Wiele lat po maturze Anna otrzymuje zaproszenie na spotkanie absolwentów liceum. To budzi w niej lawinę wspomnień – zarówno tych pięknych, jak i bolesnych.
Z jednej strony chciałaby raz na zawsze zamknąć drzwi do przeszłości, by dawne sekrety nie ujrzały światła dziennego. Z drugiej tęskni za młodzieńczymi latami, gdy świat – mimo szarości PRL-u – wydawał się piękny.
Gdańsk, lata 80. – miasto pełne kontrastów, w którym polityczne napięcia mieszają się z codziennymi radościami młodych ludzi. W tym świecie grupa licealistów walczy o swoje marzenia i miejsce w rzeczywistości pełnej lęków, nadziei i tajemnic. Miłość, zdrada, przyjaźń i dramatyczne wybory splatają ich losy, zmuszając ich do podejmowania decyzji, które będą skutkowały przez całe życie.
Śmierć jednego z przyjaciół staje się punktem, który naznaczy ich wszystkich. Sekrety i niewyjaśnione sprawy kładą się cieniem na ich dorosłym życiu, przypominając, że czasem nie da się uciec od tego, co już minęło.
„Wiatr od morza” to opowieść o młodości w cieniu wielkich przemian, o miłości, lojalności i tęsknocie za czasami, gdy życie wydawało się prostsze, choć wcale takie nie było.
Anna od lat żyje z ciężarem sekretów, których nie zdradziła nawet najbliższym. A może to ona nie dostrzega tajemnic skrywanych przez innych?
Co, jeśli najbliżsi, także mają swoje powody, by niechętnie wracać do przeszłości?
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-05-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 397
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝟵𝟵 𝗯𝗮𝗹𝗼𝗻ó𝘄 𝗹𝗲𝗰ą𝗰𝘆𝗰𝗵 𝗱𝗼 𝗻𝗶𝗲𝗯𝗮
Za każdym razem z prawdziwym zachwytem wracam do twórczości Magdaleny Witkiewicz, autorki, która nieustannie potrafi mnie zaskakiwać swoją dojrzałością i przemyślaną konstrukcją powieści. Jej najnowsza książka 𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑜𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎. 𝑆𝑧𝑡𝑜𝑟𝑚 to powieść wyjątkowa, która przeniosła mnie w realia doskonale mi znane, a które na zawsze odcisnęły piętno na historii naszego kraju, czyli okres sprzed stanu wojennego, sam stan wojenny oraz czas tuż po nim. Tym razem Magdalena Witkiewicz zabrała mnie do Gdańska lat osiemdziesiątych. Miasta pełnego sprzeczności, ale też nadziei. Gdańska, który nie tylko patrzy na wydarzenia, lecz sam staje się ich świadkiem i uczestnikiem.
Akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Współczesna Anna przesłuchuje kasetę pozostawioną przez jednego z jej rówieśników, wracając pamięcią do młodości, która, jak to bywa, była trudna i burzliwa, pełna emocjonalnych wzlotów i upadków, a także błędów i życiowych lekcji. To były trudne lata osiemdziesiąte, w których każda decyzja mogła kosztować czyjeś życie, gdzie aresztowania były codziennością, a zniknięcia bez śladu nieodłączną częścią rzeczywistości. Dziś Anna jest już dojrzałą kobietą, nauczycielką z powołania, która z pasją i cierpliwością towarzyszy swoim uczniom na każdym kroku. Jej dni wypełniają lekcje i rozmowy z młodzieżą oraz momenty zadumy nad tym, jak bardzo zmienił się świat od czasów jej młodości.
𝑁𝑖𝑒 𝑑𝑎 𝑠𝑖ę 𝑤𝑦𝑚𝑎𝑧𝑎ć 𝑧 ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝑡𝑒𝑔𝑜, 𝑐𝑜 𝑏𝑦ł𝑜. 𝐼 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑤𝑎ż𝑛𝑒, ż𝑒𝑏𝑦 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑟𝑜𝑏𝑖ć. 𝐵𝑜 𝑧 𝑝𝑒ł𝑛ą ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑜ś𝑐𝑖ą, 𝑐𝑜 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑟𝑧𝑦ł𝑜 𝑠𝑖ę 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢, 𝑚𝑢𝑠𝑖𝑠𝑧 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑙 ż𝑦ć.
Anna, szukając w garażu pudełek na ozdoby świąteczne, natrafia na jedno, które nieoczekiwanie staje się drzwiami do przeszłości. Do czasów liceum, kiedy w Polsce najpierw zajaśniała gwiazda nadziei, by potem brutalnie zostać zdeptaną buciorami ZOMO. To był czas buntu, ale też prześladowań, których symbolem stał się człowiek w mundurze i ciemnych okularach. Młodzież próbowała na swój sposób demonstrować niezgodę, wierząc, że coś się zmieni. Nie miała pałek ani mundurów, nie nosiła ciężkich butów, ale miała ciszę, muzykę i wiarę.
W tych trudnych czasach pomagała myśl, że komuś powierzają swoje problemy, oddają je, by się nimi zajął. Na cichych przerwach w szkole wiedzieli jedno: jeszcze nie przegrali. To były dni, gdy po ulicach przetaczały się czołgi, gdy przed godziną milicyjną trzeba było być w domu. Każde nieopatrznie wypowiedziane słowo mogło skończyć się więzieniem, za poglądy internowano ludzi, z których wielu nigdy nie wróciło do domu.
Dla współczesnych młodych ludzi tamten czas to odległa historia, jedna z niechlubnych kart w dziejach Polski, o której niewiele się mówi. Brakuje osobistych wspomnień, w domach nie słychać już tych opowieści. Jeśli nie przejmą pamięci od starszych, temat zniknie. A przecież to wciąż historia żywa, budząca emocje. Nie wszyscy chcą o niej mówić. Ani ofiary, ani sprawcy.
Jestem tym pokoleniem, które pamięta stan wojenny. Wojnę reżimu z własnym narodem, prowadzoną na rozkaz przyjaciół ze Wschodu. Czasy gdy milicja uczyniła ze ścigania obywateli swoją zabawę. Magdalena Witkiewicz ukazuje ten czas oczami Władka i Anny. On, młody, zdolny artysta, zaangażowany w działalność podziemia, kolportujący ulotki i nielegalne gazety. Ona, zakochana we Władku i choć polityka jej nie interesowała, siłą rzeczy została wciągnięta w wir wydarzeń.
