Poruszająca historia kobiety, która była świadkinią przełomowych wydarzeń XX wieku
Violeta przychodzi na świat pewnego burzowego dnia 1920 roku jako pierwsza dziewczynka w rodzinie obdarzonej pięcioma pełnymi wigoru synami. W tym samym czasie do kraju dociera grypa hiszpanka, ponadto społeczeństwo wciąż zmaga się ze skutkami Wielkiej Wojny.
Dzięki zapobiegliwości ojca rodzina wyjdzie z tego kryzysu bez szwanku, ale wkrótce stanie w obliczu kolejnego: załamanie gospodarcze z 1929 roku odbije się na życiu Violety, dotąd upływającym w splendorze wielkiego miasta. Rodzina straci wszystko i będzie zmuszona do przeprowadzki w odległą, dziką część kraju. Tam dziewczyna osiągnie pełnoletność i pozna pierwszego kandydata na męża...
W liście skierowanym do ukochanej osoby Violeta wspomina destrukcyjne zawody miłosne i płomienne romanse, nędzę i bogactwo, bolesne straty i chwile wielkiej radości. Na jej losy wpłynęły ważne wydarzenia historyczne: walka o prawa kobiet, rządy tyranów i ich upadek, wreszcie dwie pandemie: grypy hiszpanki z 1920 roku oraz koronawirusa z 2020 roku.
Isabel Allende kreśli kolejną niezwykle inspirującą i głęboko poruszającą historię, opowiedzianą przez kobietę, której pasja, determinacja i poczucie humoru pomagają jej przejść przez niezwykle burzliwe życie.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2023-08-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Violeta
Sięgając po kolejne książki Isabel Allende, zawsze mam nadzieję na powrót do tego niezwykłego klimatu, który tak urzekł mnie w ,,Domu duchów". Niestety, najnowsze dzieła autorki coraz bardziej oddalają się od tej subtelności, głębi i magicznej atmosfery, które czyniły jej wczesne powieści wyjątkowymi. Owszem, doceniam opowieść o kobiecie, która wywalczyła sobie w życiu sporą niezależność. Violeta to postać silna, odważna i idąca pod prąd konwenansom. Jednak suchy, niemal reporterski ton powieści sprawia, że jej losy były mi obojętne, pozbawione emocjonalnego ciężaru, który poruszał mnie w poprzednich książkach Allende.
Coraz wyraźniej dostrzegam powtarzalność motywów rodzinnych i historycznych - przewroty, kryzysy, wielopokoleniowe traumy, wszystko to powraca w kolejnych powieściach, jakby autorka nie potrafiła wyjść poza utarty schemat. Do tego dochodzą autobiograficzne wątki, które - zamiast wzbogacać narrację - sprawiają raczej wrażenie rozliczenia się pisarki z własną przeszłością. Z każdym rozdziałem coraz mocniej odczuwam, że ta książka jest ważniejsza dla samej Allende niż dla mnie jako czytelniczki. Brakuje mi tej czułości wobec postaci, tej magii słowa i gry wyobraźni, które kiedyś stanowiły o sile jej prozy.
Uważam, że Allende przybliża się coraz bardziej do pisania prostych, obyczajowych powieści. Ich język jest przejrzysty, ale pozbawiony polotu; historie - choć poruszają istotne tematy zatraciły literacką finezję, której szukam w literaturze pięknej. Z każdym kolejnym tytułem czuję coraz większe zniechęcenie, a perspektywa sięgnięcia po nową książkę autorki budzi we mnie więcej rezerwy niż ekscytacji. Szkoda, bo kiedyś jej powieści były dla mnie okazją do zagłębienia się w złożony swiat i psychikę bohaterów, a dziś stają się raczej pozbawionym emocji zapisem czyichś losów, które dość szybko umkną z mojej pamięci.
Poświęcam te erotyczne dywagacje swawolącym kochankom, a także - dlaczegóż by nie? - mężczyznom pełnym lęku i kobietom pełnym melancholii. Tak rozpoczyna...
Autobiograficzna książka bestsellerowej chilijskiej pisarki w formie listu do zmarłej córki Pauli, w którym matka opowiada jej, "co...