Okładka książki - O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci

O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci


Ocena: 4.75 (8 głosów)

Mocny i wciągający debiut. Zaskakująca fabuła, rodzinne napięcia o krok od wybuchu i słowa, których kiedyś zabrakło, a teraz nikt ich nie usłyszy. Czy na pewno?

Witold nie żyje. Nie pamięta, jak umarł, nie wie, dlaczego wciąż siedzi w swoim ulubionym fotelu, ale jedno jest pewne - nie żyje. Jako że nie ma nic lepszego do roboty, zaczyna wspominać przeszłość. Wiódł przecież miłe, spokojne, uporządkowane życie. Czy na pewno?

Zapłakana żona tuż obok niego, rodzice, znajomi - wszyscy oni nieświadomie odsłaniają Witoldowi kawałek prawdy o nim samym, rozdrapując dawne rany. Witold tymczasem desperacko próbuje nawiązać jakikolwiek kontakt z otoczeniem, obawiając się nie tylko tego, że ktoś na nim w końcu usiądzie, ale że zostawi po sobie niezbyt przyjemne wspomnienia. Był przecież dobrym mężem, spokojnym synem i porządnym obywatelem. Czy na pewno?

Błyskotliwy i brawurowy debiut, który trochę bawi, trochę śmieszy i zostawia z refleksją, że śmierć może nie zawsze jest końcem wszystkiego, ale też nie warto z tego powodu ze wszystkim zwlekać, póki nie nadejdzie.

Informacje dodatkowe o O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci:

Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 2025-05-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788368227444
Liczba stron: 288

Tagi: Współczesna proza literacka

więcej

Kup książkę O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci - opinie o książce

Avatar użytkownika - BOOKSARE_MYPASSI
BOOKSARE_MYPASSI
Przeczytane:2025-06-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Posiadam, współpraca,

"Człowiek sparaliżowany jest jak zaklęty we własnym ciele, uwięzione jest wszystko, co potrzebne jest do normalnego życia".

Witold nie żyje. Nie wie, jak umarł, ani dlaczego wciąż siedzi w swoim ulubionym fotelu – wie tylko jedno: to już po wszystkim. Z braku lepszego zajęcia zaczyna wspominać swoje życie, które zawsze uważał za spokojne, uporządkowane i… dobre. Ale czy naprawdę takie było?

Bliscy – zapłakana żona, rodzice, znajomi – pojawiają się w jego domu, nieświadomi, że ich słowa trafiają prosto do niego. Z każdym kolejnym wspomnieniem i rozmową Witold zaczyna dostrzegać, że nie wszystko wyglądało tak, jak mu się wydawało. Desperacko próbuje nawiązać kontakt z otoczeniem, coraz bardziej obawiając się, że zostawi po sobie niezbyt dobre wspomnienie.

 

Struktura książki przypomina mozaikę – pięć spotkań, pięć opowieści, pięć zwierciadeł, które odbijają nie tylko portret żony, ale też relacje, jakie łączyły ją z mężem. Historia jest bardzo osobista i nostalgiczna, a jednocześnie pełna miłości i ciepła, pozbawiona patosu – bo śmierć nie jest końcem, lecz początkiem głębszego patrzenia.

Każda z pięciu postaci, które pojawiają się po śmierci narratora, wnosi coś innego. Nie wszystkie są mu bliskie, nie wszystkie są oczywiste – i właśnie w tym tkwi siła książki.

To nie tylko osoby bliskie żonie, ale także takie, które pozwalają czytelnikowi odkrywać ją z różnych perspektyw: córki, przyjaciółki, wdowy, kobiety, człowieka. Książka pokazuje zmienność życia i związków, wyjaśnia znaczenie „obecności” i „rozstania” oraz udowadnia, że miłość nie kończy się wraz ze śmiercią – trwa dalej w gestach, słowach, wspomnieniach i przedmiotach.

Autorka ukazuje żałobę jako delikatny proces odnajdywania się na nowo – z bólem, ale i czułością. Książka przypomina, że po stracie nie trzeba zapominać, by iść dalej – można iść dalej z pamięcią. Pięć postaci odwiedzających kobietę po śmierci męża pokazuje, że nie jesteśmy samotnymi wyspami, lecz utkani z relacji – z rodziną, przyjaciółmi, a nawet ludźmi, którzy pojawili się w naszym życiu na chwilę.

W świecie pełnym pośpiechu i bodźców książka uczy uważności i zatrzymania się na chwilę, spojrzenia na bliskich. Zadaje ważne pytania: czy naprawdę jesteśmy obecni w życiu tych, których kochamy? Czy mówimy to, co najważniejsze? Przypomina, że każda rozmowa i każdy gest mogą być ostatnie – ale to nie powód do lęku, lecz motywacja, by żyć pełniej.

