NAJNOWSZY KRYMINAŁ AUTORA ,,DRELICHA" I ,,CIEMNOŚĆ PŁONIE" Po kilku latach spędzonych na emigracji do kraju wraca sześćdziesięcioletni Mariusz Kulewicz zwany Kancerem. Z ukrytym pasem pełnym zarobionych funtów trafia na Dworzec Centralny, gdzie przed wyjazdem spędził kilka lat jako bezdomny. Tym razem ma to być tylko przesiadka w drodze do zupełnie nowego życia, ale plakat informujący o zaginięciu dawnego kolegi z peronów przypomina Kancerowi o zaciągniętym kiedyś długu. Próba spłacenia go oznaczać będzie nie tylko ponowną konfrontację z brutalną rzeczywistością dworca, ale i konieczność zmierzenia się z własną, mroczną przeszłością. ,,Święty z Centralnego" to gorzki, trzymający w napięciu kryminalny neo-western o świecie i ludziach, których na co dzień wolimy nie widzieć.
Wydawnictwo: PulpBooks
Data wydania: 2023-09-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 317
Gdyby nie audiobook czytamy przez Filipa Kosiora i nominacja do nagrody Wielkiego Kalibru, zapewne sama z siebie nie sięgnęłabym po ten kryminał. I pewnie niewiele bym straciła. Zdaję sobie sprawę z kryzysu bezdomności, ale nie jest to środowisko, które w jakikolwiek sposób mnie interesuje, szczególnie to na Dworcu Centralnym w Warszawie. Mogę się pochylić nad indywidualnym losem i historią konkretnego człowieka, ale rozgrywki pomiędzy prymitywnymi gangsterami, skorumpowanymi policjantami i mieszkańcami dworców absolutnie nie są w kręgu moich zainteresowań. Nie obchodzili mnie bohaterowie, no może oprócz całkiem nieźle wykreowanej postaci Miłosza, ale opisy siłowni i walk zniechęciły mnie do lektury dodatkowo. Zakończenie tyle samo dziwaczne, co zaskakujące. Mam nadzieję, że nie znajdzie się w finale. Czuję się po lekturze brudna.
Katowice Główny – dla Ciebie to pewnie tylko dworzec, dla bezdomnych umieralnia, dla Wybranych jedyny azylByłeś wtedy dzieckiem w ciemnym pokoju...
Czy można być rewolwerowcem tak dobrym i szybkim, by rzucić wyzwanie samemu Śmierci? To pytanie zadają sobie mieszkańcy Garrety Hill położonego na samym...
Przeczytane:2025-10-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2025,
Przyznaję, że nie specjalnie przepadam za literaturą, którą ja sobie na własny użytek nazywam "awanturniczą". Czyli taką, w której główną rolę grają jakieś szemrane grupy przestępcze czy inne gangi. Nie bardzo miałam też wcześniej do czynienia z panem Ćwiekiem. Przeczytałam przed "Świętym..." tylko jedną książkę tego pisarza i w sumie podobała mi się średnio. Natomiast "Święty z Centralnego" podobał mi się i to bardzo i w zasadzie sama do końca nie potrafię sobie nawet, wyjaśnić dlaczego.
Podobało mi się tempo akcji, język, który doskonale pasował do osobników, którzy się nim posługiwali. Ta książka, ta historia wydała mi się bardzo wiarygodna. Może właśnie dlatego mi się tak podobała? Swego czasu, jakieś sto lat temu ?, przy okazji moich życiowych zawirowań miałam wątpliwą przyjemność przepracować na dworcu w Katowicach kilka miesięcy, w jednym z tych małych punktów sprzedaży owoców i innych cusiów. Oczywiście było to za czasów "starego" dworca przed remontem i przebudową, czyli naprawdę dawno ? Pracowaliśmy też na nocki, trochę się napatrzyłam... Chociaż i bezdomni i ci, co "rządzili" dworcem byli trochę inni, a może jednak nie byli...?
W każdym razie, z uwagą (jak zwykle) przeczytałam recenzję @Rudolfina i zgadzam się co do końcowej jatki, trochę zbyt przesadzona, ale dość możliwa. Natomiast zastanowiłam się nad motywem zemsty, którego Rudolfina "nie łyka"?
"Motyw zabójcy jest mocno naciągany. Zemsta po latach? Na osobie, która już dawno winę odpokutowała"? - Rudolfina
Ja chyba jednak go łyknęłam, może dlatego, że też mam siostrę, a nawet dwie i gdyby któraś z nich... (nie chcę spojlerować) to raczej mogłabym się zemścić, nawet po latach...
Reasumując, ta książka pana Ćwieka podobała mi się znacznie bardziej niż "Szwindel"
P.S Zapomniałam jeszcze pochwalić za świetną okładkę ?