Nowe śledztwo komisarza Jacka Okońskiego
W Stargardzie zostaje znaleziony martwy pasjonat starych fotografii - Janusz Manachiewicz. Komisarz Okoński dostaje za zadanie wyjaśnienie okoliczności tej śmierci. Ślady prowadzą go do Aliny Fritzhoff, uznanej niemieckiej adwokatki od lat pomagającej ofiarom nazistowskich prześladowań. Prawdopodobnie była ostatnią osobą, która widziała Manachiewicza żywego. Przyjechała na spotkanie z nim, by porozmawiać o pewnej starej fotografii.
Jaką tajemnicę skrywa zdjęcie podpisane ,,Suchań 1946"? Czy Okońskiemu uda się wyjaśnić przyczynę śmierci kolekcjonera? Czy ktokolwiek wie, co naprawdę zdarzyło się w okolicach Suchania w czasie wojny?
Właśnie mija rok od sprawy z Dusicielem. Policja w Suchaniu próbuje ustalić, dlaczego ktoś usiłował zabić nowego właściciela domu Adriana Czyżewskiego. Czy obie sprawy są powiązane?

Do przeczytania powieści Rafała Gliny Zaszłość zaprasza Zwierciadło. To 3. tom cyklu z podkomisarzem Jackiem Okońskim. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Zaszłość. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Wtorek
Naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego KPP w Stargardzie komisarz Okoński siedział przy swoim biurku, porządkując dokumenty, kiedy odezwała się jego komórka.
– Dzień dobry, panie prokuratorze.
– Dzień dobry. A co tak oficjalnie?
– Zakładam, że dzwonisz służbowo, więc oficjalnie.
– Czyli już słyszałeś?
– Przecież to małe miasteczko. – Komisarz się zaśmiał. – Trup nieczęsto się tu zdarza. Zwłaszcza jeśli ktoś ginie we własnym domu w biały dzień podczas napadu rabunkowego.
– Tak słyszałeś? – Wielicki zawiesił głos. – Uważam, że nie do końca rozegrało się to tak, jak ludzie gadają. Dlatego dzwonię. Chciałbym, żebyście sprawdzili kilka rzeczy. Kogo zaproponujesz do tej sprawy?
– Jest trup, więc myślę, że siebie, a z twojego wprowadzenia wnoszę, że może być ciekawie.
– Okej, papiery już naszykowane, więc możesz oficjalnie się tym zająć – ucieszył się prokurator. – Proszę tylko, zanim przystąpisz do działania, żebyś wpadł do mnie na małą pogawędkę. Mam kilka ważnych spostrzeżeń. Pewnie sam byś wpadł na to, co ci powiem, ale lepiej zaoszczędzić trochę czasu. No, chyba że się ze mną nie zgodzisz.
– Za pół godziny pasuje?
Prokurator powiększył zdjęcia ukazujące widok całego pomieszczenia.
Chwilę po dwunastej Okoński wszedł do biura prokuratora Janusza Wielickiego. Uścisnęli sobie dłonie i komisarz usiadł zaintrygowany.
– Tak jak mówiłem – Wielicki zaczął bez wstępów – uważam, że nie był to napad. Ani rabunkowy, ani żaden inny.
Przekręcił laptopa tak, aby Okoński oglądał zdjęcia denata, a sam w tym czasie podawał informacje.
– Cholernie ciężko skręcić komuś kark – stwierdził komisarz, który badawczo przypatrywał się dokumentacji fotograficznej.
– To ta pierwsza ciekawa rzecz. Mam nadzieję, że sekcja to potwierdzi. Druga to taka, że sprawca najprawdopodobniej przyniósł ze sobą knebel, żeby nikt nie słyszał krzyków ofiary, jak będzie jej łamał palce. Zapewne taką kulkę na rzemieniach, wiesz, jak to wygląda… – Spojrzał na ekran i odnalazł jedno z ujęć. – O, tutaj można dostrzec ślady. – Wskazał. – To też powinno wyjść na sekcji.
Okoński przyjrzał się i pokiwał głową.
