Epicki kryminał, który przejdzie do historii. „5 grudniów" Jamesa Kestrela

Data: 2025-04-11 14:05:02 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Grudzień 1941 roku. Stany Zjednoczone są na krawędzi wojny, a w Honolulu na Hawajach detektyw Joe McGrady ma rozwiązać sprawę brutalnego zabójstwa, która odmieni jego życie. Tropem sprawcy podąża przez Pacyfik do Hongkongu, nie mając pojęcia, że japońska flota zmierza już w stronę Pearl Harbor. Wichry wojny rzucą go aż do Tokio, gdzie w domu wroga znajdzie coś, czego się nie spodziewał...

5 grudniów grafika promująca książkę

5 grudniów Jamesa Kestrela to niezwykła historia o przetrwaniu wbrew przeciwnościom, o miłości, nieustępliwym śledztwie oraz cenie, jaką płacą ludzie dotknięci wojną. Mistrzowska powieść w klimatach noir, łamiąca serce niczym Światło, którego nie widać, niezapomniana jak kultowa Casablanca i ekscytująca jak najlepsze wojenne thrillery, z porywającym i zaskakującym finałem, który na zawsze zostaje w pamięci czytelnika.

Do lektury zaprasza Dom Wydawniczy Rebis. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki 5 grudniów:

Zostawili uchylone drzwi, by wpuścić świeże powietrze, i przystanęli tuż za progiem, celując latarkami w zwisające nieruchomo ciało. Baterie u McGrady’ego właśnie dogorywały; snop światła był coraz słabszy i bardziej żółty.

– Widziałeś kiedy coś takiego?

Kondo westchnął i pokręcił głową.

– Nigdy. Gość musiał komuś mocno zaleźć za skórę.

– Tak sądzisz?

– Co innego, gdyby to była dziewczyna. Wtedy nie można by wykluczyć, że ktoś to zrobił dla zabawy. Wiesz, jakiś zwyrodnialec. Ale z facetem to zupełnie inna sprawa. Jak sądzisz, długo tu wisi?

– O to trzeba będzie spytać koronera.

– A gdybyś miał zgadywać?

– Dzień albo dwa.

– Nie więcej – zgodził się Kondo. – Krew nie jest aż tak zaschnięta.

McGrady podszedł do półki w głębi szopy i sięgnął po pudełko zapałek, a potem obszedł pomieszczenie i zapalił wszystkie trzy lampy naftowe, które znalazł. Podkręcił knoty tak, by dawały jak najwięcej światła, wraz z którym pojawiły się w ciasnej przestrzeni dziwaczne cienie.

– Co mam robić? – spytał Kondo. – Jak chcesz, możemy zdjąć chłopaka.

– Niech wisi. Po prostu patrz, co robię.

– A co robisz?

– Jeżeli coś znajdę, będziesz mógł zaświadczyć, że to nie ja podrzuciłem dowód.

Kondo tylko się skrzywił, a skórę nad kośćmi jego łuków brwiowych przecięły głębokie zmarszczki. McGrady uraził

jego honor.

– Mógłbym teraz smacznie spać w domu, a i tak bym zaświadczył, z ręką na Biblii.

– Przysięgli łatwiej ci uwierzą, jeśli jednak tu będziesz.

– Jacy przysięgli? – spytał Kondo. – Stuknąłeś bandziora, sprawa zamknięta.

– Myślę, że on nie był sam.

– Dlaczego?

– Takie mam przeczucie.

– W sprawie tego wyrka też?

McGrady spojrzał na posłanie Miguela i obaj skierowali na nie światło latarek. Piętrzyła się na nim sterta brudnych koców i starych ubrań.

– A co z nim jest nie tak?

– Krwawi.

Kondo miał rację. Dopiero teraz McGrady dostrzegł na klepisku pod łóżkiem kałużę krwi, która przesączyła się przez cienki materac. Ziemia była zbyt mocno ubita, by gęsty płyn mógł w nią wsiąknąć. Czarne mrówki już zwietrzyły okazję i otoczyły kałużę grubym kordonem.

– Psiakrew.

– Wcześniej tam nie zajrzałeś?

– Umknęło mi.

Za bardzo się spieszył poprzednim razem – by stąd wyjść, zadzwonić do Beamera, wezwać wsparcie. Podszedł do łóżka i sięgnął po wytarte, drelichowe spodnie. Odrzucił je na bok, podobnie jak kraciastą kowbojską koszulę i pożółkły podkoszulek. I stare prześcieradło. I nadprutą poduszkę. Ostatnią rzeczą, po którą wyciągnął rękę, był cienki flanelowy koc, miejscami przesiąknięty krwią i tak mokry, że przykleił się do tego, co znajdowało się pod nim. McGrady już wiedział, co za chwilę zobaczy. Znalazł suchy róg koca i szarpnął.

– O cholera – jęknął Kondo. – Przykry widok.

Miał na myśli to, że dziewczyna mogła być całkiem ładna, choć trudno to było teraz dostrzec. Miała długie, proste, lśniące, ciemne włosy. Była naga, a nadgarstki związano jej za ugiętymi kolanami. Sprawca musiał lubić posługiwać się nożem. Ciała w zasadzie nie tknął, całą energię poświęcając twarzy i gardłu ofiary.

– Oboje nadzy i poharatani – rzekł Kondo. – Sądzisz, że była jego dziewczyną? Może to się nie spodobało jej byłemu chłopakowi?

– Niewykluczone.

– Azjatka i biały – ciągnął Kondo. – Jeżeli się spotykali, to mogli mieć powody, żeby trzymać to w tajemnicy. Może nakrył ich tatuś i…

– Ojciec nie zrobiłby czegoś takiego – wpadł mu w słowo McGrady. – A zresztą nawet jeśli byli kochankami, to akcja nie zaczęła się tutaj. Są nadzy, ale nigdzie nie widzę ich ubrań.

– Może tamten facet wyszedł stąd i wrócił. Może zdążył gdzieś wyrzucić ciuchy?

– Dobrze to zaplanowali – mruknął w zamyśleniu McGrady.  – Rąbnęli samochód i wcześniej wybrali miejsce, w którym dokonają zabójstwa…

– Wciąż mówisz w liczbie mnogiej.

– Facet, którego zastrzeliłem, musiał mieć pomocnika. Nie zrobił tego wszystkiego sam. I nie wydaje mi się też, żeby sam to zaplanował. Jego wspólnik trzyma dystans, nie bierze na siebie ryzyka. To on przysłał tu tego z blizną, żeby zrobił porządek.

McGrady przyklęknął, by przyjrzeć się temu, co zostało z twarzy dziewczyny. Nie wyłupili jej oczu; chcieli, żeby patrzyła. Ułożyli ją tak, żeby widziała chłopaka, i kazali obserwować, jak go męczą. Cięcie po cięciu. To mogło trwać godzinami… a potem zabrali się do niej.

– Co zamierzasz? – spytał Kondo.

– Sprawdźmy jeszcze raz jego wóz – zaproponował McGrady. – Chętnie odetchnę świeżym powietrzem.

Książkę 5 grudniów kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
5 grudniów
James Kestrel3
Okładka książki - 5 grudniów

"Porywająca historia, a finał to prawdziwy majstersztyk". - Stephen King. Zdobywczyni Edgar Award za najlepszą powieść kryminalną roku 2022. Nominowana...

Wydawnictwo
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje