Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2022-11-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 464
Piękna Litwinka Vaiva, będąca obiektem pożądania mężczyzn i tym samym nienawiści kobiet, zostaje oskarżona o czary.
Jest rok 1641 i dla wiedźm nie ma miejsca w społeczeństwie. Aby ocalić życie, dziewczyna podejmuje decyzję, która uruchamia lawinę wydarzeń.
Ponad dwieście lat później los młodej Wiktorii, córki powstańca listopadowego, niespodziewanie splata się z losem litewskiej czarownicy. Nie godząc się na małżeństwo z niechcianym adoratorem, Wiktoria decyduje się na ucieczkę i w wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności trafia do majątku, gdzie imię Vaivy nadal budzi strach. Czy rzeczywiście była ona niebezpieczną wiedźmą? A może demoniczną kochanką magnata?
To porywająca saga o kobietach, które miały odwagę walczyć o swoje szczęście i o prawo do decydowania o sobie. To także opowieść o miłości szczerej i pięknej, jak również obsesyjnej i niszczącej, i o tęsknocie za ukochanym miejscem na ziemi.
Akcja "Srebrnego wrzeciona" rozgrywa się dwutorowo: głównie w połowie XIX wieku i bohaterką jest Wiktoria, córka powstańca listopadowego, ale pomiędzy jej historią pojawiają się retrospekcje z litewskiej wsi 1640 roku (i kolejnych lat), gdzie śledzimy losy Vaivy, dziewczyny oskarżonej o czary. Pierwsza z młodych kobiet ucieka przed aranżowanym małżeństwem z odrażającym adoratorem i trafia na dworek na Litwie, druga z kolei, po tym jak odrzuca awanse miejscowego kowala, zostaje oskarżona o magiczne praktyki i skazana na śmierć. Obie nie wiedzą jednak, że te tragiczne okoliczności to początek czegoś nowego i ich los dopiero jest w trakcie przędzenia...
Od razu wspomnę, że Ewa Sobieniewska zachwyciła mnie tą książką i jestem naprawdę pod wrażeniem jej debiutu. Widać jaką pracę wykonała, żeby odtworzyć realia historyczne i stworzyć tak wciągającą, rozbudowaną opowieść. Podobał mi się klimat epoki, jaki odmalowała autorka - te wszystkie konwenanse, życie w dworku kontra żywot mniej uprzywilejowanych, trudna sytuacja kobiet i tym podobne. Do tego stroje z tamtych czasów, odrobina folkloru, barwne opisy jedzenia - to wszystko stanowi być może tylko tło, ale w tej powieści jest naprawdę dobrze opisane i przygotowane. Poza tym, mamy też przypisy wyjaśniające pewne kwestie historyczne czy terminy, a więc można powiedzieć, że to nie tylko pozycja rozrywkowa, ale można też z niej się czegoś nauczyć. Zachwyciła mnie też świetna stylizacja języka, pozwalająca wczuć się w klimat czasów, ale zarazem umożliwiająca łatwy odbiór - historia jest opisana w dość lekkim, bardzo przystępnym stylu, będąc jednak staranną, dopracowaną powieścią historyczną. Podobały mi się też nawiązania i wtręty literackie, tak ubarwiające całą opowieść.
Historia obu bohaterek snuta jest tu niespiesznie, ale zarazem nie jest nudna, czy zbyt powolna. Chwilami jest też naprawdę poruszająca, wzbudzająca całą gamę emocji - od współczucia i niedowierzania, przez smutek i gniew, po zaskoczenie i radość, zwłaszcza w przypadku historii Vaivy. Nie zabrakło tu też melodramatyczności, odrobiny naiwności, zarówno w postępowaniu bohaterów, jak i prowadzeniu akcji, a także czasem zbyt gładkiego rozwiązywania pewnych spraw, ale przyznam szczerze, że mnie to nie drażniło, chociaż takie klimaty z reguły powodują u mnie przewracanie oczami. Może dlatego, że całość była taka porywająca, wciągająca i nieoczywista.
