Natura jest bezwzględna. Daje życie i je odbiera. Akuszerki od wieków wspierały kobiety walcząc o to, by narodziny dziecka były powodem do wesela, nie żałoby. By Łaskawość Śmierć przychodziła jak najrzadziej.
Nie sądziłam, że rozpoczynając lekturę „Akuszerek” przeniosę się wszystkimi zmysłami do małopolskiej wsi końca XIX i początku XX wieku i po wypełnionych emocjami trzech dniach nie będę chciała z niej wracać.
Niesamowicie oddany wiejski klimat z jego blaskami i cieniami, mądrość ludowa, z której można czerpać jak ze studni bez dna i cud narodzin w całym swym pięknie, ale i cierpieniu ujęły mnie do głębi. Ówczesne wydarzenia historyczne, wojny, zaraza, pożary, bieda i głód były często tragicznym tłem dla kolejnych pokoleń akuszerek i przyjmowanych przez nie na ten nieprzyjazny świat dzieci.
Od pierwszych stron, gdy towarzyszymy przy porodzie młodej Franciszce, uświadamiamy sobie jak trudne życie wiodły wówczas kobiety. Ile musiały znieść. Autorka posługując się niemal fotograficznym opisem rzeczywistości nie epatuje cierpieniem i tragedią, ale i nie stroni od dosłowności. Nazywa rzeczy po imieniu. Przemoc i śmierć. Brud i zabobony. Miłość i mądrość. Przeciwstawia teorii nauczanej w Szkole Położniczej w Krakowie realia, z jakimi akuszerka stykała się na co dzień. Bo teoria nigdy nie jest w stanie przygotować na to, co przyniesie życie.
Czy nic co ludzkie nie jest nam obce? Lektura tej powieści z pewnością przybliża cały proces porodu, pokazuje jak ewaluowały procedury z nim związane posługując się faktycznymi zapiskami akuszerki z tego okresu, notabene prababki autorki. Przede wszystkim jednak to historia, której nie sposób czytać bez olbrzymich emocji. Silne i nieidealne bohaterki, Franciszka Diabelcowa i Regina Perkowa, od pierwszych stron zdobyły moje serce i podziw. Płakałam i radowałam się wraz z nimi, ciesząc się jednak, że przyszło mi żyć ponad sto lat później…
Wydawnictwo: Mamania
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 704
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan
Doro to „ten nowy”. Przeprowadzając się z mamą i siostrą do podkrakowskich Jadownik, jeszcze nie wiedział, że właśnie tam, gdzie z pozoru niespiesznie...