Duszna, klaustrofobiczna atmosfera polskiej wsi sprzed czterdziestu lat, niczym z sennego koszmaru. I zło, które ma przyjść ze wschodu. A może już tu jest?
Parny lipiec 1986 roku. W podbeskidzkiej Rokitnicy trwają protesty przeciwko budowie elektrowni jądrowej, podsycane nieufnością do władzy i obcych oraz niedawną katastrofą w Czarnobylu. Gdy miejscowy proboszcz znajduje na torach ciało młodej kobiety, społeczność zamyka się jeszcze bardziej. Nikt nie zna ofiary. A może wszyscy kłamią?
We wsi pojawia się kapitan Witczak z komendy w Bielsku-Białej. Miastowy milicjant nie budzi zaufania, więc mieszkańcy - zwłaszcza starsi - milczą jak zaklęci. Tymczasem proboszcz, przytłoczony tragedią, coraz bardziej zagłębia się we własne śledztwo. Czy w lokalnych legendach o przeklętej parafii jest ziarno prawdy? Czy śmierć kobiety ma związek z dawnymi wydarzeniami, o których mówi się tu tylko szeptem? I kto od lat przynosi kwiaty pod stary krzyż przy torach?
Anna Kańtoch po mistrzowsku łączy elementy kryminału z psychologiczną głębią i wątkami religijnymi. Wiara to opowieść o tajemnicach, które naznaczają społeczność od pokoleń, o grzechach, które nigdy nie zostały odpokutowane, i o tym, że obojętność może być równie niebezpieczna jak zbrodnia.
Kańtoch idzie w swoich kryminałach w jasno sprecyzowanym kierunku i nie boi się wplatać w nie wątków, które mogą się wydać nazbyt mistyczne. Nieco odrealniona atmosfera czającej się za rogiem tajemnicy to coś, co w tym momencie jest już dla mnie charakterystycznym elementem jej kryminałów, i kupuję ten pomysł z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Magdalena Adamus, Catus Geekus
Anna Kańtoch tka fabułę z ogromną precyzją, nie zaniedbując konstrukcji tła, dzięki czemu stale towarzyszy nam aura niepokoju, a pozornie sielska wieś ukazuje swoje mroczniejsze oblicze.
Anna Rychlicka, Myśli i słowa wiatrem niesione
Bardzo klimatyczna historia, obok której nie sposób przejść obojętnie i która zmusza czytelnika do przemyśleń.
Ewa Dąbrowska, Portal Kryminalny
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-09-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 472
„Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć, i zawsze potrafią zinterpretować fakty tak, żeby się zgadzały.”
Parny lipiec 1986 roku…
W podbeskidzkiej Rokitnicy trwają protesty przeciwko budowie elektrowni jądrowej, podsycane nieufnością do władzy i obcych oraz niedawną katastrofą w Czarnobylu. Gdy miejscowy proboszcz znajduje na torach ciało młodej kobiety, społeczność zamyka się jeszcze bardziej. Nikt nie zna ofiary. A może wszyscy kłamią?
Do wsi przybywa kapitan Witczak z komendy w Bielsku-Białej. Miastowy milicjant nie budzi zaufania, więc mieszkańcy – zwłaszcza starsi – milczą jak zaklęci. Tymczasem proboszcz, przytłoczony tragedią, coraz bardziej zagłębia się we własne śledztwo.
Czy śmierć kobiety ma związek z dawnymi wydarzeniami? Kto przynosi kwiaty pod stary krzyż przy torach?
Już od pierwszych stron książka wciąga dusznym klimatem i poczuciem, że coś złego czai się tuż za rogiem. Rok 1986, wieś na południu Polski, atmosfera strachu po Czarnobylu i społeczeństwo pełne tajemnic – wszystko to sprawia, że czułam niepokój i miałam wrażenie, że jestem w samym środku czegoś, czego nie potrafię w pełni nazwać. Autorka świetnie oddaje ten czas – niby odległy, a jednak bardzo sugestywny, pełen napięcia i specyficznego ciężaru PRL-u.
