Adaptacja powieści Elizabeth Gaskell... Mary Smith trafia do domu swoich ciotek - dwóch starych panien o skrajnie różnych charakterach: rozważnej, ale despotycznej Deborah, i romantycznej Matty. W tym samym czasie w Anglii zaczyna się rewolucja przemysłowa - i idąca za tym rewolucja społeczna. A pieniądze stają się ważniejsze niż podziały klasowe czy tradycja. Początkiem zmian w Cranford okazuje się przybycie do miasteczka młodego i przystojnego lekarza - Franka Harrisona. I to nie tylko z powodu rewolucyjnych metod medycznych przez niego stosowanych, ale ze względu na wrażenie, jakie robi na wielu miejscowych kobietach... Wzruszająca, a jednocześnie dowcipna historia jednego roku z życia mieszkańców niewielkiego miasteczka, pełnego codziennych absurdów, wielkich tragedii, romansów i strachu przed nowym i nieznanym.
Wydawnictwo: Czytelnik
Data wydania: 1970 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 192
Język oryginału: angielski
"Panie z Cranford" to powieść o dziewiętnastowiecznych kobietach - pannach, starych pannach, wdowach i siostrach. Mężczyzny żyją daleko stąd
Jada się tutaj skromnie i także ubiera ale za to przestrzega pilnie wszystkich towarzyskich rytuałów, zasad.
Poznajemy starsze, niezbyt zamożne panny z wyższych sfer, których życie wypełniają rutynowe czynności, przerywane jedynie elektryzującymi ploteczkami. Każda z Pań ma swoje różne dziwactwa, które dodają im uroku.
Panie z Cranford przede wszystkim jednak emanują ciepłem i serdecznością, a także pewną dozą miłej naiwności.
Wydaje się, że mieszkanki Cranford nie miały nic innego do roboty poza dbaniem o zachowanie pozorów. Ciekawe, że życie codzienne i relacje międzyludzkie tak bardzo się zmieniają.Gaskell z niewątpliwą subtelnością i finezją uchwyciła urok tamtej, minionej już codzienności.
Klasyk epoki wiktoriańskiej. Uwielbiam takie klimaty, ale jednak tym razem coś nie zagrało i zachwytów nie będzie. Zdecydowanie nie jest to poziom "Północy i Południa" tej samej autorki. W tej książce nic się nie działo. Opowiadała o małym miasteczku, w którym mieszkają głównie panie, najczęściej samotne i niezbyt majętne, którym czas upływał głównie na wzajemnych wizytach. Pomimo tego, że ta powieść jest dosyć krótka to ledwo przez nią przebrnęłam i nie wzbudziła mojego najmniejszego zainteresowania.
Zamiast sięgać po tę lekturę zdecydowanie lepiej obejrzeć serial BBC "Panie z Cranford", który jest rozbudowaną wersją książki, jest od niej o wiele ciekawszy i świetnie zagrany.
Książkę polecam natomiast przed snem jako usypiacz. Kilka razy z nią zasnęłam, więc działa.
Tytułowa bohaterka, Ruth Hilton, to młoda dziewczyna, sierota, która zarabia na swe utrzymanie jako szwaczka. Gdy traci posadę i dach nad głową...
Po śmierci wikarego w miasteczku Combehurst wdowa po nim, pani Browne, sama wychowuje dwoje dzieci w domu na wrzosowisku. Maggie i Edward to rodzeństwo...
Przeczytane:2017-09-06, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Książka, w zabawny dla nas współczesnych sposób, przedstawia życie pań z małego wiktoriańskiego miasteczka. Autorka opisuje codzienne życie, mentalność, sposób zachowania, emocje, które towarzyszyły kobietom w Cranford. Pokazuje, że w świecie zdominowanym przez mężczyzn, panie mają swoje pasje, zainteresowania (czyt: plotki), że aspirują do bycia zapraszanym do "lepszego" towarzystwa. Okazuje się, że mają też dobre serca, że są wrażliwe na krzywdę innych i że w kluczowych momentach potrafią się zjednoczyć.