Spojrzenie Władka na tamtą rzeczywistość autorka oddała w formie jego pamiętnika nagranego na kasecie, którą po latach odtwarza Anna. Tajemnice i niewyjaśnione sprawy kładą się cieniem na dorosłym życiu przyjaciół, zwłaszcza Anny. Przez lata dźwigała ciężar sekretów, a taśma uświadamia jej, że każdy coś ukrywał.
Wspomnienia wracają, choć Anna nie chciała już tam zaglądać. Może właśnie nadszedł czas, by odkurzyć przeszłość i ją przepracować. Wraca do lat osiemdziesiątych, gdy była uczennicą pierwszej klasy liceum. Pokolenie młodych szukało wtedy ujścia dla emocji we włamaniach, bójkach, a dziewczyny wiązały się z marynarzami zza żelaznej kurtyny. Nie chodziło o pieniądze, to był desperacki bunt, potrzeba adrenaliny, namiastka wolności. Próba oswojenia rzeczywistości, w której liczył się spryt, wygląd i umiejętność przyciągania odpowiednich ludzi.
Wtedy nikt nie mówił o emocjach. Słowo „depresja” nie istniało w codziennym języku. Każde pogorszenie nastroju uznawano za fanaberię. Anna wiedziała, co robi Władek, choć nie chciała o tym mówić ani tego rozumieć. On nie chciał jej tym obciążać. Uzdolniony plastycznie chłopak, rysował karykatury polityków, potem ozdabiał nimi gazetki kolportowane przez podziemie. To dawało mu nadzieję i skrzydła. Anna, gdy poznała prawdę, była przerażona. Ukochany stąpał po cienkim lodzie, ale on twierdził, że kto nie ryzykuje, nie żyje naprawdę. Ona wolała być jak kameleon, dostosować się do realiów. On nie chciał.
Większość młodych skupiała się na nauce, planowała przyszłość, spędzała czas na rozmowach o książkach i filmach. Żyli światem klasówek i randek, a nie donosów i podsłuchów. Polityka wdzierała się do ich życia mimo woli. To miłość do Władka wciągnęła Annę w sam środek wydarzeń. Ci, którym udało się wyjechać zza żelaznej kurtyny, najczęściej już nie wracali. Jak matka Władka.
𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑜𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎. 𝑆𝑧𝑡𝑜𝑟𝑚 to opowieść o tym, jak łatwo przekroczyć granicę między człowiekiem a potworem. Jak władza potrafi przemienić zwykłego chłopaka w kata. Autorka stawia pytania: czy w każdym z nas tkwi zło? Czy wystarczy tylko pozwolenie, by uderzyło z całą mocą? Jak łatwo przesunąć granicę między dobrem a złem, aż w końcu zostanie daleko za nami.
Czytając tę historię miałam wrażenie że ZOMO było dla niektórych chłopaków z kompleksami swoistą przystanią, bo mundur dawał im poczucie siły i bezkarności. Czy ci, którzy skatowali Władka, wykonywali tylko rozkazy? A może władza upoiła ich do reszty? Władek cudem przeżył dzięki mamie Anny i zespołowi lekarzy. Ania nie wiedziała, że jej mama była zaangażowana w działalność przeciwko władzy i pomagała ofiarom pobitym przez ZOMO, podczas gdy ona sama trzymała się z dala od polityki.
Dla Władka zaczyna się trudny czas, bo rany były nie tylko fizyczne. „The best of 80’s” to historia Władka, jego decyzji i ich konsekwencji. Anna rozpacza, gdy Władek od niej się odsunął, ale Andrzej ich wspólny przyjaciel, był przy Ani zawsze. Nie oczekiwał niczego, po prostu był. Czy tak właśnie wyglądała dojrzała miłość? Władek natomiast wydaje się niedojrzały, zapatrzony w ideały. Z walki o wolność uczynił cel życia. Nie dał szansy miłości, nie sprawdził, co by było, gdyby. Zdecydował sam i zapłacił najwyższą cenę.
Nie wiadomo, co wpłynęło na jego decyzję. Czy rozmowa z ojcem Ani tuż po pobiciu? Czy porzucenie przez matkę i upadek ojca po internowaniu złamały mu ducha? A może to Anna, która tak łatwo z niego zrezygnowała? Wszyscy znali Władka, ale nikt go tak naprawdę nie znał.
Te wydarzenia ukształtowały Annę. Została nauczycielką, ale w uczniach widziała nie rozwydrzonych nastolatków, lecz ludzi. Magdalena Witkiewicz pokazuje kontrast między szkołą dawniej a dziś, gdy Anna sama uczy i wciąż pamięta tamten czas. Ujęła mnie jej postawa. Szanuje ucznia, bo wie, że szacunek działa w obie strony.
𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑜𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎. 𝑆𝑧𝑡𝑜𝑟𝑚 to piękna, poruszająca opowieść o życiowych zakrętach, decyzjach i ich cenie. Emocjonalna podróż w czasy, które doskonale pamiętam. Przeżywałam ból i rozpacz bohaterów, ich radości i tragedie. I wiem jedno. To historia, która zostanie w moim sercu na długo.
Zanim usiadłam do napisania tej recenzji, potrzebowałam czasu, by poukładać myśli i oddać całe bogactwo oraz wartość tej wyjątkowej powieści. Ta książka w pewnym sensie jest także o mnie, o czasach, w których przyszło wtedy żyć. Jestem częścią pokolenia, które przeżyło i zobaczyło naprawdę wiele. Ludzie urodzeni w latach sześćdziesiątych wychowywali się w epoce Gierka, chodzili do szkoły w latach siedemdziesiątych, zakładali rodziny w latach osiemdziesiątych i pracowali w czasach przełomu. Dorastali w świecie analogowym, a dorosłość przyszło im przeżywać już w rzeczywistości cyfrowej. Są jak tajemnicza formuła ludzkości, której znaczenie trudno jednoznacznie wyrazić.
To pokolenie doświadczyło więcej niż jakiekolwiek inne w historii człowieka, zarówno w wymiarze społecznym, jak i emocjonalnym. A mimo wszystko potrafiło się odnaleźć, zaadaptować, zrozumieć zmiany i nauczyć się żyć od nowa. Cicho, bez rozgłosu, ale z wewnętrzną siłą.
Dlatego dziś chcę wyrazić swój podziw i wdzięczność wobec tych, którzy byli i są częścią tego niezwykłego pokolenia. Pokolenia, które nie przestało wierzyć w człowieka, choć samo wielokrotnie zostało wystawione na próbę. Pokolenia, które pozostaje niepowtarzalne.