– Przyszedł przygotowany. No i ten skręcony kark. Być może gdzieś się szkolił. Żołnierz? Policjant? Może jakieś służby specjalne? Albo trenuje sztuki walki? Sporo tego. Jakieś podejrzenia, dlaczego temu mężczyźnie połamał paluchy?
– Jak mówiłem, denat interesował się historią, ze szczególnym uwzględnieniem starych zdjęć i dokumentów. Myślę, że chodziło o którąś z tych dwóch rzeczy. I myślę, że sprawca usiłował się dowiedzieć czegoś więcej o jednej z nich. Stąd tortury.
– A może denat nie chciał mu czegoś dać?
– Sądzę, że chciał mu sprzedać, często przeprowadzał takie transakcje. Tylko że sprawcy bardziej zależało na informacji, nie na samej rzeczy. I zamierzał się upewnić, że mężczyzna wszystko mu powie.
– Straszny bajzel – stwierdził Okoński – chociaż wygląda, jakby zrobiony specjalnie.
– Też tak uważam. – Wielicki zamknął laptopa. – No i tutaj wchodzisz ty. Jedna z sąsiadek powiedziała, że wcześniej tego dnia ktoś szukał denata. Jakaś kobieta o imieniu Tamara i towarzyszący jej mężczyzna. Wysoki i umięśniony.
Okoński spojrzał znacząco na prokuratora. Ten kontynuował:
– Telefon i komputer denata przekazałem temu twojemu specowi, jak mu tam…
– Majewskiemu?
– Tak, jemu. Chyba powinien już coś mieć. Myślę, że monitoring też może sporo wnieść do sprawy. Technicy, gdy coś znajdą, to się do ciebie odezwą. To chyba wszystko.
Okoński wrócił na komendę i od razu skierował się do pokoju informatyków. Majewski siedział przed komputerem.
– Cześć, Majki. Dostałeś do sprawdzenia komórkę i laptopa. Masz już coś?
– Cześć, Okoń. A gdzie: „Co u ciebie słychać?” i „Jak mija dzionek?”.
– O, sorry. Jak tam naparzanie na konsoli do późna w nocy?
– A, dobrze, dziękuję. – Informatyk się zaśmiał. – A co do tych gratów… – Podszedł do regału przy ścianie. Wskazał na komórkę. Ostatni telefon wykonano o trzynastej siedemnaście do niejakiej Grażynki. Sądząc po esemesach, to jego żona. Później facet już nigdzie nie dzwonił i nikt nie dzwonił do niego, ale oczywiście warto sprawdzić billingi. Za to tutaj… – wziął laptopa z regału i usiadł przy biurku – …znalazłem sporo ciekawych rzeczy.
– Potrzebujemy spisu wszystkich zdjęć i dokumentów, jakie posiadał denat, żeby się zorientować, czy i co zginęło z mieszkania.
– Spis jest, ale raczej nie będziecie go potrzebować.
Majewski odpalił komputer i odczekał chwilę. Nie był zabezpieczony hasłem. Kliknął ikonę Facebooka.
– Wszystkie hasła zapisane na komputerze, amatorszczyzna. Wywrócił oczami i wszedł na Messengera.
– To nie miał Messengera na komórce? – zdziwił się Okoński.
– Oj, miał. Jak chcesz czytać wszystko na małym ekraniku, to włączę ci na komórce – obruszył się Majewski.
– Dobra, dobra, wyluzuj. Co z tym spisem?
– Tak myślałem. Spokojnie, cierpliwości. No więc zapisała się tu ciekawa konwersacja między profilem Suchań Dawniej, Suchań Dziś – informatyk spojrzał znacząco na komisarza – jednym z kilku prowadzonych przez denata, a panią Tamarą Syczuk, mieszkanką Szczecina. Przynajmniej takie miasto podała kilka lat temu, zakładając konto. Oprócz tego nic więcej na jej temat nie zauważyłem.
– Jakaś Tamara chciała się spotkać z naszym zamordowanym kilka godzin przed tym, jak go znaleziono. Raczej nie wierzę w takie zbiegi okoliczności.