Obie główne postacie kobiece, których historie się przeplatają w tej książce, zostały opisane w sposób wnikliwy i rozbudowany. Możemy poznać nie tylko ich losy, ale też charaktery, przez co sposób postępowania tych postaci jest logiczny i zrozumiały. Wiktoria jest ciekawą bohaterką - z jednej strony nieco krnąbrna, inteligentna panienka, którą uwiera narzucona przez społeczeństwo rola, odważna, buntowniczka, która próbuje walczyć z losem, z drugiej nieco niepewna, nie mająca wiedzy o świecie, zagubiona, poszukująca. Nie jest idealną wonder woman XIX-wieku, to młoda kobieta, która odkrywa nie tylko siebie samą, ale i poznaje prawdziwą miłość, która warta jest wszelkich poświęceń. Vaiva z kolei, to ofiara zazdrości, namiętności nieodpowiednich mężczyzn i ciemnoty ludu, ale zarazem pani własnego losu, która po swojemu radzi sobie ze spadającymi na nią tragediami i przeciwnościami od życia i ludzi. Jej historia jest znacznie bardziej dramatyczna, trudna, poruszająca, ale też dająca nadzieję. Obie bohaterki są różne, jednak mają w sobie coś podobnego - kobiecą siłę i niezłomność, ale też delikatność i tkliwość oraz serce pragnące nie tylko miłości, czy poczucia bezpieczeństwa, lecz również namiętności.
Bo tak naprawdę ważnymi wątkami w tej powieści są te romansowe. Mamy tu historie miłosne w dawnym stylu, okraszone jednak zaskakująco pasującą doń dawką namiętności, która zarazem nie unowocześniała niepotrzebnie całej powieści, jak to się często dzieje we współczesnych książkach. Nie znajdziemy tu tandetnej erotyki na poziomie popularnych harlequinów, ale bardzo delikatnie i zdecydowanie nie wulgarnie, a raczej przekonująco opisane to, jak rozwija się i rośnie pożądanie między dwojgiem ludzi. Poza tym książka ta ma w sobie szczyptę magii i tajemnicy, która dodaje jej nieco oryginalności. Znajdziemy w niej też trochę feminizmu, ale takiego na miarę czasów, w jakich rozgrywa się ta opowieść, nieprzesadnego, czy uwspółcześnionego. Pojawiają się też różne intrygi i skomplikowane relacje międzyludzkie, mamy ciekawe relacje ze szlacheckiego życia i nieco ducha patriotyzmu. Ta mieszanka, wzbogacona o fascynujące tło fabularne i fantastycznie opisane postacie kobiece, spowodowała, że cała książka totalnie wpasowała się w moje klimaty czytelnicze, przypominając powieści w dawnym stylu.
Żeby nie było zbyt słodko i idealnie, mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, niektórzy bohaterowie tej książki są zbyt czarno-biali: albo dobrzy, albo zupełnie źli, do tego czasem przekoloryzowani - to kwestia zwłaszcza tych negatywnych charakterów, którzy często są totalnie obrzydliwi i nieludzcy. I chociaż przy niektórych autorka starała się dodać nieco odcieni szarości, to jednak niekoniecznie mnie przekonała. Ale jak wspomniałam, dotyczy to postaci drugoplanowych, więc nie jest jakimś strasznym uchybieniem, a raczej niedociągnięciem. Po drugie, mam też pewne obiekcje co do zakończenia - wydaje mi się, że przy tak rozbudowanym wstępie i bogatym w wątki oraz szczegóły rozwinięciu, okazało się zbyt szybkie. Prawie wszystko wyjaśniło się może nie łatwo (bo jednak bohaterowie swoje przeżyli), ale dość pośpiesznie, w niektórych kwestiach jakby nieco na siłę. Brakowało mi wyjaśnienia pewnych spraw, ale widzę, że autorka ma w planach kolejne książki powiązane z tą opowieścią, więc może ten mój niedosyt zostanie nakarmiony odpowiednio.
Cóż mogę jeszcze dodać? Przede wszystkim, te wysokie oceny na portalach książkowych zdecydowanie nie są przesadzone. To naprawdę świetny debiut literacki, przygotowany z dbałością o szczegóły i klimat epoki, porywający, pełen emocji i interesujących bohaterek. To książka totalnie w moich klimatach, czytało mi się ją świetnie, bez przestojów, wprost nie mogłam się oderwać. Zauroczyła mnie i poruszyła zwłaszcza trudna historia Vaivy, ale i o losach Wiktorii czytałam z zainteresowaniem. Bardzo polecam i niecierpliwie czekam na kolejne powieści pani Sobieniewskiej!
Recenzja powstała we współpracy z Autorką - współpraca reklamowa, barter.
Pierwotnie pojawiła się na moim blogu.