Na osobną uwagę zasługuje posłowie autorki oraz niezwykła inicjatywa, z którą wiąże się książka. To piękny, emocjonalny tekst, który chwyta za serce. Autorka dzieli się w nim historią powstawania książki i opowiada, skąd wziął się pomysł na wplecenie w fabułę motywu piosenki niemieckiej wokalistki Neny „𝟿𝟿 𝐿𝑢𝑓𝑡𝑏𝑎𝑙𝑙𝑜𝑛𝑠”. Zachęca, by pomagać z serca, bo kiedy czynimy dobro, ono do nas wraca. Smutek traci na sile, a serce staje się lżejsze. Podkreśla, że to niesamowite, ile możemy zyskać, dając innym coś od siebie. Na zakończenie pozostawia piękne motto, przesłanie, które zostanie w pamięci.: 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑐𝑖 ź𝑙𝑒 - 𝑧𝑟ó𝑏 𝑐𝑜ś 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜. 𝑃𝑜𝑚óż 𝑘𝑜𝑚𝑢ś, 𝑢ś𝑚𝑖𝑒𝑐ℎ𝑛𝑖𝑗 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑘𝑜𝑔𝑜ś, 𝑝𝑜𝑑𝑎𝑗 𝑟ę𝑘ę. 𝐵𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑜, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑑𝑎𝑗𝑒𝑚𝑦, 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑜 𝑛𝑎𝑠 𝑤𝑟𝑎𝑐𝑎. 𝐼 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎, ż𝑒 𝑛𝑎𝑔𝑙𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 – 𝑐ℎ𝑜ć𝑏𝑦 𝑛𝑎 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙ę – 𝑠𝑡𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑗𝑎ś𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦.
List od autorki, jaki otrzymałam wraz z książką, zawiera numer konta bankowego 𝑷𝒐𝒎𝒐𝒓𝒔𝒌𝒊𝒆𝒋 𝑭𝒖𝒏𝒅𝒂𝒄𝒋𝒊 𝑯𝒐𝒔𝒑𝒊𝒄𝒋𝒖𝒎 𝒅𝒍𝒂 𝑫𝒛𝒊𝒆𝒄𝒊. To samo konto znajduje się także na końcu książki. W kopercie znajdował się balonik. Autorka zachęca, bym wypuściła go w niebo, dla kogoś, kto był dla mnie ważny. Wiem, dla kogo on będzie. Dla naszego syna. Poleci hen daleko. Dla jego pamięci, dla wdzięczności, że był, dla nadziei, że się kiedyś spotkamy. Niech ten wiatr poniesie dobro dalej.
Ta historia nie ma jeszcze zakończenia. Pojawi się ono w drugiej części 𝑾𝒊𝒂𝒕𝒓𝒖 𝒐𝒅 𝒎𝒐𝒓𝒛𝒂. 𝑺𝒛𝒕𝒊𝒍.
𝟿𝟿 𝑏𝑎𝑙𝑜𝑛ó𝑤 𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒, 𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑏𝑦 𝑗𝑒 𝑚𝑖𝑒ć. 𝑆𝑧𝑦𝑏𝑢𝑗ą 𝑛𝑎𝑑 ℎ𝑜𝑟𝑦𝑧𝑜𝑛𝑡𝑒𝑚, 𝐺𝑑𝑧𝑖𝑒ś 𝑑𝑎𝑙𝑒𝑘𝑜, 𝑎ż 𝑝𝑜 𝑘𝑟𝑒𝑠. 𝟿𝟿 𝑏𝑎𝑙𝑜𝑛ó𝑤 𝑤ę𝑑𝑟𝑢𝑗𝑒, 𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑗𝑒 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑖𝑒 ℎ𝑒𝑛, 𝑤𝑦𝑠𝑜𝑘𝑜. 𝑁𝑖𝑘𝑡 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒, 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧𝑎𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑗ą, 𝑀𝑜ż𝑒 𝑤𝑝𝑎𝑑𝑛ą 𝑤 𝑡𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑟ę𝑐𝑒. – fragment tłumaczenia jednego z największych niemieckich hitów lat 80., który podbił świat chwytliwą melodią i antywojennym przesłaniem.
Przeszłość, która wydawała się być zamknięta, często powraca do nas w najmniej oczekiwanych, najspokojniejszych momentach, zaburzając obecne życie. W przypadku Anny, głównej bohaterki wróciły wspomnienia sprzed czterdziestu lat, wspomnienia z młodości, gdy trwała walka o wolną Polskę.
Gdańsk, lata osiemdziesiąte, które były tak trudne z punktu widzenia Polaków. Jedni chcieli walczyć z władzą, zaś inni w obliczu stanu wojennego, chcieli przeczekać by w spokoju móc przygotować się do matury.
Anka, jej chłopak Władek oraz ich przyjaciele próbowali normalnie funkcjonować, cieszyć się młodością, ale czy to było w ogóle możliwe w czasach krajowego lęku napędzanego strajkami, aresztowaniami, śledzeniem przez czarnych, smutnych panów?
Młodzi zamiast cieszyć się wolnością, próbowali o tę wolność walczyć. Zamiast radować się pierwszymi miłościami, snuć plany na przyszłość, nawiązywać przyjaźnie, musieli mierzyć się z trudnymi wyborami, niepewnością czy prowadzącym do samotności poczuciem niezrozumienia. Wszystkie wydarzenia, negatywne emocje, strach przed wychodzeniem z domu rzutowały na dalsze życie młodych, były zalążkiem traum, z którymi musieli później walczyć.
Ta historia przybliża trudne dla Polaków, burzliwe czasy komunizmu. Jest także zobrazowaniem życia młodych ludzi, którym siłą rzeczy zabrano niewinność, zrujnowano ich plany, pozbawiono ich wolności, a to wszystko na tle szarej PRL-owskiej rzeczywistości. Za sprawą tego osobliwego zarysu codzienności gdańszczan, autorka przemyciła bardzo ważne, emocjonujące tematy.
Z pewnością nie jest to lekka i przyjemna, ale przenikająca chłodem morskiej bryzy opowieść przywołująca wspomnienia, skłaniająca do rozmyślań także nad tym, aby być czułym, uważnym, w porę interweniować, gdy z kimś może dziać się coś złego czy podejrzanego. To napisana z wyjątkową wrażliwością, dojrzałością oraz przejmującym nastrojem powieść ukazująca wpływ burzliwej przeszłości na teraźniejszość. Polecam!
W maju na rynku pojawiła się wyjątkowa książka – piękna i poruszająca, która zabiera czytelnika w emocjonalną podróż do przeszłości. Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to najlepsza lektura, jaka trafiła w moje ręce w ubiegłym miesiącu.
