Niech dowodem na to, że warto czytać debiuty, będzie ta książka. Julia M. Maj napisała historię, którą czyta się ze łzami w oczach i albo są to łzy smutku, albo śmiechu. To słodko-gorzka opowieść, trochę w stylu japońskich healing booków, które jednocześnie potrafią być smutne i na swój niezwykły sposób oczyszczające.
Witold nie żyje. Nie pamięta, co dokładnie się stało. Teraz siedzi w fotelu, w domu, w którym większość życia spędził z Marią, swoją żoną. Wszystko widzi, wszystko słyszy. Nikt nie ma pojęcia o jego obecności. W ciągu kilku dni po śmierci mężczyzny Marię odwiedza pięć osób — każda z tych wizyt będzie dla Witolda przełomowa i otworzy mu oczy na coś, czego nie dostrzegł za życia.
"O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci" troszkę przypomina mi vibe jednej z moich ukochanych książek Zyty Rudzkiej, "Ten się śmieje, kto ma zęby" - książka Julii M.Maj w swoim wyrazie jest subtelniejsza, ale motywy śmie*ci i żałoby u obu autorek zostały pokazane nietuzinkowo, inaczej, nadając tej tematyce powiewu świeżości i pewnego rodzaju, luzu.
To historia, która mówi nie tylko o tym, co po śmier*i, ale też zagłębia się w przeszłość głównych bohaterów, pokazując, jak duży wpływ miała ona na kolejne lata ich wspólnego życia. Ta licząca niecałe 300 stron książka jest bogata w szczegóły, wrażenia, motywacje i przeżycia, dostarczając tym samym czytelnikowi mnóstwa emocji — od żalu, smutku i rozpaczy, po śmiech, ironię i zabawne momenty.
Warto po nią sięgnąć, bo to bardzo wartościowa, mądra i błyskotliwa powieść.
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 2025-05-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
zaczytania