– No i dobrze, bo pozwoliłem sobie ją sprawdzić. W całym zachodniopomorskim nie ma żadnej Tamary Syczuk. Jest za to na Facebooku, Instagramie i kilku innych portalach, ale interesują ją tylko profile związane w jakikolwiek sposób z Suchaniem, głównie z jego historią.
Okoński pokiwał głową ze zdziwioną miną.
– A co z tą konwersacją?
Majewski otworzył okno Messengera.
– Proszę, czytaj.
Okoński szybko przeleciał tekst wzrokiem.
– O jakie zdjęcie chodziło? – spytał, kiedy skończył.
Majewski wyświetlił obraz. Na ekranie ukazało się dwóch mężczyzn na tle drzewa i kawałek lasu. Przez chwilę komisarz się przyglądał.
– Coś wiemy o tym zdjęciu?
– Nic. Nigdzie wcześniej nie zostało udostępnione. Nie ma też żadnych komentarzy pod tym zdjęciem na profilu Suchań Dawniej, Suchań Dziś. Zajrzałem parę minut temu.
– A to drzewo? Dosyć charakterystyczne. Przypomina trójząb albo trochę krzyż. Może gdzieś się już pojawiło?
– Też sprawdziłem i historia brzmi ciekawie. Istniało kiedyś podobne drzewo. Nazywało się czarnobylski trójząb, tryzub albo sosnowy krzyż i przed powstaniem elektrowni stanowiło symbol tamtych terenów. W czasie drugiej wojny światowej, ze względu na kształt, Niemcy wieszali na nim ukraińskich partyzantów. Później, kiedy role się odwróciły, to Ukraińcy wieszali Niemców. Po wojnie drzewo stało się symbolem walki przeciw okupantowi niemieckiemu i ustawiono pod nim pomnik, a teren ogrodzono. Kiedy niedaleko pobudowano elektrownię i nastąpiła katastrofa, drzewo zabezpieczono i przewieziono w dogodniejsze miejsce. No i zapomniano o nim.
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że sfotografowano właśnie to drzewo? – Okoński zrobił wielkie oczy.
– Nie. – Majewski się zaśmiał. – Ktoś je później odnalazł, ale to by było na tyle. Mówię o tym, bo rzeczywiście wygląda charakterystycznie. No i coś w tym jest. Może na tym drzewie – wskazał na ekran – też kogoś powieszono. Dlatego to zdjęcie nabrało takiego znaczenia.
Okoński jeszcze raz zlustrował obraz.
– Nasz trup napisał do tej Tamary, że się czegoś dowie o zdjęciu. – Spojrzał na informatyka. – Od tego znajomego, od którego je otrzymał. Znalazłeś coś?
– I tu znów robi się ciekawie, bo nic nie ma. Sprawdziłem historię na jego kompie, nic nie szukał na ten temat. W telefonie żadnych śladów, ale może ktoś wykasował rozmowy i esemesy, dlatego trzeba dostać billing. Oczywiście mogę głębiej pogrzebać, ale to trochę potrwa. Na Messengerze też nic nie ma, ale tu z kolei ktoś mógł wykasować cały czat, również ten zarchiwizowany, i trzeba by pisać do Facebooka, a to może potrwać dłużej niż trochę.
– Możliwe, że tak tylko napisał tej Tamarze na odczepnego albo chciał mieć powód do podbicia ceny.
– Możliwe. W każdym razie nic na razie nie wiemy o tej kobiecie.
Okoński się zastanowił.
– Musimy wstawić komentarz pod tym zdjęciem na Facebooku, że szukamy wszelkich informacji o nim, a w szczególności osoby, która to zdjęcie przysłała administratorowi tego profilu. Możesz to zrobić jako Komenda Powiatowa Policji w Stargardzie, ja muszę teraz odwiedzić Straż Miejską.
– Zrobię coś lepszego. – Majewski się uśmiechnął. – Zaloguję się na ten profil o Suchaniu i wyślę wiadomość do wszystkich obserwujących. Będzie większa szansa, że ktoś się odezwie. – Po chwili zastanowienia dodał: – Komentarz też wstawię, w razie gdyby ta osoba jednak nie obserwowała profilu.
Książkę Zaszłość kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
