Okładka książki - Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie

Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie



Tom 1 cyklu Kasynogeddon
Ocena: 4.8 (5 głosów)

Tajemniczy Wirus atakuje jedno z warszawskich kasyn. Szybko opanowuje urządzenia elektryczne i podporządkowuje je własnym celom. Początkowo nikt nie zdaje sobie sprawy z jego obecności, lecz mordercze skłonności Wirusa nie pozwolą mu długo pozostawać w ukryciu. Pogrążony w wiecznym głodzie byt rusza na łowy i nie cofnie się przed niczym. Za pomocą przejętych maszyn Wirus sieje wewnątrz kasyna spustoszenie i śmierć. Czy pracownicy oraz uzależnieni od hazardu klienci stawią czoła zagrożeniu, którego nie widać? Czy takiego przeciwnika w ogóle można pokonać?

Fikcyjna historia, oparta na prawdziwych wydarzeniach, spisana przez krupiera z zawodu.

Informacje dodatkowe o Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie:

Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2024-10-21
Kategoria: Horror
ISBN: 9788397308909
Liczba stron: 332
Język oryginału: polski

Tagi: horror ekstremalny

więcej

Kup książkę Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie - opinie o książce

Avatar użytkownika - olesia_w_krainie
olesia_w_krainie
Przeczytane:2025-06-13, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 80 książkek na 2025,

Książka przeczytana w ramach #wirusowybooktour organizowany przez @ _za.czytana.bella_ i @łukaszrzadkowskiautor

“ Po drodze nie natknął się na nikogo żywego, kto potrzebowałby jego pomocy. Kasyno stało się grobowcem dla uzależnionych od hazardu głupców, do których dołączył jego partner. Darek czuł, że i jego może spotkać taki los, dla tego był przygotowany na walkę o swoje życie.”

Jako miłośniczka dobrego, czarnego humoru, grozy oraz klimatu rodem ze starych horrorów z lat 80 - tych nie potrafiłam przejść obojętnie obok Book Tour w którym oferują możliwość przeczytania “Wirusa hazardu”. Książka Łukasza już jakiś czas temu zwróciła moją uwagę, przy okazji targów książki w Poznaniu. Wiedziałam, że prędzej czy później po nią sięgnę i właśnie nadarzyła się ku temu doskonała okazja.

Nie pamiętam już kiedy ostatnio czytałam tak zdrowo pokręconą, pełną groteski, abstrakcji i absurdu opowieść. Wydarzenia tutaj opisane były tak irracjonalne i niewiarygodne że chwilami doprowadzały mnie do czytelniczej paranoi. Do tej pory wydawało mi się, że coś takiego nie istnieje. A jednak istnieje!

Łukasz Rzadkowski stworzył historię która z jednej strony przekracza granice dobrego smaku i odpycha, z drugiej strony w jakiś niezrozumiały sposób uzależnia (prawie jak hazard) i przyciąga jak magnes.

Mamy tutaj 329 stron hardkorowej jazdy bez trzymanki tylko i wyłącznie  dla czytelników o mocnych nerwach lub dla ludzi  z ogromnym dystansem.

Fabułę swojej  powieści autor osadził w jednym z warszawskich kasyn.
Historia rozpoczyna się całkiem niepozornie, ot zwyczajny dzień jakich wiele w takim miejscu. Poznajemy pracowników tego przybytku i stałych bywalców, którzy spędzają przy urządzeniach całe doby, trwoniąc swój majątek z nadzieją na wielką wygraną, którą de facto i tak za chwilę puszczą dalej w obieg. Faktem jest, że autor sam wykonuje zawód krupiera i z dużą dokładnością opisał zasady panujące w kasynie, zachowania odwiedzających je ludzi, oraz sytuację z którymi na co dzień muszą mierzyć się pracownicy. Już od pierwszych stron “coś tu śmierdzi” - dosłownie, ale nie chcę wam spojlerować, więc napiszę tylko, że niektórzy bywalcy kasyna potrafią być naprawdę obrzydliwi i upierdliwi… Ja po tej książce na pewno będę doceniać bardziej pracę personelu sprzątającego.
Wszyscy klienci kasyna to postacie groteskowe i mocno przerysowane, Czasem śmieszą, czasem odpychają, innym razem irytują - nie da się ukryć że, autorowi udało się stworzyć cały wachlarz oryginalnych osobistości. Aż strach pomyśleć że tacy mogą chodzić po świecie…

Zaletą tej książki jest jej akcja, która z każdą kolejną stroną rozkręca się coraz bardziej i bardziej. W jednym z automatów do gry zadomowił się tajemniczy wirus.

