Dwudziestoletnia Rosalie McKenzie ma dość życia w cieniu apodyktycznego ojca – najlepszego prawnika w kraju. Wbrew jego woli wyrusza w trasę koncertową z zespołem Dark Side of Life, w czasie której po raz pierwszy czuje, czym naprawdę jest wolność. I poznaje jego – Dextera Watersona, charyzmatycznego wokalistę, którego urok przyciąga ją jak magnes… i który skrywa więcej, niż dziewczyna mogłaby przypuszczać.
Rosalie jeszcze nie wie, że ten związek odmieni wszystko.
Po powrocie do domu odkrywa, że całe jej życie zbudowane było na kłamstwach. Dowiaduje się, że została adoptowana. Nie potrafi sobie z tym poradzić, dlatego decyduje się odejść i zacząć wszystko od nowa. Od tej chwili wpada w wir wydarzeń, które łamią serce, wystawiają miłość na próbę i ją samą na największe niebezpieczeństwo.
Takie, które może odebrać jej wszystko, co kochała.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-10-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 240
Język oryginału: polski
*współpraca reklamowa*
Powiem szczerze, że nie wiem co mam napisać o tej książce. Napaliłam się na nią i to bardzo, opis był intrygujący, w grę wchodziły ciekawe motywy, okładka cudowna, nastawienie do lektury też, jednak ta cała ekscytacja bardzo szybko prysła jak bańka mydlana. Z ciężkim sercem muszę to powiedzieć, że coś poszło nie tak, szkoda bo potencjał był olbrzymi.
Rosalie to zbuntowana dwudziestolatka, która ma dość życia w cieniu apodyktycznego ojca. Robiąc mu na złość wyrusza w trasę koncertową z zespołem, gdzie w końcu czuje że jest wolna. Wyjazd wiele zmienia w jej życiu bo poznaje Dextera, z którym z czasem zaczyna łączyć ją więź i uczucie. Rosalie po powrocie z trasy dowiaduje się, że została adoptowana, prawda o jej pochodzeniu nią wstrząsa i nie może się z nią pogodzić. Wyprowadza się do ukochanego, czym początkuje wir szalonych wydarzeń, które na zawsze odmieniają jej życie.
To miało być dobre, to miało mną wstrząsnąć, opis wołał i kusił, to wszytko miało być wspaniałą historią pełną muzyki, wzlotów i upadków, dram i emocji. Cóż, mało być...Moja intuicja już dawno tak bardzo się nie pomyliła z wyborem książki do czytania. Podchodziłam do lektury z ekscytacją, jednak ta wyparowała po pierwszych kilku stronach, gdzie już na początku zorientowałam się, że to będzie taka trochę szybka akcja, dosłownie szybka. Fabuła pędzi w ekspresowym tempie, dzieje się dużo, ale nie ma w tym wszystkim jakiejś głębi, brak temu wszystkiemu szczegółów i dopieszczenia. Historia według mnie bardzo ogólna, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że płaska.
W natłoku wydarzeń nie poczułam żadnych emocji, nie zdołałam poznać bohaterów, ani poczuć z nimi więzi, nie poczułam chemii pomiędzy bohaterami. Opisana relacja to jedno wielkie red flag, miałam wiele zastrzeżeń do Rosalie i Dextera, w ogóle ta relacja wydawała mi się toksyczna i jakaś sztuczna, taka trochę wprowadzona na siłę. Książka to jedna wielka drama, jedna goni drugą, ale też w tych dramach i aferach brak polotu, one też wydawały mi się sztuczne, a zachowanie bohaterów było dla mnie całkowicie niezrozumiałe. W sumie cała fabuła skupiała się na kolejnych aferach wybuchających pomiędzy Ros i Dexem, ja w końcu miałam dość, strasznie mnie ta dwójka irytowała, te ich przepychanki były dziecinne, niedojrzałe, całkowicie zdominowały fabułę, z której w sumie niczego innego nie wyniosłam.