„Wiatr od morza. Sztorm” Magdaleny Witkiewicz to nie tylko powrót wspomnieniami do czasów stanu wojennego, to refleksja nad decyzjami, jakie podejmujemy na różnych etapach życia i ich konsekwencjami. To połączenie buntowniczej młodości, pełnej pewności, że możemy wszystko – że z odwagą w sercu jesteśmy w stanie zmieniać świat – z mądrością życiową, którą w dużej mierze ukształtowała ta właśnie młodość. To także pokora płynąca z doświadczeń, wdzięczność za każdy przeżyty dzień oraz tęsknota za tym, co już przeminęło.
Anna, główna bohaterka, prowadzi spokojne i szczęśliwe życie u boku męża. Jako nauczycielka z pasją, wykazuje ogromną wrażliwość na problemy młodzieży i cieszy się ich szacunkiem. Pewnego dnia, wraz z mężem, otrzymuje zaproszenie na zjazd absolwentów. Minęło niemal czterdzieści lat od ostatniego spotkania w pełnym gronie. Anna, wspominając tamte czasy, zabiera nas w poruszającą podróż w przeszłość, której tłem są największe przeboje lat 80. zapisane na starej kasecie – „The Best of 80’s.”
Gdańsk, początek lat 80. – grupa przyjaciół: Anka, Władek, Andrzej, Bożena, Marek i Krzysiek wkrótce wkroczy w dorosłość. Mają głowy pełne marzeń, cieszą się życiem, przeżywają pierwsze miłości i walczą o lepszą przyszłość. Wprowadzenie stanu wojennego tylko wzmacnia ich młodzieńczą determinację, lecz jej konsekwencje na zawsze odcisną piętno na ich losach.
Delektowałam się tą książką. Jej treścią, jej szatą graficzną. Pod nosem nuciłam utwór Neny. Wspomnień z tamtych czasów nie mam, bo choć się w nich urodziłam, byłam zbyt mała, by cokolwiek pamiętać. Jednak wcześniej, dzięki opowieściom rodziny, i dzisiaj Magdaleny Witkiewicz, do nich wróciłam. Ta książka ukazuje, jak wiele piękna kryje się w człowieku na każdym etapie jego życia. W młodości jest pełen energii i wiary w swoje możliwości – gotów „przenosić góry”. Śmiało marzy, przekracza granice, kieruje się spontanicznością i walczy o ideały, nie znając jeszcze ciężaru pokłosia. W dorosłości zdobywa mądrość życiową, której brakowało wcześniej. Rozumie, że każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, dlatego działa bardziej rozważnie. Staje się wdzięczny za to, co posiada, wiedząc już, że nic nie jest dane na zawsze. Niezależnie jednak od wieku, zdolność do miłości pozostaje niezmienna, a ból po jej utracie odczuwany jest równie dotkliwie.
Magdalena Witkiewicz stworzyła wzór do naśladowania w postawie Anny, jako nauczycielki. Nie jest tylko edukatorem, ale człowiekiem wrażliwym na problemy innych. Doświadczona przez życie, potrafi wyłapać to, czego inni nie widzą. Rozumie świat nastolatków, ciężar ich trosk i stara się w porę reagować, by nie doszło do tragedii. Bo o tym ta powieść też jest. We wzruszającej historii wplecione zostały trudne tematy, tak bardzo nasilone dzisiaj, jak depresja i jej skutki.
W całej książce znajdziemy wiele zapadających w pamięć cytatów, które skłaniają do głębszych przemyśleń. Już od pierwszych stron lektura „wbija w fotel” swoją mądrością. Po zakończeniu opowieści książka nie kończy się – rozdział z podziękowaniami oraz wyjaśnienie motywu 99 balonów stanowią kwintesencję wrażliwości autorki i jej wyjątkowego podejścia. Magdalena Witkiewicz pisze w sposób piękny, dojrzały i niepowtarzalny.
Pomysł, by wpleść motyw składanki „The Best of 80’s”, rozpocząć każdy rozdział fragmentem tekstu wybranego utworu, a na ostatniej stronie zamieścić playlistę do odsłuchania na Spotify, to prawdziwy prezent dla czytelników.
Z niecierpliwością czekam na drugą część: „Wiatr od morza. Sztil”. Czuję, że autorka zostawiła jeszcze kilka tajemnic do odkrycia, a Anna nie zdradziła nam wszystkiego.
"Gdy zakochujemy się jako nastolatki, nie dopuszczamy do siebie myśli, że kiedyś może nadejść sztorm. Że pojawią się burze, które rozedrą ten spokój, a wiatr niespodziewanie zmieni kierunek."
Zastanawialiście się kiedyś jak zmienia się postrzeganie siebie w zależności od wieku? W młodości jesteśmy pełni wiary we własne możliwości i żywimy przekonanie, że świat leży nam u stóp. Z biegiem czasu wszystko się zmienia, nabieramy pokory i zdajemy się lepiej rozumieć reguły rządzące światem. Doskonale da się to zauważyć na przykładzie najnowszej powieści Magdaleny Witkiewicz "Wiatr od morza. Sztorm". Mam tu na myśli zarówno jej fabułę, jak i sam sposób przedstawienia treści. Ta książka w pełni ilustruje dojrzałość emocjonalną autorki, która chętnie dzieli się z nami swoim doświadczeniem. Napisana prze nią historia jest głęboka, wielowymiarowa, a przez to prawdziwa, taka jak życie człowieka.
"Wiatr od morza. Sztorm" to pierwszy tom dylogii, w której znajdujemy losy Anny, kobiety w kwiecie wieku. Poznajemy ją w pierwszych fragmentach tekstu, jednak zaraz potem cofamy się do przeszłości, która odcisnęła na bohaterce niewyobrażalne piętno. Czytamy o paczce przyjaciół, żyjących w latach osiemdziesiątych XX wieku. Autorka dużo miejsca poświęca nakreśleniu ówczesnej sytuacji politycznej w kraju, gdyż ten właśnie wątek odgrywa ogromne znaczenie w tej historii. W książce znajdujemy porównanie czasów współczesnych z tym trudnym okresem dziejowym, zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym. Wiele miejsca pisarka poświęca sytuacji młodych ludzi, nie zawsze z powodzeniem odnajdujących się w bieżących realiach.
Współcześnie zdecydowanie więcej uwagi poświęca się trosce o dobro człowieka, jednak wciąż bardzo łatwo przeoczyć sygnały świadczące o tym, że ktoś potrzebuje pomocy. Choć dziś mamy zdecydowanie większe możliwości, wciąż brakuje nam empatii i wrażliwości na krzywdę innych ludzi. Często wolimy pozostać obojętni na ludzkie nieszczęście. Skoncentrowani na sobie, zapominamy, że miarą człowieka jest jego zdolność współodczuwania.