W centrum opowieści stoi śmierć młodej dziewczyny i śledztwo prowadzone przez kapitana Witczaka i proboszcza Marczewskiego. Bardzo spodobało mi się to zestawienie: władza i Kościół, dwa światy, które zderzają się ze sobą, każdy ze swoimi metodami, sekretami i ograniczeniami. To nie jest zwykły kryminał – tu nie chodzi wyłącznie o złapanie mordercy. Autorka pokazuje, że przeszłość zawsze ma konsekwencje, że zło nie znika, lecz kumuluje się i wraca w najmniej oczekiwanym momencie.
Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak autorka przedstawia ludzi i ich milczenie. W tej książce cisza jest jak trucizna. Bohaterowie coś wiedzą, coś podejrzewają, ale nikt nie chce mówić – bo to niewygodne, niebezpieczne albo zbyt trudne. W tym milczeniu kryje się największa groza. Z jednej strony bardzo mi się to podobało, z drugiej jednak zakończenie trochę mnie rozczarowało. Miałam wrażenie, że wszystko prowadziło do czegoś większego, bardziej spektakularnego, a otrzymałam rozwiązanie, które nie do końca mnie przekonało. Motywacja mordercy też pozostała dla mnie częściowo niejasna.
W tej historii znajdziemy kryminał, grozę i refleksję nad tym, w co wierzymy – nie tylko w sensie religijnym, ale też w kontekście zaufania do drugiego człowieka. Książka pozostawia pytania o to, ile jesteśmy w stanie przemilczeć i czy kłamstwo dla „świętego spokoju” naprawdę chroni, czy raczej powoli nas niszczy.
Dla mnie powieść była intensywnym doświadczeniem – takim, które sprawia, że po odłożeniu książki wciąż myślisz o jej bohaterach. Może nie jest idealna i nieco rozczarowuje na końcu, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Pokazuje, że polski kryminał może być gęsty, mroczny i pełen symboliki, a nie tylko prostą zagadką do rozwiązania. Polecam.
[Współpraca @Wydawnictwomarginesy]
Oto kryminał idealny! Akcja dzieje się w 1986 roku w niewielkiej miejscowości. Pewnego dnia zostają tam odnalezione zwłoki młodej dziewczyny. Okazuje się, że nikt jej nie znał, nikt nie wie co robiła w Rokitnicy i dlaczego zginęła.
Do wyjaśnienia tej sprawy wezwany zostaje kapitan Witczak, ale miejscowi niechętnie będą chcieli z nim rozmawiać.
Jakie tajemnice kryje Rokitnica, co ukrywają mieszkańcy i co z tym wszystkim ma wspólnego ksiądz?
Bardzo polecam tę historię, świetna nieoczywista zagadka, nietuzinkowi bohaterowie, dobrze oddane realia czasów słusznie minionych - to wszystko sprawia, że "Wiara" to naprawdę świetna lektura. Bardzo polecam!
Anna Kańtoch to rzeczywiście jedna pisarek z młodszego pokolenia, na której książki się czeka. Jedna z nich pt. „Wiara” jakiś czas temu trafiła do moich rąk. Niewiele można mieć tej książce do zarzucenia. Oładka jest bardzo klimatyczna i dobrze oddaje to, co znajduje się w środku. Tytuł odnosi się do tego, o czym jest treść książki. I można tylko żałować, że ta opowieść, snuta naprawdę w powolnym rytmie, nie jest o wiele wiele dłuższa. Autorka w swojej historii przedstawia, w bardo malowniczy sposób, mieszkańców pewnej wsi, Rokitnicy. Trafiamy tam wraz z nowym księdzem, Jerzym Marczewskim, który ma objąć parafię po swoimi poprzedniku. Zarówno czytelnik, jak i ksiądz od razu dostrzega pewne rzeczy, bo po prostu rzucają się one w oczy. Mieszkańcy, jak to bywa w takich miejscach, znają się od wielu lat, a często nawet od wielu pokoleń, wiedzą, która krowa należy do którego sąsiada, kto kogo dzisiaj i w inne dni odwiedzał, kto pije, a nawet kim byli księża rezydujący w miasteczkowej parafii. W Rokitnicy nic nie jest w stanie ujść ich uwagi. A mimo to dzieje się tam wiele rzeczy, których nie wyjaśnia nawet opowiedziana przez autorkę historia. Młody ksiądz, na co dzień mieszkający w wikarówce, który mimo świetnego kontaktu z dziećmi i młodzieżą, wspaniale odprawianych mszy, podpada proboszczowi, ponieważ ma w zwyczaju znikać na wiele godzin i nikt nie wie, gdzie może on przebywać. Tak jak to bywa na wsiach. Z jednej strony ludzie znają się, jak łyse konie. A z drugiej niemal każdy chowa w swej duszy mroczny albo niebezpieczny dla innych sekret.
W tle pojawia się też wątek ekologiczny. Akcja opowieści dzieje się niedługo po wychucha w Czarnobylu, a niedaleko wsi ma powstać elektrownia, co – jak łatwo się domyślić – nie podoba się mieszkańcom. Boją się, że stanie się z nimi to samo, co stało się z ludźmi w osławionym już mieście.
Dużą rolę w całej tej historii odgrywa również religia. Jest ona, można tak powiedzieć, motorem wielu przeszłych i teraźniejszych zdarzeń. Wiara kierowała działaniami pierwszego księdza, który zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku. Wiara kierowała również poprzednikiem księdza Jerzego Marczewskiego. I to również wiara pcha księdza Jerzego do podjęcia niektórych, nie zawsze zgodnych z sumieniem działań.
Czasem działania księdza pokrywają się z działaniami milicji, a czasem każde z nich idzie własną drogą. Rokitnica to nie spokojna wieś, o której pisał niegdyś Kochanowski, ale wieś, gdzie ludzie mają przed sobą przykre i straszne zarazem tajemnice. To także miejsce, gdzie dochodzi do dwóch morderstw – Marty i Doroty, który na pozór nie związane ze sobą, łączy jednak jedna, bardzo przykra, rodzinna historia. Milicja w obsadzie: Jan Synowiec, Hanna, Witczak oraz Waśkowiak, częściowo, jak dwoje pierwszych, wywodziło się ze wsi, lub miało tam krewnych, częściowo, została wezwana na miejsce, by rozwikłać sprawę morderstwa. Kluczyli i wiele razy mylili trop, ale w końcu udało im się rozwiązać tę zagadkę i złapać mordercę.
Polecam ludziom, którzy lubią dobre powieści oraz kryminały z niebanalną zagadką.
Anna Kańtoch jest jedną z najbardziej obiecujących młodych twórczyń, co przyznało nawet Europejskie Stowarzyszenie Science Fiction, przyznając jej nagrodę. Studiowała Orientalistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Później pracowała także w biurze podróży. Obecnie skupia się tylko na pisaniu. Stworzyła wiele cykli i opowiadań. Najbardziej popularny jest ten o Domenicu Jordanie. Pięciokrotnie otrzymała Nagrodę imienia Janusza Zajdla. Otrzymała też Nagrodę Wielkiego Kalibru za powieść Wiara. I Nagrodę Literacką Jerzego Żuławskiego za powieść Czarne.
Jej twórczość została przetłumaczona na język ukraiński i rosyjski i wydana w obu tych krajach. Utwory ukazały się również we Włoszech.
,,Wiara" to drugi kryminał w karierze literackiej Anny Kańtoch - ukazał się w 2017 roku, a w 2025 wydany został ponownie. Jest to historia dla fanów powieści mocno kameralnych, małomiasteczkowych, spokojnych. Ludzkich, bo w centrum jej jest człowiek ze swoimi wszystkimi zaletami i wadami. Człowiek zdolny do wielkich czynów, ale i najgorszego, najpodlejszego zła. Historia rozgrywa się w drugiej połowie lat 80-tych XX wieku w małej podgórskiej miejscowości, gdzie władza świecka ściera się z władzą duchową. I właśnie ich reprezentanci oddają nam tę opowieść: dwie perspektywy milicji i jedna duchowa. Kto w niewielkiej miejscowości pełnej nie tylko wiary chrześcijańskiej, ale i starych przesądów ma większą szansę się czegoś dowiedzieć? Bo to tam została popełniona zbrodnia. Ofiara jest nieznana, z mieszkańców nikt nic nie wie. Śledztwo zapowiada się na trudne, a czytelnik doświadcza go w sposób mocno klasyczny - tu chodzi o obserwację, o rozmowy, o dedukcję. Ale i spojrzenie w głąb społeczności, w głąb człowieka, który choć w historii żyje czterdzieści lat przed nami, nadal charakter ma taki sam... Bardzo spokojna akcja, wręcz tym spokojem hipnotyzująca jest rozpisana tak, by czytelnik nie tylko dobrze spędził czas próbując zagadkę rozwiązać, ale też by trochę pomyślał, zastanowił się nad światem i sobą samym. I nad wiarą, niezależnie czy ujętą w sposób religijny czy bardziej przyziemny, zwyczajny.