“Automat wrócił do zwykłej pracy, współtworząc że stojącymi obok niego urządzeniami spójną jednolitą ścianę oczekujących na graczy maszyn. Coś jednak się zmieniło, o czym niebawem wszyscy mieli się przekonać.”

Szybko okazuje się że, to nie jest tylko zwykła usterka. Maszyna bowiem pożąda ludzkiej krwi i mięsa. Morderczy wirus pragnąc zaspokoić swój głód rozprzestrzenia się na pozostałe urządzenia.
Dochodzi do prawdziwej inwazji i makabry w czystej postaci. Klienci i pracownicy kasyna są niczym muchy schwytane w pajęczą sieć, choć w tym przypadku lepiej raczej napisać -  w mordercze kable i przewody.
I tu zaczyna się totalna jatka - miażdżenie, rozrywanie, ucinanie, rażenie prądem, przebijanie, łamanie kości, a na dokładkę fruwające  kończyny flaki i krew, krew, dużo krwi…

“Chrzęst łamanych kości i wilgotne mlaskanie zagłębiajacej się w mięsie klapy automatu towarzyszyły makabrycznej uczcie, podczas której technologiczny drapieżnik posilał się zdobyczą, a ta nie miała żadnych szans na ratunek. Pod maszyną rozlała się sporych rozmiarów kałuza krwi., a w niej walały się fragmenty odgryziony h kawałków ciała oraz organów.”

Ta książka z powodzeniem  mogłaby nosić też tytuł “ Śmierć w kasynie na tysiąc sposobów” 😁
Sam motyw krwiożerczych maszyn atakujących ludzi, wykorzystany przez autora, nie jest niczym odkrywczym. Ja jednak mam do tego pewien sentyment - kojarzy mi się z niektórymi opowiadaniami Stephena Kinga, a gdzie jest ten Kingowy klimacik, tam jest dobrze i tyle w temacie. Ogólnie podczas lektury bawiłam się przednio

szczegółowe opisy pobudzały wyobraźnię, czułam się jakbym oglądała horror klasy B pełen zawrotnej akcji i komplikacji, który bardziej śmieszy absurdem sytuacji niż przeraża. Ale o to w tym chyba chodzi.

To co miło mnie zaskoczyło w trakcie lektury to makabryczne i zarazem zaskakujące zakończenie. Tu wyjaśnia się prawdziwe pochodzenie wirusa - i uwaga - kompletnie bym na to nie wpadła!
Kolejną rzeczą na plus jest fakt, że oprócz krwawej sieczki, fruwających wnętrzności i urwanych kończyn dostajemy od autora coś więcej - pewne przesłanie. Całą książkę możemy potraktować jako przenośnię do dramatyzmu i niebezpieczeństwa jakie stanowi hazard jako uzależnienie. On jest jak wirus - opanowuje całe nasze życie, sieje spustoszenie w naszych głowach. To okropny nałóg, który wysysa z ludzi całą energię.

Myślę, że pozycja od Łukasza Rządkowskiego zainteresuje osoby lubujące się w krwawych slasherach, klimatach gore i czarnym humorze. Czyli wszystkim wielbicielom horroru. A dla innych przestroga: pamiętajcie - sięgacie po to na własną odpowiedzialność. Jeśli macie słabe nerwy po lekturze “Wirusa hazardu” możecie nagle zacząć bać się własnej pralki lub blendera kielichowego. Gwarantuję że wasze spojrzenie na domowe sprzęty elektryczne zmieni się o 180 stopni.

Link do opinii
Avatar użytkownika - ahywka
ahywka
Przeczytane:2025-07-12, Ocena: 5, Przeczytałem,

 

Wyorażacie sobie czasem, że coś totalnie absurdalnego i odjechanego dzieje się w waszej pracy? Przyznam, że u mnie o to ciężko, bo raczej trudno oczekiwać, że coś takiego się wydarzy kiedy pracuję z domu... Excel wyjdzie z kompa i się na mnie rzuci? Hmmm, no niektórzy uważają ten program za pomiot diabelski i oskarżają o różne zbrodnicze skłonności, więc może, może.....

 

Łukasz Rzadkowski, z zawodu krupier, zaprasza nas do kasyna z najgorszego koszmaru! Dacie się namówić na taką przygodę? Ja dałam się w nią wciągnąć i absolutnie tego nie żałuję. Mimo, że zwykle nie sięgam po horrory czy slashery (i to zarówno książkowe jak i filmowe), to muszę powiedzieć, że w tym momencie, to zdecydowanie była książka, której potrzebowałam. Idealna na odmóżdżenie się po dziwnym tygodniu. Autor przeplata sceny zwykłego życia w kasynie, momentami rodem z horrorów typu teksańska masakra. W bardzo obrazowy sposób zarysowuje charaktery poszczególnych osób spośród graczy i personelu, bez pardonu szafując stereotypami! Ciekawie jest spojrzeć na pracę kasyna, oczami osoby, która w takim miejscu pracuje, szczególnie, że Łukaszowi udaje się też wpleść w fabułę garść ciekawostek dotyczących tego miejsca, o których przeciętny Kowalski nie ma pojęcia (bo i skąd?). Bardzo spodobała mi się kreacja samego wirusa, to w jaki sposób został upersonifikowany i jak przedstawiony jest jego głód i dążenie do ulepszenia metod jego zaspokojenia. W pewnym momecie czekałam z zapartym tchem na to jakie jeszcze maszyny opanuje i w jaki sposób będzie zdobywał pożywienie. I mimo, że jest raczej zabawnie niż strasznie, to zdecydowanie nie jest to lektura dla osób delikatnych i wrażliwych. Muszę się jednak przyczepić do warstwy językowej. Brakowało mi tutaj lepszej redakcji, która wyczyściłaby tekst z błędów stylistycznych i gramatycznych oraz zbędnych powtórzeń (te na szczeście pojawiały się głownie na początku, potem już było lepiej ;-) ), jednak muszę przyznać, że zdecydowanie warto dobrnąć do końca tej historii, bo zakończenie jest po prostu świetne! Miałam spore obawy dokąd ta historia zmierza i czy nie zostanie jakoś urwana czy naet zamknięta ale w jakiś bezsensowny sposób, ale nie! Łukasz domyka pięknie tą historie jednocześnie robiąc ciekawy zwrot na koniec i uchylając furtkę do dalszego ciągu. Z całą pewnością sięgnę po kolejne tomy Kasynogeddonu, bo jestem ogromnie ciekawa co jeszcze narodzi się w umyśle autora :D.

 

 

Link do opinii

Witajcie moi kochani

 

Byliście kiedyś w kasynie?

Dziś chciałabym przedstawić Wam książkę, której akcja toczy się właśnie w kasynie.

 

Tytuł: Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie

Cykl: Kasynogeddon Tom 1

Autor: Łukasz Rzadkowski

Wydawnictwo: iminfected.pl

 

W jednym z warszawskich kasyn zagnieżdża się tajemniczy Wirus. Jednakże ani pracownicy, a tym bardziej klienci nie są tego świadomi. Działalność kasyna trwa, a stali bywalcy czerpią z tego radość. W pewnym momencie wszystko ulega zmianie. Bowiem głód Wirusa staje się tak ogromny, iż jest do nieopanowania. Także Wirus w końcu daje o sobie znać i znajduje swoje pierwsze ofiary. Lecz to dopiero początek realizacji jego krwiożerczych pragnień.

 

To była bardzo przyjemna i oryginalna lektura.

Jednakże na samym wstępie muszę wspomnieć, iż określana jest mianem horroru ekstremalnego. Także zdecydowanie przeznaczona jest wyłącznie dla czytelników o mocnych nerwach oraz żołądkach.