W książce znajdujemy też potwierdzenie na to, że warto rozmawiać, gdyż tylko całkowita szczerość gwarantuje szczęście w związku. Nie warto podejmować pochopnych decyzji pod wpływem chwili, lepiej wszystko na spokojnie wyjaśnić.
W powieści "Wiatr od morza. Sztorm" znajdujemy też wątek miłosny, jednak, choć odgrywa on tutaj dużą rolę, autorka poświęca mu niewiele miejsca. Wiemy, że bohaterowie mocno się kochają, jednak trudno zauważyć tego przejawy. Z pewnością jest to wynikiem ducha tamtych czasów: lata osiemdziesiąte nie sprzyjały epatowaniu uczuciem, wręcz przeciwnie, wszelkie próby afiszowania się były źle widziane. Dlatego też i ta miłość jest taka cicha, skryta, co wcale nie znaczy, że nieprawdziwa.
Kwestią, na którą autorka też zwraca uwagę jest ponoszenie konsekwencji swoich decyzji. Każdy wybór w jakimś stopniu wpływa na nasze życie, pociąga za sobą zmiany, które nie zawsze są dla nas dobre. Sztuką jest nauczyć się z tym żyć i umieć wyciągać wnioski z popełnionych błędów.
Trudno mi ująć w kilku słowach swoje uczucia po przeczytaniu tej książki. "Wiatr od morza. Sztorm" to złożona powieść, która wyzwala w czytelniku wiele emocji. Faktem jest, że czuję niedosyt: autorka zostawia nas w niewiedzy, co do dalszych losów bohaterów. Mam pewne podejrzenia co do tego, jak będą one wyglądać i bardzo chciałabym jak najszybciej przekonać się czy słuszne.
Z niecierpliwością wyglądam premiery kontynuacji.
Moja ocena 9/10.
Czasami drzwi, które zostały zamknięte na dziewięć spustów, otwierają się w najmniej spodziewanym momencie. Przeszłość powraca pod wpływem różnych wydarzeń. Chyba każdy z nas tego doświadczył. Do Anny, głównej bohaterki, wróciła w formie zaproszenia na spotkanie, 40 lat po maturze, jak i w postaci kartonu z pamiątkami, znalezionego w garażu, głęboko ukrytego. Dawne czasy, pamiątki, smsy, wywołały u niej lawinę wspomnień - tych pięknych, czułych, jak i przykrych.
Historię Anny poznajemy z perspektywy dorosłej (nawet dojrzałej) już kobiety oraz nastolatki. Retrospekcje zastosowane przez autorkę przedstawiają Gdańsk w czasach wielkich przemian lat 80-tych, stanu wojennego, przybliżają również postać Władka, bohatera mierzącego się z trudnymi decyzjami. Na jednej szali miłość oraz przyjaźń, na drugiej walka o wolną Polskę. Grupa przyjaciół stara się funkcjonować normalnie, lecz z każdego kąta wydobywa się lęk podszyty trudnymi czasami, strajkami i tajemnice, rzutujące na dorosłym życiu.Trudne dzieciństwo odbija się echem na psychice, a brak wsparcia na walce z samotnością.
"Wiatr od morza. Sztorm" to pierwsza część dylogii. Wzruszająca i tak bardzo trafiająca w serce opowieść o trudnych wyborach i ich konsekwencjach w ciężkich czasach komunizmu.
Ta refleksyjna książka uruchomiła sztorm w moim sercu. Falowało z emocji i rozrzewnienia. Przypomniały mi się lata mojego dzieciństwa. Pod płaszczykiem codzienności autorka przemyciła trudne, aczkolwiek niesamowicie ważne, uniwersalne tematy. Wspaniała powieść obyczajowa z elementami historycznymi, która poruszyła mnie. Bardzo polecam i czekam na drugą część.
ŻYCIE HISTORIĄ PISANE
"Wiatr od morza. Sztorm" to pierwsza część nowego cyklu powieściowego Magdaleny Witkiewicz. To książka, którą autorka zaskakuje swoich czytelników przenosząc ich w lata 80-te ubiegłego wieku, w niespokojne czasy stanu wojennego, buntu, strajków i niepokojów społecznych. Zaprasza nas do Gdańska przedstawiając wzruszającą opowieść o młodych ludziach, którzy dorastają i wchodzą w dorosłość nie bojąc się walczyć o marzenia i ideały. Nie jest im łatwo, gdy polityczne napięcia budzą nadzieję na zmiany i chęć do działania, ale też wywołują niepewność i lęk o jutro.
Anna otrzymuje zaproszenie na spotkanie absolwentów swojego, elitarnego wówczas, liceum. Mija czterdzieści lat od matury, czasu, który zapisał się mocnymi zgłoskami w pamięci dziewczyny i wielu jej kolegów. Dziś, po latach, kobieta wspomina tamte wydarzenia. Maile, sms-y, kontakty i stare pudełko z pamiątkami odnalezione w garażu sprawiają, że w pamięci Anny otwierają się drzwi do bolesnej i smutnej przeszłości, którą starała się zamknąć na zawsze.
Oddając głos głównej bohaterce Magdalena Witkiewicz wprowadziła dwie płaszczyzny czasowe. Teraźniejszość przeplata się ze wspomnieniami, które przenoszą nas w lata 80-te, do początku stanu wojennego, buntu, strajków i demonstracji. Autorka świetnie pokazała grono młodzieży, próbujące przeciwstawiać się i walczyć z komunistyczną władzą. Młodzi ludzie stawiają na szali przyjaźń, miłość i osobiste szczęście w imię wyższych ideałów, godności, honoru i walki o wolną ojczyznę. Bardzo ciekawym zabiegiem było wplecenie pod koniec każdego rozdziału tekstu piosenki i krótkich przemyśleń Władka - chłopaka, który zapłacił za swoją działalność najwyższą cenę. Dzięki temu możemy poznać jego poglądy i motywy postępowania. Przyznaję, że jego słowa wywoływały we mnie najwięcej wzruszeń.
Ania, Władek, Bożena i Andrzej to młodzi ludzie, pełni wiary, optymizmu i nadziei, których życie zostało naznaczone piętnem historii. Wywodzący się z różnych środowisk, prezentujący odmienne poglądy, a mimo to postawieni przed faktami, za którymi stoją poświęcenie, trudne decyzje, skomplikowane relacje, wybory i ich konsekwencje. Każdy chciał być potrzebny, każdy pragnął bezpieczeństwa i spokoju. Takie były znamiona tamtych czasów, które udało się całkiem dobrze pokazać w tej powieści.
