Jane Boleyn, bratowa królowej, jest w samym środku dworu Tudorów. Tu nic nie jest potężniejsze od tajemnicy, a władza spoczywa na ostrzu królewskiego miecza.
By przetrwać, Jane nosi wiele masek - kochającej żony, oddanej siostry i posłusznego szpiega. Inaczej zginie. Jedyną bronią, jaką posiada, jest informacja.
Mówią, że to podszepty Jane Boleyn przypieczętowały losy dwóch królowych. Nazywali ją kłamczynią i zdrajczynią.
Ale prawda jest o wiele bardziej skomplikowana...

Philippa Gregory po dziesięciu latach wraca do swojego najpopularniejszego cyklu o Tudorach. Bestsellerowa autorka powieści historycznych wydobywa z cienia Jane Boleyn i zadaje pytania, kim naprawdę była i jaki miała wpływ na losy królestwa. Do przeczytania książki Zdrajczyni Jane Boleyn zaprasza HarperCollins Polska. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Zdrajczyni Jane Boleyn. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
– Zakładanie i zdejmowanie masek to dla niego zabawa – mówię uspokajająco. – Chce tylko, abyś pokazała światu, że wybierasz jego, nawet jeśli jest przebrany i nie wiesz, że to on. Zakochujesz się w nim na nowo.
– Cóż, tak przecież jest – odpowiada i na jej twarzy nagle pojawia się szeroki, nieszczery uśmiech. – Jestem „Anna »Najszczęśliwsza«”.
Delikatnie okrywam ją pledem z jagnięcej wełny. Dzięki niej jestem pierwszą damą na dworze, a także zostanę ciotką kolejnego króla Anglii i pójdę na czele procesji, która poniesie go do chrztu. To będzie parada zwycięstwa dla nas, pięknych i mądrych kobiet – pokonamy starych lordów i zdobędziemy króla.
– Kiedy ogłosisz, że nosisz dziecko? Przy Elżbiecie ogłosiłaś to wcześniej.
Wzrusza ramionami.
– Kiedy zechcę.
Tylko nieliczni wybrańcy wiedzą, że tej jesieni urodzi dziecko. Ma rację, opóźniając tę wiadomość, bo to będzie jak uderzenie dzwonu rozpoczynające kolejny wyścig chętnych młodych kobiet do królewskiego łoża. Gdy rozniesie się wieść, że królowa jest brzemienna, wszystkie rozpustnice na dworze będą próbowały skupić na sobie uwagę króla.
– Musisz coś dla mnie zrobić, Jane – mówi, gdy wcieram w jej spuchnięte stopy i kostki olejek z lawendą i jałowcem. – Musisz porozmawiać z tą Agnes. Nie okazuje mi uszanowania.
Agnes to młoda dwórka, jasnowłosa, uśmiechnięta i pogodna. Ciemnowłosa Anna nie lubi uśmiechniętych blondynek, one jednak wciąż przybywają na dwór w swoich najlepszych sukniach.
– Co takiego zrobiła?
– Za płytko dyga; podryguje tylko odrobinę, jakby kłaniała się jakiejś wicehrabinie.
Ja noszę taki tytuł. Urodziłam się jako Jane Parker, przez małżeństwo zdobyłam nazwisko Boleyn, a teraz jestem lady Rochford. Z uśmiechem ściskam jej palce u nóg.
– Wicehrabina to nie byle kto – mówię.
– Tytuł wicehrabiego na razie wystarczy mojemu bratu – zgadza się. – Ale kiedy urodzę następcę tronu, sprawię, że George’owi zostanie nadany tytuł książęcy!
Oto oszałamiające ambicje Boleynów. Mój ojciec chciał, bym została damą dworu średniej rangi, wprawną w tej nowej profesji dworzanina przeznaczonej dla wykształconych kobiet i dla marzących o dworskiej karierze mężczyzn. Kiedy mnie przysłał na dwór, mówiłam po francusku i angielsku oraz czytałam po łacinie. Poradził mi, abym nauczyła się niemieckiego, bo w tym języku piszą protestanccy myśliciele, i bym ukryła znajomość hiszpańskiego przed hiszpańską królową, która szeptem wyjawia tajemnice swoim dyplomatom i faworytom. Podsłuchiwałam, kiedy spowiadała się księdzu, czytałam jej sekretne listy do ojca i wszystko, czego się dowiedziałam, wiernie przekazywałam mojemu patronowi, niczego nie wyolbrzymiając.
Ale Anny nie interesowały dyskretne zadania na dworze. Parła wprost do źródła władzy, uwiodła i poślubiła króla. Ma w sobie całą odwagę szlachetnego rodu Howardów i pełnię ambicji wznoszącej się rodziny Boleynów. Skoro chce, aby George dostał tytuł książęcy, to dopnie swego, a ja zostanę księżną. Anna i my, Howardowie oraz Boleynowie, rośniemy w siłę, więc nie możemy pozwolić, by rozpraszała nas jakaś Agnes.
– Przed królową dygała, jak należy. Przykucała do samej ziemi, jakby Katarzyna Aragońska była Najświętszą Panienką.
Wszystkie tak dygałyśmy. Ale to było dwa lata temu, a dworzanie mają pamięć krótką jak jętki.
– Teraz to księżna wdowa – przypominam jej.
– Agnes rozmawiała z ambasadorem Hiszpanii – nerwowo stwierdza Anna. – Co taka głupia dziewczyna jak ona ma do powiedzenia takiemu głupcowi jak on?
Zapisuję sobie w pamięci, żeby poinformować mojego patrona, że Agnes została wciągnięta do siatki szpiegów hiszpańskiego ambasadora.
– On rozmawia ze wszystkimi – mówię uspokajająco. – Co więcej może zrobić?
– Nie obchodzi mnie to! Może wracać do domu, do Hiszpanii. Może się zamknąć w zamku Kimbolton razem z królową.
– Z księżną wdową – poprawiam znowu.
– Ale z kim jeszcze rozmawia Agnes? Z papistowskimi lordami? Z Courtenayami? Z przyjaciółmi starej królowej i księżniczki Marii?
– Lady Marii – przypominam jej. Królową Katarzynę należy teraz nazywać księżną wdową, a jej córka otrzymała nowy tytuł: lady Maria. Jednak ci, którzy im służyli i je kochali, nie będą ich tak nazywać. – Nikt z nich nie jest dla ciebie istotny. Zwyciężyłaś. To tylko starzy ludzie, przyjaciele króla z dzieciństwa! Trzęsący się i zapatrzeni w dawne czasy papiści! Nie widzą nas, nie widzą nowego dworu, nowej religii, nowego świata. Czas działa na naszą korzyść. Umrą ze starości lub się poddadzą. Jeśli urodzisz chłopca, to będzie dowód, że twoje małżeństwo jest zgodne z wolą Bożą, a stara królowa, ambasador Hiszpanii, córka starej królowej i wszyscy, którzy pozostają im wierni, przestaną się liczyć.
– Gdzie jest George? – pyta. – Spóźnia się.
Ja nigdy się nie skarżę, kiedy George się spóźnia, ale jestem jego żoną od dziesięciu lat, a ona jest jego królową.
– Idź i znajdź go, Jane.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Zdrajczyni Jane Boleyn. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
