Po rezygnacji z pracy w policji Renata Łukowska przeprowadza się do Gdańska, gdzie otwiera agencję detektywistyczną Zemsta & Partnerzy. Jej działalność nie przypada do gustu ani policji, ani bossowi lokalnej mafii. Może dlatego, że Renata od litery prawa bardziej ceni prywatny kodeks wartości oraz zemstę, bo tylko ona może przynieść ofiarom, często ludziom słabszym czy wykluczonym społecznie, ukojenie i poczucie sprawiedliwości. I zawsze staje po ich stronie, mimo gróźb śmierci, porwania czy pobicia.

Do lektury książki Roberta Ostaszewskiego Zemsta i Partnerzy. Śledztwa Renaty Łukowskiej zaprasza Wydawnictwo Lind&Co. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Zemsta i partnerzy. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
W sumie dzień jak co dzień. Pewnie większość ludzi w poniedziałkowy poranek z niechęcią i pojękiwaniami zbierała się do roboty, wyprawiała dzieciaki do szkoły albo próbowała wszelkimi znanymi metodami pozbyć się kaca, ale nie Renata Łukowska. Detektywka od dłuższego czasu była zarobiona, pracowała świątek, piątek i niedziela. Nawet jej to pasowało, chociaż jedna z prowadzonych spraw coraz bardziej ją niepokoiła, bo wiele wskazywało, że doprowadzi ją do miejsca, w którym zarazem chciała być i nie chciała. Paradoks taki.
Wysiadła z mitsubishi zaparkowanego u zbiegu ulic Tęczowej i Figlarnej w Otominie. Kaszubska wioska, leżąca na zachód od Gdańska, sprawiała wrażenie niczego sobie miejscówki. Blisko obwodnicy Trójmiasta, otoczona lasem i z malowniczym, sporym Jeziorem Otomińskim. Cisza, spokój, rekreacja. Przeciągnęła się i zapaliła. Od kilku dni łaziła za Tadeuszem Dawidowiczem, co miało związek z prowadzoną ostatnio sprawą, ale jednak nie do końca. Niespełna dwa tygodnie wcześniej w biurze Agencji Detektywistycznej Zemsta & Partnerzy zjawił się Cezary Sowiński, właściciel firmy handlującej wszelkiego rodzaju sprzętem spawalniczym. Twierdził, że został oszukany przez Gdańską Stocznię „Remonty”, a konkretnie przez jednego z pracowników działu zakupów – właśnie Dawidowicza. Sowiński upierał się, że podpisał umowę na kwotę taką, jak zwykle, bo handlował ze stocznią od lat, a kiedy przyszło do płacenia faktury, okazało się, że w umowie widnieje kwota o połowę mniejsza. Renata nigdy wcześniej nie zajmowała się przestępstwami i przekrętami gospodarczymi, więc samej trudno jej było ustalić, jak doszło do przewału i kto tak naprawdę został oskubany. Może firma Sowińskiego, może jednak stocznia, ale równie prawdopodobne było, że oba te podmioty. Poprosiła o pomoc Tamarynę, kumpla z czasów służby w CBŚP, który wciąż miał rozmaite, często bardzo przydatne kontakty i znajomości. Tyle tylko że od czasu, kiedy Tamaryna poszedł na emeryturę mundurową i niespodziewania dla wszystkich przeniósł się do starej chałupy na Mazurach, żył we własnym, bardzo wolnym rytmie. Mówiąc wprost, z niczym się nie spieszył, co Renatę wkurzało niepomiernie. Ponoć założył tam pasiekę i sprzedawał miód. Łukowska była skłonna postawić spore pieniądze na to, że znalazł tam sobie koleżków, z którymi pędził, a także degustował bimber, i stąd brało się spowolnienie jego codziennego żywota. Musiała czekać, aż Tamaryna zbierze się w sobie i skontaktuje ją z typem, który znał się na przewałach gospodarczych. W gruncie rzeczy cała ta sprawa średnio ją interesowała, więc nie naciskała na kumpla.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Zemsta i Partnerzy. Śledztwa Renaty Łukowskiej. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