Jestem pod wrażeniem fabuły, tematyki i rzetelności. Widać ogrom pracy włożonej w rozpoznanie i przygotowanie się do tematu, co oczywiście należy docenić. Lata osiemdziesiąte to wczesne dzieciństwo Magdaleny Witkiewicz i moje także. Pamiętam tamten czas naznaczony niepokojem, pamiętam ulotki pisane na maszynie a znajdowane na chodniku, pamiętam niedzielę 13 grudnia, kiedy nie było Teleranka, pamiętam wojskowe wozy bojowe jadące nocą główną trasą miasta, ale z punktu widzenia dziecka te wszystkie wydarzenia to tylko niezrozumiałe obrazy, migawki. To rodzice byli tymi, którzy się angażowali i zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji. Być może to był powód, że nie do końca zadziałał przekaz emocji. Był żal, poczucie niesprawiedliwości, ale zabrakło mi tego napięcia, strachu i niepewności o jutro.
Powieść "Wiatr od morza. Sztorm" to wartościowa pozycja, książka zdecydowanie warta przeczytania. Skłania do refleksji, przybliża trudną historię i porusza czułe struny w duszy. We mnie obudziła wspomnienia z dzieciństwa i przywołała ciepłe myśli wobec wszystkich osób, które wówczas dokonywały tych wszystkich wielkich rzeczy. Wszak historia opisana w tej powieści pisała się na naszych oczach. Nie znajdziecie w tej opowieści zbyt wielu elementów zaskoczenia, ale odkryjecie tajemnice. Całość jest ciekawie napisana z dużą dbałością o szczegóły.
Warto zapamiętać, że "życie to szkic, który każdy wypełnia po swojemu ". Z takim przesłaniem zostawiam Was przed lekturą "Wiatru od morza". Sztorm przyniósł burzliwe wydarzenia, czy sztil ześle spokój i ukojenie?
Bardzo nostalgiczna jest ta książka, szczególnie dla kogoś kto w latach osiemdziesiątych był w wieku jej bohaterów. Ja byłam. Czytałam tę powieść z obrazami tamtego Gdańska w pamięci, Gdańska zupełnie innego niż jest teraz, szarego i niebezpiecznego, a jednocześnie cudownego. Bo mimo wszystko, mimo nostalgii, kto z nas nie wspomina swojej młodości z sentymentem.
Historia grupy przyjaciół z liceum jest niesamowita a jednocześnie taka... prawdziwa. Czy dzisiaj dzieci, młodzież potrafią się tak przyjaźnić? Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, jak mówili Trzej Muszkieterowie. Nie był ważny status materialny rodziców, ani ich wykształcenie, czy to gdzie pracowali i jakie było ich nastawienie polityczne, prawdziwi przyjaciele nie zauważają takich różnic.
Pierwsze nastoletnie miłości, to też pewnie coś co każdy z nas pamięta mimo upływu lat. Autorka pięknie je w tej książce pokazała. Nie zawsze przecież dopada nagle kogoś strzała Amora, czasami miłość rodzi się powoli, wykluwa z kokonu przyjaźni.
Magdalena Witkiewicz w bolesny, bardzo dramatyczny sposób pokazała również walkę polityczną ówczesnych lat, kiedy nieformalnie rządzili ZOMO, bezwzględni i bezkarni.
Często tragedie młodych ludzi nie były tylko konsekwencjami ich zapaleńczych porywów politycznych, były także odzwierciedleniem pewnego rodzaju znieczulicy dorosłych, którzy często nie widzieli tego co dzieje się z ich dzieckiem, co ono przeżywa i jak odbiera rzeczywistość.
Wzruszyła mnie postawa rodziców Ani, głównej bohaterki. Myślę, że każdy z nas chciałby mieć takich rodziców, którzy obdarowują dziecko bezwzględnym zaufaniem, nie strofują na każdym kroku, nie wyszydzają, nie potępiają, ale uczą rozważnego życia dając jako przykład siebie.
To nie była dla mnie książka z tych: lekka, łatwa i przyjemna chociaż uwielbiam "pióro" Magdaleny. Fabuła wzbudziła we mnie ogrom emocji i nie wstydzę się przyznać do tego, że kilka razy podczas czytania mocno się popłakałam.
Myślę, że ta książka na długo zostanie w mojej pamięci. Narracja w pierwszej osobie często działa na mnie tak, że wyobrażam sobie, że dana osoba siedzi na przeciwko mnie i opowiada mi o swoim życiu, tak też czułam czytając rozdziały pisane przez Anię i tak też czułam czytając rozdziały pisane przez Władka, bo w tej książce właśnie narratorami są te dwie osoby, które połączyło piękne, gorące uczucie, a rozdzieliła tragedia.
Często nie zdajemy sobie sprawy z tego jak ważna w wychowanie dzieci, młodzieży jest rola nauczyciela, ale takiego który nie tylko wykonuje swoją pracę, ale angażuje się w nią całym sercem. Potrafi nie tylko nauczać, ale również dostrzegać swoich uczniów jako ludzi, dostrzegać bagaż emocjonalny jaki często ci młodzi ludzie niosą na swoich barkach nie żaląc się nikomu. Czasami taki nauczyciel pełni ważniejszą rolę od rodzica, który nie angażuje się w swoją rolę tak jak powinien. Smutne to, ale jakże prawdziwe.
A jak ważni są w życiu każdego młodego człowieka prawdziwi przyjaciele, to wie tylko ten, kto takiej przyjaźni doświadczył. Ta książka to właśnie opowieść o miłości, przyjaźni, lojalności, odpowiedzialności i młodości w czasach przemian politycznych. Czasach, które wydawały się takie szczęśliwe, chociaż były wyjątkowo trudne.
Dzisiejsza młodzież z pewnością nawet sobie nie wyobraża jak wówczas się żyło. A wielu z nas - dorosłych - wspomina ten okres swojego życia z nutką nostalgii, kiedy zamiast spotkań "na Facebooku" spotykało się na ławce w parku, na trzepaku pod blokiem, czy na boisku.
To piękna książka i cieszę się, że autorka zapowiedziała kolejną część bo bardzo polubiłam bohaterkę i z przyjemnością poznam jej dalsze losy. Jeżeli chcecie się dowiedzieć jaką rolę odegrała w książce kaseta magnetofonowa podpisana THE BEST OF 80's albo 99 kolorowych baloników to koniecznie sięgnijcie po tę książkę, bo to bardzo ważne detale dla fabuły tej powieści.