Język książki jest subtelny i emocjonalny, ale nieprzesadzony. Autorka używa prostych słów, by mówić o wielkich rzeczach. Nie ma w nich złości ani pretensji – jest miłość i próba zrozumienia.

Po lekturze pozostają pytania, które trudno zignorować: czy wyrażam miłość? Czy jestem obecny? Czy zostawiam po sobie dobre wspomnienia? Czy doceniam to, co zwykłe, zanim stanie się nieosiągalne? To nie jest książka o śmierci, lecz o życiu, które może być pełne – jeśli nauczymy się być naprawdę obecni.

 

Siłą tej książki jest cisza między słowami – wiele emocji kryje się nie w tym, co bohaterowie mówią, lecz w tym, czego nie mówią, co pozostawia czytelnikowi przestrzeń do własnej refleksji. To książka, którą można przeczytać szybko, ale trudno się z niej „wydostać” – zostaje w myślach na długo. Polecam!

 

[Współpraca @Wydawnictwo_Relacja]

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytania
zaczytania
Przeczytane:2025-06-15,

Niech dowodem na to, że warto czytać debiuty, będzie ta książka. Julia M. Maj napisała historię, którą czyta się ze łzami w oczach i albo są to łzy smutku, albo śmiechu. To słodko-gorzka opowieść, trochę w stylu japońskich healing booków, które jednocześnie potrafią być smutne i na swój niezwykły sposób oczyszczające.


Witold nie żyje. Nie pamięta, co dokładnie się stało. Teraz siedzi w fotelu, w domu, w którym większość życia spędził z Marią, swoją żoną. Wszystko widzi, wszystko słyszy. Nikt nie ma pojęcia o jego obecności. W ciągu kilku dni po śmierci mężczyzny Marię odwiedza pięć osób — każda z tych wizyt będzie dla Witolda przełomowa i otworzy mu oczy na coś, czego nie dostrzegł za życia.


"O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci" troszkę przypomina mi vibe jednej z moich ukochanych książek Zyty Rudzkiej, "Ten się śmieje, kto ma zęby" - książka Julii M.Maj w swoim wyrazie jest subtelniejsza, ale motywy śmie*ci i żałoby u obu autorek zostały pokazane nietuzinkowo, inaczej, nadając tej tematyce powiewu świeżości i pewnego rodzaju, luzu.


To historia, która mówi nie tylko o tym, co po śmier*i, ale też zagłębia się w przeszłość głównych bohaterów, pokazując, jak duży wpływ miała ona na kolejne lata ich wspólnego życia. Ta licząca niecałe 300 stron książka jest bogata w szczegóły, wrażenia, motywacje i przeżycia, dostarczając tym samym czytelnikowi mnóstwa emocji — od żalu, smutku i rozpaczy, po śmiech, ironię i zabawne momenty.


Warto po nią sięgnąć, bo to bardzo wartościowa, mądra i błyskotliwa powieść.

Link do opinii
Avatar użytkownika - brave_book
brave_book
Przeczytane:2025-10-13, Ocena: 3, Przeczytałam,

Już sam tytuł książki "O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci" budzi wielkie zaintrygowanie, zalewając umysł czytelnika pytaniami o co tu chodzi. Tak samo było i ze mną, byłam niezwykle ciekawa o czym właściwie będzie ta historia.

Poznajemy w niej głównego bohatera, Witka, który orientuje się, że jest martwy, lecz nie pamięta jak i kiedy umarł oraz jak to się stało, że obecnie siedzi w swoim ulubionym fotelu, nie mogąc ruszyć się z miejsca ani zwrócić uwagi innych. Pozostaje mu się przyglądać spotkaniom jego żony, Marii, z różnymi osobami.

Książka podzielona jest na sześć części, w pierwszej poznajemy lepiej związek Witolda i Marii, jego początek i z grubsza przebieg. Na początku główny bohater nie budził we mnie sympatii, a wręcz niechęć. Nie było łatwo zrozumieć pewnych zachowań czy decyzji, lecz z odpowiedzią przyszła część druga, w której poznajemy jego trudne dzieciństwo, które ukształtowało go w taki sposób, że część zachowań oraz cech jesteśmy w stanie przyjąć z większym zrozumieniem. Trzecia część dotyczy sfery zawodowej i już interesowała mnie znacznie mniej, ale wciąż dokładała pewną cegiełkę do całego obrazu.

Ta pierwsza połowa książki naprawdę mi się podobała, była intrygująca, ciekawiło mnie co będzie dalej, jak to się wszystko rozwiąże. Niestety przekazywanie informacji odbiorcy było bardzo chaotyczne, niezapowiedziane skoki w przeszłość i powroty do teraźniejszości mogą nieźle wybić z rytmu. Mimo że sposób podania tej historii mógłby być lepiej dopracowany, to jednak byłam zadowolona z lektury.

Druga połowa książki niestety nie przypadła mi do gustu. Autorka zalała nas historiami i informacjami, które przynajmniej mnie w ogóle nie interesowały, nie wnosiły za wiele do tej historii, podobnie jak pewne wydarzenia. Miałam wrażenie jakby tę drugą część pisała inna osoba. Zakończenie kompletnie nie przyniosło mi satysfakcji, której wypatrywałam z utęsknieniem.

Ocena tej powieści przychodzi mi z trudem, bo wrażenia mam z niej mieszane. Bardzo oryginalny koncept na całą historię, ciekawe spojrzenie na różne sprawy i problemy, zmusza czytelnika do snucia domysłów oraz stawiania pytań czy refleksji, to zdecydowane zalety. Niestety chaos odbiera jej sporo uroku, zalewanie czytelnika niewiele znaczącymi informacjami bywało męczące, a finał sprawił na mnie wrażenie naciąganego i mocno na skróty.

To specyficzny tytuł, który niewątpliwie intryguje i chyba najlepiej zmierzyć się z nim samemu. Po pierwszej połowie miałam nadzieję, że znajdę w tym tytule nowego ulubieńca, lecz druga połowa powieści skutecznie je zmiotła, a szkoda.
Niewątpliwie jest to odważny pomysł na debiut literacki, który przykuwa uwagę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - czytam_book
czytam_book
Przeczytane:2025-08-06, Ocena: 4, Przeczytałem,

 

Cześć. Dawno mnie tu nie było, jednak czasem warto trochę odpocząć i naładować baterie. A co u Was słychać?

Niedawno miałam okazję przeczytać debiutancką powieść Julia M. Maj pod tytułem ,,O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci", wydawnictwo Relacja. 

Dość oryginalny tytuł, nie typowy temat poruszony w książce, bardzo mnie zaciekawiła. Autorka pisze dość przystępnym językiem, który powoduje że czyta się dość szybko tą książkę, jednak aby nic nie umknęło należy czytać w skupieniu. A sam temat jaki został poruszony nakłania do refleksji nad życiem i dostarcza dawkę emocji. Jednak minusem jest to, że tych emocji jest zbyt mało, a momentami nawet cała historia zaczyna się dłużyć. Jak dla mnie zbyt długie opisy, mało dialogów. Zakończenie nie do końca mnie przekonało. 

Tak sobie myślę i dochodzę do wniosku, że może jeszcze nie czas dla mnie na ten temat, i może powinnam wrócić do tej lektury za kilka lat. 

 
Link do opinii

Czy po odejściu z tego świata, chciałabyś/chciałbyś móc obserwować swoich najbliższych, ich reakcje, relacje z innymi? Czy odważysz się poznać wszelkie sekrety, skrzętnie skrywane tyle lat? Jak wiele emocji wywołałyby odkryte karty i zdjęte maski?

 

Właśnie w takiej nietypowej sytuacji zostaje postawiony główny bohater, który jako duch, niewidzialny dla innych żyjących, budzi się na własnym fotelu i obserwuje swoją żonę oraz jej spotkania z bliskimi, jakie wywołują wiele refleksji. Jak wiele przeoczył? W ile iluzji wierzył? I jaki wpływ na niego miało dzieciństwo, pozbawione beztroski, spokoju, należytej uwagi?

 

Julia M. Maj w nadzwyczaj błyskotliwy, wręcz finezyjny sposób ubrała niewygodne, wyjątkowo przeszywające, bolesne treści w sensualną, dopełnioną sarkazmem oraz niezłą dawką ironii ucztę literacką. Pod postacią początkowo łagodnej, choć jakże angażującej opowieści, debiutująca pisarka przemyciła wiele ponadczasowych, życiowych prawd, które trafiają do najciemniejszych zakamarków czytelniczego serca. Począwszy od relacji opartych na kanwie iluzji, niedomówień, braku uczuć a jedynie poczuciu obowiązku, poprzez traumatyczną, najgorszą stratę dla kobiety, przymus dostosowania się do oczekiwań otoczenia, aż do przemocy i przerażającego zaniedbania w dzieciństwie, zmuszającego do zbyt szybkiego dorośnięcia i przejęcie odpowiedzialności nad rodziną. Tak, to jedna z tych pozycji, która skłania do zadumy i wywołuje ogrom emocji, zwłaszcza, jeśli rozbudza własne, głęboko ukryte lęki i demony przeszłości.

