Nad Wisłą dochodzi do makabrycznego odkrycia: zostaje znaleziona para odciętych kobiecych nóg. Sprawą zajmuje się w nadkomisarz Konstanty Podbiał z komendy stołecznej, wspomagany przez piękną i młodą współpracowniczkę. W tym samym czasie dziennikarz Tomasz Horn podejmuje nową pracę. Nie jest to szczyt jego marzeń, ale sytuacja w kraju po wygaśnięciu pandemii także i jego zmusiła do wielu ustępstw. Wkrótce bohaterowie łączą siły, by dojść do zaskakującej prawdy.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2021-07-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 323
Język oryginału: polski
Krzysztof Beśka „Syreny” ❤️
Warszawa. Nad Wisłą znaleziono zwłoki młodej kobiety, a dokładniej jej kończyny dolne. Do sprawy zostają przydzieleni nadkomisarz Konstanty Podbiał i świeżo upieczona partnerka podkomisarz Kornelia Banaś.
Tomasz Horn to były dziennikarz, który po stracie pracy próbuje znaleźć nową.
Kim była ofiara? Czy policjanci znajdą pozostałe części ciała? Czy Horn poukłada swoje życie?
🔹
Poznajemy wielu bohaterów, co możemy się domyślać, że są ze sobą w jakiś sposób powiązani i wszystkie zdarzenia tworzą logiczną całość. Lubię tę wielowątkowość, ale jeśli jest zgrabnie wpleciona w treść i ma to sens, a tutaj tak jest. Dużo się dzieje, akcja wzbudza w czytelniku ciekawość.
Bardzo polubiłam bohaterów, a najbardziej Kostka, i nie ukrywam, że jeszcze bym coś przeczytała z nim w roli głównej. To taka wesoła postać, lubię jego humor. A relacja z Kornelią na pochwałę, naprawdę zgrana para. ☺️
Fabuła zbliżona jest do czasów teraźniejszych. Mam tu na myśli pandemię koronawirusa, ale na szczęście ten wątek nie przytłacza. Bo jeśliby tak było to książka nie plasowałaby się do moich ulubionych kryminałów.
Mogłoby się wydawać, że morderca został ujawniony ale autor ma jeszcze asa w rękawie. I mam nadzieję, że będzie kontynuacja. 👌
To jest ta pozycja, do której jeszcze wrócę. Polecam 💥
Wydaje się, że kryminał to tylko kryminał - zbrodnia, ciało, trochę krwi, pościg i morderca, którego dosięgnie (lub nie) ramię sprawiedliwości. Ale to tylko część prawdy. Wielkim plusem jest pojawienie się ważnej tematyki społecznej, która urealnia opowieść sprawiając, że staje się możliwa do spełnienia. Wtedy bez problemu buduje się napięcie, poziom strachu wzrasta... a my dajemy się wciągnąć w historię. Dla mnie ważne jest też, aby w książce pojawiły się odniesienia do życia bohatera, jego przyjaciół czy rodziny. Istotne jest pokazania, że to nie nieomylny superbohater, który rozwiązuje każdą zagadkę w przysłowiowe pięć minut, tylko człowiek z krwi kości. Taki "anyone" z którym jesteśmy wstanie się utożsamiać, który jak każdy z nas ma lepsze i gorsze dni. Który potrzebuje kilka zmiennych i czasu by rozwiązać kryminalną zagadkę.
I wiecie, co? To dostałam. Dobry, dojrzały kryminał z prawdziwymi żywymi (i martwymi też) bohaterami. Akcja jest wciągająca i układa się w logiczną całość. Jak dla mnie wielkim plusem było umieszczenie jej w czasie aktualnym i poruszenie problemów społecznych. Autor w sposób nie nachalny wplótł w treść powieści informacje o pandemii i bezrobociu, które dotknęło nie tylko Polaków. A było konsekwencją lockdownu. Krzysztof Beśka poruszył też temat szarej strefy - prostytucji, zatrudniania na czarno... A także faktu, że samotna kobieta podejmująca pracę za granicą może być narażona na niebezpieczeństwa. Bohaterowie - trzy główne postacie (nadkomisarz Konstanty Podbiał, podkomisarz Kornelia Banaś i dziennikarz Tomasz Horn), są postaciami dobrze wykreowanymi. Mają swe słabości, ale jak każdy z nas starają się dobrze wykonywać swoją pracę i wieść spokojne poukładane życie prywatne.
W książce pojawiła się jedna rzecz, która wywołała mój uśmiech - zabawa słowem. Krzysztof Beśka umieścił w tekście takie słowa jak - "obsobaczony" /str. 70/ oraz "łapserdak" /str.87/. Rzadki się już ich używa, a szkoda. Są takimi smaczkami w opisie osób.
I choć kilkukrotnie miałam już w rękach książki Krzysztofa Beśki, to zawsze coś innego było ważniejsze do czytania. Publikacja jest więc moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora. I nie ostatnim.
Moja pierwsza książka tego autora. Ciekawa fabuła, ale jak na kryminał za mało napięcia, a za dużo zbędnych wątków i opisów. Początkowo nie wiedzałam w jakim celu pojawił się dziennikarz Horn i inne postacie. Podobała mi się para śledczych, ich dogadywanie się, wyrozumiałość, brak wulgaryzmów w rozmowach. Jeśli chodzi o śledztwo, to za dużo różnych zbiegów okoliczności.
Mroczny thriller retro w scenerii Łodzi końca XIX wieku - tego jeszcze nie było! Akcja książki rozgrywa się w 1892 roku w Łodzi - mieście dymiących kominów...
Kiedy ornat spływa krwią… Przez wieki kościoły Malborka, Kwidzyna, Gdańska i Fromborka skrywały wielką tajemnicę. Przywędrowała ona na te tereny...
Przeczytane:2022-01-05, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Muszę przyznać, że była to intrygująca lektura, jednak ilość zabiegów okoliczności trochę mnie męczyła. Jednak dzięki językowi i stylowo Autora poznawanie tej historii szybko mijało.
Fabuła, dzięki osadzeniu praktycznie w czasach teraźniejszych ułatwiała mi zrozumienie i wczucie się w bohaterów, sytuację i akcję.
Autor stworzył ciekawą książkę, która idealnie będzie pasować na leniwy wieczór przy szklance/kubki ulubionego trunku.
Jest to mieszanka kryminału, sensacji i thrillera.