Kolejna moja książka tej autorki po której mogę stwierdzić, że zdecydowanie odpowiada mi pisarstwo pani Kańtoch. Umiejscowienie akcji w PRL, zamknięta społeczność, wciągająca historia, tajemnica z przeszłości, dopracowana fabuła, realistyczne portrety psychologiczne bohaterów i „przyjemny” język to wszystko powoduje, że książkę czyta się z zainteresowaniem. Dodam, że długo nie udało mi się odgadnąć tożsamości mordercy, chyba dopiero przy końcówce książki –co generalnie jest dla mnie jednym z wyznaczników dobrego kryminału.Polecam nie tylko fanom Pani Kańtoch;)
Niewielka miejscowość, w której poza sezonem nie dzieje się nic wielkiego. Zamknięta społeczność, która pilnie strzeże swoich tajemnic sprzed lat.
Bardzo sugestywny obraz prowincji późnego PRL-u: zacofanej, niby religijnej lecz pełnej przesądów i zabobonów, gdzie wizja jakiejkolwiek zmiany wywołuje lęk i sprzeciw.Ciekawe postacie głównych bohaterów, którzy także mają swoje małe, skrzętnie strzeżone tajemnice.
Kolejna powieść Anny Kańtoch już za mną. Chociaż liczy sobie 400 stron, nie zdążyłam się zmęczyć lekturą. Nie było na to czasu, ponieważ fabuła wciąż motywuje do czytania, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co i dlaczego wydarzyło się w niewielkiej Rokitnicy.
Akcja powieści rozgrywa się w 1986 roku. Mieszkańcy Rokitnicy żyją budową elektrowni, trwającą tuż obok ich domów. Wkrótce jednak temat ten nie będzie jedynym sensacyjnym wątkiem roztrząsanym przez ludzi. Pewnego dnia proboszcz parafii natrafia na zwłoki młodej kobiety pozostawione na torach kolejowych. Nikt nie wie kim była dziewczyna, ani skąd przyjechała. Rozpoczęte śledztwo idzie opornie, bo ludzie nabrali wody w usta, jakby się zmówili. Proboszcz objął parafię niedawno, ale słyszał tu i ówdzie plotki o „przeklętej parafii”. Problem w tym, że mieszkańcy nie ufają mu i nie chcą z nim rozmawiać, kiedy próbuje dowiedzieć się czegoś o swoich poprzednikach. Kapitan Witczak, przysłany do Rokitnicy z Bielska, prowadzi śledztwo najlepiej, jak potrafi. Jemu również wszyscy wokół rzucają kłody pod nogi. Sprawa komplikuje się, kiedy zostają znalezione drugie zwłoki…
Nie jest to typowy kryminał, w którym idziemy po nitce do kłębka. Nie sposób tu przewidzieć rozwoju wypadków, ponieważ autorka postarała się nie tylko o mroczny i przytłaczający klimat, ale także o całkowite zmylenie wszelkich tropów. Na pocieszenie mogę Wam jednak zdradzić, że nie tylko czytelnik jest bezradny. Śledczym również ta sprawa nie idzie… Wątków i poszlak jest jednak na tyle dużo, że jest nad czym myśleć.
Pióro Anny Kańtoch niezwykle przypadło mi do gustu. Mam nadzieję w niedługim czasie przeczytać również „Pokutę” i już nie mogę doczekać się chwili, w której poznam kolejną fabułę powstałą w umyśle pisarki. Rewelacyjnie odwzorowany klimat PRL-u, świetnie zarysowane postaci i wątki psychologiczne, z naciskiem na analizę konsekwencji ludzkich decyzji. Dobrze się to czytało i z czystym sumieniem polecam.
\"Z archiwum X\" w świecie powozów i naftowych lampSześć zagadkowych opowieści, których finału ani się domyślasz. Na tropie tajemniczych wydarzeń - lekarz...
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu? Łatwo powiedzieć, kiedy się widzi. Leon Cichy, autor poczytnych kryminałów, całe życie miał szczęście i wszystko...