Książka "Srebrne wrzeciono" jest debiutancką powieścią autorki, a jak już wiecie bardzo lubię poznawać nowych autorów, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki, do której sięgnięcia zachęcił mnie niesamowicie interesujący opis i piękna, klimatyczna okładka. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawia, że czyta się ją naprawdę szybko, ja pochłonęłam ją w jeden wieczór i nie odłożyłam póki nie poznałam zakończenia tej historii. Fabuła została w bardzo interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie świetnie wykreowani. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, mianowicie w XVI wieku, gdzie poznajemy historię Vaivy oraz w XIX wieku, gdzie autorka przybliża nam losy Wiktorii. Autorka w świetny sposób oddała klimat panujący w tamtych czasach, niesamowicie barwnie i plastycznie je przedstawiła, że wielokrotnie miałam wrażenie jakbym towarzyszyła bohaterom podczas wszystkich wydarzeń. Obie bohaterki od początku zaskarbiły sobie moją sympatię, dzieli je spora przestrzeń czasowa - ponad dwieście lat, natomiast zagłębiając się w ich losy okazuje się, że łączy je bardzo wiele. W odpowiednim momencie wszystko się idealnie ze sobą łączą, tworząc idealną całość. Losy obu kobiet dostarczyły mi naprawdę wielu emocji, które podczas czytania chłonęłam całą sobą. Autorka na przykładzie swoich bohaterek pokazuje, że warto zawalczyć o siebie, swoje prawa i przekonania. "Srebrne wrzeciono" to emocjonująca, miejscami poruszająca i pełna życiowych mądrości i prawd historia. Naprawdę miło spędziłam czas z tą książką i czekam już na kolejne powieści autorki. Gratuluję tak dobrego debiutu! Polecam!
Jaką przyjemnością było czytanie tej książki !!! Choć początkowo obawiałam się, że bedzie przeładowana długimi, nużącymi opisami, co zdarza się często w tego typu literaturze. Na siłę chcą wcisnąć czytelnika w dawne ramy czasowe. Pani Ewie przyszło to tak naturalnie i lekko. Zostałam mile zaskoczona.. Było idealnie.. nie za dużo , nie za mało aby oddać klimat tamtych czasów. Ze smakiem.. Bardzo spodobał mi się też zabieg autorki polegający na poprowadzeniu fabuły dwutorowo. Losy Vaivy, niezwykłej kobiety, oskarżanej o czary i wyklętej wręcz przez społeczność, stają tłem do historii jaką napisało życie dla Wiktorii , żyjącej 200lat później.
Ta książka ma w sobie coś takiego, że czytelnik żyje nią tak jakby był uczestnikiem tamtych zdarzeń. Bohaterzy stali się moimi przyjaciółmi. Czułam razem z nimi, przeżywałam ich bóle i radości. Dziękuję pani Ewie za możliwość zwiedzania wraz z Wiktorią pięknego Wilna.
Podsumowując, jest to urzekająca opowieść o kobiecej odwadze do pójścia swoją drogą, wbrew oczekiwaniom świata. O miłości, tej pięknej ale i tej która często zamiast budować, niszczy. Polecam wam z całego serca !!!
Warto zaznaczyć, że jest to debiut autorki. Gratuluję tak wspaniale rozpoczętej drogi ❤
,Bez względu na to, czy bierze się w dłonie kądziel, czy też swój los, potrzeba wytrwałości, zapału i wiary, że to, co się robi, ma sens - pomyślała Wiktoria. I choć trafiają się fatalne włókna, trzeba próbować"
Te słowa bez wątpienia oddają charakter Wiktorii Słoczyńskiej, młodej dziedziczki Łubinowa, córki powstańca listopadowego.
Gdy jej ojciec umiera, a matka powtórnie wychodzi za mąż, nielubiany przez nią ojczym chce wydać ją za rosyjskiego generała. Wiktora jest zdruzgotana, nie wyobraża sobie życia u boku przedstawiciela znienawidzonego zaborcy. Groźby ojczyma i brak wsparcia matki skłaniają ją do ucieczki. Schronienie znajduje u dalekiej krewnej w Wilnie, poszukując pracy trafia do dworu w Łempicach. Tam właśnie poznaje historię pięknej litwinki Vaivy, skrzywdzonej przez niechcianego adoratora, brutalnie potraktowanej i oskarżonej o czary. Ich losy w jakiś nadnaturalny sposób są ze sobą splecione. Jak zakończy się ta historia? Czy Wiktoria znajdzie swoje szczęście? Koniecznie musicie przeczytać.
