Sherlock Holmes i doktor Watson prowadzą śledztwo dotyczące dwóch niezwykłych zbrodni w Londynie. Ślady prowadzą wiele lat w przeszłość do Ameryki, sekty mormonów i zemsty za zło sprzed wielu lat...
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2017 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 179
Tytuł oryginału: A Study in Scarlat
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Ewa Łozińska-Małkiewicz
Ilustracje:Jurand Pawłowski
Jak zwykle w przypadku powieści o Sherlocku Holmesie, świetna pozycja z niesamowitymi zwrotami akcji! Nie jestem jednak w stanie ocenić tej części na pięć gwiazdek, ponieważ mimo iż sam przebieg śledztwa oraz druga część historii jest niezwykle wciągająca, powiedziałabym, że "łącznik" pomiędzy nimi (którego z oczywistych względów nie wspomnę) jest dość odległy dla czytelnika. Osobiście czytałam "Studium w szkarłacie" po przeczytaniu pierwszego zbioru opowiadań i byłam nieco zawiedziona faktem, że czytelnikowi ciężko jest w tej sprawie prowadzić własne śledztwo. Jestem jednak pewna, że po przeczytaniu tej powieści, nie można oprzeć się następnym, a te zasługują już tylko na pięć lub więcej gwiazdek!
Nie rozumiem zachwytów nad "Studium w szkarłacie". Nie jest to bowiem książka wybitna. Jednocześnie nie mogę powiedzieć, że mamy do czynienia ze słabą historią. Książka napisana przez Arthura Conan Doyle'a ma swój niepowtarzalny klimat oraz nietuzinkowych bohaterów, a jednak... Nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. Sherlocka Holmesa wyobrażałam sobie zupełnie inaczej, chyba trochę jak Herkulesa Poirot. Zrozumcie mnie dobrze, nie przesiąkłam klimatem BBC, nigdy nie widziałam miniserialu, ale z zasłyszanych opinii i rekomendacji znajomych w głowie wytworzyłam sobie zupełnie inny obraz głównego bohatera. Ekstrawagancki deketyw wydawał mi się nieco zbyt dziwny, a jego metody - naciągane. Zagadka, która została rozwiązana poprzez dedukcję i umiejętność logicznego i analitycznego myślenia oraz łączenia faktów, nie sprawiła detektywowi żadnych trudności. Trudno mi było uwierzyć, że za pomocą obserwacji i kilku sprawdzonych faktów Sherlock był w stanie złapać złoczyńcę. Irytujące było też to, że wszystko musiał robić sam, wszystko wiedział albo podejrzewał, ale nikomu nie powiedział. Conan Doyle stworzył bohatera, który w prawdziwym życiu nigdy by się nie urodził. Zabrakło mi także jakiegoś twistu, zwrotu akcji, który rzuciłby cień podejrzeń na zupełnie inną osobę, wyprowadził głównych bohaterów w pole. Całość wydawała mi się po prostu zbyt czarno-biała. Jest dobro i jest zło, a przy tym żadnych odcieni szarości. Nie podobało mi się również swoiste wyrachowanie i brak jakichkolwiek emocji ze strony detektywów. Czy naprawdę historia złoczyńcy nikogo nie zaszokowała? Czy naprawdę nie wzbudziła choćby grama emocji?
"Studium w szkarłacie" to moje pierwsze spotkanie z Sherlockiem Holmesem, ale nie ostatnie. Postanowiłam bowiem dać mu jeszcze szansę przy powieści "Pies Baskervillów". Mam nadzieję, że tym razem się nie rozczaruję. Książkę pozostawiam bez oceny. W końcu to klasyka, która sama się obroni. To, że nie przypadła mi do gustu, nie oznacza, że nie spodoba się pozostałym czytelnikom. Jeśli jesteście ciekawi i chcecie wyrobić sobie własną opinię, to koniecznie sięgnijcie po "Studium w szkarłacie".
John Watson opisuje w swoim dzienniku wydarzenia, jakie spotykają go od kiedy poznał Sherlocka Holmesa. Choć wcześniej wydawało się, że brakuje mu celu w życiu, tak teraz nie może narzekać na nudę. Pierwsza wspólna sprawa tego znanego duetu jest wciągająca i zaskakująca. Nie jest jednak to historia pisana z tylko jednej perspektywy, bowiem poznajemy również historię człowieka odpowiedzialnego za tę zbrodnię. Szerszy obraz sytuacji pozwala czytelnikowi samodzielnie ocenić winę mordercy.
Książa ta jest początkiem przygód Sherlocka Holmesa, całość utworu jest moim zdaniem zgrabnie wpleciona w realia ówczesnej Anglii jak i innych wydarzeń z tamtego okresu, jak chociaż by wojny brytyjsko-afgańskiej czy też założenia miasta Salt Lake City przez mormonów, książąt z początku jest narracją Watsona i opowiada o wydarzaniach z jego perspektywy, samo ujęcie Sherlocka Holmesa bardziej przypada mi w tej wersji niż, w znanych mi z kina i telewizji, wolę go zagadkowego, tajemniczego i z ogromnym ego niż w wersji gdzie przestawia się go jako dziwaka i hipochondryka, Książa ta przypadła mi do gustu wprawdzie są pewne luki w poszlakach jak i ich interpretacji ale są one, znikome i można jest usprawiedliwić wizją literacką
Przeczytane:2017-02-13,