 

Fabuła była interesująca i bardzo wciągająca, ponieważ dotyczyła dotąd nieznanego mi miejsca, a mianowicie kasyna. Niby zwykłe miejsce, w którym ludzie doświadczają rozrywki, a jednak równocześnie będące ich grobem. Z wielką przyjemnością obserwowałam losy bohaterów oraz ich codzienne zmagania, z którymi muszą się mierzyć. Zwłaszcza te dotyczące klientów, które idealnie obrazują jak trudna bywa praca z drugim człowiekiem. W momencie odkrycia kart i pojawienia się wirusa nie mogłam oderwać się od lektury. Z niecierpliwością wyczekiwałam kto będzie kolejną ofiarą i w jaki sposób zostanie unicestwiony.

 

Jeżeli chodzi o fakt drastycznych wydarzeń, mających miejsce w kasynie, to pod tym względem byłam usatysfakcjonowana. Jednakże w moim odczuciu był to w miarę delikatny horror ekstremalny, który nie wzbudził we mnie bardzo skrajnych emocji. Zaryzykuje stwierdzeniem, że powieść ta byłaby idealna dla czytelników, którzy rozpoczynają swoją przygodę z tymże gatunkiem. Niemniej jednak samo miejsce akcji oraz forma horroru była bardzo oryginalna. Dodatkowo ogólna akcja powieści trzymała w napięciu co również pozytywnie wpływa na odbiór historii.

 

Zakończenie historii było bardzo obiecujące. Mam nadzieję, że w kolejnej części doświadczę jeszcze więcej ekstremalnych doznań.

 

Reasumując ,,Wirus hazardu. Pierwsze rozdanie" to oryginalna powieść, której akcja toczy się w kasynie, nad którym kontrolę przejął krwiożerczy wirus. Sięgając po tę powieść należy pamiętać, iż jest to horror ekstremalny. Więc nie jest to lektura dla każdego. Ja jednak bardzo lubię tenże gatunek i z wielką przyjemnością sięgam po tego typu lektury. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z lektury nie tylko pod względem fabularnym, ale również technicznym. Ponieważ książkę czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie. Ponadto została ona bardzo ładnie wydana na co również zwracam uwagę.

 

Serdecznie polecam, strona.394

Link do opinii

#instaxprojektyvideorecenzje 

 

,,Wirus Hazardu'' @lukaszrzadkowskiautor 

 

To moje pierwsze spotkanie z horrorem ekstremalnym, choć filmów naoglądałem się ,,trochę'' ;)

 

Autor jest krupierem i tak jak każdy w swoim życiu ma bagaż doświadczeń a najlepsze historie, to te z życia wzięte.

Przelał to w papier. Bo każda historia, nawet ta najbardziej irracjonalna ma swoje echo w życiu codziennym.

I tak oto pod płaszczykiem historii maszyn-pożeraczy mamy do czynienia z ciekawszymi historiami z jakimi na codzień mają pracownicy kasyna. 

Ze$rać się w gacie bo grasz o dużą kasę? Dla kasyna to chleb powszedni... nałóg nie wybiera, on zbiera swe żniwa i zabiera całkowicie z godności. 

To jest ciężkie miejsce.

 

Autor na wstępie ostrzega przed hektolitrami krwi rodem z ,,Martwicy Mózgu'. I nie zawiodłem się ? Wszystko to, co lubię w krwistych befsztykach tutaj doświadczyłem.

A doświadczyłem... bardzo dobrej rozrywki.

Czym jest dla mnie horror ekstremalny?

To kreatywność na najwyższym poziomie. 

Pragnę rzec że to właśnie w takich książkach mamy kwintesencję zabawy. Ba! To jest czysta przyjemność w uśmiercaniu bohaterów na tysiące sposobów.

Bo cóż może zrobić wirus podłączony do elektryczności? Automaty kasyna przejęte przez bardzo głodny wirus połączony ze sztuczną inteligencją?

Praktycznie wszystko. I chwała mu za to!