 

,,O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci" jest nietuzinkową, przejmującą, a zarazem dopieszczoną inteligentym czarnym humorem, angażującą powieścią, która otwiera oczy na wiele kwestii, o jakich zbyt często zapominamy. To nie tylko lekko ironiczna historia o życiu pełnym pajęczyn kłamstw i pozorów, lecz także poruszająca opowieść o ludzkich potrzebach, nadziejach, ambicjach, jak i o zwykłej szczerej rozmowie. To wreszcie wspaniała uczta literacka udowadniająca, iż na zmiany nigdy nie jest za późno. Polecam gorąco!

Link do opinii

Witold "siedzi" w swoim ulubionym fotelu i obserwuje swoją żonę. Może nie byłoby to takie dziwne gdyby nie niepodważalny fakt iż nie żyje. Do mieszkania, w którym żył przez ostatnie kilkadziesiąt lat przychodzi pięć osób, a on przy okazji każdej wizyty przypomina sobie fragmenty z przeszłości. Tym sposobem dochodzi do momentu, w którym przypomina sobie swoje ostatnie chwile. Dlaczego nie "poszedł" dalej tylko tkwi w tym swoim ulubionym fotelu? 

 

Co byście zrobili, a nie to głupie pytanie ? 

Ale dziwne byłoby pojawienie się nagle jako jakiś byt, którego ciało zostało pochowane. Witek nie wie po co utknął na tym łez padole, ba, na początku to on nie wie nawet dlaczego już nie żyje. Jako bierny obserwator swojej żony dopiero teraz widzi co ona robiła kiedy był w pracy i myślał,że w sumie to nie robiła nic. 

Do drzwi ich mieszkania puka pięć osób, dzięki czy przez które powoli zaczyna układać kawałki swojego życia. Zaczyna dostrzegać to czego wcześniej nie widział i to czego nie doceniał, no ale teraz jest już zdecydowanie za późno. 

Debiut opowiadający o śmierci jednak w sposób taki jakiś lekko groteskowy. Sama powieść jest pełna retrospekcji głównego bohatera, a i narracja w całości do niego należy. Mało tu dialogów, za to dużo opisów sytuacji, zabawnych i trochę mniej, a końcówka to już taka wisienka na torcie, przy której można się nieźle ubawić. 

Autorka wplotła w książkę ważne przesłanie. Mianowicie, żyjmy tak aby być blisko drugiego człowieka nie tylko ciałem, zainteresujmy się nim, porozmawiajmy, wysłuchajmy bo nikt z nas nie wie ile czasu na tym świecie nam jeszcze pozostało. Nie zmarnujmy go na rzeczy niepotrzebne. Książkę polecam, a Pani Juli gratuluję świetnego debiutu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - julitalatka
julitalatka
Przeczytane:2025-05-28, Ocena: 5, Przeczytałem,

Lubicie sięgać po debiuty?

  Często zdarza się, że to powiew świeżości na literackim rynku. Miłe zaskoczenie owocujące śledzeniem dalszej kariery autora i wyczekiwaniem na następną powieść. Bywają też debiuty mniej udane, nieco kulejące, powodujące że nie czujemy więzi z czytaną książką. Jak rzecz ma się w przypadku Julii M. Maj?   Czytając opis wydawcy, spodziewałam się literatury w klimacie azjatyckim, coś w stylu "Fotografii utraconych wspomnień", czy "Zanim wystygnie kawa". I nutki spokoju, refleksji charakterystycznych dla tych pozycji, faktycznie tu odnalazłam. Jednak dostałam coś więcej. Dobrą historię z naszego rodzimego podwórka opowiedzianą z niezwykłą wrażliwością, autentyzmem, z punktu widzenia ducha siedzącego w fotelu.  Witold nie żyje i staje się obserwatorem życia, w którym pozostaje już tylko jego duchowa obecność. Osoby, odwiedzające kolejno jego owdowiałą żonę, są zapalnikiem do uruchomienia w duchu wspomnień i posumowania życia. Bywa boleśnie, ale jest prawdziwie i szczerze. Przychodzi jednak czas, by wyruszyć w dalszą podróż i w tym Witold potrzebuje nieco pomocy osób żywych.    Książka Julii M.Maj podejmuje problematykę uniwersalną i ponadczasową, zostawiając nas z przemyśleniami nad istotą naszych codziennych zmagań, szczęścia, ideałów w które wierzymy i wyborów jakich dokonujemy. Wybór nieżywego Witolda na narratora tej opowieści, powoduje, że i my czytelnicy, spoglądamy na te zagadnienia z innej perspektywy, przekraczając granice światów. Bardzo polecam! 
Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy