim ukochanym projekcie. Zwiedza każdy segment po kolei, odbywając niezwykłą wędrówkę w głąb… przyszłości. Najpierw trafia do roku 1976, do wiejskich gospodarzy, którzy w skromnym mieszkaniu prowadzą hodowlę świń, krowy, kur i – w sezonie – karpi! Inżynier jest zdziwiony, że pod numerem 103 mają już kalendarz na przyszły rok, ale dopiero kolejne wizyty budzą w nim niepokój. W następnej klatce bowiem odwiedza katoliczkę, która ogląda transmisję pielgrzymki papieża-Polaka. Dociera aż do XXI wieku. Co przytrafia się bohaterowi? Sen, przywidzenie, początki schizofrenii?


Każda kolejna podróż do nowego mieszkania to nie tylko wędrówka w coraz to dalszą przyszłość. Wszyscy lokatorzy skarżą się Inżynierowi na niewygody i niedoskonałości budynku, przeklinając jego budowniczego. A to za niski sufit, a to mrówki, pęknięcia, nie do końca sprawna winda, źle zaprojektowane galerie, przemarzające ściany, ciasnota itd. Ludzie czują się zmęczeni i zbulwersowani życiem w takich warunkach – do mężczyzny dociera, że to, co w jego oczach było idealne okazało się niewypałem. Barwne postacie także wiele mówią same o sobie, mimochodem.


W książce Milewskiej mamy przekrój polskiego społeczeństwa – kogóż tu nie ma (od wieśniaków, przez zdemoralizowaną młodzież, nadgorliwą sekretarkę, do naukowców wyjeżdżających na zagraniczne stypendia). Przede wszystkim jednak w powieści ważną rolę grają elementy budujące naszą polskość. Nie bez znaczenia wymienia się tu też „Brombę i innych” Macieja Wojtyszki, która nie tylko jest rekwizytem jak obrazek z Karolem Wojtyłą, asparagus, kolekcja puszek czy termometr z parą góralską, pełni o wiele istotniejszą funkcję.


„Latawiec z betonu” to świetnie skonstruowana (forma podporządkowana wizji falowca) i jeszcze lepiej napisana powieść o tożsamości narodowej – pełna symboli, subtelnych aluzji i wyraźnych nawiązań. Milewska pokazała wszystkie ważne punkty w biografii polskiego społeczeństwa. Choć na co dzień wiele nas dzieli, to jednak równie dużo nas też łączy – przede wszystkim przeszłość. Lektura tej książki przynosi mnóstwo radości z wyłapywania bardzo naturalnie (znakomicie autorka to zrobiła, chylę czoła!) wplecionych w tok narracji „smaczków”.


Falowiec miał nas zmienić, wyleczyć nas z naszej dulszczyzny, z naszego filisterstwa, stworzyć z nas jedną wielką wspólnotę ludzi równych sobie. A my jak ten Kargul z Pawlakiem grodzimy kolejne klatki, odcinamy kawałki galerii, z tego, co wspólne, czynimy najnaszejsze. Autorka, jak widać choćby w języku powieści, drastycznie rozprawia się z narodowymi wadami oraz stereotypami.


Poza oczywistymi punktami na naszej mapie, jak np. pierwsza pielgrzymka do ojczyzny Jana Pawła II, wprowadzenie stanu wojennego czy zimę stulecia w Polsce, w „Latawcu…” wspomina się m.in. o geście Kozakiewicza, ortalionach, kompocie z mirabelek, „Czterech pancernych”. A ile autorka przemyca w języku postaci! Jest np. słynne pomożecie – pomożemyuprowadzenie Agaty czy żeby Polska była Polską. Z sentymentem czyta się i wspomina te momenty, które nas ukształtowały. Oto Polska właśnie!


Znakomita książka Moniki Milewskiej kryje w sobie wiele niespodzianek! Inżynier odbywa wędrówkę w przyszłość, a czytelnik sentymentalną podróż w czas PRL-u. „Latawiec…” to kwintesencja polskości (dawnej i obecnej), poza tym portret człowieka, który niezależnie od czasów w jakich się znajdzie, narażony jest na wiele czyhających pułapek, w tym tę najgorszą – niespełnioną ambicję. Ale czy to wina Inżyniera, że chciał pozostawić po sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu? Że jego aspiracje przesłoniły mu umiejętność dostrzegania co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze?


Podróże w czasie prezentują nie tylko, co czeka Polskę, jak wielki rozwój poczyni ludzkość, ale pokazuje też efekty pomyłek popełnionych przez bohatera – błędów przede wszystkim natury moralnej. Czy jego przygoda to jednocześnie dar? Los chce mu umożliwić zmianę pewnych decyzji czy wprost przeciwnie – daje surową nauczkę patrzenia na cudze cierpienie, którego jesteśmy głównymi winowajcami? Odpowiedź może bardzo zaskoczyć.


Słowami autorki można podsumować, że „Latawiec z betonu” to swego rodzaju muzeum świata, muzeum naszej własnej pamięci. Wyśmienita proza!

Link do opinii
Avatar użytkownika - grzeniuJee
grzeniuJee
Przeczytane:2019-06-10, Ocena: 6, Przeczytałem,
Inne książki autora
Ocet i łzy. Terror Wielkiej Rewolucji Francuskiej jako doświadczenie traumatyczne
Monika Milewska0
Okładka ksiązki - Ocet i łzy. Terror Wielkiej Rewolucji Francuskiej jako doświadczenie traumatyczne

Książka ta opowiada o zmaganiach ze spuścizną Terroru: o oczyszczającej mocy łez wylewanych nad grobami ofiar i octu, którym szorowano ślady krwi...

Bogowie u władzy. Od Aleksandra Wielkiego do Kim Dzong Ila
Monika Milewska0
Okładka ksiązki - Bogowie u władzy. Od Aleksandra Wielkiego do Kim Dzong Ila

Na kartach tej książki paradują niezwykli bogowie: spłodzony przez węża Aleksander Wielki, Juliusz Cezar z ogonem komety, przebrany w strój Wenery Kaligula...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy