"Człowiek sparaliżowany jest jak zaklęty we własnym ciele, uwięzione jest wszystko, co potrzebne jest do normalnego życia".
Witold nie żyje. Nie wie, jak umarł, ani dlaczego wciąż siedzi w swoim ulubionym fotelu – wie tylko jedno: to już po wszystkim. Z braku lepszego zajęcia zaczyna wspominać swoje życie, które zawsze uważał za spokojne, uporządkowane i… dobre. Ale czy naprawdę takie było?
Bliscy – zapłakana żona, rodzice, znajomi – pojawiają się w jego domu, nieświadomi, że ich słowa trafiają prosto do niego. Z każdym kolejnym wspomnieniem i rozmową Witold zaczyna dostrzegać, że nie wszystko wyglądało tak, jak mu się wydawało. Desperacko próbuje nawiązać kontakt z otoczeniem, coraz bardziej obawiając się, że zostawi po sobie niezbyt dobre wspomnienie.
Struktura książki przypomina mozaikę – pięć spotkań, pięć opowieści, pięć zwierciadeł, które odbijają nie tylko portret żony, ale też relacje, jakie łączyły ją z mężem. Historia jest bardzo osobista i nostalgiczna, a jednocześnie pełna miłości i ciepła, pozbawiona patosu – bo śmierć nie jest końcem, lecz początkiem głębszego patrzenia.
Każda z pięciu postaci, które pojawiają się po śmierci narratora, wnosi coś innego. Nie wszystkie są mu bliskie, nie wszystkie są oczywiste – i właśnie w tym tkwi siła książki.
To nie tylko osoby bliskie żonie, ale także takie, które pozwalają czytelnikowi odkrywać ją z różnych perspektyw: córki, przyjaciółki, wdowy, kobiety, człowieka. Książka pokazuje zmienność życia i związków, wyjaśnia znaczenie „obecności” i „rozstania” oraz udowadnia, że miłość nie kończy się wraz ze śmiercią – trwa dalej w gestach, słowach, wspomnieniach i przedmiotach.
Autorka ukazuje żałobę jako delikatny proces odnajdywania się na nowo – z bólem, ale i czułością. Książka przypomina, że po stracie nie trzeba zapominać, by iść dalej – można iść dalej z pamięcią. Pięć postaci odwiedzających kobietę po śmierci męża pokazuje, że nie jesteśmy samotnymi wyspami, lecz utkani z relacji – z rodziną, przyjaciółmi, a nawet ludźmi, którzy pojawili się w naszym życiu na chwilę.
W świecie pełnym pośpiechu i bodźców książka uczy uważności i zatrzymania się na chwilę, spojrzenia na bliskich. Zadaje ważne pytania: czy naprawdę jesteśmy obecni w życiu tych, których kochamy? Czy mówimy to, co najważniejsze? Przypomina, że każda rozmowa i każdy gest mogą być ostatnie – ale to nie powód do lęku, lecz motywacja, by żyć pełniej.
Język książki jest subtelny i emocjonalny, ale nieprzesadzony. Autorka używa prostych słów, by mówić o wielkich rzeczach. Nie ma w nich złości ani pretensji – jest miłość i próba zrozumienia.
Po lekturze pozostają pytania, które trudno zignorować: czy wyrażam miłość? Czy jestem obecny? Czy zostawiam po sobie dobre wspomnienia? Czy doceniam to, co zwykłe, zanim stanie się nieosiągalne? To nie jest książka o śmierci, lecz o życiu, które może być pełne – jeśli nauczymy się być naprawdę obecni.
Siłą tej książki jest cisza między słowami – wiele emocji kryje się nie w tym, co bohaterowie mówią, lecz w tym, czego nie mówią, co pozostawia czytelnikowi przestrzeń do własnej refleksji. To książka, którą można przeczytać szybko, ale trudno się z niej „wydostać” – zostaje w myślach na długo. Polecam!
[Współpraca @Wydawnictwo_Relacja]
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 2025-05-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
BOOKSARE_MYPASSI