POLECAM tę piękną, pełną nostalgii powieść zarówno osobom urodzonym w latach 60-tych, 70-tych, ale polecam ją również młodym czytelniczkom i czytelnikom. Ta lektura jest nie tylko dobrze napisaną książką, ale jest również kawałkiem historii.
Wiecie co łączy kasetę magnetofonową z piosenkami lat 80-tych i balonik? Koniecznie sięgnijcie po tę książkę, a Wasza ciekawość zostanie w pełni zaspokojona.
Główną postacią książki jest Ania - prawie sześćdziesięcioletnia, szczęśliwa kobieta. Planowane spotkanie paczki z czasów licealnych jest okazją do wspomnień. Ania przypomina sobie wydarzenia kilku licealnych lat, a właściwie - historię miłości do Władka. To pokolenie, które miało pecha wchodzić w dorosłość w stanie wojennym, a Władek był bardzo zaangażowany politycznie. Wspomnienia Ani przeplatane są czymś w rodzaju pamiętnika, który Władek nagrał na kasetę w 1985 roku. Ta książka to głównie wspomnienia, analizy, rozważania, filozoficzne dywagacje. Jest smutna.
Moja opinia: przeczytałam wiele książek tej autorki, które bardzo mi się podobały. Spodziewałam się czegoś innego. Jak dla mnie, zbyt przytłaczająca jest ta ilość rozważań o człowieku, smutnych wniosków. W dodatku do końca niewiele wiadomo o wielu poruszanych sprawach
Znam pióro autorki już od kilku dobrych lat i śmiało mogę powiedzieć, że Pani Magda jakby narodziła się na nowo. Jej historie, a przynajmniej ta, nie przypomina w ogóle dawnego stylu. Powiew świeżości, który zafundowała czytelnikowi,jest jak morska bryza, orzeźwiający i przyjemny.,,Wiatr od morza. Sztorm" Magdaleny Witkiewicz to historia ludzi, która dzieje się na tle wydarzeń historycznych. Wprowadza nostalgiczny nastrój, przypomina czasy, które nie były przyjemnymi wspomnieniami dla ludzi. Okres PRL- u, ciągła niepewność, system, który wprowadzał zmiany, nie koniecznie te dobre dla społeczeństwa, powodował brak zaufania do drugiego człowieka, miał wiele wad. Ludzie zaś mogli się dostosować albo próbować coś zmienić, co nie było proste, o ile w ogóle miasto to sens. Nie znam tych czasów. Mama, tata, babcia, dziadek, opowiadali mi o nich, ale czy człowiek, będąc młodym, rozumiał te opowieści? Słuchał, ale czy miały dla niego jakąś wartość? Umykały jak bajki na dobranoc. Dopiero kiedy człowiek staje się dorosły, zauważa pewne rzeczy, interesuje się historią i ona nabiera w ogóle innego wymiaru. Z wiekiem człowiek docenia to, co ma, czuje smutek, że kiedyś ludzie musieli zmagać się z niesprawiedliwością. Pani Magda opowiedziała o nich bardzo dokładnie i realnie w swojej książce, dzięki czemu możemy przenieść się i poczuć te trudy ludzi na własnej skórze, co wywołuje smutek i żal.,,Wiatr od morza" to historia Anny, która z jednej strony nie chce pamiętać tamtych czasów, a z drugiej przychodzą jej na myśl również te piękne wspomnienia. Były to jej lata młodości, gdzie walka o marzenia była dla niej i w ogóle dla młodych osób, motorem i dawała w tym okresie pełnych lęków, wytchnienie i radość z życia. Zaproszenie na spotkanie absolwentów budzi w niej stare emocje, ale też rozdrapuje stare rany. To historia również jej przyjaciół. Przeszłość niestety odbiła swoje piętno na ich przyszłość. Czy sekrety i niedomówienia, niewyjaśnione sprawy wyjdą na jaw i zostaną wyjaśnione? W tej całej opowieści jest również bolesna historia Waldka. Już teraz wiem, dlaczego dodatkiem do paczki była kaseta magnetofonowa. Balony niech zostaną tajemnica. Mam nadzieję, że sięgnięcie po tę książkę i odkryjecie jej wszystkie sekrety.Pozycja, która zostaje z nami na dłużej. Po przeczytaniu długo się o niej myśli. Podczas czytania potrafi wywołać łzy. Piękna i kolorowa okładka kryje w sobie mnóstwo emocji.Polecam całym sercem i czekam na drugi tom z wielką niecierpliwością.
Gdy przeczytałam pierwsze dwie strony tej powieści, musiałam się zatrzymać. Odłożyłam ją na bok i w zamyśleniu spędziłam bardzo długi czas. Ten fragment, który przepisałam dla Wam w powyższej grafice, sprawił, że zadrżałam, bo ktoś właśnie zanurkował w głąb moich myśli, wydobył moje ,,ja" by ubrać je w słowa i znaki interpunkcyjne. Musiałam to przemyśleć, przerobić, zapłakać. Ktoś wreszcie mnie zrozumiał. Oddaję Wam ten kawałek tekstu, byście i Wy zrozumieli.
Dziś zabieram Was w nostalgiczną podróż do czasów, które coraz bardziej rozmywają się w pamięci. Lata osiemdziesiąte to dla mnie dzieciństwo. Dla bohaterów tej książki - czas liceum, dojrzewania, przyjaźni, pierwszych miłości, buntu i podejmowania trudnych decyzji. To także samotność, poczucie niezrozumienia i walka - czasem dosłowna, czasem wewnętrzna. I są tacy jak Władek, którzy stanęli przed wyborami najcięższymi z możliwych. Niezrozumiałymi dla innych. Bolesnymi.
Tak, gdybym miała napisać krótko o czym jest ta książka, napisałabym, że o wyborach i ich konsekwencjach. Ale takich wyborach, których dokonujemy sami - bo tylko one powinny kształtować nasze życie.
To mądra, dojrzała i głęboka opowieść. Nie da się do niej podejść bez emocji. Tu nie chodzi o samą fabułę czy historyczne tło - choć te są równie ważne i świetnie oddane przez autorkę. Tu chodzi o refleksję. O chwilę zatrzymania w codziennym pędzie. O spojrzenie za siebie - ale z czułością, nie z żalem. A Ania, główna bohaterka, pomaga nam w tej podróży - swoją mądrością, spokojem i podejściem do życia. Jej słowa o miłości, która ma swój rytm, zapisały się we mnie na stałe.