Książka była trochę chaotyczna, jak na mój gust autorka wprowadziła za dużo wszystkiego, przez co historia jak dla mnie okazała się niedopracowana, pozbawiona głębi i emocji. Jestem rozczarowana, na podstawie opisu całkowicie inaczej wyobrażałam sobie tę historię, spodziewałam się czegoś innego. Dostałam bardzo przeciętną nawet nieco nijaką jak na moje oko opowieść, z której niewiele się dowiedziałam, nie polubiłam się z bohaterami, i która nie wzbudziła we mnie najmniejszych emocji poza irytacją. Historia nie kończy się z ostatnią kropką, mnie zakończenie totalnie zdezorientowało, wszystko zapowiada kontynuację, ale nie wiem czy będę chciała po nią sięgnąć. Szkoda zmarnowanego potencjału.
"Czas nie leczy ran.
On tylko przyzwyczaja do bólu."
Zazwyczaj, gdy kończę czytać książkę, dość szybko wiem, jakie elementy chciałabym w recenzji podkreślić - zarówno te najmocniejsze, jak i te, które mogłyby zostać rozwinięte. W przypadku ,,One day I'll lose this Wight" poczułam jednak pewną trudność w uporządkowaniu wrażeń. Nie dość, że tytuł jest po angielsku, co niestety, jest częste wśród debiutantów, to na dodatek lektura pozostawiła mnie z mieszanymi odczuciami i lekkim niedosytem. Już sam tytuł - angielski, co często pojawia się u debiutujących autorek - nie do końca mnie przekonał, a przebieg wydarzeń okazał się nieco zbyt powierzchowny, by w pełni mnie usatysfakcjonował.
Opis na okładce sugerował romans z muzycznym tłem, historię o rodzącym się uczuciu podczas trasy koncertowej. Wątek muzyczny, który miał być jednym z filarów historii, rozmywa się i właściwie go nie ma. Prolog jest dobry, wciągający, ale niewiele na razie wyjaśniający, jednak wzbudza ciekawość. Następujące po nim rozdziały nie są już tak emocjonujące.
Fabuła zaczyna się już w momencie, gdy bohaterowie są w jakiejś relacji i wracają z trasy, więc można odnieść wrażenie, że część opowieści została pominięta. W pewnym momencie Rosie mówi nam, że wszyscy w zespole wiedzą, że między nią a Dexterem coś jest, ale mimo wzajemnego zauroczenia nie są razem. Chwile później stwierdza, że on musi sobie zasłużyć na to, by mogli ze sobą spać, a już na kolejnej stronie proponuje mu, by został u niej na noc. Podkreśla też, że łączą ich przyjacielskie więzi i ona boi się przekroczyć granicy, która by to popsuła. A potem dosyć szybko ich uczucie przeradza się w gwałtowną, gorącą miłość. Brakuje więc tej początkowej fazy poznawania się, budowania więzi i napięcia. Jest zatem w tej opowieści trochę pośpiechu, zbyt małego wnikania w osobowość i sytuację rodzinną. Zamiast tego obserwujemy relację pełną sprzeczek, chwilowych pojednań i kolejnych konfliktów. Przez to trudno uwierzyć w głębię ich uczuć, bo większość interakcji sprowadza się do powtarzającego się schematu.
Nie można jednak odmówić autorce potencjału. Jej styl jest lekki i przystępny, dzięki czemu książkę czyta się szybko i bez wysiłku. Zabrakło mi jedynie głębszego wejścia w emocje bohaterów. Postaci są zarysowane dość szkicowo - nie poznajemy ich wyglądu, charakteru ani motywacji na tyle, by mocniej się z nimi zżyć. W przypadku Dextera sama informacja o problemach z agresją to trochę za mało - przydałyby się sceny, które pozwoliłyby czytelnikowi poczuć to na własnej skórze.
Największym zaskoczeniem okazał się finał i rola przypisana bohaterce. Trduno było mi zrozumieć dlaczego właśnie Rosie ma wypełnić pewne zadanie. Powieść, która przez większość czasu pozostaje romansem. nagle skręca w stronę wątków kryminalnych. Zakończenie jest zaskakujące, ale nie do końca spójne z tonem wcześniejszych rozdziałów. Ogromnie byłam zdziwiona, gdy w pewnym momencie jest zastosowane zdanie, w którym autorka pisze, że słychać ,,przeraźliwy odgłos noża zagłębiającego się w ciało". Nie wiem, czy w ogóle można to usłyszeć, ale jakby tego mało ten nóż wbity w brzuch jest wyciągany z rany!!! A to u mnie wywołało konsternację. Trochę tu niestety zdradzam z fabuły, ale bez szczegółów, kto komu co zrobił i dlaczego.
,,One day I'll lose this Wight" to debiut, w którym widać zalążki talentu i lekkość pióra, ale też elementy wymagające dopracowania. Brak głębi w kreacji bohaterów, słabo nakreślone emocje, poczucie dezorientacji, niezrozumiałe reakcje, dialogi, które niezbyt wiele wyjaśniają i finałowe sceny kompletnie odbiegające od konwencji romansu. Być może więcej wyjaśni się w drugiej części tej historii. Mam swoje podejrzenia, nie przemówił do mnie taki zwrot akcji, który pozostawia uczucie niedosytu.
Rzadko piszę tego rodzaju opinie, gdyż zawsze staram się dostrzec coś ciekawego w każdej powieści. Jednak tutaj zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków, a dodatkowo dobiło mnie zakończenie, które nie było dla mnie zrozumiałe.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res
Przeczytane:2025-11-12, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
"One day I'll lose this fight" Pauliny Szewczyk to burzliwy romans w świetle reflektorów 💋
Powieść z gatunku new adult, która opowiada historię zbuntowanej dwudziestolatki, Rosalie 🎤 Życie w cieniu apodyktycznego ojca-prawnika staje się dla niej zbyt uciążliwe, dlatego postanawia wyrwać się z domu i wyruszyć w trasę koncertową z zespołem rockowym Dark Side of Life 🎶 To właśnie tam poznaje charyzmatycznego wokalistę, Dextera, a jej życie nabiera niespodziewanego tempa 💘
ZALETY:
🤩Czyta się ekspresowo! Książkę pochłania się w 2-4 godziny, idealna na jedno popołudnie.
😍Dużo emocji i zwrotów akcji – na niewielu stronach rozgrywa się prawdziwy rollercoaster wydarzeń.
🤔Porusza trudne tematy – przeszłość, adopcja, walka z demonami przeszłości, toksyczne relacje.
WADY:
😵Lekki chaos fabularny – za dużo się dzieje na raz, a niektóre wątki są niedopracowane.
😐Brakuje głębi – zwłaszcza w tle muzycznym zespołu, który mógł być ciekawszy.
🙄Sztuczna chemia? Relacja głównych bohaterów bywała irytująca i momentami toksyczna.
🎯 Dla kogo jest ta książka?
Myślę,że to dobra propozycja dla osób, które szukają lekkiej, emocjonalnej lektury na odstresowanie, lubią historie o burzliwych romansach i silnych kobietach, cenią sobie dynamiczną akcję i nie boją się nagłych zwrotów.
To nie jest książka idealna, ale na pewno wciąga! Mimo pewnych niedoróbek fabularnych i momentami irytujących bohaterów, chciałam dowiedzieć się, jak potoczą się ich losy. Końcówka to prawdziwy plot twist 🤯, który zdecydowanie zapowiada kontynuację. Jeśli szukacie szybkiej, emocjonującej lektury, dajcie jej szansę!
Moja ocena: 6/10 ⭐
Czy przeczytam kolejny tom? Prawdopodobnie tak, bo jestem ciekawa, jak autorka rozwinie tę historię! 🔥
BRUNETTE BOOKS