„Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć, i zawsze potrafią zinterpretować fakty tak, żeby się zgadzały.”
Parny lipiec 1986 roku…
W podbeskidzkiej Rokitnicy trwają protesty przeciwko budowie elektrowni jądrowej, podsycane nieufnością do władzy i obcych oraz niedawną katastrofą w Czarnobylu. Gdy miejscowy proboszcz znajduje na torach ciało młodej kobiety, społeczność zamyka się jeszcze bardziej. Nikt nie zna ofiary. A może wszyscy kłamią?
Do wsi przybywa kapitan Witczak z komendy w Bielsku-Białej. Miastowy milicjant nie budzi zaufania, więc mieszkańcy – zwłaszcza starsi – milczą jak zaklęci. Tymczasem proboszcz, przytłoczony tragedią, coraz bardziej zagłębia się we własne śledztwo.
Czy śmierć kobiety ma związek z dawnymi wydarzeniami? Kto przynosi kwiaty pod stary krzyż przy torach?
Już od pierwszych stron książka wciąga dusznym klimatem i poczuciem, że coś złego czai się tuż za rogiem. Rok 1986, wieś na południu Polski, atmosfera strachu po Czarnobylu i społeczeństwo pełne tajemnic – wszystko to sprawia, że czułam niepokój i miałam wrażenie, że jestem w samym środku czegoś, czego nie potrafię w pełni nazwać. Autorka świetnie oddaje ten czas – niby odległy, a jednak bardzo sugestywny, pełen napięcia i specyficznego ciężaru PRL-u.
W centrum opowieści stoi śmierć młodej dziewczyny i śledztwo prowadzone przez kapitana Witczaka i proboszcza Marczewskiego. Bardzo spodobało mi się to zestawienie: władza i Kościół, dwa światy, które zderzają się ze sobą, każdy ze swoimi metodami, sekretami i ograniczeniami. To nie jest zwykły kryminał – tu nie chodzi wyłącznie o złapanie mordercy. Autorka pokazuje, że przeszłość zawsze ma konsekwencje, że zło nie znika, lecz kumuluje się i wraca w najmniej oczekiwanym momencie.
Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak autorka przedstawia ludzi i ich milczenie. W tej książce cisza jest jak trucizna. Bohaterowie coś wiedzą, coś podejrzewają, ale nikt nie chce mówić – bo to niewygodne, niebezpieczne albo zbyt trudne. W tym milczeniu kryje się największa groza. Z jednej strony bardzo mi się to podobało, z drugiej jednak zakończenie trochę mnie rozczarowało. Miałam wrażenie, że wszystko prowadziło do czegoś większego, bardziej spektakularnego, a otrzymałam rozwiązanie, które nie do końca mnie przekonało. Motywacja mordercy też pozostała dla mnie częściowo niejasna.
W tej historii znajdziemy kryminał, grozę i refleksję nad tym, w co wierzymy – nie tylko w sensie religijnym, ale też w kontekście zaufania do drugiego człowieka. Książka pozostawia pytania o to, ile jesteśmy w stanie przemilczeć i czy kłamstwo dla „świętego spokoju” naprawdę chroni, czy raczej powoli nas niszczy.
Dla mnie powieść była intensywnym doświadczeniem – takim, które sprawia, że po odłożeniu książki wciąż myślisz o jej bohaterach. Może nie jest idealna i nieco rozczarowuje na końcu, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Pokazuje, że polski kryminał może być gęsty, mroczny i pełen symboliki, a nie tylko prostą zagadką do rozwiązania. Polecam.
[Współpraca @Wydawnictwomarginesy]
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-09-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 472
Dodał/a opinię:
BOOKSARE_MYPASSI
Anna Kańtoch Niepełnia Jaką tajemnicę skrywa zasypany śniegiem biały dom na odludziu? Kto w nim mieszka (mieszkał), kto w nim jest (był) więziony...
Lato 1986 roku jest wyjątkowo upalne. Leniwy spokój sennej miejscowości letniskowej zakłóca tylko grupka hippisów protestujących przeciw budowie elektrowni...