Tę powieść wręcz pochłonęłam, jestem pełna podziwu dla autorki, która z wielką precyzją i dbałością o szczegóły namalowała ówczesne życie szlacheckiego dworku. Postać Wiktorii, silnej, zdeterminowanej ale także pełnej niepokoju, wątpliwości i strachu przed nieznanym bardzo mi się spodobała. Miałam nadzieję, że uda jej się umknąć złemu losowi, znaleźć miłość i wrócić do domu. Pełna podziwu dla jej determinacji wręcz wsiąknełam w klimat powieści. Po cichu liczę, że to nie ostatnia powieść autorki i wkrótce będziemy mogli zachwycać się jej kolejną opowieścią.
Narodowość, status społeczny i dwieście lat dzieli dwie kobiety, bohaterki poruszającej powieści historycznej Ewy Sobieniewskiej „Srebrne wrzeciono”, a jednak łączy tak wiele. Obie chcą móc decydować o sobie i obu przyjdzie za to słono zapłacić. Z czasem okaże się, że tych powiązań jest więcej niż początkowo mogło nam się wydawać.
Czy ta książka jest debiutem autorki? Niemożliwe. Może pisała wcześniej pod pseudonimem szlifując swój warsztat? Zrozumiecie moje niedowierzanie, jeśli sami przeczytacie tę dojrzałą, dopieszczoną pod każdym względem, cudownie ciepłą i jednocześnie ubraną w rzetelne tło historyczne opowieść o odwadze do walki o siebie i prawdziwą miłość. Jej bohaterowie po prostu żyją na kartach książki, angażując czytelnika po czubki uszu w swoje trudne losy.
Każda kobieta naturalnie utożsami się z oskarżoną o czary w XVII wieku budzącą namiętność wśród mężczyzn i zawiść wśród kobiet piękną Litwinką Vaivą, a jeszcze bardziej z młodziutką szlachcianką Wiktorią, która dwieście lat później zmuszona jest do ucieczki przed narzuconym jej narzeczonym. Obie mają odwagę walczyć o siebie, sprzeciwić się narzuconym konwenansom i oczekiwaniom społecznym.
Śledzimy historie kobiet naprzemiennie, by w pewnym momencie zadziwić się nagłym spleceniem ich losów.
Cudownie, płynnie i tak naturalnie wplata autorka historię w fabułę powieści, dostosowując również język dialogów do ówczesnych czasów. Opisy Wilna, do którego ucieka Wiktoria pozwalają zobaczyć go jej oczami, poczuć jego piękno i klimat. Ta opowieść zachwyca pod każdym względem, nie ma w niej słabszych momentów, żadnej fałszywej nuty, a wszystkie wątki fabuły współgrają ze sobą jak dźwięki płynące z idealnie nastrojonego instrumentu tworzące cudowną melodię.
I tylko taka muzyka czysta i płynąca z serca może tak głęboko poruszyć i zachwycić.
Piękna Litwinka Vaira, będąca obiektem pożądania mężczyzn i nienawiści kobiet, zostaje oskarżona o czary. Jest rok 1641, więc dla wiedźm nie ma miejsca na tym świecie. Aby ocalić życie, podejmuje decyzję, która uruchamia lawinę późniejszych zdarzeń.
Ponad 200 lat później los młodej Wiktorii niespodziewanie splata się z losem litewskiej czarownicy. Nie godząc się na małżeństwo z niechcianym adoratorem, Wiktoria ucieka z domu i w wyniku zbiegu okoliczności trafia do majątku, gdzie do dziś imię Vaivy budzi przerażenie.
Ach! Co to była za książka!
Naprawdę niezmiernie trudno uwierzyć, że jest to debiut literacki autorki, która zabiera nas w niezwykle malowniczą i intrygującą podróż razem ze swoimi bohaterami, z których jednych pokochamy, a drugich znienawidzimy.
To nie tylko opowieść o kobietach.
Odważnych, które nie bały się wziąść swojego losu we własne ręce, nie godzić na aranżowane małżeństwa i walczyć o szczęście, ale i o tęsknocie.
Za miłością, domem i ojczyzną.
To opowieść o żądzy, która zaślepia umysł i prowadzi do zguby, i o zemście, która ma gorzki smak.
Dla mnie to była jedna z najpiękniejszych książek, które przeczytałam. Która jest mądra, pięknie napisana i która ma w sobie magiczne ,,Coś", co sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem.
Nieodkładalna, którą kocha się całym sercem i nigdy nie zapomni.
I której zakonczenie daje nadzieję na nowy początek.