Platynowe włosy, stalowa wola i historia, która łamie stereotypy.
Ikona polskiej logistyki. Pierwsza kobieta prezes polskich portów morskich stojąca na czele Zarządu Morskiego Portu Gdańsk. Autorytet w różowych szpilkach - czyli Dorota Raben, kobieta, która w świecie biznesu zdobyła logistyczny Mount Everest.
Droga na szczyt nie była jednak łatwa. W Polsce lat 90. - w zdominowanej przez mężczyzn branży - przypominała karkołomną wyprawę, podczas której największym wyzwaniem okazała się walka ze stereotypami i... własnymi demonami.
Dorota - w różowych strojach, z platynowymi włosami - nie dała się jednak złamać. Na tle panów w granatowych garniturach wyglądała jak kolorowy fajerwerk, a sukcesy osiągała równie efektownie.
Ta książka to opowieść o życiu pełnym burz i huraganów, wzlotów i upadków, o ludziach, którzy wspierali - i tych, którzy rzucali kłody pod nogi. O ekstremalnie ryzykownych decyzjach, jakich można się spodziewać podczas wyprawy na szczyt. I o kobiecej determinacji, która bywa silniejsza niż u niejednego generała.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-09-12
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 285
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Ta książka to jest niezła zmyłka. Patrząc na okładkę widzimy, że z pewnością jest to poradnik, więc połowa osób po nią nie sięgnie, bo nie każdy je lubi. Wchodząc w treść widzimy jednak, że jest to jakby opowieść biznesowa, gdyż opowiada o kobiecie w jaki sposób udało jej się dojść tam, gdzie pragnęła. Przez ile trudności musiała przejść, nieciekawych spojrzeń, dziwnych pytań, gdyż to, czym się zajmowała było na tyle w niszy społecznej, że brali to za jakieś wynaturzenie. Tym bardziej, że na lata dziewięćdziesiąte to mężczyźni uważali się za prawych i mądrych, wiec widząc kogoś w płci pięknej dziwili się, że sama chce cokolwiek osiągnąć. I to w ubraniu różowej landrynki, gdzie ten kolor nie był obierany za zbyt inteligentny. Później natomiast zastanawiamy się, czy nie jest to czasami opowieść obyczajowa, bo i życie prywatne dochodzi do głosu, cenne porady, które dostawała i jakby strofowanie przez rodzinę, by dosłownie ująć w słowa to, kim była. Wszelkie potyczki z lat szkolnych oraz ludzi, którzy zawsze wnosili do jej życia coś ważnego. Choć tutaj bym się spierała, gdyż jeśli ona zauważała kto co sobą reprezentował i umiała to wykorzystać w życiu, to było tylko jej zasługą, a nie osób, które pionkami w jej życiu się pojawiały. I tak naprawdę gdzieś po sześćdziesiątej stronie zbieramy całą wiedzę, o której się dowiedzieliśmy i widzimy, że forma jaka została użyta może pasować pod pamiętnik, albo spisanie swoich wspomnień, gdyż uważam, że obie formy mają różny wydźwięk. I to tutaj zauważamy, że nie ważne w jakich latach się żyje, co innymi ludźmi kieruje ani co chcą z nami zrobić, bo to tylko od nas zależy, co my z tą całą wiedzą zrobimy. Jak stawimy czoło problemom i czy pójdziemy tam, gdzie naprawdę chcemy być. Ona sama musiała się mierzyć też z własnymi słabościami, bo każdy człowiek je posiada, mniejsze lub większe. Ale nie poddała się. Reagowała jak każdy nie kryjąc tego, co czuła. Była w tym prawdziwa i właśnie tego możemy się od niej nauczyć.
Napisana niby zwyczajnie, aczkolwiek z użyciem słów mniej stosowanych w literaturze. Warto ją przeczytać:-)
Przeczytane:2025-11-11, Ocena: 5, Przeczytałam,
Literatura faktu często pozwala poznać ludzi, przestrzenie, w których się obracają. Taką możliwością jest lektura książki autobiograficznej Doroty Raben pod tytułem „Różowe marzenia. Żelazne kontrakty”. Możemy dowiedzieć się, z jakimi wyzwaniami mierzyła się autorka w życiu zawodowym i osobistym. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Novae Res w tym roku.
Już tytuł „Różowe marzenia. Żelazne kontrakty” może zwracać uwagę czytelnika na delikatność kobiecej natury i marzenia, które mierzą się z nieco brutalniejszą rzeczywistością, światem biznesu, a momentami nawet polityki. Kontrastowe zestawienie zastosowane w tytule niewątpliwie przyciąga uwagę. Książkę przeczytałam chętnie. To przede wszystkim opowieść o sile, która jest człowiekowi potrzebna w momentach prób, w obliczu wyzwań, które wynikają z sytuacji w życiu zawodowym i osobistym. Również w chwilach upadku. Już w pierwszym rozdziale przywołane zostają słowa Konfucjusza: Naszą największą chwałą nie jest to, aby nigdy nie upaść, ale to, żeby po każdym upadku powstać.
Zwróciłam uwagę także na wymiar osobisty całej historii. Dorota Raben wpuszcza czytelnika do jej relacji z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Do zdarzeń, które nie miały związku tylko z drogą zawodową. Pisze między innymi o sprawach zdrowotnych, czy rodzinnych, trudach, które ją budowały. To sprawia, że opowieść jest pełniejsza, bardziej dopowiedziana. Ludzie często oddzielają sferę prywatną od zawodowej, ale jednocześnie pozostaje świadomość, że jednak ważne decyzje zawodowe dotyczące zmian często podejmuje się, mając na uwadze sytuację osobistą.
Jednak życie osobiste nie jest tylko dopełnieniem, ale również ważnym wątkiem, ponieważ w tej przestrzeni człowiek toczy walki o siebie, o bliskich. Nie brakuje w książce osobistych refleksji autorki, tego, jak ona patrzy na świat i tego, jak postrzega samą siebie i swoje działania oraz to, co ją spotykało. Jak pisze na koniec pierwszego rozdziału, „(…) Poobijana, chora, malowałam usta na czerwono, wkładałam kolorowy garnitur, szpilki i szłam do przodu. Nikt nie wiedział, co się działo za zamkniętymi drzwiami. A moja dusza znów stanowiła całość, jakby zastosowano na niej techniki Kintsugi. Im więcej blizn nosiłam, tym silniejsza, odporniejsza, odważniejsza się stawałam, niczym sklejona złotem. Z każdą raną byłam więcej warta.” Lektura „Różowych marzeń. Żelaznych kontraktów” nieco uchyla wspomniane w cytacie drzwi.
Ciekawymi wątkami były także liczne podróże, te wypoczynkowe i te służbowe. Czytelnik może także poznać świat logistyki i biznesu. Nie możemy zapominać, że to publikacja o ikonie polskiej logistyki. Bohaterka poświęciła tej dziedzinie wiele lat pracy. „(…) Pierwsza kobieta prezes polskich portów morskich stojąca na czele Zarządu Morskiego Portu Gdańsk. Autorytet w różowych szpilkach – czyli Dorota Raben, kobieta, która w świecie biznesu zdobyła logistyczny Mount Everest. (…)” – możemy przeczytać już w opisie wydawcy.
Mimo że bohaterką książki jest autorytet w świecie logistyki, to nie mamy do czynienia z patetyzmem, co bardzo cenię w tej publikacji. Nie brakuje w „Różowych marzeniach. Żelaznych kontraktach” burz i słonecznych, pogodnych dni, wzlotów i upadków, ludzi, którzy pomagali, okazywali wsparcie, jak również tych, którzy komplikowali sytuacje lub rzucali kłody pod nogi. Pokazana była codzienność usłana dającymi radość i satysfakcję zdarzeniami, momentami pełnymi ryzyka i stresu. To sprawia, że historia ma wymiar uniwersalny. Wręcz inspiruje do podążania za tym, czego pragniemy pomimo trudności.
Książka Doroty Raben wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Wątki są poukładane w rozdziałach, co sprawia wrażenie zachowania porządku prezentowanych wspomnień z różnych sfer życia prywatnego i zawodowego. Czyta się szybko, polecam „Różowe marzenia. Żelazne kontrakty” na długie, jesienne wieczory.