„Nieważne, kim jesteśmy, musimy radzić sobie z tym, co przyniesie los, nawet jeżeli okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję… i wiarę w to, że droga, którą podążamy wiedzie do jakiegoś celu. A poza tym musimy pamiętać, że im bardziej życie daje nam w kość, tym jesteśmy mądrzejsi”. str. 323
Ludzkie słowa potrafią sprawić ból tak olbrzymi, że nawet ból fizyczny nie będzie mu równy. Niekiedy wystarczy w porę „ugryźć się w język”, ponieważ słów wypowiedzianych nie da się cofną, a często, kiedy emocje opadną, zwyczajnie ich żałujemy. Często przez ciągłe paplanie nie dostrzegamy piękna, które nas otacza na co dzień. Czasami wystarczy zamilknąć, choć na chwilę, aby dostrzec to piękno. Warto posłuchać, co ma do powiedzenia druga osoba. Jednak, co, jeśli ta osoba nie mówi?
„(…) najgłośniejsze słowa to te, które sami przeżywamy”. str. 382
W książce poznajemy losy dwójki młodych ludzi: Archera i Bree. Archer młody mężczyzna z potwornie niską samooceną. Bardzo łagodny i mądry. Żyje z dala od świata i ludzi, typowy odludek. Mieszkańcy miasteczka uważają go za nieszkodliwego dziwaka. W młodości w tragicznych okolicznościach stracił rodziców oraz został postrzelony w krtań, przez co utracił głos, a zyskał bliznę, która mocno rzuca się w oczy.
„Czasami tyle wystarczy – jedna osoba pragnąca wysłuchać głosu twojego serca. Głosu, którego nikt inny nie chciał ani nie próbował słuchać”. str. 380
Bree po śmierci taty próbuje ukryć się przed jego mordercą, dopóki policja go nie zatrzyma. Pakuje niewielkich rozmiarów walizeczkę, zabiera ukochanego psa i wyjeżdża. Wynajmuje domek w maleńkiej miejscowości, gdzie planuje się zatrzymać na kilka miesięcy z nadzieją, że zmiana miejsca zagoi rany po stracie ojca. Pewnego dnia poznaje Archera. Bree dowiaduje się od sąsiadów, że chłopak nie mówi. Jednak nikt nie wie, że Bree potrafi posługiwać się językiem migowy, dzięki któremu zaczyna nawiązywać bliższy kontakt z Archerem. Oboje sporo wycierpieli w życiu i z każdym dniem stają się sobie bardziej bliscy, dlatego zaczynają wymieniać się swoimi tajemnicami.
„Boję się tej miłości. Boję się, że wyjedziesz, a ja znowu zostanę sam. Tyle że wtedy będzie mi z tym sto razy gorzej, bo będę miał świadomość tego, co straciłem”. str. 275
Bez słów to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Wiele osób polecało mi jej książki, wiec postanowiłam się skusić. Teraz wypada mi podziękować wszystkim tym, którzy mnie zachęcali do tej i innych powieści Mii Sheridan. Dziękuję! Naprawdę podróż w świat bohaterów i emocje, które mi towarzyszyły podczas lektury, są niewyobrażalne. Sheridan tą powieścią, krótko mówiąc, kupiła mnie, jako czytelniczkę i z pewnością sięgnę po inne książki jej autorstwa.
Nie wiem, co napisać o tej książce. Dlatego, że żadne słowa, które padną w tej recenzji, w najmniejszym stopniu nie oddadzą klimatu książki. Trzeba ją przeczytać! To bardzo ciepła i poruszająca powieść. Autorka przedstawiła historię miłosną, ale w bardzo oryginalny sposób. Bohaterowie są cudownie wykreowani. Sheridan pominęła schematy typu: ON pan i władca, męski i pozbawiony wszelkich niedoskonałości, wręcz chodzący ideał. Natomiast ONA cicha i uległa, stojąca w jego cieniu, z reguły zraniona, szara myszka. Nie! Tutaj otrzymujemy bohaterów z krwi i kości. Oboje dużo wycierpieli w przeszłości, mają swoje wady i zalety, jak każdy z nas. Muszę zauważyć, że postawa Archera jest godna podziwu, naprawdę wielu ludzi mogłoby brać z niego przykład. Tutaj muszę jeszcze dodać, że powieść przedstawiona jest z perspektywy obu bohaterów, co pozwala na dogłębne poznanie ich myśli oraz priorytetów, którymi się kierują.
Fabuła jest zlepkiem wątków: romantycznego, erotycznego i kryminalnego. Sceny erotyczne są opisane w sposób bardzo zmysłowy, ale zarazem subtelny, nie znajdziecie niczego wulgarnego. Jest po prostu delikatnie i pięknie. Podczas lektury czytelnik nie ma czasu na nudę i naprawdę ciężko jest się oderwać od książki. Środek nocy, a ja sobie powtarzam: jeszcze jeden rozdział i idę spać! Problem w tym, że każdy kolejny rozdział był zakończony w momencie, który podsycał moją ciekawość i… musiałam czytać dalej.
„Uważam, że miłość to na tyle abstrakcyjne pojęcie, że każdy z nas ma swoje własne słowo na określenie tego, co dla niego oznacza”. str. 355
Autorka napisała powieść, która wyróżnia się na tle innych książek z gatunku New Adult, po mistrzowsku żongluje emocjami czytelnika. Pewne jest, że książka budzi do refleksji. To wzruszająca opowieść o miłości, akceptacji, zaufaniu, ale również o odkrywaniu swoich umiejętności, poznawaniu życia na nowo i walce o dobre imię. Mówi o tym, aby się nie poddawać i walczyć o swoje. To książka o niepełnosprawności i nietolerancji o tym, jak ludzie dla własnej wygody potrafią być ślepi na cudzą krzywdę. Przede wszystkim to książka o Archerze i Bree. Powieść mogę polecić osobom, które mają w sobie duże pokłady empatii i są wrażliwe na ludzkie cierpienie. Dobra również dla tych, którzy lubią szczęśliwe zakończenia. Zdecydowanie polecam tę piękną historię o miłości, która pokazuje, że bez słów można doskonale zrozumieć drugą osobą, wystarczy ją tylko lepiej poznać.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Archer's Voice
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Dodał/a opinię:
Magnolia044
Autorka bestsellerów ,,New York Timesa", Mia Sheridan, przedstawia pełną niespodziewanych zwrotów akcji historię pościgu pewnej detektywki za seryjnym...
Byli braćmi - bliżniakami - i choć kochałam obu, to moje serce należało tylko do jednego z nich. Annalia Del Valle kochała Prestona Sawyera praktycznie...