Najbardziej zastanawiałem się jak Łukasz wybrnie z końcem książki, bo obiecał nam przynajmniej jeszcze 3 książki Kasynogeddonu.

I wyszedł jak najbardziej pozytywnie.

 

Jestem wychowany na kasetach VHS, więc stare horrory to był nasz chleb powszedni a ,,Martwicę Mózgu'' oglądam cyklicznie jak ,,Kevina...'' w święta.

 

,,Wirus...'' to taki piękny ukłon do horrorów z lat 80tych, czuć to :)

Ja w tym nawet wyczuwam humor Tarantino, choć tu bohaterami będą maszyny :)

Czego możecie spodziewać się w książce? Sek$, brutalność i rockandroll w starym ale nowym wydaniu?

 

Czy jest tu fabuła? Owszem, jest. Bo zdarzają się slashery gdzie ma być tylko krew i nic ponad to. Takie omijam.  

Nawet przyjedzie na miejsce policja, karetka, calutka śmietanka elit społecznych, od żuli, studenciaków po mafiozów.

Czy jest komedia? Oczywiście! Bo horrory ekstremalne dzielą się na takie, gdzie czuć tylko obrzydzenie.

Tego tu nie doświadczyłem. Walki są tu finezyjne i niektóre hack'n'slash'y sprawią Wam ból brzucha ze śmiechu.

Przynajmniej ja tak miałem :)

Będzie dochodzenie. I to wszystko trzyma się ,,kupy'' :)

Co kochamy w slasherach? Wybujałej wyobraźni reżysera! Łukaszowi się to udało.

Bawiłem się genialnie i czekam na więcej. Ciekawy już jestem jak będzie wyglądać świat po ostatniej książce xD

Najbardziej widzę jako film animowany w stylu ,,Elfen Lied'' ??

Link do opinii

#współpracabarterowa

Gotowi na Kasynogeddon?
Pora odkryć dodatkowe karty i zobaczyć, co krupierzy skrywają w swoich rękach.

Jedno z warszawskich kasyn zabarwi się na czerwono i to krwią! Ludzką! Tajemniczy wirus zaatakował maszyny, co sprawiło, że są głodne. Łakną ludzkiej krwi... Z czym będą musieli się zmierzyć pracownicy kasyna i hazardziści?

Zwyczajne kasyno przybiera tu zupełnie inną formę, czy też wymiar. Trochę tak jakbyśmy się znaleźli w makabrycznym, psychodelicznym odlocie. Absurd tańczy z groteską.

Łukasz jest z zawodu krupierem, co wybrzmiewa w tej historii i nadaje jej dodatkowej autentyczności od strony technicznej. Uchyla przed nami drzwi do kasyna w ekstremalnie horrorowej odsłonie. Fascynująco nakreślił codzienność pracowników świątyni hazardu, która nie jest usłana różami. Kreacje barwnej, pstrokatej klienteli przybytku to mistrzostwo! Uzależnienie od hazardu jest przerażającą rzeczą, źródłem wielu upadków. Zdegenerowani, omamieni złudną wizją wielkiego bogactwa często są niczym powłóczące zombiaki. Kasyno zawsze wygrywa...

Bohaterowie musieli zmierzyć się z makabrą wykraczającą poza racjonalne pojmowanie rzeczywistości. Maszyny zbierają krwawe żniwo. Krew leje się gęsto, flaki latają... Sporo tu obrzydliwości charakterystycznych dla horroru ekstremalnego. Opisy są tak plastyczne, zupełnie jakbym tam była! Czułam drżenie maszyn chcących mnie pożreć!

To świetna rozrywka! W sam raz dla pragnących odmóżdżyć się. To co? Zajrzycie tu i odważycie się zagrać? Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdanie! Polecam fanom pulpowych horrorów.
Katooola patronuje tylko sztosom!

Link do opinii
Inne książki autora
Leksykon żywej śmierci
Łukasz Rzadkowski0
Okładka ksiązki - Leksykon żywej śmierci

Leksykon żywej śmierci omawia wszystkie produkcje o “żywych trupach” (zombie) od samego początku istnienia tego pojęcia w kinematografii oraz...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy