Jesteś aż taką optymistką? Fragment książki „Miłość niczyja"

Data: 2025-07-07 08:30:02 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Joanna zostawia za sobą ból po rozwodzie i rutynę codziennego życia w Nowym Targu i podejmuje zaskakującą decyzję: wyjeżdża do Bukaresztu, żeby podjąć pracę w szpitalu pediatrycznym. Rumunia w 1992 roku to kraj biedy i chaosu, ale też ludzi, którzy nie tracą nadziei na lepsze jutro. Tam poznaje Andreia, lekarza, który po latach na emigracji wrócił do ojczyzny. Wspólna praca i rodząca się między nimi więź sprawiają, że Joanna zmienia się, zaczyna inaczej patrzeć na ludzi, na siebie, na swoją przeszłość. Mierząc się z dramatycznym losem sierot po czasach dyktatury Nicolae Ceausescu, odzyskuje sens życia i zawodowej misji. Kiedy pewnego dnia spotyka w szpitalu Elenę, nastolatkę w ciąży, wpada na szalony pomysł...

Miłość niczyja - grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Anny Ziobro Miłość niczyja zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Miłość niczyja. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Raluca Popescu – kobieta, której imię i nazwisko widniały na kartce i z którą skontaktowano Joannę jeszcze przed wylotem z Polski – miała długie, czarne jak heban włosy, upięte ciasno w ładny koczek. Jej miła twarz o dużych, piwnych oczach wydawała się zmęczona, ale przyjaźnie uśmiechnięta. Wystarczyła chwila, by Joanna przekonała się, że podobnie jak Andrei, ona też bardzo dobrze mówi po angielsku. Znała jeszcze rosyjski i podstawy włoskiego.

– Teraz jest dość spokojnie – powiedziała, układając jedną na drugiej karty pacjentów. – Końcówka wiosny zwykle przynosi nam trochę wytchnienia. Popularne wirusy nie są o tej porze roku tak aktywne, a na udary słoneczne i poparzenia jest jeszcze trochę za wcześnie.

– To podobnie jak u nas – zauważyła Joanna, zerkając na stosik wypełnionych po rumuńsku kart, przygotowanych na poranny obchód. – To jakie przypadki mamy teraz?

– Dwa zapalenia wyrostka, złamana miednica, kilka mniejszych urazów i złamań, zatrucia, bakterie… – wyliczała Raluca. – Oprócz tego mamy trójkę dzieci zarażonych wirusem HIV i dwa przypadki zaawansowanego AIDS.

– Dzieci? – Joanna spochmurniała.

– Tak.

– Wiadomo, jak doszło do zakażeń?

– Transfuzje krwi pobranej od przypadkowych dawców, wielokrotne używanie tych samych igieł to chyba najczęstsze powody – wyjaśniła Raluca, ale szybko dodała lżejszym tonem:

– Nie musisz się o to martwić. Zagraniczni lekarze na ogół nie zajmują się tymi przypadkami. Z tym musimy radzić sobie sami. – Po chwili Rumunka wzięła jedną z kart ze stosu i otworzyła na pierwszej stronie. – Na początek skupmy się na tym, co czeka nas podczas obchodu. – Stuknęła palcem w otwartą kartę.

 – Ioana Dumitru. Twoja imienniczka i nasza ulubienica. Lat osiem. Nie chodzi od urodzenia.

– Dlaczego?

– Powikłania po nieleczonej krzywicy – wyjaśniła Raluca.

– Nie to jest teraz naszym problemem. Od kilku lat walczymy u niej z gronkowcem złocistym, który atakuje skórę, ale nie możemy znaleźć skutecznego środka. Stany zapalne nawracają, więc i ona powraca do nas. Jest naszą regularną pacjentką… Słodka, urocza dziewczynka.

Joanna wzięła kartę ze stołu, przebiegła ją wzrokiem, ale poza tym, że udało jej się zidentyfikować wymienione przez Ralucę imię i nazwisko, niewiele była w stanie zrozumieć.

– Nic z tego nie rozumiem – powiedziała, rozkładając bezradnie ręce.

– Spokojnie. – Kobieta ponownie obdarzyła ją uśmiechem.

– Zrobimy razem kilka obchodów, wszystko ci wyjaśnię i ani się spostrzeżesz, a opanujesz najważniejsze zwroty. Rumuński nie jest językiem słowiańskim, ale jest w nim sporo zapożyczeń z tej grupy języków. Może się okazać, że jest trochę podobny do twojego i szybko wpadnie ci w ucho.

– Jesteś niepoprawną optymistką? – spytała Joanna, odwzajemniając uśmiech.

– Po prostu mam doświadczenie, a ty nie jesteś tu pierwszym zagranicznym lekarzem niemówiącym po rumuńsku.

– No właśnie, kiedy poznam pozostałych?

– Michele i Annalisa Morassi, małżeństwo z Włoch, powinni być tu za jakieś pół godziny – odparła Raluca, spoglądając na okrągły zegarek zdobiący jej nadgarstek. – O ile Michele nie zaspał, co zdarza mu się nader często. Z kolei John Carter, młody Amerykanin, będzie na nocnym dyżurze.

– Nocnym dyżurze?

Joanna poczuła niepokój. W rozpisce, którą dał jej po przylocie Andrei, nie było żadnej wzmianki o nocnych dyżurach. Nie wyobrażała sobie, że miałaby zostać na noc w rumuńskim szpitalu pełnym dzieci, z którymi nie będzie w stanie się porozumieć, i mieć cały oddział pod swoją opieką.

– Jakiś czas temu uznał, że jest na to gotowy – wyjaśniła Raluca. – Jest u nas już prawie rok.

– Tak długo? – zdziwiła się Joanna. Z jakiegoś powodu sądziła, że podobnie jak ona wszyscy zagraniczni lekarze przyjeżdżali tu na półroczne kontrakty. – Do kiedy zostaje?

– Do połowy czerwca. Chyba że tak bardzo do nas przywykł, że ponownie przedłuży pobyt i nie będzie chciał wyjeżdżać. To wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobne.

– A ta włoska para?

– Przyjechali na początku marca. Zabawią tu co najmniej do końca sierpnia.

– Ktoś jeszcze ma dołączyć? – dopytywała Joanna.

Z zadowoleniem odnotowała, jak swobodnie rozmawiało jej się z nowo poznaną lekarką. Jeśli przed wylotem obawiała się o barierę językową między nią a tutejszym personelem medycznym, teraz mogła odetchnąć z ulgą. Przez lata uczyła się angielskiego, jakby podskórnie czuła, że ten język kiedyś jej się przyda.

– Chętnych nie brakuje – ciągnęła Raluca. – Odkąd zagraniczne organizacje i media zainteresowały się sytuacją humanitarną w naszym przepełnionym sierocińcami kraju i dramatycznymi warunkami, w jakich trzymane i leczone są dzieci, jest spore zainteresowanie, przynajmniej powierzchowne… Jeśli chodzi konkretnie o nasz szpital, mamy kilku kandydatów, ale dopóki nie zarezerwują biletów i nie dopełnią formalności, nie chcemy się na nic nastawiać.

– Zdarza się, że ostatecznie lekarze rezygnują?

– Często – potwierdziła Rumunka. – Można nam współczuć i być poruszonym obrazami z Rumunii, jakie pokazują światowe media, ale kiedy przychodzi co do czego, trudno zdecydować się na przyjazd tutaj… W końcu kto chciałby zamieszkać w kraju, w którym ludzie walczą o to, by odzyskać szacunek do samych siebie? – Raluca zawiesiła głos, a widząc pytające spojrzenie Joanny, dodała nieco lżejszym tonem:

– Tak o nas mówią.

– A ile w tym prawdy?

Książkę Miłość niczyja kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Miłość niczyja
Anna Ziobro3
Okładka książki - Miłość niczyja

Joanna zostawia za sobą ból po rozwodzie i rutynę codziennego życia w Nowym Targu i podejmuje zaskakującą decyzję: wyjeżdża do Bukaresztu, żeby podjąć...

Wydawnictwo
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje