Native Hunnicutt, bohater powieści Blisko domu Erskine Caldwella, to szczęściarz jakich mało. Czego by się nie spróbował, to mu się udaje. Inni wypatrują szczęścia, przywołują je, zaklinają, ono tymczasem podąża za Nativem. Gdy bogata Maebelle zostaje wdową, nikt w miasteczku nie zdziwił się, że to Hunnicutt zajmuje miejsce jej zmarłego męża.
Tak to jednak jest, że nic nie trwa wiecznie i przyszedł w końcu ten dzień, gdy dobry los odwrócił się do mężczyzny zadkiem. Maebelle przyłapuje go z czarnoskórą kochanką, co daje początek lawinie złych zdarzeń.
Trzeba wam bowiem wiedzieć, że nie jest to "zwyczajna" zdrada, którą ewentualnie można by przeboleć i tak po prostu wybaczyć. Znajdujemy się na południu Ameryki, w niewielkim miasteczku, w czasach, w których czarnoskórzy nie wzbudzają większej sympatii. Służąca w ramionach męża - to zbyt dużo dla białej kobiety. Zraniona niewiasta zdolna jest do wielu rzeczy. Dramat wisi w powietrzu.
Każdy wie, że biali śpią z Murzynkami co noc, ledwie słońce zajdzie. To, co zostało uświęcone stuletnim zwyczajem, nie może być zmienione, bo tak się zachciało pani, mnie albo jeszcze komu innemu. - próbuje bagatelizować sprawę adwokat Maebelle, do którego kobieta zwróciła się z prośbą o unieważnienie małżeństwa oraz pomoc w aresztowaniu Native'a i czarnoskórej Josene pod zarzutem przestępstwa przeciw czystości rasy. Nic jednak nie potrafi powstrzymać zranionej i upokorzonej kobiety.
Caldwell ukazuje świat pełen uprzedzeń, rasistowskich przekonań i absurdalnych zasad, w którym życie z kolorową kobietą jest społecznie akceptowalne (oczywiście przez mężczyzn), bo jest to jedyna rzecz, którą biały może zrobić bez obawy, że spotkają go nieprzyjemności, ale za to nie ma przeszkód by aresztować czarnoskórego za to, że usiłował jeść w restauracji dla białych (tu od razu nasunęło mi skojarzenie z jedną ze scen z niedawno oglądanego Django Quentina Tarantino). Czarnoskórzy mają znać swoje miejsce w szeregu. Argumenty w stylu Jestem po prostu człowiekiem, jak każdy inny. Tak się stało, że urodziłem się czarny, jak panu zdarzyło się urodzić białym. I to jest jedyna różnica między nami. nie przekonają uprzedzonego rasowo stróża prawa. Próby domagania się szacunku czy równości okazują się daremne. Bunt prowadzi do tragedii.
Erskine Caldwell sporo podróżował po południowych stanach Ameryki. Poczynione obserwacje umieścił w swoich powieściach, opisując krzywdę ludzi, dyskryminację rasową, biedę, umysłową ciasnotę. Początek Blisko domu nie zwiastuje dramatu. Ot, historia irytującego, infantylnego lekkoducha, który złowiwszy bogatą żonę nie chce zrezygnować ze swoich kawalerskich wybryków. Lekki ton szybko gubi się w toku narracji, robi się duszno, nieprzyjemnie, tragicznie. Nie jest to może proza na miarę wstrząsającej Chaty wuja Toma Harriet Beecher Stowe, ale warto tę pozycję przeczytać, przy okazji zagłębiania się w tematykę rasizmu.
Informacje dodatkowe o Blisko domu:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1994 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
83-85661-50-6
Liczba stron: 149
Dodał/a opinię:
Ann RK
Sprawdzam ceny dla ciebie ...