Okres oczekiwania na święta z reguły oznacza nadzieję i optymizm – niestety, nie dla wszystkich. Trójka młodych ludzi zmaga się z poważnymi problemami osobistymi, które nie pozwalają im cieszyć się życiem ani wierzyć w nadejście lepszych dni. Miłosz dowiaduje się, że został adoptowany, więc postanawia odszukać swego biologicznego ojca… Łucja przeżywa zawód uczuciowy i marzy o nowej miłości… Szymon od lat ma poczucie niezrozumienia przez najbliższych… Na co mogą liczyć, kiedy niespodziewanie spotkają się przy świątecznym stole? Na cud na pewno nie! W dwudziestym pierwszym wieku młodzi ludzie wiedzą już, że cudów nie ma. Zdarzają się jednak niespodzianki…
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2025-10-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 250
Język oryginału: polski
*współpraca reklamowa*
Kolejna świąteczna propozycja, po którą udało mi się sięgnąć, powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem. Moje wyobrażenie o niej było inne, ale tak to jest jak się nie czyta opisów i wszystkie świąteczne pozycje traktuje tak samo, dlatego też miałam bardzo przyjemną niespodziankę. Książka okazała się lekturą pełną oryginalnych i trudnych tematów, ale mimo to urzekła mnie swoją prostotą i tym jak bohaterom wszystko pięknie i ładnie się układa (nawet pomimo drobnych przeciwności).
Okres świąteczny dla większości osób to szczególny i optymistyczny czas, jednak zdarzają się wyjątki. Dla trójki młodych ludzi nadchodzące święta mogą okazać się niezwykłe, inne i pełne nowości, o których nawet nie śnili. Miłosz dowiaduje się, że został adoptowany, postanawia więc skontaktować się z rodziną zmarłej matki i odnaleźć ojca. Łucja przeżywa zawód miłosny, chce zaznać prawdziwego uczucia ale też martwi się jak nowości wpłyną na ich życie rodzinne. Szymon zaś czuje się niezrozumiany przez najbliższych, w szczególności przez ojca, a szokujące dla niego informacje sprawiają, że czuje się niepewnie. Co się stanie gdy ta trójka spotka się przy jednym stole? Czy świąteczna niespodzianka wpłynie na nich korzystnie czy też będzie tragiczna w skutkach?
Bardzo lubię, gdy książka tak pozytywnie mnie zaskakuje. Niby z pozoru wszytko krzyczało o świętach, to te choć są i ta tytułowa świąteczna niespodziana jest chyba najważniejsza w tym wszystkim, to cała otoczka na którą składają się waśnie rodzinne, tematy związane z adopcją, z szukaniem korzeni, z prawdą, ale też tematy trudne, nieco kontrowersyjne, ale też te lekkie obyczajowe, romantyczne i też zabawne. Spotykamy się z fajną i niby zwyczajną rodziną Sadowskich, którzy po wielu niepowodzeniach adoptowali syna, a nieco później doczekali się biologicznego dziecka. Pomimo tego oboje dzieci traktowali tak samo, a ich rodzinna relacja jest do pozazdroszczenia. Rodzinna codzienność jednak zaczyna się sypać, gdy prawda o adopcji wychodzi na jaw, rodzina choć silna przeżywa trudne chwile, rodzice czują się niepewnie, a Miłosz coraz bardziej angażuje się w odkrywanie i budowanie relacji z inną rodziną. Przez działania Miłosza w trudnej sytuacji próbują się też odnaleźć inni, przez co my czytelnicy śledzimy różne ścieżki losu, patrzymy jak jedno działanie pociąga za sobą lawinę innych. Obserwujemy historię z różnych perspektyw, dostrzegamy różne punkty widzenia, przez co cała historia jest szeroka i rozbudowana, choć i tak mam wrażenie, że nieco niedopracowana i ze zbyt dużą ilością ogólników.
Lektura z miejsca mnie wciągnęła, może dlatego że tych aspektów świątecznych nie było zbyt dużo, klimatu nie poczułam, niemniej historia była świetna i oryginalna, poruszająca ciekawe tematy, z którymi ja osobiście nie często się spotykam. To rodzinna, złożona i wielowątkowa opowieść, w której wszytko jest poprawne i raczej wszytko wychodzi gładko, pomimo tego, że los tych naszych bohaterów nieco doświadcza. To bardzo optymistyczna opowieść, pokazująca jak można podchodzić do życia, do wrażliwych tematów, o tym że każda decyzja ma swoje konsekwencje, które nie zawsze mogą się podobać. To też historia, dzięki której na niektóre sprawy można spojrzeć inaczej, przy której czas zwalnia, z której fabułą się płynie, i której nie chce się kończyć.
Bardzo mi się podobało, to moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, która ma lekkie pióro, a jej opowieści czytają się po prostu same. To książka dobra na każdy czas, niekoniecznie ten świąteczny, choć okładka mocno to sugeruje. To zdecydowanie lektura warta przeczytania, po której coś w człowieku się zmienia. Ja ze swojej strony polecam, a jeśli lubicie złożone i wielowątkowe historie, gdzie nie występują przyprawiające o palpitacje serca dramy, to to będzie idealna książka dla was.
Paulina żyje swoimi sprawami i tylko sporadycznie słyszy o tym, co się dzieje na świecie. Nie interesuje jej polityka, więc nie śledzi na bieżąco ważnych...
W ostatnich latach przed wybuchem drugiej wojny światowej profesor Alojzy Dyszkiewicz, rozczarowany swoim małżeństwem i brakiem uczuć ze strony kobiety...
Przeczytane:2025-12-07, Ocena: 4, Przeczytałam,
(czytaj dalej)