Dziękuję Magdzie za tę podróż w czasie. Gdzieś tam, w szufladzie, nadal mam swoje składanki nagrywane z radia - dwa palce w gotowości: Play i Rec, jak dobrze to znam. Muszę do nich wrócić... Dziękuję też za klimat lat osiemdziesiątych, który pobudził moje wspomnienia. Oddałaś go z taką dbałością...
Już wiem, że to jeszcze nie koniec tej historii... Przed nami ,,Sztil" - kontynuacja, na którą już niecierpliwie czekam. Magdo, proszę, nie trzymaj nas zbyt długo w niepewności, chcemy nadal tonąć we wspomnieniach...
Dwie powieści bestsellerowej autorki w jednym tomie! Wydanie specjalne Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo. Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia...
Maryla Jędrzejewska ma już siedemdziesiąt lat, ale dopiero teraz czerpie z życia pełnymi garściami. Można by się zastanowić, jak można czerpać z życia...
Przeczytane:2025-07-25, Ocena: 6, Przeczytałam, Ksiązki 2025,
Wydaje się, że jedno ziarenko nie może zmienić świata, ale gdy wpadnie ci do oka, z pewnością doprowadzi do łez. Albo do czegoś gorszego.
Anna nauczycielka, otrzymuje zaproszenie na spotkanie absolwentów liceum. Wracając wspomnieniami, kreśli własną historię utkaną z przedmiotów które nadają rytm biciu serca. Wraca do lat osiemdziesiątych, by jeszcze raz zmierzyć się z trudną przeszłością nakreśloną Stanem Wojennym i wyborami. Będąc nastolatką żyła w raz z rodziną w falowcu w Gdańsku, blokowiec ciągnący się jak gąsienica, skrywający ludzkie historie, zawarte przyjaźnie, miłości, marzenia, pierwsze porywy serc, zawody i upadki. Ucząc się w liceum poznaje to swoje towarzystwo, przyjaciół z którymi się spotykała i swoją pierwszą niewinną miłość - Władka. Artystyczna dusza, uwielbiał rysować, stawiać kreski, opowiadać historie na podstawie kreskówki, aż przyszedł rok 81' i wszystko obróciło się w jedną wielką niepewność. Jedna noc, zmieniła wszystko, śwat podzielił chaos i niepewność, kto był ; nasz ; kto wróg, zawsze widniał strach, puste pułki w sklepach, godzina policyjna, łapanki, Z telewizora grzmiał kraczy głos generała Jaruzelskiego : ; Towarzysze, ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią.; Demonstracje, strajki, zamieszki, czołgi, żołnierze, MO, chora partyjna idea, w tle normalne życie, normalne na jakie można było sobie pozwolić. Władek angażował się w ówczesną politykę, mierziła go propaganda, walczył i kolaborował, nie dopuszczał głosu rozsądku, nie angażował przyjaciół, tym bardziej Ani. Aż pewnego dnia, złapali jego ojca który wrócił jakby nie on, zaczął popijać a matka wyjechała niby do koleżanki do Niemiec by tam zapuścić korzenie. Władkowi było trudno utrzymać siebie, ojca alkoholika, z nadzieją że mama jednak znajdzie drogę powrotną. Moment w którym i jego złapano, pobito do nieprzytomności spowodowało lawinę zdarzeń, czy można było je uniknąć, zmienić losy naszych bohaterów, bo czy Bożena faktycznie była taka zepsuta do szpiku kości? Czy historia Ani i Władka musiała się tak skończyć, banalnie? Czy bycie z Andrzejem było najlepszym wyborem po, czy tylko litościwą namiastką ulepioną z przeszłości. Czy dokonane wybory były konsekwencją dalszych czynów? Sekrety i tajemnice, otworzone jak pudełko z pamiątkami, radują oczy, powodują masę emocji, radość, smutek i żal za niespełnionym, za...ale kto z nas nie posiada takiego pudełka?
Trzy zapałki kolejno...trzy zapałki kolejno
Zapalone nocą...
Pierwsza...
Pierwsza by by zobaczyć twoje oczy
Druga...
Druga by zobaczyć twoje usta
I całkowity zmrok, aby wszystkiego nauczyć się
Na pamięć.
- Trzy zapałki. Tekst: Jacques Prevert
Tłumaczenie: Konstanty Ildefons Gałczyński.
Wzięłam tą książkę w rękę, w letnie popołudnie by odpocząć, naładować akumulator. Nie wiem czego się spodziewałam, letniej, miłosnej historii, którą przeczytam i odpłynę w błogi niebyt. A jednak pomimo kolorowej okładki, namalowanych stron z kolorowymi balonami, historia staje się realną fikcją która mogłaby wydarzyć się na prawdę. Trudne lata 80' czy faktycznie były the best? okrojone w barwy, okraszone walką o codzienność i namiastkę normalności, dawała nikłe bezpieczeństwo, zwłaszcza kiedy było i miało się naście lat, głowę wypełnioną marzeniami, kiedy cel przyświecał środki a tych było mało, kombinowało się i żyło. Nauczeni życia takiego nikt nie narzekał a raczej trwał w zawieszeniu. Ania była dziewczyną która kochała i była kochana. Trudna miłość, podzielona Władka do niej i do ojczyzny, która pokazywała że posiadała magiczną moc w tej heroicznej walce, była determinacją ku nie tylko chwale ojczyzny, miłości do narodu, ale pragnieniem wyzwolenia się od jarzma propagandy, życia pod dyktando dyktatury ówczesnej władzy, ale ta wolność która przypisywała wybory, własne, bez strachu użycia słów, czynów, była wiarą i nadzieją z jaką mierzył się nie tylko Władek ale i większość opozycjonistów. W tej smutnej historii, znajdujemy ziarenka prawdy zachowane gdzieś pomiędzy nadzieją, przesłaniem że wszystko czego dokonujemy, co robimy i się staje nie tylko z naszym udziałem, jest po coś i dla jakiegoś celu. Delikatność opowieści niesie się falą ku obrazom jakie opisuje narrator, wrzucając nas w głęboki sztorm, wywołując lawinę emocji. Od radości, nie winności, magię którą jest miłość i to wielkie uczucie, po strach, lęk, niepewność, po grząski grunt rzeczywistości. Polecam.
Czekam z niecierpliwością na drugi tom: ; Sztil ;
A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój
Nagle ptaki budzą mnie, tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój
Nagle ptaki budzą mnie, tłukąc się do okien.
Jest taki samotny dom
- Tekst: Adam Sikorski